[LITERATURA] Trening pisania - Błękitna Czapla

Rozplącz swoją wyobraźnię. Zagość w świecie stworzonym przez fanów lub do nich dołącz.

Moderator: SPIDIvonMARDER

Awatar użytkownika
Hadrian
Złodziej
Posty: 2423
Rejestracja: 08 stycznia 2009, 13:38
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

[LITERATURA] Trening pisania - Błękitna Czapla

Post autor: Hadrian »

Witam. Od kiedy zacząłem czytać książki A. Sapkowskiego coś mnie wzięło na pisanie. Stworzyłem własny świat fantasy, który opisuje i daje pod ocenę na lastinn.info. Ostatnio pisałem opowiadanie, ale po krytycznej ocenie Spidiego (bron Boże żeby sobie nie pomyślał że mam to mu za złe ;) ) odechciało mi się pisać fantasy. Pomyślałem że nim zacznę nowy projekt (powieść czy coś) to poćwiczę pisanie w gotowym uniwersum ;) A teraz przejdźmy do rzeczy:

Najpierw wstawię 2 stronicowy prolog, później wstawię I część, potem II itd.

PROLOG


-O – rzekł diuk nalewając wino do złotego kielicha – jesteś Garrett!
-Co?! Jak… - zdziwił się złodziej i wyszedł z cienia – usłyszałeś mnie?
-Nie – zaprzeczył szlachcic – wyczułem twoją obecność. Nie zapominaj że jestem czarodziejem – odwrócił się. – Siadaj, siadaj!
Złodziej posłusznie usiadł na fotelu, znalazł wygodną pozycję i spojrzał na okno. Komnata była duża, jedynym do niej wejściem (dla zwykłych ludzi) były drewniane drzwi, do których prowadziły schodki. Przez dwa strzeliste okna, na kamienną podłogę padało księżycowe światło. W mroźne dni okna zasłaniano firankami i pergaminem, a że było lato firanki zdjęto. Na środku komnaty stał okrągły stół i dwa, zielone fotele. Na ścianie wisiał obraz ,,Budowniczy i Szachraj”.
Alfred położył przed Garrettem kielich, drugi obok swojego fotela, na którym usiadł.
-Moja straż sprawiła jakieś problemy? – zapytał.
-Są dobrzy i czujni, ale i tak mi się udało – na twarzy złodzieja pojawił się dziwny uśmiech.
-Mam nadzieję że nic nie ,,pożyczyłeś”? – znów zapytał.
-Eee… No… nic – odpowiedział Garrett, bardziej chowając świecznik do torby.
Wypił trochę wina, Alfred również.
-Dobra, przejdźmy do interesów. Co mam zdobyć? – mistrz złodziei przewiesił nogi za podłokietniki.
-Pewien medalion, znajduje się w muzeum miejskim. W Dziennym Porcie, wiesz gdzie to?
-Tak, tak.
-Muzeum jest nie daleko Strażnicy Anioła, tuż przy parku i posterunku straży. Medalion jest wysadzany szafirem, znanym jako Błękitna Czapla.
-Ciekawa nazwa. Ile mi za nią dasz? – zapytał z zaciekawieniem złodziej.
-Co najmniej 2500 koron. – Alfred wypił trochę wina.
Garrett zagwizdał, dając do zrozumienia że to dużo.
-To ja lepiej lecę przygotować się – wstał z fotela, wszedł cień i diuk więcej go dziś nie widział.

