[LITERATURA]Opowiadanie konkursowe - Opowieść o Dicku

Rozplącz swoją wyobraźnię. Zagość w świecie stworzonym przez fanów lub do nich dołącz.

Moderator: SPIDIvonMARDER

matilon
Młotodzierżca
Posty: 851
Rejestracja: 23 grudnia 2009, 13:41
Lokalizacja: Lublin

[LITERATURA]Opowiadanie konkursowe - Opowieść o Dicku

Post autor: matilon »

Trochę słabe...

Opowieść o Dicku


Rozdział I

- Ognia! – salwa z kilkunastu kusz znacznie przerzedziła szeregi Pogan. Po dwóch godzinach walki ich niedobitki uciekały bezwładną kupą z pola bitwy. Kolejny raz dwukrotnie mniej liczna, połączona armia Młotodzierżców i mieszkańców Miasta odniosła zwycięstwo.
Działania wojenne trwały już kilka tygodni. Poganie atakowali karawany kupieckie, a w odwecie Młoty palili ich wioski i lasy.
Dick Term szedł do swojego namiotu. Zewsząd wszyscy składali mu gratulacje, za doskonałe dowodzenie kusznikami. Był potężnej postury, miał blond włosy, wysokie czoło i przenikliwe czarne oczy. Miał na sobie kabat. Na jego plecach wisiała wielka kusza, a przy pasie miał lekką szablę.
W centralnym punkcie obozu znajdował się namiot Arcykapłana i Barona. Od nich rozchodziły się promieniście miejsca innych. Im ktoś był zamożniejszy lub stał wyżej w hierarchii, znajdował się bliżej środka. Wszędzie, po bitwie, odpoczywali ludzie. Ci których było na to stać, najmowali służących, którzy czyścili broń albo gotowali posiłki.
Po dojściu do swego namiotu, zrzucił ekwipunek i siadł ciężko na fotel.
Pochodził ze szlacheckiej rodziny, lecz walkę i zabijanie przekładał nad ucztowanie. Był najlepszym kusznikiem w okręgu stu mil od Miasta. Mieszkał w jednym z najokazalszych domów na Starodalu, którego przepych zdumiewał wszystkich. Lecz mimo tego nie był nieczuły na ludzkie krzywdy. Często widywano go jak rozdawał pieniądze biednym.
Dickowi dopiero po chwili udało skierować swoje myśli na temat wojny. Wszyscy głośno już mówili o klęsce Pogan. Trzech ich pierwszych przywódców zamordowali byli członkowie Gildii Zabójców, zdemaskowanej przez najlepszego w swoim fachu, złodzieja Garretta. Widząc że się nie wywiną, ofiarowali swe usługi jednemu z arcykapłanów Młotów, a później trafili dno niego. Byli to świetni wojownicy, ale bardzo zdemoralizowani. Chcąc zmusić ich do posłuszeństwa, kazał dwóch najbardziej niepokornych zaćwiczyć na śmierć. Od tamtej pory wykonywali rozkazy bez mrugnięcia okiem. Poganie, widzą śmierć swoich przywódców, wybrali siedmioosobową radę wojenną, złożoną z najwyższych stopniem szamanów.
Widząc, że wojna ma się ku końcowi, Dick zdał komendę i wyruszył ku domowi.

