[LITERATURA] Zdrada Stanu - pierwszy projekt na konkurs.

Rozplącz swoją wyobraźnię. Zagość w świecie stworzonym przez fanów lub do nich dołącz.

Moderator: SPIDIvonMARDER

Awatar użytkownika
Hadrian
Złodziej
Posty: 2423
Rejestracja: 08 stycznia 2009, 13:38
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

[LITERATURA] Zdrada Stanu - pierwszy projekt na konkurs.

Post autor: Hadrian »

Część 1

„Gdy zostałem szeryfem, po ulicach Miasta panoszył się występek i pogaństwo. Przyrzekam więc, że oczyszczę Miasto z tego brudu!” – 13 szeryf Miasta, Gorman Truart.

I



- Panie poruczniku!
Hagen wystawił głowę z policyjnego powozu.
- Taak? – zapytał strażnika jadącego obok na koniu.
- Jesteśmy już prawie na miejscu. Widzi pan ten budynek? To posiadłość Adriano Rolenco, właśnie nasz cel – powiedział młody policjant.
Porucznik straży miejskiej schował głowę do powozu. Po kilku minutach zatrzymali się przed rezydencją, drewniane drzwi powozu otworzyły się wydając nieprzyjemny dźwięk.
- Nie trzeba było – powiedział Hagen do młodego sierżanta, który otworzył mu drzwiczki.
Posiadłość była ładna i schludna, niezbyt wielka i otoczona ceglanym murem. W środku było już kilku policjantów, którzy lekkimi dygnięciami pozdrawiali porucznika. W końcu był prawą ręką Gormana Truarta. Na piętrze posiadłości, w saloniku było już kilka osób. Dwóch strażników przesłuchujących pokojówkę i lekarz sądowy, badający zwłoki młodego mężczyzny w czerwonym fraku. Lekarz podniósł głowę.
- Dzień dobry, panie poruczniku.
- Witam – odpowiedział nonszalancko Hagen. – Kto to?
- Dwudziestodwuletni hrabia Adriano Rolenco. Chyba zawał serca – stwierdził uczony wstając z kolan.
- Zawał? – zapytał z niedowierzaniem porucznik i dodał po chwili cicho - Wątpię…
Doktor otworzył swoją torbę, wyciągnął z niej jedwabną chustkę i wytarł w nie ręce. Potem bez słowa wyszedł. Przesłuchiwana służka łkała, użalając się nad sobą, gdzie będzie teraz pracować. Hagen podszedł do niej i zadał jej własne pytanie.
- Czy pani chlebodawca… chorował?
- Nie… - pociągnęła nosem – pan Adriano był zawsze… zdrowy jak rydz. Nigdy nie słyszała że pan… Rolenco leżał w łóżku – załkała głośno.
- Rozumiem – stwierdził poważnie porucznik. – Może pani iść do domu.
- Zaraz, nie skończyliśmy przesłuchania! – zawołał z oburzeniem detektyw stojący obok.
- Proszę wyjść.
Detektyw i jego asystent, notujący wszystko co popadnie, wyszli bez słowa z salonu. Został tylko sam porucznik. I o to właśnie chodziło. Powoli podszedł do komody, sprawdził szuflady, zajrzał za stojący obraz na niej, kucnął i zajrzał pod nią. Wstał i rozejrzał się. W saloniku oprócz komody był jeszcze regał, stolik do kawy i dwa fotele. I ciało na dywanie. Policjant usłyszał jak ktoś wchodzi po schodach, zaraz w drzwiach stanęło dwóch mężczyzn noszących nosze. I worek na zwłoki. Ostrożnie podnieśli ciało i włożyli je do worka, a go położyli na nosze i wynieśli z dworku.
Hagen podszedł do regału, złapał taboret i podstawił go przed półką. Stanął na niego i zaczął sprawdzać czy niema za książkami jakiś interesujących rzeczy. Nic nie znalazł. Później zajrzał pod fotele, pod dywan i zirytowany tym, że nic nie znalazł usiadł na fotel. Coś go ukuło w siedzenie, więc podniósł się lekko i pomacał po fotelu. Znalazł.
- Crews! Komendant, do mnie! – zawołał donośnie.
Po schodach wszedł i stanął w drzwiach starszy, wąsaty mężczyzna.
- Tak, panie poruczniku?
- Co to jest? – wskazał Hagen palcem na pustą fiolkę w jego lewej ręce.
- Eee… – komendant podszedł bliżej. – Buteleczka po soku z jagód?
- Nie. Fiolka po truciźnie. Widziałem już takie. A więc, to nie zawał, a morderstwo.

