Hmm... To nie jest wiersz może zbytnio pasujący do tego tematu, ale i tak wrzucacie tu różne rymowanki... Moja fraszka "Bestseller" nie ma wiele wspólnego z Thief'em. Chociaż... Może jednak ma...? W końcu Garcio jest zagorzałym bibliofilem...
Bestseller
By Keeper M.
- O, zgrozo! – grzmi ekolog, dzierżąc pradziadka rapier.
- Drukarzu! Cóżeś zrobił, na „Zmierzch” marnując papier?!
Nie dziwcie mi się państwo, że gdy wspomnę „sagę”,
Doprawdy jest mi trudno zachować powagę,
Bo to jest, mówiąc krótko, naszej doby feler,
Że w polskim społeczeństwie szmira to bestseller…
Tu już jest bardziej Thiefny wiersz biały, ale musicie trochę pogłówkować nad znaczeniem.
Strach przed Ciemnością
By Keeper M.
Wiecznie w sobie zamknięci,
W świetle tysiąca monitorów.
Nikt do drzwi nie puka,
Tylko cichutki klawiszów szept.
Podobno znani wszystkim,
A nie wie o nas nikt.
Marzący, lecz niespełnieni.
Wabieni głosem przyszłości,
Lecz tylko omamieni
fałszywym echem.
Zbyt dziecinni na dorosłość,
Zbyt dorośli na dzieciństwo.
Pośród tysiąca dróg,
Stojąc na zakręcie…
Co dalej będzie?
W oparach tęsknoty mgieł,
Błądzimy po omacku,
Czekając na Godota.
Mektub – jest Zapisane.
Prócz wysuszonych pragnień,
Brak czegokolwiek.
Gwiazda szczęśliwa już spadła.
Pozostał on –
Strach przed Ciemnością.
I Pragnienie.
Jeszcze jeden thieficzny wiersz, tym razem biały, lecz (jeszcze!) nie wolny. Dedykowany jednemu prawdziwemu przyjacielowi. Jeśli kogoś interesuje, "czytawszy", bo niedługo go tu już nie będzie.
Mój ulubiony Cień
By Keeper M.
Wokół stare złoto, miedź i ciepła czerwień.
Kołyszą się delikatnie, muskane dłonią wiatru
Na ciemnych ramionach drzew.
W oddali rozsiadły się wrzosy liliowe
W sukienkach z drobnych cekinów.
Pożółkłe trawy chylą się jak staruszkowie,
Przyginane aż do piersi matki-ziemi.
Już niedługo powrócą,
Zmienią swe dumne pióropusze
W szarawy dym ze ścierniska.
Po niebie płyną chmury – białe baranki aniołów,
Wody potoku już za chwilę, mgnienie oka
Zamilkną w kołysce z lodu…
Jeszcze łąki pachną wilgocią,
Jeszcze niebo przegląda się w rosie – tysiącach małych lusterek.
Złocista tarcza zachodzi nieubłaganie,
Gorejąc na tle górskich grani.
Ciemnieją leśne ostępy.
Na skraju lasu z cichym westchnieniem gasną płomienie ogniska.
Pomiędzy borem a płomieniem klęczy filigranowa postać,
Wiatr igra w pszenicznych włosach,
Orzechowo-kocie oczy błądzą w poszukiwaniu…
I choć wokoło zapadają już ciemności,
To blady Cień stłumił ogień - symbol władzy Homo… Sapiens..?
Ciemność nie jest zła,
Wystarczy ją oswoić,
By dostać się na drugą stronę lustra.
Po tamtej stronie jest już tylko spokój ducha.
Ognisko dogorywa...
Wokół nagle coś zaczyna iskrzyć,
Setki świetlików otaczają Cień
i Samotność odchodzi.
Śmierć jest konieczną furtką
Na ścieżce do zmartwychwstania…
Ostatni wiersz jest już w pełni wierszem wolnym, to znaczy ja narzucam reguły nim rządzące - chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć
. Termin "
los Chupahombres" jest mój własny, bo hiszpańsku znaczy "pożeracze ludzi" bądź "rozpruwacze ludzi". Mam nadzieję, że nikt nie będzie urażony... Pojawił się pod wrażeniem twórczości Jose Martiego (oraz osobistymi pobudkami - trudno, tak to już jest) i jest to pewien trybut dla tego wielkiego człowieka. Nie ma tak łatwo, musicie pobrać. Smacznego.
Bestseller, Strach przed Ciemnością, Mój ulubiony Cień and Los Chupahombres by Keeper in Training. All rights reserved.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.