***

Noc była piękna. Na niebie świecił księżyc, rozjaśniając mroczne uliczki miasta. Garrett spoglądał w gwiazdy, rozmyślając o najbliższym skoku. Nagle wstał, zabrał torbę i skoczył z dachu na inny. Potem na mniejszy, złapał się rynny, na kolejny, przeszedł po deskach, zeskoczył na jakąś szopę, na skrzynkę i na bruk. Spojrzał na zegar. Była jedenasta. Wszedł w ulicę im. Fletwa, potem w Długą. Miasto zdawało się być wymarłe. Wszystkie okna były albo zasłonięte albo miały zamknięte okiennice. Nawet straży, żebraków czy rabusiów nie było widać. Był tylko Garrett… i kot. Kot? Cały czarny, wywijał swoim ogonem. Jego żółte oczy spoglądały na samotną postać idącą ulicą. Garrett wyczuł, że ktoś go obserwuje. Odwrócił się gwałtownie, rozejrzał się i coś go pokusiło do spojrzenia na dachy. Zauważył go. Żółte oczy wpatrywały się w mechaniczne, zielone oko złodzieja. Miauknął i zeskoczył na drugą stronę ulicy.
Złodziej chwilę stał bezruchu, potem szedł dalej w stronę kamienicy. Minął rynek, fontannę, fryzjera, restauracje, kuźnię, skręcił w prawo, potem w lewo, znowu w prawo w jakąś małą uliczkę, przeskoczył nad przewróconym śmietnikiem, ominął pijaczynę i wyszedł na plac. Na nim znajdowała się fontanna, a za nią jego kamienica. Wszedł do niej. Bob, dozorca i sąsiad złodzieja, spał na krześle w korytarzu. Garrett ostrożnie i cicho wdrapał się na piętro, wyciągnął klucz i otworzył drzwi. Jego mieszkanie składało się z głównej izby, małej sypialni i pokoju ćwiczeń, gdzie w wolnym czasie ćwiczył strzelanie z łuku. Rzucił torbę na sofę, a sam udał się na spoczynek.

***

Rano udał się na miasto, do swojego ulubionego sklepu na Nowym Targu. Owy sklep znajdował się niedaleko murów oddzielających dzielnice. Pogoda była piękna, słoneczna i ciepła.
-Wejść! – krzyknął Alto.
Drzwi się otworzyły, a w nich stanęła zakapturzona postać. Zamknęła za sobą drzwi i podeszła do lady.
Alto, sprzedawca sprzętu, spojrzał w twarz postaci. Poznał ją.
-O, Garrett! Witaj! – przywitał się. – W czym mogę służyć?
-Dziesięć strzał wodnych, nowy zestaw wytrychów, dwie bomby błyskowe i łuk. Ostatnio cięciwa pękła.
-Już się robi. Zaraz…
Alto oddalił się na zaplecze, coś tam mamrotał do klienta i hałasował. Garrett rozejrzał się po sklepie, wzrokiem minął miecz, sztylety, pałki i różne rodzaje strzał w gablotach. Sprzedawca pojawił się ze sprzętem i położył (a raczej rozsypał) go na ladzie. Złodziej sprawdził czy wszystko jest, potem łuk przewiesił przez ramię, strzały włożył do kołczanu, a całą resztę wrzucił do torby.
-Ile?
-400 koron.
-Co tak dużo? – zdziwił się złodziej.
-Jak to? Podatki w górę poszły! – Alto odwrócił się - Znowu! Nie dość że czynsz, dziesięcina, opłaty na rzecz straży miejskiej, wynajem sklepu to jeszcze te cholerne podatki! Garrett…?
Sakwa leżała na ladzie.

***

Budynek ma kształt litery H, myślał złodziej, główne wejście od północy, belki są na południowych krańcach budynku. Ale jak dostać się za mury?
Przybliżył obraz mechanicznym okiem i zauważył coś ciekawego. Wyrwę w murze, która była zasłonięta przez krzaki.
Aha, więc tutaj jest wejście. Jutro zaczynamy.
Uśmiechnął się sam do siebie. Czarny kot z żółtymi oczami zeskoczył z budynku.
Awatar użytkownika
Artass
Egzekutor
Posty: 1539
Rejestracja: 07 października 2006, 11:45
Lokalizacja: Kraków

Re: [LITERATURA] Trening pisania - Błękitna Czapla

Post autor: Artass »

Motyw ograny, dużo jest takich opowiadań więc powiewu świeżości brakuje, toteż i mi nie warto się rozpisywać.