II


Dzwoneczek poinformował że do sklepiku ktoś wszedł. Ciężkie kroki Hagena po starych panelach podrzuciły kurz na kilka centymetrów.
- Policja. Musimy porozmawiać.
Z zaplecza wyszedł starszy mężczyzna z niezbyt bystrym wzrokiem. Jego okulary nienaturalnie powiększały jego brązowe oczy.
- W czym mógłbym pomóc? – zapytał ochryple.
- Co to jest? – porucznik położył na ladzie pustą, kanciastą fiolkę.
- Buteleczka po soku z jagód?
- Nie! Fiolka po truciźnie, takie ty właśnie sprzedajesz!
Sklepikarz starał się zasłonić ciałem identyczne buteleczki z zielonym płynem, położone na półce. Hagen zauważył to.
- Kto ostatnio przyszedł do ciebie i kupował tą truciznę?
- Wie, pan… - odpowiedział ociągając się. – Ja nie pytam klientery o imię… Ale to nie jest trucizna. To jest środek anty chwastom. Uwierzcie, panie!
- Zobaczymy co powiesz na madejowym łożu…

III



Budynek senatu był ogromny. Składał się z dwóch części: sali obrad w kształcie walca i budynku administracji. Truart wysiadł z karocy i skierował się ku wielkim wrotom do senatu. Coś pod jego butem mlasnęło.
- Niech to szlag! – zaklął pod nosem, tak aby straż nie usłyszała.
Wyciągnął z kieszeni chustę i wytarł nią but, a potem rzucił nią w błoto. Dwóch strażników-siłaczy powoli otworzyli podwójne, ogromne drzwi do senatu. Truart przeszedł korytarzem do sali obrad i szybko pchnął drzwi.
Sala była wielka, naprzeciwko wejścia do niej wysoko, niemal pod sufitem, znajdowała się Loża dla Barona. Resztę miejsca zajmowały trybuny, na których ustawione były fotele ze złotymi poręczami. Prawie na każdym siedział jakiś lord. Szeryf znał większość z osobistości: gruby Bafford, długowłosy Jacob, śpiący Ramirez, młody Arthur, zamarzony Gerwazjusz… i olbrzymi Baron w loży.
- Wasza miłość… - Truart ukłonił się niezdarnie. – Mam złą wiadomość. Hrabia Rolenco został zamordowany.
Baron milczał chwilę. Monarcha siedział na tronie w loży, ale nie widział dokładnie Truarta.
- Przenieście mnie! – rozkazał dwóm służącym, którzy z trudem podnieśli tron wraz z kupą mięcha na nim.
Po chwile wszyscy w sali widzieli Barona przy balustradzie loży. Był gruby, dwa razy większy niż Bafford, w czerwonym fraku z pomarańczową literą B. Miał policzki jak buldog, zwisające. Milczał pewien czas, aż w końcu powiedział:
- To nic nowego – powiedział swoim donośnym głosem - Kilka miesięcy temu zamordowali Gillana, kiedyś Willeya. To nic nowego – powtórzył.
Cisza.
- Tak, jaśnie panie. – po chwili odpowiedział Truart niedbale kłaniając się.
W głębi duszy nie zgadzał się z monarchą. Wszedł na schody prowadzące na trybuny i usiadł na swoim miejscu.
- A więc… - kontynuował minister spraw wojennych – Nasze wojska…

IV


Drzwi otworzyły się ze skrzypem. Pod ciężarem mężczyzny podłoga się uginała, torba wylądowała na podłodze obok kanapy wzbijając kurz na pół metra w górę. Garrett usiadł na sofie zmęczony po ostatnim rabunku w dokach. Zauważył gazetę na stoliku, wziął ją i przeczytał pierwszą stronę:

MORDERSTWO NA STARODALACH!



