Nowicjusz i Poganka - Sesja RPG
Moderator: SPIDIvonMARDER
Nowicjusz i Poganka - Sesja RPG
Rzecz działa się późną jesienią, bodajże w listopadzie. Jak na tą porę roku było zimno, za zimno. Wcześnie owego roku spadł śnieg, pokrywając miasto białym puchem. Niebo prędko stawało się granatowe i takim właśnie zastawał go blask księżyca. Idealne to przecież warunki dla… złodzieja. Straż w mieście odnotowała wysoką liczbę rabunków i wszelakiego rodzaju kradzieży, co wskazywało na ich wysoką jak dotąd aktywność. Co ambitniejsi jednak dawali sobie spokój z ciągłym sponiewieraniem biednej szlachty i właścicieli ziemskich, oddając się innej robocie czy nawet pasji. Ci jegomoście, poszukiwacze przygód, awanturnicy – różnie ich nazywano, zagłębiali się w czeluście katakumb, miejsc opuszczonych, nawiedzonych czy choćby okrytych złą sławą. Dlaczego? Z wielu powodów. Dla pieniędzy, a łupy często były dużo większe niż w przypadku okradania posiadłości okolicznych lordów. Nie każdy miał jednak odwagę ryzykować życie tylko dla chęci wzbogacenia się. Zmuszał ich do tego przykry obowiązek czy powołanie.
Jedną z takich osób niewątpliwie była Timalia, pogańska szamanka. Była szczupłą kobietą, nie wyróżniała się wzrostem, za to niewątpliwie była urodziwa, choć i to bez przesady. Mimo tego, że rzadko zdarzało się jej nawet czesać, przez co jej włosy wyglądały nieskładnie i tak były na swój sposób ładne i na pewno zadbane. Dzięki swojemu urokowi umiała przekonywać ludzi. Jako szamanka miała też związane z profesją obowiązki i zajęcia. To było dość nietypowe. Ciężkie nadciągały czasy, przez co i Poganie musieli zacisnąć pasa. Timalia czuła się zobowiązana do pomocy, jej zadaniem było zdobycie odpowiedniej sumki, za którą możnaby było zamówić kolejny transport broni. Tak, wyznawcy Szachraja się zbroili. Nikt nie mógł przewidzieć, co przyniesie jutro. W Mieście mieli wielu szpiegów i informatorów, te wtyki pomogły szamance zwęszyć okazję.
Jej zleceniodawcą był młody kolekcjoner, jakich niewielu. Szczególnie pasjonowały go przedmioty otoczone mityczną czcią czy takie, wokół których krążyły legendy. Ten egzemplarz nie był wyjątkiem od reguły. To co miało zajść przedstawił jej takimi słowami:
- Posłuchaj, robota może być ciężka, płacę dobrze, także wiele nie stracisz na tym, że udacie się tam grupą. Sama nie dasz rady, a po co narażać życie? Zresztą gdzie moje maniery, nie będę dłużej utrzymywał cię w niepewności. Niedaleko od zachodniej bramy, na skraju puszczy rozlegają się moczary rozciągające się na południe. Zejdźcie tamtejszym gościńcem w tym kierunku. W zaznaczonym na mapie miejscu oddalicie się jeszcze raz na zachód, nie będzie daleko, nie martw się. Wśród bagien znajdują się ruiny klasztoru Młotodzierżców. Już śpieszę z wyjaśnieniami. Słyszałaś może legendę o Nowicjuszu i Pogance?
- Nie interesują mnie takie bzdury.
