[LITERATURA] Blask Zimnego Ostrza - Opowiadanie odcinkowe

Rozplącz swoją wyobraźnię. Zagość w świecie stworzonym przez fanów lub do nich dołącz.

Moderator: SPIDIvonMARDER

Awatar użytkownika
Artass
Egzekutor
Posty: 1539
Rejestracja: 07 października 2006, 11:45
Lokalizacja: Kraków

[LITERATURA] Blask Zimnego Ostrza - Opowiadanie odcinkowe

Post autor: Artass »

Nie pisałem już nic od... łohoho! Kupa czasu minęła! Postanowiłem coś skrobnąć szybko, trochę weny się uzbierało w zbiorniku. Niestety, efekt pracy moim zdaniem wyszedł... średni. No ale przecież wszystko warto umieścić. Liczę na waszą ocenę!

Stał przed murem zakończony ku górze stalowymi prętami – ostatnią przeszkodą na dziś. Zwinnie podciągnął się i stojąc na nim przekroczył niezbyt duże kraty zakończone kolczastymi końcówkami, odskoczył upadając na kępę mchu. Wtedy też zadzwoniły monety ledwie upchane do worka z łupami. Ostatnie spojrzenie za siebie – nikogo nie ma. Obrobienie magazynu w Porcie Dziennym nie było wymagającym zadaniem – miejscowi bogacze raczej skąpili środków płatniczych na wynajem straży z prawdziwego zdarzenia, toteż był to wspaniały żer dla złodziei. Tym razem także obyło się bez większych trudności, czego nie spodziewał się Garrett – zdobytym łupem była między innymi kolekcja rzadkich monet, niewątpliwie cennych, rzecz której nie powinno się wystawiać ot tak. Tymczasem nawet pod murami od wewnętrznej strony odgrodzonego terenu straży nie było zbyt wiele. Domysły Garretta w tej sprawie były jak najbardziej słuszne. Od kiedy w okolicy za sznurki pociągał szeryf Gorman Traut, a pobór wyspecjalizowanych w fachu ochroniarskim stał się większy, coraz trudniej było o prywatną straż. Tymczasem złodziej przebiegł z cienia wprost do wąskiej uliczki, ciemnego zakątka w stylu tych, które normalni ludzie omijają szerokim łukiem, szczególnie po zmroku. Garrett jednak nie kwalifikował się, był kimś z innej beczki. Taszcząc worek spojrzał w niebo. Noc była dziś wyjątkowo sprzyjająca. Brakowało choćby jednego obłoku na niebie, a księżyc ze sklepienia oblewał Miasto swym blaskiem.

Wtedy też… strzała przeleciała tuż przed złodziejem uderzając dźwięcznie o ścianę i łamiąc się wpół. Garrett otworzył oczy szerzej i błyskawicznie sięgnął po miecz, nie zdążył go jednak dobyć. Z uliczki obok wypadł człowiek odziany w czarny płaszcz i kaptur. Dzierżył długą szablę, ostrze zaświeciło pięknie w blasku księżyca. Teraz i Garrett trzymał w ręku miecz. Sparował zamaszyste cięcie, na które odpowiedział mocnym kopem w brzuch. Napastnik na moment zwinął się i jęknął z bólu przeklinając siarczyście, wówczas złodziej piruetem odwrócił się do niego plecami i zaczął uciekać mknąc przez zaułek. Tajemniczy zabójca rzucił się w pogoń. Kiedy z drugiego końca wąskiej uliczki wyłoniła się druga postać, podobna, uzbrojona w łuk – Garrett w niepewności cisnął o ziemię bombę błyskową, samemu zasłaniając oczy. Błysk oślepił dwójkę skrytobójców, dając złodziejowi chwilę na działanie. Rozejrzał się gwałtownie, zauważył schody pożarowe na ścianach budynku z czerwonej cegły, po swojej lewej stronie. Znał tą część Miasta – to opuszczona hurtownia i jednocześnie sala fabryczna. Nikogo pewnie tam nie ma. Rzucił się na drabinkę, udało mu się pochwycić jeden szczebel, podciągnął się ku górze.
- Nie wymkniesz się Garrett, a niech cię diabli! – rzucił jeden z rzezimieszków machając ręką po omacku.
Wtedy jednak mistrz fachu był już poziom wyżej, na pierwszym piętrze. Minęło kilka sekund, niemoc mijała. Drżącymi rękoma sięgnął po wytrychy, zabrał się za otwieranie mosiężnych drzwi. Łatwo poszło, zaskrzypiały strasznie, ale co ważniejsze droga stanęła otworem. Stał w szerokim holu, podłoże wyłożone kamienną posadzką nie okazało się zdradliwe. Kroki nie brzmiały w ciszy tak głośno. Zamknął za sobą drzwi ryglując je czym tylko się dało – w tym przypadku deską.