Rozdział II

Kilka dni późnie, Dick dojechał do Miasta. Wkrótce jechał przez Południową Dzielnicę. Na widok miejsc i uliczek które od piętnastu lat, nie zmieniły się prawie wcale, serce zabiło mu mocniej. Spiął konia ostrogami i ruszył galopem, nie zważając na ludzi.
Gdy przechodził przez próg swego domu przed oczyma przeleciała mu cała młodość i krzyknął:
- Ojcze! Matko! Oto wasz syn wrócił.
Na ten głos, z bocznych drzwi wyszła służąca, która pomagała mu się pakować, gdy wyjeżdżał. Na jego widok dygnęła, lecz poznawszy go powiedziała smutnym głosem:
- Proszę za mną.
Zaprowadziła go pod drzwi do sypialni jego rodziców, po czym odeszła. Dick wszedł do środka. Na miejscu zastał go smutny widok: Ojciec, blady leżał w łóżku, a obok również blada siedziała na krześle jego żona. Miała około siedemdziesięciu lat, dość dobrą jeszcze cerę, czarne włosy i oczy. Była niskiego wzrostu. Ubrana była w prostą, czarną suknię.
- Dick! Skarbie! – krzyknęła gdy go zobaczyła. Wstała z krzesła i wyszła mu na spotkanie, by go uściskać.
Już chwilę później rozmawiali siedząc przy ojcu. Gdy się on obudził, rozmawiali w trójkę.
Później, znowu zasnął, a oni zeszli na dół do salonu. Dick z powrotem zaczął rozmowę:
- Wydarzyło się coś ważnego ostatnio?
- Tak – tu posmutniała jeszcze bardziej – skradziono nam Róg Quintusa.
- Co? Róg był tutaj? Ten legendarny róg? – Dick był zaskoczony
- Tak, trzy lata po twoim odejściu, pewien człowiek chciał sprzedać go ojcu. Ten zgodził się i tak został u nas.
- A więc teraz ktoś go ukradł?
- Tak.
To teraz czas go odkraść.

Rozdział III

Kilka godzin później, gdy słońce zaszło, Dick założył płaszcz, nasunął kaptur na oczy i wyszedł na zupełnie ciemne ulice. Wiedział, gdzie musi się skierować. To oczywiste, choć dla wielu ludzi za oczywiste.
Po kilku minutach był przed swoim celem. Był nim zwykły, piętrowy, niewyróżniający się niczym dom. Zbudowany był z czerwonej cegły, w oknach były wstawione kratownice. Drzwi wyglądały na trudne do sforsowania.
Obejrzał jeszcze raz dom, po czym zaczął dobijać się do drzwi:
- Otwieraj, do łachera!
Po chwili w drzwiach pojawił się mały człowieczek.
- Przepraszam, ale już zamknięte.
Dick bez słowa wepchnął małego do środka i zamknął drzwi.
- Szukam Garretta – zaczął – Mam dla niego zlecenie.
- Nie wiem o co chodzi.
- Słuchaj. Nie rób problemów, bo wiesz co…
- Spokojnie. Chciałem się tylko upewnić. – człowieczek pokazał swoje żółte, powyginane i połamane zęby – O co chodzi?
- Daj mu to – podał mu list, po czym zwrócił się do wyjścia.
-Coś jeszcze?
Bez odpowiedzi.
Wracając do domu Dick rozmyślał, że robił to, czym zawsze gardził: kradł. Próbował sobie wmówić że to nie on kradnie, lecz Garrett. Nawet nie zauważył kiedy zaczął przemykać od cienia do cienia. Gdy udało mu się przemknąć niezauważonym do domu, poczuł dziwną satysfakcję.

Rozdział IV

Garrett przeskoczył mur okalający rezydencję. Wyjął list i przeczytał go jeszcze raz.
Garretcie!
Ponoć jesteś najlepszy w swoim fachu, więc skierowałem się do Ciebie.
Plotki chodzą że, to Ty ukradłeś Róg Quintusa. Później trafił on do naszej rodziny. Jednak musisz ukraść go jeszcze raz. Hrabia Ruckfather, odwieczny rywal mojego ojca, wynajął złodziei, by go zwinęli. Jeśli go zdobędziesz daj mi znak, a zostaniesz sowicie wynagrodzony.
z poważaniem Dick Term