Językowo chyba poprawnie, ale na tym się nie znam. Natomiast pod względem fabularnym i "opisowym" przeciętnie, tak samo jest z całokształtem - czyli analizując poziom przeciętny tego forum - dobrze.
Przyczepię się tylko kompletnych drobiazgów.
adriannn pisze:bardziej chowając świecznik do torby
Wydaje mi się że w tym przypadku nie ma być "bardziej schowanym" a "lepiej schowanym", ale nie jestem do końca pewien.
Prócz tego czasem zdarza Ci się źle zapisywać przeczenie "nie" z niektórymi częściami mowy, np. "nie daleko"
Obrazek
Awatar użytkownika
Hadrian
Złodziej
Posty: 2423
Rejestracja: 08 stycznia 2009, 13:38
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Trening pisania - Błękitna Czapla

Post autor: Hadrian »

Część I – Błękitna Czapla

-Widziałeś coś? – zapytał niskim głosem halabardnik.
Drugi rozejrzał się.
-Ta, lorda Bafforda – odpowiedział.
-Serio?
-Nie. Ile ty wypiłeś?!
-Tylko jeden… hyk! Gąsiorek… - przyznał się.
Garrett zaśmiał się cicho. Brama do muzeum była strzeżona przez halabardników, a w pobliskiej wieżyczce siedział łucznik, ale chyba spał. Złodziej rozejrzał się. Oprócz niego i strażników uliczka była pusta, więc poszedł w stronę wyrwy. Zauważył krzak, podszedł do niego, znów się rozejrzał, kucnął, schował się za nim i wszedł do dziury.
Po drugiej stronie murów znajdowało się muzeum, na około niego chodził patrol składający się z szermierza (chyba dowódcy), czterech halabardników i dwóch kuszników. Akurat Garrett ich zauważył jak po kolei znikali za ścianą budynku. On znajdował się w cieniu i nikt go nie mógł zauważyć gołym okiem. Zobaczył wejście do budynku, strzeżone przez kamery i głowy bojowe.
-Lepiej je unikać – szepnął złodziej.
Wstał i ruszył wzdłuż muru. Oglądał budynek, szukając wystającej belki, do której mógł wbić strzałę linową.
Jest, pomyślał.
Rozejrzał się czy nikt nie idzie. Był sam. Belka była nad wielkim oknem na piętrze, Garrett wyciągnął łuk, wycelował strzałę i puścił cięciwę. Strzała z lekkim trzaskiem wbiła się w drewno. Schował łuk, sprawdził czy lina wytrzyma i wspiął się po niej. Ramiona zaczęły go palić z bólu, ale udało się – wskoczył na parapet. Zajrzał przez okno, za nim była długa sala wyłożona brązowo-białymi kafelkami, na ścianach wisiały różne obrazy. Na środku znajdowały się gabloty z różnymi eksponatami. Chodził tu strażnik, a blisko okna był cień. W ogóle ta sala była ciemna, najjaśniej było tylko przy gablotach.
Garrett wyjął strzałę z belki i schował ją do kołczanu. Spróbował cicho otworzyć okno, ale było zamknięte. Bał się że strażnik go zobaczy, ale trudno, pomyślał, raz kozie śmierć. Wyciągnął wytrychy, ostrożnie je włożył do dziurki na klucz i zaczął wyłamywać. W między czasie obserwował strażnika, który maszerował w stronę przejścia do innej sali. Oglądał obrazy i nagle… zatrzymał się. Garrett błyskawicznym ruchem zeskoczył z parapetu, i się go złapał, zwisając z niego. Strażnik spojrzał na okno, odwrócił się i szedł dalej. Garrett chwilę poczekał i wspiął się z powrotem na parapet. Zerknął na stróża i zaczął dalej wyłamywać zamek. Trzask. Kolejny. Strażnik nic nie usłyszał. Złodziej ostrożnie otworzył okno, wskoczył na posadzkę, szybko je zamknął i doczłapał się do cienia. Strażnik odwrócił się i znów spojrzał na okno, podszedł i wyjrzał przez nie.
Złodziej wyciągnął powoli pałkę, stanął za stróżem i przyłożył mu ją. Strażnik jęknął i padł bezwładnie na ziemie. Hełm upadł z metalicznym dźwiękiem na ziemię.
-Barty, wszystko okej? – usłyszał głos pochodzący z innej sali.
Złodziej szybko przeciągnął nieprzytomnego Bartiego w cień, potem złapał hełm i również się schował. Zza łuku prowadzącego do innej hali wyszedł drugi stróż. Ten był blondynem z wąsem.
-Barty? – zapytał nie pewnie.