- Głosi ona, że ongiś zbierając maliny pewien nowicjusz zakonu młota spotkał pogankę, w której z miejsca się zakochał. Z czasem odwzajemniała to uczucie…
- Mdli mnie od takich historii – rzuciła Timalia
-… ale nie wszystko poszło doskonale. Bezradny wobec konfliktu jego braci z Poganami, nowicjusz zabrał ją do Młotodzierżców, którzy okazali się dziwnie wyjątkowo tolerancyjni. Zaszyli się tam, a w końcu leśna niewiasta pogodziła się z tym. Miłość była silniejsza. Pogan bardzo to rozwścieczyło, podobno w mig splądrowali klasztor nie szczędząc nikogo – także i nieszczęsnej pary. Z wielką furią dokonali rzezi na zakonnikach, a miejsce przemienili w pobojowisko.
- Ehem, i co dalej?
- W ruinach został niezwykły pierścień, podarunek nowicjusza. Sam w sobie jest on sporo warty, rzecz w tym, że według legendy odstrasza on wszystkie nieczyste siły, nieumarłych i złe duchy, bowiem nad właścicielem czyha sama dusza adepta. Nie wystawiam was, jestem pewien, że znajdziecie tam tą błyskotkę, a także sporo innych. Nawet, jeżeli to wszystko bujda, to ona istnieje, nie musi mieć nic wspólnego z legendą. Zgadzasz się?
- Hmm… - Timalia chwilę się wahała, ale po przypomnieniu sobie sumy, którą oferował rozmówca uległa – Tak, zrobię to dla Ciebie.
- Świetnie. Oto i mapa, dzięki której znajdziesz klasztor, oraz jego niezbyt wiarygodny niestety szkic. – powiedział kolekcjoner podając dwa zwoje szamance -… byłbym zapomniał. Wspominałem przecież, że dobrze byłoby gdybyś pozyskała kilku towarzyszy. Wybierz, komu ufasz, a ja tymczasem z kimś cię zapoznam. Ten pan to także jeden z twoich kamratów. SANDROSIE! Możesz na momencik pozwolić?
Z jednego z pokoi w domu zleceniodawcy ktoś przyszedł. Był to mężczyzna odrobinę wyższy od niej, o mądrym spojrzeniu szarych oczu. Miał kędzierzawe, kruczoczarne włosy i sumiaste wąsy, a na głowie kapelusz. Timalia szybko omiotła go wzrokiem i… z niedowierzaniem przecierała oczy. To nie mogła być prawda. Na jego ramieniu spoczywał symbol Budowniczego, wszyty umiejętnie w szatę.
- Stroisz sobie ze mnie żarty?! Przyprowadzasz mi tutaj Młota? Czyś ty oszalał?!
- Nie, skądże – odpowiedział kolekcjoner – to bardzo porządny człowiek.
- Jak masz na imię głupoludzie? – z trudem uspokajając się odrzekła
- Zwę się Sandros. – rzucił mężczyzna, aczkolwiek uprzejmie i nie dając wyprowadzić się z równowagi – Miło mi panią poznać.
- Jestem Timalia. Prze-przepraszam, że na ciebie tak naskoczyłam. – dodała w panice i wstydząc się – Nie powinnam.
- Nic się przecież nie stało… także jestem wtajemniczony w sprawę pierścienia, będę twoim towarzyszem. Ale nie musisz się mnie obawiać, zapomnijmy o waśniach naszych ludów, chociaż to może być trudne.
Jednym z ludzi, którzy zgodzili się uczestniczyć w wyprawie był Melkor. Znajomy Sandrosa, także był magiem, a parał się żywiołem ognia. Jego druga natura poszukiwacza przygód nie była tajemnicą. Melkor od razu polecił swojego znajomego, Talasa, mówiąc, że można na nim polegać. Talas to z kolei urodzony wręcz eksplorator wszelakich ruin, katakumb i tym podobnych miejsc, które zawsze go fascynowały. Swoją wierną włócznię miał jak zawsze na plecach. Ostatnią osobą, chociaż tym razem wyjątkowo nie człowiekiem był dość nietypowy kandydat na kamrata. Mowa tu mianowicie o Myrmidzie, ratmanie który jest także strażnikiem miejskim i saperem z przypadku. Jego węch i słuch będzie na pewno świetnym uzupełnieniem. Sandros wiele o nim słyszał, a szczególnie szamanka wiedziała, że ratman to ktoś godny uwagi a szczególnie zaufania.