Po przeczytaniu listu, spojrzał na mapę. Róg miał leżeć w sejfie, który znajdował się w sypialni pana domu, na najwyższym, drugim piętrze. Dom zbudowany był na planie pięciokąta. Wygląd zewnętrzny, dowodził, że w środek będzie pełen kosztowności.
Wokół domu kręciło się kilku wartowników. Złodziej z łatwością ich wyminął i okrążył dom w poszukiwaniu dogodnego wejścia. Jego wzrok spoczął na niedomkniętym oknie. Po paru chwilach znajdował się w malutkim gabinecie. W środku stało biurko, regał z książkami i sofa. Zgarnął złoty świecznik i kilka monet. Ostrożnie otworzył drzwi i wyszedł na hall.
Strasznie się zawiódł. Wnętrze było dość ubogie.
Po przeciwległej ścianie znajdowały się drzwi wejściowe do domu. Stało tam dwóch strażników. Obok, na ścianie wisiały lampy gazowe. Ich światło nie docierało do miejsca, gdzie stał. W ciemnościach stały również schody., więc złodziej przemknął na następne piętro. Jeśli piętro zajmowały kuchnie i pomieszczenia dla służby, tutaj znajdowały się pokoje gościnne, biblioteka i jadalnia lordowska. Jedyne rzeczy warte by je ukraść był w bibliotece: trzy złote kielichy i pięć świeczników. Pocieszał się, że przynajmniej dostanie dużo złota za zlecenie.
W całym domu , oprócz strażników nie było żywej duszy. Instynkt złodziejski kazał mu zachować ostrożność.
Pewien wątpliwości otworzył drzwi do sypialni lorda. Była ona bardzo kosztownie urządzona, przeciwieństwie do reszty budynku. Miękkie, puszyste dywany. Delikatne w dotyku sofy, olbrzymie łóżko z baldachimem. Zabrawszy, wszystko co mógł, zaczął szukać sejfu. Opukując ściany, trafił na pusty odgłos, więc zabrał się do znalezienia przycisku otwierającego drzwi. Na początku podszedł do biurka, pomacał je trochę, uśmiechnął się i mruknął:
- Jak dzieci, jak dzieci.
Przejście otworzyło się.
Garrett podszedł do nich i zobaczył drabinę wiodącą w dół. Bez namysłu, zaczął schodzić na dół. Po dłuższej chwili zorientował się że jest pod powierzchną ziemi, gdy w oddali usłyszał hipnotyzujący dźwięk Rogu. Zachęcony, zaczął schodzić szybciej. Wreszcie dotarł do dużego pomieszczenia gdzie stały różne rzeczy, między innymi: broń i odzienie Młotów, Mechanistów i Pogan, dezaktywowany robot bojowy, różne zbroje, miecze, łuki i kusze.
Spojrzał na to krytycznym wzrokiem i powiedział na cały głos:
- Nie dość że skąpiec, to jeszcze kolekcjoner złomu.
Na środku pokoju stał piedestał a na nim sławny Róg Quintusa. Garrett bez ociągania zabrał i włożył do magicznego worka, który tłumił wszelkie odgłosy z wewnątrz.
Dopiera teraz zauważył korytarz po przeciwległej stronie pomieszczenia. Szybko ruszył w tamtą stronę, w poszukiwaniu łupu. Korytarz dłużył się w niemiłosiernie.
Wreszcie stanął przy ścianie kończącej tunel, na której znajdował się przycisk. Nacisnął go, przeszedł przez otwór, i znalazł się w jednym z zaułków na Skalnym Targu.