Budynek miał trzy piętra, nie było tragicznie. Swoje kroki Garrett skierował ku charakterystycznej klatce schodowej, schody choć szerokie nie miały barierek. Kiedy już się tam znalazł, niefortunnie obu mężczyzn zastał w tym samym miejscu, a mianowicie na dole. Wtargnęli tu roztrzaskując niezbyt trwałe, drewniane drzwi które dałoby się bez trudu otworzyć kopniakiem. To dlatego iż hurtownia miała już swoje lata. Złodziej był co prawda wyżej, ale wolał nie ryzykować stanięcia przed zamkniętymi drzwiami, toteż cofnął się i pobiegł w dal tym samym holem. Wpadł do pierwszego lepszego pomieszczenia zamykając drzwi jak najciszej, by chociaż trochę spowolnić rzezimieszków poszukiwaniami urwanego tropu. Zastawił je postawionym na boku kufrem. Teraz miał czas aby się rozejrzeć. Panował tutaj półmrok, pod ścianą stały puste, drewniane regały ledwo trzymające się już kupy. Nic ciekawego tutaj nie znalazł, na półkach leżały stalowe płyty i maszyna do pisania. Przylgnął do drzwi i nasłuchiwał. Nie minęło dużo czasu, w końcu obrócił się, a wtedy za nieszczelną, drewnianą okiennicą ujrzał zwisającego skrytobójcę trzymającego się parapetu. Gdy ów jegomość zauważył Garretta zbliżającego się, by otworzyć okno, chciał odskoczyć i wrócić. Nie zdążył. Złodziej chwycił go za łachy.
- Gadaj, któż to cię na mnie nasłał, albo przekonasz się jak twarde są tutejsze chodniki. – powiedział – Który z lordów? A może to sam Gorman targnął się na moje życie?
- Wybacz, mój zleceniodawca nie wynajmuje tchórzy, którzy w najmniej spodziewanym momencie gotowi są wyśpiewać wszystko, byleby tylko ujść cało. Tak czy siak…
- W takim razie nie skończysz dobrze. Nie mam podstaw by cię oszczędzać.
Przeszył delikwenta wzrokiem, zauważył dziwny symbol wszyty w jego odzienie. Miecz… długi miecz, a wokół oplątujący go zielony, syczący wąż – od rękojeści aż po kraniec ostrza. To wystarczyło. Kiedyś widział już taki znak, sięgnął pamięcią do czasów, kiedy w Mieście działała jeszcze Gildia Złodziei, niedawno wykryta i wyeliminowana całkowicie przez ludzi Trauta. Gustaw, znajomy paser był stałym bywalcem tamtejszego kasyna, on może coś wiedzieć.

Garrett wypuścił zabójcę z rąk, osobnik runął w dół z krzykiem, który dobitnie nie sprzyjał sytuacji, grzmotnął w ziemię jak worek kości. Złodziej sięgnął po łuk i zaczął się rozglądać za czymś drewnianym, by móc użyć strzał linowych i uciec. Wymierzył w klockowatą belkę, uspokoił oddech do końca i wystrzelił. Ledwie udało mu się trafić, po sznurze zszedł na dół zatrzymując się na stercie skrzyń, z której mógł już śmiało zeskoczył na ulicę i zbiec. Pospieszył się, należało pamiętać o tym, że napastników było dwóch. Po chwili zniknął już za rogiem.
Obrazek
Awatar użytkownika
Hadrian
Złodziej
Posty: 2423
Rejestracja: 08 stycznia 2009, 13:38
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Blask Zimnego Ostrza - Opowiadanie odcinkowe

Post autor: Hadrian »

Bardzo fajne, jedynie nie pasuje mi tu Garrett zrzucający skrytobójcę z trzeciego piętra :?

Minusy:
- Garrett-zabójca
- Garrett-wojownik

Plusy:
-Styl i język ;)
Awatar użytkownika
SPIDIvonMARDER
Garrett
Posty: 5183
Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
Płeć:
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Blask Zimnego Ostrza - Opowiadanie odcinkowe

Post autor: SPIDIvonMARDER »

No...! Dzieki Tobie odzyskałem wiar w Twórczość Fanowską. Od dawna nie było tutaj tekstu na takim poziomie. Bardzo dobrze, bardzo sprawnie, bardzo miło się to czyta. Nawet zaciekawia! ("nawet", gdyż to potwornie krótki fragment). Powtarzam, od dłuższego czasu nie gościliśmy tutaj tak dobrego opowiadania. Jest kilka, nawet kilkanaście błędow językowych, ale bledną one przy całej reszcie kompozycji :)
Tylko ta walka i zabijanie... nie... to nie Garrettowe...
Obrazek
Awatar użytkownika
Artass
Egzekutor
Posty: 1539
Rejestracja: 07 października 2006, 11:45
Lokalizacja: Kraków

Re: [LITERATURA] Blask Zimnego Ostrza - Opowiadanie odcinkowe

Post autor: Artass »

Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
Caer
Szaman
Posty: 1054
Rejestracja: 05 stycznia 2003, 13:23
Lokalizacja: Karath-din
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Blask Zimnego Ostrza - Opowiadanie odcinkowe

Post autor: Caer »

Skoro już przeczytałam, równie dobrze mogę się wypowiedzieć ;).