Cisza. Stał w bezruchu chwilę, aż w końcu przeszedł przez salę, wyjrzał przez okno i poszedł do innej. Złodziej odetchnął. Położył hełm obok nieprzytomnego i podszedł do gablot, zaczął je oglądać. Żałował że nie mógł tego wszystkiego wziąć, bo skarby były za szybą podłączoną do alarmu. Różne amulety, kielichy, pierścienie… Sporo tego, myślał.
Powoli poszedł do przejścia i znalazł się w innej komnacie. Tutaj były rzeźby. Niektóre były zakurzone, albo częściowo zniszczone. Jedna z nich miała odłamane ręce. Głównym źródłem światła tutaj był żyrandol powieszony nad środkiem sali. Naprzeciwko dużego posągu przedstawiającego Budowniczego i po lewej złodzieja zamiast ściany była drewniana poręcz. Garrett podszedł do niej i spojrzał w dół. Piętro niżej znajdował się hall z kasami, przy których w dzień stali kasjerzy i kolejki szlachty. Podłoga tam była zielono-czarna, a ściany kamienne. Zauważył dwóch rozmawiających stróżów z mieczami w pochwach, złodziej odszedł od balustrady i przeszedł do innego pomieszczenia.
Znalazł się w korytarzu, gdzie były schody prowadzące na parter. Obok nich spał na stojąco strażnik. Były tu dwa okna, ale zasłonięte. Strażnik gromko drzemał. Złodziej rozejrzał się po korytarzu, jak podejrzewał nic tu nie było. Ostrożnie zszedł po schodach i znalazł się chyba w bufecie. Tuż przy wejściu na schody był cień, tam gdzie on stał.
Było tutaj kilka okrągłych stolików i przy każdym było około czterech krzeseł. Naprzeciwko Garretta był barek, za nim drzwi prowadzące zapewne do kuchni. Na stole spostrzegł purpurowo-złoty kielich, który pod niósł i schował do torby. Za barkiem była szafka, a w niej znalazł dwie butelki wina Fine. Będę musiał to opić, pomyślał z uśmiechem złodziej pakując wino do torby. Wyjściem z bufetu były duże, podwójne drzwi, które Garrett uchylił i rzucił okiem co jest za nimi.
Zobaczył hol, który widział wcześniej z balkonu. Strażników było tu dwóch, jeden z nich czytał gazetę i siedział na fotelu obok głównych drzwi do muzeum, drugi krążył w tę i we w tę, najwyraźniej się nudził. Sala był oświetlona przez lampy gazowe na ścianach – dwie przy wejściu, dwie przy kasach.
-Nudy na pudy – powiedział ten stojący.
-Weź się zamknij. Mówisz to już dwudziesty trzeci raz!
Garrett wyjął strzałę wodną i wystrzelił ją w lampę przy drzwiach. Zgasła.
-Co jest? – zareagował siedzący stróż.
-Chyba gaz się skończył. Pójdę do Eryka – odpowiedział drugi i wyszedł z holu.
Druga lampa zgasła.
-Znowu?!
Kolejna. Stróż poderwał się z krzesła, tymczasem zgasła ostatnia. Strażnik chciał coś krzyknąć, ale nie zdążył – coś uderzyło go w potylicę. Padł bezwładnie na ziemię. Złodziej przeciągnął go do bufetu i schował pod stołem, a potem wrócił do holu.
-Korian?
Drugi wrócił, ale zaraz znów padł na ziemię. Garrett sprawdził skrzynki na pieniądze przy kasach. Znalazł naprawdę dużo monet, potem skierował się do drzwi naprzeciwko głównego wejścia do muzeum. Przyłożył doń ucho. Cisza. Uchylił je, upewniwszy się że nie ma tam żadnego potencjalnego przeciwnika, otworzył je bardziej i wszedł do korytarza. Prowadził do dwóch kolejnych drzwi. Na jednych był znaczek: Kapitan Rennick, na drugich: Kustosz Albert Giller. Były też tu schody w dół. Złodziej sprawdził czy drzwi do biura kustosza są otwarte, ale jak przypuszczał – nie. Wyjął wytrychy i włożył je do dziurki. Po kilku trzaskach drzwi stanęły otworem. W biurze nie było dawno sprzątane. Na ziemi obok biurka leżała sterta papierów, kosz był zapchany śmieciami a książki na regale były zakurzone. Garrett przeszedł się po pokoju kilka razy, przystanął i otworzył szufladę w biurku. Poszperał trochę, zamknął ją, otworzył inną i znalazł – plan budynku.
Jak wcześniej Garrett zauważył: muzeum ma kształt litery H. Na parterze był hol główny, biura i wystawa czasowa. Na piętrze znajdują się wystawy: Malarstwo, Rzeźba i Wystawa Historyczna, natomiast w piwnicy był magazyn.
Odłożył plan na biurko i poszukał dziennika kustosza. Znalazł – był dobrze ukryty na samy spodzie stosu papierów. Odszukał najnowsze wpisy i przeczytał:

13 Sierpnia
Muzeum otrzymało od lorda Gerwazjusza Błękitną Czaplę, niesamowicie wielki i piękny szafir. Powiedział że ,,Nie kolekcjonuje takich rupieci”, dziwne, nie? Dowiedziałem się że mechaniści dali mu ją jako ,,wynagrodzenie”, a znaleźli ją w jakimś KD. Dziwna sprawa…

14 Sierpnia
Dziś było pełno gości, kasy zapełniły się po brzegi monetami. Cała burżuazja miejska chciała zobaczyć Błękitną Czaplę! Coś niesamowitego, lord Bafford pchał się do gabloty, tak, że przewrócił lorda Ramireza, który złapał się nogi lady Rumford, he he. Ach ta szlachta…

15 Sierpnia
Znowu pełno klientów! Tym razem hrabia de Holwest przewrócił się na Gormana Truarta! Ale ten, sprawny gość, podwinął rękaw i przywalił hrabiemu, ha ha ha! Oczywiście panny krzyknęły z podziwu i obleciały Truarta. De Holwesta w powietrzu złapał jego brat, Maximillian, ale on nie chciał żadnej pomocy i po prostu uciekł z płaczem!


Złodziej zaśmiał się cicho. Odłożył dziennik, zauważył na biurku złoty kielich i schował go do torby. Wyszedł z biura i stanął w korytarzu. Wrócił do holu, ale najpierw upewnił się że nikt nie czeka na niego. Podszedł do drzwi w holu, przez które strażnik poszedł po jakiegoś Eryka. Za nimi znajdował korytarz prowadzący do sali wystawy tymczasowej. Nie było tu straży, ale pomieszczenia pilnowała kamera, która zauważyła Garretta. Ten szybko uskoczył w cień, kamera chwilę patrzyła w miejsce, gdzie stał intruz i potem wróciła rutynowej obserwacji sali. Jasno było tylko nad środkową gablotą, gdzie znajdowała się Błękitna Czapla.
Tu jesteś, pomyślał złodziej, złotko.
Ruszył cieniem w stronę gabloty i wyczuł że jest coś nie tak. Cztery słupki stały przy gablocie, wytwarzały jakiś dziwny, brzęczący dźwięk.
-Niewidzialne lasery? – szepnął sam do siebie złodziej.
Stanął i zaczął intensywnie myśleć, jak je ominąć. Myślał i myślał… stwierdził że jedynym wyjściem jest stłuczenie szkła.
-Raz kozie śmierć…
Wyciągnął pałkę i starając się nad wysokością słupków uderzyć w szkło. Pękło, robiąc dużo hałasu, Garrett chwycił klejnot i włożył go do torby. Wkładając rękę w lasery włączył alarm. Szybko wybiegł z sali i pobiegł do piwnicy. Za sobą usłyszał krzyki i wrzaski typu: Łapać go! Drzwi do magazynu w piwnicy były zamknięte. Co teraz, myślał, co teraz?! Spróbował wyważyć drzwi. Udało mu się. Magazyn był wielki, olbrzymie skrzynie w nim tworzyły labirynt. Wbiegł między nie, a za nim do składu wbiegło kilku strażników. Złodziej rozejrzał się i zobaczył klapę nie daleko siebie. Pobiegł do niej, otworzył ją i skoczył do ścieków miejskich.
Awatar użytkownika
SPIDIvonMARDER
Garrett
Posty: 5183
Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
Płeć:
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Trening pisania - Błękitna Czapla