Drużyna na wyprawę obrała sobie taką porę, że kiedy przedzierali się przez bagna słońce chowało się za horyzont ustępując miejsca nocy. Nad mokradłami unosiła się gęsta mgła, która ograniczała widoczność. To, co z niej zostało kompletnie dobił padający śnieg, który nie dość, że mącił wam wzrok, to jeszcze opadał na wodę tworząc jeszcze gorszą maź, przeszkadzającą wam ujrzeliście ruchu. Niedługo później ujrzeliście zarysy budowli, otoczonej prawie trzymetrowym na oko murem, miejscami przypominającym raczej lekko dziurawy płot. Klasztor był dość wysoki, ale i wąski, ciągnął się bardziej wzdłuż. Rolę okien pełniły różnobarwne witraże, prawdziwe dzieła sztuki. Strzeliste wieże nadawały mu majestatu, ale i wyglądały przytłaczająco wśród mroku. To wszystko pokryte było białym puchem, na tyle grubym, że dziurawy, po części drewniany dach uginał się pod jego ciężarem. Po wyższych częściach budowli rozsiane były okna, z czego część została wybita, a niektóre zabite klepkami. Na rogu budowli odkryliście rzucającą się w oczy dużych rozmiarów dziurę, brakowało wielu cegieł, ale wnęka została starannie zabita deskami. Zauważyliście, że gęsta woda nie dorasta wam już do kolan, a macie jej po kostki. Powoli wyczłapaliście z bagien, teraz stoicie pod murem.
Co robicie?
Jedną z takich osób niewątpliwie była Timalia, pogańska szamanka. Była szczupłą kobietą, nie wyróżniała się wzrostem, za to niewątpliwie była urodziwa, choć i to bez przesady. Mimo tego, że rzadko zdarzało się jej nawet czesać, przez co jej włosy wyglądały nieskładnie i tak były na swój sposób ładne i na pewno zadbane. Dzięki swojemu urokowi umiała przekonywać ludzi. Jako szamanka miała też związane z profesją obowiązki i zajęcia. To było dość nietypowe. Ciężkie nadciągały czasy, przez co i Poganie musieli zacisnąć pasa. Timalia czuła się zobowiązana do pomocy, jej zadaniem było zdobycie odpowiedniej sumki, za którą możnaby było zamówić kolejny transport broni. Tak, wyznawcy Szachraja się zbroili. Nikt nie mógł przewidzieć, co przyniesie jutro. W Mieście mieli wielu szpiegów i informatorów, te wtyki pomogły szamance zwęszyć okazję.
Jej zleceniodawcą był młody kolekcjoner, jakich niewielu. Szczególnie pasjonowały go przedmioty otoczone mityczną czcią czy takie, wokół których krążyły legendy. Ten egzemplarz nie był wyjątkiem od reguły. To co miało zajść przedstawił jej takimi słowami:
- Posłuchaj, robota może być ciężka, płacę dobrze, także wiele nie stracisz na tym, że udacie się tam grupą. Sama nie dasz rady, a po co narażać życie? Zresztą gdzie moje maniery, nie będę dłużej utrzymywał cię w niepewności. Niedaleko od zachodniej bramy, na skraju puszczy rozlegają się moczary rozciągające się na południe. Zejdźcie tamtejszym gościńcem w tym kierunku. W zaznaczonym na mapie miejscu oddalicie się jeszcze raz na zachód, nie będzie daleko, nie martw się. Wśród bagien znajdują się ruiny klasztoru Młotodzierżców. Już śpieszę z wyjaśnieniami. Słyszałaś może legendę o Nowicjuszu i Pogance?
- Nie interesują mnie takie bzdury.