Rozdział V

…Kilka dni później…
Dick założył kaptur i ruszył ba spotkanie z złodziejem.
Miało się ono odbyć w Starej Dzielnicy, w jednej z bram. Czuł się dziwnie spokojny, choć wychodząc z domu miał uczucie, że stanie się coś złego.
Wreszcie dotarł do celu. Przez moment zauważył zielone światełko, a po chwili z cienia wyłonił się Garrett. Przez chwilę mierzyli się spojrzeniami.
- Pan Term, jak sądzę – złodziej pierwszy przerwał ciszę – mam to co pan chciał.
- Dziękuję – wyciągnął rękę.
- Pierwsze zapłata.
Dick podrzucił w jego stronę sakiewkę. Złodziej ją złapał, po czym zważył w ręce.
-Dużo pan daje jak za takie coś. – rzucił worek.
Gdy Dick otworzył worek usłyszał najpiękniejszy dźwięk, jaki kiedykolwiek usłyszał. Teraz już wiedział czemu ojciec chciał go kupić. Róg wyglądał tak samo jak na rycinach i opowieściach starych poszukiwaczy przygód.
Po chwili odezwał się:
- Czemu zgodziłeś się odebrać zapłatę osobiście?
- Chciałem poznać sławnego żołnierza. A ty?
- Chciałem poznać sławnego złodzieja. – znów spojrzał na worek, a gdy podniósł wzrok, złodzieja nie było.
Otwarte na roścież drzwi nie świadczyły o niczym dobrym. Przechodząc przez próg, Dick omal nie padł z wrażenia, widząc kilka zmasakrowanych zwłok swojej służby. Zdjął ze ściany kuszę myśliwską i zaczął skradać się w stronę sypialni rodziców. Wszędzie była krew. Wśród ciał znalazł kilka zamaskowanych, pewnie napastników.
Wreszcie stanął w drzwiach sypialni. Ojciec leżał na łóżku, a z jego brzucha wystawała włócznia. Obok leżała w kałuży krwi matka. Pokój przeszukiwało dwóch zbrojnych mężczyzn.
Dick nic nie czuł. Wolnym ruchem podniósł kuszę i wycelował w głowę pierwszego.. Usłyszał trzask rozszczepionych kości i zobaczył fontannę krwi oblewającą ścianę. Wyciągnął szable i natarł na drugiego. Po chwili leżało ich dwóch na ziemi. Dick przeszukał tego, z roztrzaskaną czaszką i znalazł kartkę.
Po wykonaniu zadania wróćcie po nagrodę.
Hrabia Ruckfather

Rozdział VI

- Słyszałeś coś? – zapytał się jeden strażnik drugiego.
- Nie, a co miał… - nie dokończył, gdyż bełt wbił się mu w głowę.
- Co, do łache… - trawa znów została spryskana krwią.
Dick wyszedł z cienia, i ruszył ku drzwiom głównym. Uchylił je i wszedł do środka. Obok, do ściany została przybita kartka.
Wszyscy strażnicy mają się udać na zebranie w piwnicy.
Kapitan Huble

- To mi tylko pomoże.
Był tu wcześniej tylko raz. Ojciec zabrał go tu na spotkanie z Ruckfatherem. Byli wtedy jeszcze przyjaciółmi. Przechodząc przez dom, uświadomił sobie, że ten, nie zmienił się w ogóle. Nim się obejrzał stał przed drzwiami sypialni Hrabi. Bez wahania otworzył je.
Na łóżku siedział Ruckfather. Wpatrywał się w niego spokojnie.
- Spodziewałem się ciebie. - zaczął
- A jakby inaczej, po tym co zrobiłeś.
- Nie chciałbyś usłyszeć całej tej historii?
- Nie.
Nie zważając na odmowę zaczął:
- Kiedyś kochałem twoją matkę. Ale ona wolała Johnego Terma. Mimo tego żyłem nadzieją że kiedyś, że kiedyś będę mógł być z nią. By znajdować się blisko niej, zaprzyjaźniłem się z twoim ojcem. Całe lata prosiłem ją, by uciekła ze mną. Pewnego dnia dowiedział się o tym Johny. Wpadł w furię i wyrzucił mnie ze swojego domu…
- Po co mi to opowiadasz? Myślisz, że dzięki temu unikniesz śmierci?
- Tak. Wszystkie poszlaki wskazują na to, że ty zabiłeś swoich rodziców. Nie chcieli uczynić cię jedynym spadkobiercą, więc ty ich ukatrupiłeś. Jutro będzie wszystko wiadomo. Radziłbym ci uciekać. Inaczej zginiesz.
Dick odwrócił się do niego plecami.
- Może zginę. Ale nie będę sam – w tym momencie obrócił się rzucił bełt w stronę starca. Wbił się mu w gardło. – To koniec
Term wszedł do gospody, gdzie rezydowali obecnie, jego żołnierze, wcześniej zabójcy. Wszyscy byli już trochę podpici, więc w środku było gwarno. Na widok przybysza od razu umilkli. Marnid natychmiast wstał i podbiegł do niego.
- Tak panie? – ukłonił się – Czym mogę służyć?
- Każ się im przygotować. Zaraz wyjeżdżamy.
- Można wiedzieć gdzie?
- Oczywiście. W świat.