To opowiadanie, mimo że dłuższe i z większą ilością opisów, podobało mi się średnio. Początek (do wbijającej się strzały) jest naprawdę fajny (poza, może, nieco nachalnym wyjaśnianiem niektórych kwestii). Doceniam humor, trochę historii i całkiem niezłe opisy, ale potem... pomijam błędy, czasem zbyt kwieciste i nie do końca poprawnie użyte określenia, ale to, co szczególnie mnie razi, to błędy logiczne (chyba za mało się oglądało dobrych filmów akcji ;) ). Piękna księżycowa noc nie jest chyba najlepszą porą pracy dla złodzieja (wszystko będzie ślicznie widać, również osobą znajdującą się tam, gdzie jej być nie powinno). Nie jestem pewna, czy strzała, wbijając się (dźwięcznie!) w coś może się złamać (chyba też lepsza i poręczniejsza - zwłaszcza do krótkich dystansów - byłaby kusza). Ja bym śledziła niedoszłego zabójcę, co Garrett z łatwością przecież może zrobić (no dobra, już nie ingeruję więcej w treść opowiadania :) ).

Jestem ciekawa jednak, jak dalej potoczy się akcja.
Awatar użytkownika
Artass
Egzekutor
Posty: 1539
Rejestracja: 07 października 2006, 11:45
Lokalizacja: Kraków

Re: [LITERATURA] Blask Zimnego Ostrza - Opowiadanie odcinkowe

Post autor: Artass »

Dzięki za ocenę, cieszę się. ;)
Ale ocena ogólna wyjdzie pozytywna czy negatywna raczej?
Jeżeli Caer oceniła moje opowiadanie, to już wyższa szkoła jazdy. :-D
Obrazek
Awatar użytkownika
Caer
Szaman
Posty: 1054
Rejestracja: 05 stycznia 2003, 13:23
Lokalizacja: Karath-din
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Blask Zimnego Ostrza - Opowiadanie odcinkowe

Post autor: Caer »

Do usług * Caer kłania się, wymachując zamaszyście kapeluszem z piórkiem * :)

Nie jest źle. Jest... ciekawie. Ćwicz, ćwicz i pisz interesujący ciąg dalszy :).
Awatar użytkownika
Artass
Egzekutor
Posty: 1539
Rejestracja: 07 października 2006, 11:45
Lokalizacja: Kraków

Re: [LITERATURA] Blask Zimnego Ostrza - Opowiadanie odcinkowe

Post autor: Artass »

Właśnie... błędy logiczne błędami logicznymi, ale ja nie rozumiem o co wam chodzi.
Oświećta mnie w tej sprawie - proszę o przykłady. ;)
Obrazek
Awatar użytkownika
Caer
Szaman
Posty: 1054
Rejestracja: 05 stycznia 2003, 13:23
Lokalizacja: Karath-din
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Blask Zimnego Ostrza - Opowiadanie odcinkowe

Post autor: Caer »

Oj, przecież Ci podałam przykładowe przykłady ;).
Awatar użytkownika
Keeper in Training
Arcykapłan
Posty: 1409
Rejestracja: 01 października 2009, 15:01
Lokalizacja: Miasto, Południowa Dzielnica (przy fontannie)
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Blask Zimnego Ostrza - Opowiadanie odcinkowe

Post autor: Keeper in Training »

Zgadzam się z przedmówcami. Duży przeskok stylistyczny, myślę, że w gimnazjum dostałbyś przynajmniej 4+ (nauczyciele są różni, zakładam, że trafisz na jakiegoś porządnego), a może więcej. To dobrze! Owszem, niektóre opisy, choć ciekawie brzmiące i przyjemne do posłuchania, trochę sobie przeczą (Caer pisała o kuszy - ja powiem o fakcie, że Garrett, będący osobnikiem szczupłym i raczej drobniejszym z łatwością tarasuje wejście do tej rudery jakimiś starymi meblami - trochę dziwne). To pewien minus, ale niezbyt wielki. Co mi się nie podobało, to Garrett w roli superwojownika. Gdybym ja była Garrettem, starałabym się raczej śledzić napastników (proszę, nie śmiejcie się: tak, to pewnie wyglądałoby śmiesznie - Keeper skradająca się za tymi opryszkami :hyh , ale proszę bez żartów :kwa ) - przykład takiego zachowania w wydaniu Garcia masz w misji z Ramirezem. Myślę, że takie eleganckie zagranie byłoby przy naszym bohaterze bardziej prawdopodobne. Pamiętaj, że to nie "Assasin's Creed" - "trzymaj ręce przy sobie, a nie stracisz głowy" ;) . Kolejnym faktem był Garrett - bo ja wiem, mszczący się? Cokolwiek to miało być - kiedy wypycha zbira przez okno. To nie Garrett. Prócz tego trochę błędów gramtycznych i stylistycznych, ale widać znaczne podwyższenie Twojego poziomu - tylko tak dalej :) :ok . Czekamy na dokończenie, bo jesteś obecnie w stanie rozwinąć z tego coś ciekawego.
"(...) Garrett had the humbling realisation that he'd smothered more girls than he'd kissed. A good deal more. An embarrassingly good deal." - RedNightmare, "Half-Full"
ODPOWIEDZ