- Głosi ona, że ongiś zbierając maliny pewien nowicjusz zakonu młota spotkał pogankę, w której z miejsca się zakochał. Z czasem odwzajemniała to uczucie…
- Mdli mnie od takich historii – rzuciła Timalia
-… ale nie wszystko poszło doskonale. Bezradny wobec konfliktu jego braci z Poganami, nowicjusz zabrał ją do Młotodzierżców, którzy okazali się dziwnie wyjątkowo tolerancyjni. Zaszyli się tam, a w końcu leśna niewiasta pogodziła się z tym. Miłość była silniejsza. Pogan bardzo to rozwścieczyło, podobno w mig splądrowali klasztor nie szczędząc nikogo – także i nieszczęsnej pary. Z wielką furią dokonali rzezi na zakonnikach, a miejsce przemienili w pobojowisko.
- Ehem, i co dalej?
- W ruinach został niezwykły pierścień, podarunek nowicjusza. Sam w sobie jest on sporo warty, rzecz w tym, że według legendy odstrasza on wszystkie nieczyste siły, nieumarłych i złe duchy, bowiem nad właścicielem czyha sama dusza adepta. Nie wystawiam was, jestem pewien, że znajdziecie tam tą błyskotkę, a także sporo innych. Nawet, jeżeli to wszystko bujda, to ona istnieje, nie musi mieć nic wspólnego z legendą. Zgadzasz się?
- Hmm… - Timalia chwilę się wahała, ale po przypomnieniu sobie sumy, którą oferował rozmówca uległa – Tak, zrobię to dla Ciebie.
- Świetnie. Oto i mapa, dzięki której znajdziesz klasztor, oraz jego niezbyt wiarygodny niestety szkic. – powiedział kolekcjoner podając dwa zwoje szamance -… byłbym zapomniał. Wspominałem przecież, że dobrze byłoby gdybyś pozyskała kilku towarzyszy. Wybierz, komu ufasz, a ja tymczasem z kimś cię zapoznam. Ten pan to także jeden z twoich kamratów. SANDROSIE! Możesz na momencik pozwolić?
Z jednego z pokoi w domu zleceniodawcy ktoś przyszedł. Był to mężczyzna odrobinę wyższy od niej, o mądrym spojrzeniu szarych oczu. Miał kędzierzawe, kruczoczarne włosy i sumiaste wąsy, a na głowie kapelusz. Timalia szybko omiotła go wzrokiem i… z niedowierzaniem przecierała oczy. To nie mogła być prawda. Na jego ramieniu spoczywał symbol Budowniczego, wszyty umiejętnie w szatę.
- Stroisz sobie ze mnie żarty?! Przyprowadzasz mi tutaj Młota? Czyś ty oszalał?!
- Nie, skądże – odpowiedział kolekcjoner – to bardzo porządny człowiek.
- Jak masz na imię głupoludzie? – z trudem uspokajając się odrzekła
- Zwę się Sandros. – rzucił mężczyzna, aczkolwiek uprzejmie i nie dając wyprowadzić się z równowagi – Miło mi panią poznać.
- Jestem Timalia. Prze-przepraszam, że na ciebie tak naskoczyłam. – dodała w panice i wstydząc się – Nie powinnam.
- Nic się przecież nie stało… także jestem wtajemniczony w sprawę pierścienia, będę twoim towarzyszem. Ale nie musisz się mnie obawiać, zapomnijmy o waśniach naszych ludów, chociaż to może być trudne.