Niektóre z rzeczy zostaną bardziej wyjaśnione w moim innym opowiadaniu.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Ostatnio zmieniony 14 stycznia 2011, 18:46 przez matilon, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
SPIDIvonMARDER
Garrett
Posty: 5183
Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
Płeć:
Kontakt:

Re: [LITERATURA]Opowiadanie konkursowe - Opowieść o Dicku

Post autor: SPIDIvonMARDER »

Jakz wykle, każde Twoje opowiadanie jest lepsze. To pierwsze, które mi się podobało :)

Nareszcie jest rozbudowane tło fabualrne. Historia z wojną, dowódcą i rodziną. Super, to czyni opowiadanie czymś więcej, niż tylko "mam pomysł na..."
Nie kumam za to motywu z Rogiem Quintusów. Tzn, wiem o co chodzi, ale czemu akurat on? Tak jak w "Powrocie Oka" -> sam fakt nadania anzwy takiej jak "Róg Quintusów" to trochę mało. Przydałaby się jakaś akcja, która okreśsliłaby dlaczego to akurat i Róg i co z tego wynika. To nada klimat, porządny klimat.

+emocje

+Garrett i te kilka słów. Są dobre, opisywanie Garrett jako charakteru i jego dialogów wychodzi Ci chyba najlepiej...

Za to minus za ostatnią scenę. Trochę mi to Pulp Fiction przypomina... masakra ot tak sobie znikąd, śmierć rodziców (a jakże musi być), a potem szybka zemsta. No właśnie, za szybko, za mało tutaj logiki. Niby czemu tak się nienawidzili, że aż pozabijali? A potem koleś zabił dwóch wartowników, reszta zwiała i ot dostęp do VIPa bezproblemowy. Aj panie Matilon, dla mnie to wygląda jakbyś miał urwane opowiadanie w chwili odebrania Rogu i nagle resztę dopisał w 5 minut, przed wstawieniem na forum :) Bo do końca motywu z Rogiem (który w dodatku potem zanika, a szkoda) wszystko jest na swoim miejscu. A potem tylko rzeźnia...

Zatem szkoda tego zakończenia. Poza nim to jest kilka powtórzeń (w opisach, "miał", "jest") i błędów typu "wyszedł na hall". Powinno być "do hallu".

Opisy są okej. Nie łapią za serce, ale równocześnie nie mają niczego, do czego można się przyczepić.


4- może być? :P
Obrazek
matilon
Młotodzierżca
Posty: 851
Rejestracja: 23 grudnia 2009, 13:41
Lokalizacja: Lublin

Re: [LITERATURA]Opowiadanie konkursowe - Opowieść o Dicku

Post autor: matilon »

No i jak się z tym nie zgodzić?
Awatar użytkownika
Edversion
Arcykapłan
Posty: 1405
Rejestracja: 21 sierpnia 2006, 10:19
Lokalizacja: Zabrze

Re: [LITERATURA]Opowiadanie konkursowe - Opowieść o Dicku

Post autor: Edversion »

Zacznę tak jak Spidi. O ile sobie dobrze przypominam, jest to najlepsze opowiadanie jakie jak narazie wydałeś. ;) Polepszyłeś u siebie wiele umiejętności, piszesz już o wiele zgrabniej, lepiej i składniej, w porównaniu do pierwszych prac. Mam nadzieję, że zapowiedziane już kolejne opowiadanie będzie jeszcze lepsze. :)

Opowiadanie dobre. Podobało mi się, że to nie Garrett jest pierwszym bohaterem, a jakaś nowa postać. Plus za kontynuację serii Thief. O ile zgaduje akcja dzieje się już po TDS (w końcu na dobre rozpętała się ta wojna między frakcjami w grze)?