Post autor: SPIDIvonMARDER »

No... o niebo lepiej, niz poprzednim razem :) Ładnie napisane, prawie bez błędów technicznych, całkiem nawet klimatycznie.

Największą wadą tego opowiadania jest fakt, że absolutnie nic nowego nie wnosi do temu. Ot... kolejna misja Garretta w kolejnym muzeum/rezydencji. Pałowanie, strzały wodne, łup, spieprzanie na koniec. Jak przeciętna FMka, na której dromedowiec uczył się skryptów. Sorry, ale to starszna nuda :)

Art już zwrócił uwagę na pewną niścisłość, ja dodam jeszcze kilka moim zdaniem bezsensów:
-Szlachta przy kasie... szlachta to pospólstwo czy coś, co będzie się tłoczyło. Ani nie jest jej tyle, ani nie wyobrażam sobie pięciu lordów w kolejce :P
-Tak samo przy Czapli
-No i tekst w dzienniku "ach ta szlachta"... szlachta to nie "ach te dzieci". Myślę, że ktoś taki jak kustosz sam wywodzi się z arystokracji, a jak nie to raczej nie mówiłby w ten sposób o stanie szlacheckim.

Podsumowując: tym razem forma lepsza od treści. Opowiadanie fabularnie ubogie, ale dobrze napisane.
Obrazek
Awatar użytkownika
Hadrian
Złodziej
Posty: 2423
Rejestracja: 08 stycznia 2009, 13:38
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Trening pisania - Błękitna Czapla

Post autor: Hadrian »

tekst w dzienniku "ach ta szlachta" [...] Myślę, że ktoś taki jak kustosz sam wywodzi się z arystokracji, a jak nie to raczej nie mówiłby w ten sposób o stanie szlacheckim.
Choć raz w pełni się z tobą zgadzam :-D To mój błąd, moja wina, moja wina...
nie wyobrażam sobie pięciu lordów w kolejce
A ja tak. Wyobrażam sobie że do muzeum przychodzą tylko burżuje (lordowie) i pracownicy (straż, służba).
Nie wyobrażam sobie lordów łażących po Mieście, ale w karetach, w luksusowych budynkach typu Angelwatch, Opera, Muzeum, Hotel... no i oczywiście w rezydencjach i zamkach ;) A po za tym, w Thief Gold, w misji Pieśń Jaskiń - kto kupuje bilety i odwiedza operę? Szlachta! Plebs jaki tam spotykamy to tylko służba i kasjerzy, ew. straż ;) Tak samo jest u mnie.
Największą wadą tego opowiadania jest fakt, że absolutnie nic nowego nie wnosi do temu. Ot... kolejna misja Garretta w kolejnym muzeum/rezydencji. pałowanie, strzały wodne, łup, spieprzanie na koneic.
Zauważ że to dopiero I część, będzie najmniej III ;)
No... o iebo lepiej, niz popzrednim razem. Ładnie napisane, prawie bez błędów technicznych, całkiem nawet klimatycznie.
Dzięki, starałem się i pisałem tylko wieczorem ;)

Dobra, to ja lecę pisać dalej. Wcześniej nie miałem weny ;)
Awatar użytkownika
SPIDIvonMARDER
Garrett
Posty: 5183
Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
Płeć:
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Trening pisania - Błękitna Czapla