Jednym z ludzi, którzy zgodzili się uczestniczyć w wyprawie był Melkor. Znajomy Sandrosa, także był magiem, a parał się żywiołem ognia. Jego druga natura poszukiwacza przygód nie była tajemnicą. Melkor od razu polecił swojego znajomego, Talasa, mówiąc, że można na nim polegać. Talas to z kolei urodzony wręcz eksplorator wszelakich ruin, katakumb i tym podobnych miejsc, które zawsze go fascynowały. Swoją wierną włócznię miał jak zawsze na plecach. Ostatnią osobą, chociaż tym razem wyjątkowo nie człowiekiem był dość nietypowy kandydat na kamrata. Mowa tu mianowicie o Myrmidzie, ratmanie który jest także strażnikiem miejskim i saperem z przypadku. Jego węch i słuch będzie na pewno świetnym uzupełnieniem. Sandros wiele o nim słyszał, a szczególnie szamanka wiedziała, że ratman to ktoś godny uwagi a szczególnie zaufania.
Drużyna na wyprawę obrała sobie taką porę, że kiedy przedzierali się przez bagna słońce chowało się za horyzont ustępując miejsca nocy. Nad mokradłami unosiła się gęsta mgła, która ograniczała widoczność. To, co z niej zostało kompletnie dobił padający śnieg, który nie dość, że mącił wam wzrok, to jeszcze opadał na wodę tworząc jeszcze gorszą maź, przeszkadzającą wam ujrzeliście ruchu. Niedługo później ujrzeliście zarysy budowli, otoczonej prawie trzymetrowym na oko murem, miejscami przypominającym raczej lekko dziurawy płot. Klasztor był dość wysoki, ale i wąski, ciągnął się bardziej wzdłuż. Rolę okien pełniły różnobarwne witraże, prawdziwe dzieła sztuki. Strzeliste wieże nadawały mu majestatu, ale i wyglądały przytłaczająco wśród mroku. To wszystko pokryte było białym puchem, na tyle grubym, że dziurawy, po części drewniany dach uginał się pod jego ciężarem. Po wyższych częściach budowli rozsiane były okna, z czego część została wybita, a niektóre zabite klepkami. Na rogu budowli odkryliście rzucającą się w oczy dużych rozmiarów dziurę, brakowało wielu cegieł, ale wnęka została starannie zabita deskami. Zauważyliście, że gęsta woda nie dorasta wam już do kolan, a macie jej po kostki. Powoli wyczłapaliście z bagien, teraz stoicie pod murem.
Co robicie?
- SPIDIvonMARDER
- Garrett
- Posty: 5184
- Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
- Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Nowicjusz i Poganka - Sesja RPG
Rozglądam się i chodzę w około.
Widzę coś co powinno przykuć moją uwagę?
Widzę coś co powinno przykuć moją uwagę?
Re: Nowicjusz i Poganka - Sesja RPG
Ja jak zwykle spoglądam w niebo i szukam jakiegoś gwiazdozbioru. Według niego ustalam północ. Po tym również się rozglądam.
Re: Nowicjusz i Poganka - Sesja RPG
Timalia w tym czasie rzuca okiem na tutejszą florę. Najprawdopodobniej nie będzie później okazji czegokolwiek nazbierać, a wystające spoza śniegu rośliny mogą być przydatne. Następnie szamanka mówi:
- Może któreś z was co magią władacie usunąć te deski potrawiwszy.
- Może któreś z was co magią władacie usunąć te deski potrawiwszy.
Człowiek żyje by być szczęśliwy
Szczęście zaś to tylko chęć życia
Jesteśmy więc po to by chcieć tu być
Bo oprócz trwania nie mamy nic innego
Szczęście zaś to tylko chęć życia
Jesteśmy więc po to by chcieć tu być
Bo oprócz trwania nie mamy nic innego
Re: Nowicjusz i Poganka - Sesja RPG
Może strzelę z fireballa?
<spogląda na deski>
<spogląda na deski>
Re: Nowicjusz i Poganka - Sesja RPG
Spidi: Dowiedziałeś się jak okropny jest odór gnijącego drewna. Nie usłyszałeś nic.
W końcu Matilon odnajduje w murze znaczącą dziurę, na tyle dużą, byście mogli przeczołgać się na drugą stronę, spokojnie się zmieścicie.