Opowiadanie krótkie, ale rozległe. Działo się dużo, były częste zwroty akcji, ale w tym wszystkim zabrakło mi uczuć.. Dick przeszedł przez to wszystko tak o. Wrócił do domu, pozabijał wszystkich, zemścił się i z powrotem wrócił w świat. Nie było w tym tej głębi.. akcja przeleciała tak szybko, jak w tanim, nie przemyślanym filmie. ;)

Ogólnie jednak dobrze, i oby coraz lepej! :)

Z rad jakie mógłbym dać... Korekta! Tekst przeczytałem w ok.10min. Nie tak dużo, co? ;) Wystarczy by przejrzeć jeszcze raz własne wypociny i poprawić błędy typu literówki, ".,', o jedną literę za mało.. To dodatkowo poprawi odbiór twoich prac. ;)
SPIDIvonMARDER pisze:koleś zabił dwóch wartowników, reszta zwiała i ot dostęp do VIPa bezproblemowy.
Reszta siedziałą na zebraniu u kapitana w piwnicy. Cóż trzeba mieć szczęście,by włąmać się w odpowiednim momencie. ;)
Awatar użytkownika
SPIDIvonMARDER
Garrett
Posty: 5183
Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
Płeć:
Kontakt:

Re: [LITERATURA]Opowiadanie konkursowe - Opowieść o Dicku

Post autor: SPIDIvonMARDER »

Odpowiednim momencie? Heh, tylko biorąc pod uwagę logikę, to nie powinno być takiego momentu, by VIP pozostawał bez ochrony :) Po to jest ochrona, by nie zbierać się na dole w piwnicy, co oni tam mogli robić takiego ważnego? Zwłaszcza po okresie zabicia kogoś z konkurencji i co za tym idzie - dużym ryzykiem, że ktoś zechce się zemścić.
Obrazek
matilon
Młotodzierżca
Posty: 851
Rejestracja: 23 grudnia 2009, 13:41
Lokalizacja: Lublin

Re: [LITERATURA]Opowiadanie konkursowe - Opowieść o Dicku

Post autor: matilon »

SPIDIvonMARDER pisze:co oni tam mogli robić takiego ważnego?
Ekhem. :hyh
Awatar użytkownika
SPIDIvonMARDER
Garrett
Posty: 5183
Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
Płeć:
Kontakt:

Re: [LITERATURA]Opowiadanie konkursowe - Opowieść o Dicku

Post autor: SPIDIvonMARDER »

Na tym polega sztuka, by o tym napisać. Zostawianie czytelnika samego sobie bez opisów jest okrutne :P
Obrazek
Awatar użytkownika
Keeper in Training
Arcykapłan
Posty: 1409
Rejestracja: 01 października 2009, 15:01
Lokalizacja: Miasto, Południowa Dzielnica (przy fontannie)
Kontakt:

Re: [LITERATURA]Opowiadanie konkursowe - Opowieść o Dicku

Post autor: Keeper in Training »

SPIDIvonMARDER pisze:Odpowiednim momencie? Heh, tylko biorąc pod uwagę logikę, to nie powinno być takiego momentu, by VIP pozostawał bez ochrony :)
Kuba, a u nas, za miedzą to inaczej :suc ?... Historia się nie powtarza, ale ludzie zawsze :? :suc .

Mati, zgadzam się z moimi przedmówcami, że piszesz lepiej, naprawdę poprawiłeś styl. Trochę psuły mi całość te przecinki (choćby ci żołnierze), ale to możesz poprawić dość prosto. Plus za więcej opisów - chociaż są żołnierskie, zwięzłe aż do bólu, to są, bardzo dobrze. Akcja pędzi na łeb, na szyję - z jednej strony miło, że taka dynamiczna, z drugiej - brakło czasu na wyjaśnienia: jakieś rodzinne legendy, plotki, intrygi itd. Garrett był jak na moje potrzeby zbyt uprzejmy, ale może - idąc za tropem Kuby w jego ostatnim skoku - starzeje się :twisted: .