Post autor: SPIDIvonMARDER »

Zauważ że to dopiero I część, będzie najmniej III
To moim zdaniem nie jest argument... wszystkie części dzieła powinny trzymać poziom, czyli być dobre. Wyobraź sobie, że częśc II i III okazują się hitami, wszyscy czytają je co tydzień... ale bez słabej części I. Bezsensu... potem jest tak jak z Herosami i innymi sefriami, że 1, 2 i 4 są super, a np. 3 do niczego i fani się wstydzą ;)
Obrazek
Awatar użytkownika
Keeper in Training
Arcykapłan
Posty: 1409
Rejestracja: 01 października 2009, 15:01
Lokalizacja: Miasto, Południowa Dzielnica (przy fontannie)
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Trening pisania - Błękitna Czapla

Post autor: Keeper in Training »

SPIDIvonMARDER pisze:
Zauważ że to dopiero I część, będzie najmniej III
To moim zdaniem nie jest argument... wszystkie części dzieła powinny trzymać poziom, czyli być dobre. Wyobraź sobie, że częśc II i III okazują się hitami, wszyscy czytają je co tydzień... ale bez słabej części I. Bezsensu... potem jest tak jak z Herosami i innymi sefriami, że 1, 2 i 4 są super, a np. 3 do niczego i fani się wstydzą ;)
...Dobrym przykładem jest "Szklana pułapka". Naprzemiennie pojawiają się błyskotki i przeciętniaki. "Błękitna Czapla" to faktycznie takie ładne sprawozdanie z roboty: był tu i tu, trzepnął tego i tego, przeszedł tędy i owędy... Nie obraź się, bo nie chcę Ci zrobić przykrości. No, ale za to język mi się całkiem podobał. Szlachta w kolejce?... Wątpię, żeby było prawdopodobne. Owszem, muzeum odwiedzają głównie takie typki, ale mało prawdopodobne, by obsługa miała w tak małym poważaniu stanowiska, by pozwalać im czekać w kolejce. "Góra" tego nie robi ;) . Dla mnie minusem był sam motyw... Gerwazjusz na pewno nie dałby muzeum niczego za darmo :mru . Postaw się w roli bogacza: chcesz mieć więcej, ludzie mają Cię kochać, a przynajmniej szanować, a to równa się PP (padaniu plackiem). Jeśli masz piękny klejnot, nie dajesz go muzeum. Jesteś zbyt nadziany, żeby bawić się w filantropię! Prędzej chwalisz się nim po całym Mieście i jeszcze dalej. To mi nie grało.

Reasumując, plus za dopracowany język. Powtórz w miarę możliwości pisownię - rozdzielnie czy nie? Nieopodal, niedaleko, niedługo później... To piszemy łącznie. Minusem była niezbyt ciekawa fabuła i pewna jej liniowość. Poza tym pewne błędy gramatyczne i stylistyczne, ale nie jakieś wołające o pomstę do Nieba. Niezbyt wczuwające się w nastrój, ale skoro trenujesz... W takim razie piszesz i wrzucasz, by otrzymać konstruktywną krytykę - brawo, dobrze, że pomimo poprawy jakości Twoich tekstów nie spoczywasz na laurach. Pisz dalej, oczywiście.
"(...) Garrett had the humbling realisation that he'd smothered more girls than he'd kissed. A good deal more. An embarrassingly good deal." - RedNightmare, "Half-Full"
Awatar użytkownika
Hadrian
Złodziej
Posty: 2423
Rejestracja: 08 stycznia 2009, 13:38
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Trening pisania - Błękitna Czapla

Post autor: Hadrian »

Dzięki, fabuła jest taka... hm... prosta, bo ma być kilka zwrotów akcji :)
Gerwazjusz na pewno nie dałby muzeum niczego za darmo
To się wyjaśni w dalszej części. Na razie nie mam weny, pomysłów i... nie wiem czy przekręciłem postać Garretta. :(
ODPOWIEDZ