Wszyscy przechodzą, Myrmid miał drobny problem ze względu na niezbyt elastyczny staw ogonowy, ale dał radę. Stoicie teraz u stóp zimnych ścian klasztoru, a nad wami góruje dosyć duży, piękny witraż przedstawiający półnagą od pasa w górę, czarnowłosą kobietę. Niestety dla was, jest cały. Klasztor od muru dzieli parę metrów.
W końcu Matilon odnajduje w murze znaczącą dziurę, na tyle dużą, byście mogli przeczołgać się na drugą stronę, spokojnie się zmieścicie.
Wszyscy przechodzą, Myrmid miał drobny problem ze względu na niezbyt elastyczny staw ogonowy, ale dał radę. Stoicie teraz u stóp zimnych ścian klasztoru, a nad wami góruje dosyć duży, piękny witraż przedstawiający półnagą od pasa w górę, czarnowłosą kobietę. Niestety dla was, jest cały. Klasztor od muru dzieli parę metrów.
Ostatnio zmieniony 29 października 2010, 18:36 przez Artass, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Nowicjusz i Poganka - Sesja RPG
Ło kurde!Spóźniłem się na sesję.Na szczęście nie wydarzyło się nic ważnego.
<Rozgląda się za jakimś bardziej "eleganckim" sposobem wejścia niż zbicie witraża>
<Rozgląda się za jakimś bardziej "eleganckim" sposobem wejścia niż zbicie witraża>
Jeśli ktoś chętny do gry w T2 multi pisać!
Moje GG:25888157
Moje GG:25888157
Re: Nowicjusz i Poganka - Sesja RPG
Sandros w zamyśleniu spaceruje wzdłuż ściany. Jeśli coś zauważa to informuje o tym towarzyszy.
Re: Nowicjusz i Poganka - Sesja RPG
Nic nie znajdujesz Racaz, ale nie zapominajcie, że jeżeli kawałek budynku obejdziecie, to natraficie na wielką dziurę zabitą dechami. Na dachu też jest ich mnóstwo.
W swoim spacerze Sandros właśnie tam doszedł. Ubytek cegieł został niezbyt grubo, acz dokładnie zastąpiony drewnem.
W swoim spacerze Sandros właśnie tam doszedł. Ubytek cegieł został niezbyt grubo, acz dokładnie zastąpiony drewnem.
Re: Nowicjusz i Poganka - Sesja RPG
-Chodźcie tutaj!
Re: Nowicjusz i Poganka - Sesja RPG
Zwołałeś towarzyszy, wpatrujecie się w uszkodzoną ścianę.
P.S - Takie rzeczy jak oczywiste decyzje czy wołanie kogoś będę rozpracowywał sam, bo duuuużo czasu by nam zleciało jakbyśmy czekali na potwierdzenie każdego gracza z osobna. Macie coś przeciwko?
P.S - Takie rzeczy jak oczywiste decyzje czy wołanie kogoś będę rozpracowywał sam, bo duuuużo czasu by nam zleciało jakbyśmy czekali na potwierdzenie każdego gracza z osobna. Macie coś przeciwko?
Re: Nowicjusz i Poganka - Sesja RPG
-Melkor, może spróbujesz je spalić?
Re: Nowicjusz i Poganka - Sesja RPG
-Mamy aż trzech magów.Czas skorzystać z ich umiejętności...
Jeśli ktoś chętny do gry w T2 multi pisać!
Moje GG:25888157
Moje GG:25888157
Re: Nowicjusz i Poganka - Sesja RPG
- Deski są słabe, jeśli ktoś mawszy jakąś broń spróbujcie je usunąć.
Człowiek żyje by być szczęśliwy
Szczęście zaś to tylko chęć życia
Jesteśmy więc po to by chcieć tu być
Bo oprócz trwania nie mamy nic innego
Szczęście zaś to tylko chęć życia
Jesteśmy więc po to by chcieć tu być
Bo oprócz trwania nie mamy nic innego
Re: Nowicjusz i Poganka - Sesja RPG
<Próbuję je spalić>
Re: Nowicjusz i Poganka - Sesja RPG
-Włócznią desek raczej nie...co innego mieczem.A z nas chyba tylko Myrmid ma miecz.