Zdobycie Rogu było dość liniowe - "włam się-wynieś-pozamiataj", ale nie jesteś odosobniony w tej tendencji, więc to małe piwo. Gorzej, że ostatnimi czasy prawie wszyscy jadą na sprawdzonych gadżetach: Oko, Róg, Berło. Jeśli chcecie używać zabaweczek, w porządku, ale pomyślcie o recenzentkach płci pięknej i użyjcie chociaż jakiejś dyskretnej biżuterii :P :twisted: ;) ! Walka Pogan i Młotków bardzo przypominała mi pamiętną bitwę banitów z mieszczanami z Kingsbridge z powieści Kena Folletta "Filary Ziemi" - czy wzorowałeś się na niej? Jeśli tak, wielki plus :D! Co prawda ten Dick do Jacka ma się niewiele, ale to inna para butów.

Postać Dicka jest dość prymitywna – ot, młokos, jakich wielu, przy kasie, psy nie wyją, kiedy przechodzi ulicą, który jeszcze nie znalazł sobie żonki i wyżywa się na wojence. Za to bardzo pasuje do tytułu: „Opowieść o Dicku” – nic dodać, nic ująć. Idealnie zapowiada bohatera tytułowego :suc

Myślisz, że tylko rzucony bełt miałby szansę na miejscu zabić mężczyznę, tak, by ten nie wydał z siebie dźwięku? Mam wątpliwości. Tak samo rozróbka u tego amanta na emeryturze - trochę naciągane. Jakby to był jakiś "Assasin's creed" czy coś podobnego. Tak samo byłoby z Gildią Złodziei (zakładam, że o to Ci chodziło, pisząc o Gildii Zabójców: przecież inaczej nie pasowałoby do fabuł gry, bo Garcio nie miał z nimi żadnych związków). Przecież Garrett trzymał się od nich z daleka. Nawet, jeśli opłaciłoby mu się pozbyć Ramireza i reszty, to jak niby miałby ich wystawić, nie narażając równocześnie siebie na zdemaskowanie?

Ogólnie, całkiem niezłe. Przykrótkie, jak na moje potrzeby, dość spłycone – wierzę, że gdybyś miał więcej czasu, jesteś w stanie wyciągnąć z tego znacznie więcej – ale może być. Dałabym jakieś 4–. Największym plusem jest podobieństwo bitwy do napadu banitów na Kingsbridge – Follett jest genialny i każdy, kto go docenia, może liczyć na moją pomoc :D . Życzę szczęścia wszystkim uczestnikom konkursu!
Ostatnio zmieniony 18 stycznia 2011, 15:01 przez Keeper in Training, łącznie zmieniany 1 raz.
"(...) Garrett had the humbling realisation that he'd smothered more girls than he'd kissed. A good deal more. An embarrassingly good deal." - RedNightmare, "Half-Full"
matilon
Młotodzierżca
Posty: 851
Rejestracja: 23 grudnia 2009, 13:41
Lokalizacja: Lublin

Re: [LITERATURA]Opowiadanie konkursowe - Opowieść o Dicku

Post autor: matilon »

Keeper in Training pisze:Gildią Złodziei
Gildią Zabójców. :wsc
Keeper in Training pisze:Myślisz, że tylko rzucony bełt miałby szansę na miejscu zabić mężczyznę, tak, by ten nie wydał z siebie dźwięku?
Chodziło mi oto, że rzucił bełt tak jak się rzuca nożem. Da się tak bo sprawdzałem. Niestety z tym dźwiękiem, to nie miałem chętnych do sprawdzenia tego. :evil:
Awatar użytkownika
SPIDIvonMARDER
Garrett
Posty: 5183
Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
Płeć:
Kontakt:

Re: [LITERATURA]Opowiadanie konkursowe - Opowieść o Dicku

Post autor: SPIDIvonMARDER »

W scenie walki w Moiri we Władcy Pierścieni któryś z Drużyny Pierścienia zabija orka wbijając mu strzałę w szyję... chyba. Można tam to sprawdzić :)
Obrazek
Awatar użytkownika
Keeper in Training
Arcykapłan
Posty: 1409
Rejestracja: 01 października 2009, 15:01
Lokalizacja: Miasto, Południowa Dzielnica (przy fontannie)
Kontakt:

Re: [LITERATURA]Opowiadanie konkursowe - Opowieść o Dicku

Post autor: Keeper in Training »

matilon pisze:
Keeper in Training pisze:Gildią Złodziei
Gildią Zabójców. :wsc

Przeczytaj jeszcze raz moją notkę. Zakładałam, że chodziło Ci o Gildię Złodziei, skoro napisałeś o tym, że to Garrett ich wystawił. Przecież Złodziej, o ile mi wiadomo z gry, nie miał związków z żadnymi skrytobójcami (no, chyba, że myślałeś o Strażnikach Egzekutorach, ale oni niezrzeszeni byli w żadne gildie). Poza tym, Downey strasznie by się wkurzył! No i jak by to wypadło wobec opinii publicznej? Synowie poważanych lordów i hrabiów, wiecznie łażący w czarnych ciuszkach (te ich peleryny i rajstopki... taki styl :luk :tar ) okazują się latać po dachach i marzyć o tym, by ktoś wreszcie dał im zlecenie, by "anihilować" pana X?! To zrujnowałoby wiele wysoko postawionych osób. He, he :hyh ...

Mam jeszcze pytanie: skąd ten Dick pochodził? Jego korzenie, powiązania, czym zajmowali się przodkowie? Jeśli zasadzisz w opowieści nawet miniaturkę drzewa genealogicznego, zaraz robi się ciekawiej ;) !
"(...) Garrett had the humbling realisation that he'd smothered more girls than he'd kissed. A good deal more. An embarrassingly good deal." - RedNightmare, "Half-Full"
matilon
Młotodzierżca
Posty: 851
Rejestracja: 23 grudnia 2009, 13:41
Lokalizacja: Lublin

Re: [LITERATURA]Opowiadanie konkursowe - Opowieść o Dicku

Post autor: matilon »

Keeper in Training pisze:
matilon pisze:
Keeper in Training pisze:Gildią Złodziei
Gildią Zabójców. :wsc

Przeczytaj jeszcze raz moją notkę. Zakładałam, że chodziło Ci o Gildię Złodziei, skoro napisałeś o tym, że to Garrett ich wystawił. Przecież Złodziej, o ile mi wiadomo z gry, nie miał związków z żadnymi skrytobójcami (no, chyba, że myślałeś o Strażnikach Egzekutorach, ale oni niezrzeszeni byli w żadne gildie). Poza tym, Downey strasznie by się wkurzył! No i jak by to wypadło wobec opinii publicznej? Synowie poważanych lordów i hrabiów, wiecznie łażący w czarnych ciuszkach (te ich peleryny i rajstopki... taki styl :luk :tar ) okazują się latać po dachach i marzyć o tym, by ktoś wreszcie dał im zlecenie, by "anihilować" pana X?! To zrujnowałoby wiele wysoko postawionych osób. He, he :hyh ...


Mam jeszcze pytanie: skąd ten Dick pochodził? Jego korzenie, powiązania, czym zajmowali się przodkowie? Jeśli zasadzisz w opowieści nawet miniaturkę drzewa genealogicznego, zaraz robi się ciekawiej ;) !
Od początku chodzio mi o Gildię Zabójców, a Z Gildą Złodziei nie mają nic wspólnego. A Garret załatwił zabójców w moim innym opowiadaniu. A co do Egzekutorów - już ich nie ma. ;)
Awatar użytkownika
Keeper in Training
Arcykapłan
Posty: 1409
Rejestracja: 01 października 2009, 15:01
Lokalizacja: Miasto, Południowa Dzielnica (przy fontannie)
Kontakt:

Re: [LITERATURA]Opowiadanie konkursowe - Opowieść o Dicku

Post autor: Keeper in Training »

matilon pisze:Od początku chodzio mi o Gildię Zabójców, a Z Gildą Złodziei nie mają nic wspólnego. A Garret załatwił zabójców w moim innym opowiadaniu. A co do Egzekutorów - już ich nie ma. ;)
Acha, w takim razie wszystko jasne :) .
"(...) Garrett had the humbling realisation that he'd smothered more girls than he'd kissed. A good deal more. An embarrassingly good deal." - RedNightmare, "Half-Full"
ODPOWIEDZ