Jeśli ktoś chętny do gry w T2 multi pisać!
Moje GG:25888157
Moje GG:25888157
Re: Nowicjusz i Poganka - Sesja RPG
Ja też mam. Ale po co się męczyć?
Re: Nowicjusz i Poganka - Sesja RPG
To zdecydowawszy się w końcu! A i do wszystkich magów - mówcie jakich czarów używacie. Mogą być nazwy (najlepiej w naszym języku), ale lepiej po krótce opisać...
Re: Nowicjusz i Poganka - Sesja RPG
A po co tracić manę(czy co oni tam mieli)?
Jeśli ktoś chętny do gry w T2 multi pisać!
Moje GG:25888157
Moje GG:25888157
Re: Nowicjusz i Poganka - Sesja RPG
<Uderzam w deski czarem Ognista Kula>
Oni chyba many nie mieli.
Oni chyba many nie mieli.
Re: Nowicjusz i Poganka - Sesja RPG
► Pokaż Spoiler
Jeśli ktoś chętny do gry w T2 multi pisać!
Moje GG:25888157
Moje GG:25888157
Re: Nowicjusz i Poganka - Sesja RPG
Matilon - k6 ---> wyszło 5
Próbujesz koncentrować swoją energię na koniuszkach palców, lewą dłoń przykładasz do desek wywołując iskry, które z czasem przeradzają się w solidny płomień. Drewno jest wilgotne, nie chce się zapalić, ale ty wzmacniasz wysiłek i dajesz radę, zajmuje się ogniem.
Czekacie, stopniowo przemienia się w popiół i zgliszcza.
Myrmid jako pierwszy usłyszał... głośny tupot i charczenie z waszej lewej strony. Gwałtownie się obrócił, a reszta wraz z nim. W bezmyślnej furii szarżuje na was pokaźnych rozmiarów szary drzewiec. Najbliżej jest Sandros, także prawdopodobnie on pierwszy zostanie zaatakowany. Przeciwnik jest już blisko, widać w jakiś tajemniczy sposób przywołał go tu ogień. Co robicie?
Macie czas, wszyscy wykonacie ruchy.
Próbujesz koncentrować swoją energię na koniuszkach palców, lewą dłoń przykładasz do desek wywołując iskry, które z czasem przeradzają się w solidny płomień. Drewno jest wilgotne, nie chce się zapalić, ale ty wzmacniasz wysiłek i dajesz radę, zajmuje się ogniem.
Czekacie, stopniowo przemienia się w popiół i zgliszcza.
Myrmid jako pierwszy usłyszał... głośny tupot i charczenie z waszej lewej strony. Gwałtownie się obrócił, a reszta wraz z nim. W bezmyślnej furii szarżuje na was pokaźnych rozmiarów szary drzewiec. Najbliżej jest Sandros, także prawdopodobnie on pierwszy zostanie zaatakowany. Przeciwnik jest już blisko, widać w jakiś tajemniczy sposób przywołał go tu ogień. Co robicie?
Macie czas, wszyscy wykonacie ruchy.
Ostatnio zmieniony 29 października 2010, 20:00 przez Artass, łącznie zmieniany 2 razy.
Re: Nowicjusz i Poganka - Sesja RPG
Akurat kiedy ja to napisałem to ty wysłałeś tego posta...
<Ukrywam się za magami.>
<Ukrywam się za magami.>
Jeśli ktoś chętny do gry w T2 multi pisać!
Moje GG:25888157
Moje GG:25888157
Re: Nowicjusz i Poganka - Sesja RPG
Skalna bariera - próbuje magią stworzyć ścianę, która będzie odgradzała nas od drzewca.