Kilka dni temu, w swojej posiadłości znaleziono zwłoki hrabiego Rolenco.
Sprawą zajmuje się porucznik Hagen. Ustalono tylko tyle, że został otruty, a morderca zdobył truciznę od pewnego sprzedawcy na skalnym rynku. Nasz miłościwy Baron uważa że, to nic wielkiego, również kilka patrycjuszy. Sprawa właściwie już ucichła, ale nadal Straż miejską to intryguje. Mordercy nie znaleziono.

Sekretarz gazety, Elgon Hunn.

- Hmmm…
Mistrza złodziei zwykle nie interesowały takie rzeczy, ale teraz to go zaintrygowało.
Pierwszy raz Truart nie znalazł przestępcy, myślał. Oczywiście nie licząc mnie. Muszę to sprawdzić, ale nie dziś…

V


Stacja straży miejskiej Starodalski komisariat policji to wielki, stalowy budynek ogrodzony wysokim na pięć metrów murem. Drugi największy posterunek w Mieście. Nigdy nie myślałem że się tu włamię.
Czas zaczynać.
Wziął rozpęd i pobiegł w stronę krańca dachu budynku, skoczył i wylądował na czterech literach za ogrodzeniem.
A więc, jestem!
Wstał i drapiąc się po zadku rozejrzał się po okolicy. Było zupełnie pusto, większość świateł w oknach stacji były zgaszone. Zerknął na mapę i ruszył na prawo, w stronę placu ćwiczeń. Za rogiem budynku był mały kamienny dziedziniec, przylegający do ściany budynku. Garrett wypatrzył drzwi i powoli, ostrożnie ruszył w ich stronę. Przyłożył do nich ucho, nic nie słysząc otworzył je.
Stanął w kamiennej zbrojowni, zapchanej mieczami i innym orężem służącym ,,niepokonanym stróżom prawa”. Otworzył następne drzwi, tym razem prowadzące do korytarza patrolowanego przez strażnika. Złodziej zręcznie go wyminął, przeszedł do kantyny ze spróchniałym stropem i również spróchniałymi kolumnami z kamienną podstawą. Ktoś szedł za drzwiami, więc Garrett błyskawicznie skoczył pod stół, który wyglądał jakby miał się zaraz zawalić. Drzwi naprzeciwko tych, którymi wszedł Garrett otworzyły się i do kantyny weszło dwóch strażników.
- …mówię ci! Złapaliśmy go!
- Wątpię. Przecież wy to patałachy jakich mało!
- Siedzi w lochach, chodź sam zobacz…
Gdy tylko wyszli, Złodziej wygrzebał się spod stolika i wyszedł z kantyny. Kolejny korytarz, potem surowa sala przesłuchań. Na stoliku leżały złote okulary, a pod nimi jakiś dokument.

Podejrzany nie przyznaje się, ale wszystkie dowody wskazują na niego. Oprócz jednego. Nikt go nie widział na miejscu zbrodni, tylko ten dziwny Eryk Hoth, kupiec sprzedający magiczne talizmany i inne błyskotki. Pani Mosley podejrzewa że jest poganinem, że rozpowszechnia w Mieście Szachrajskie sztuczki i iluzje. Dlatego dziś go zgarniemy, nasz informator mówi że teraz handluje na Skalnym Rynku. Truart jest jakoś dziwnie uczulony na złodziei, prostytutki… paserów i pogan. Ma bzika na tym punkcie, jakby coś, lub ktoś skłaniało go do tego… Nie ważne. Więc tego poganina dostarczymy Truartowi.

- Ciekawe… - mruknął Garrett.
Wyszedł z sali przesłuchań drzwiami prowadzącymi na salę skrybów, gdzie wszystko zapisywano i wkładano do Archiwum. Przeszukał kilka biur i znalazł trzy sakiewki w szufladach i purpurowo-złoty kielich na biurku. Poszedł dalej. Minął kilka ważniejszych biur, ominął strażnika i ponownie zerknął na mapę. Tuż za rogiem powinno się znajdować archiwum. I tak było. Na końcu korytarza były drzwi, wielkie i zdobione. Garrett wyciągnął wytrychy i włożył je do dziurki od klucza. Przekręcił ,,krzywulec” (tak nazywał jeden z wytrychów) i potem usłyszał trzask. Przekręcił go w inną stronę, potem w drugą i znowu trzask. I kolejny. Za czwartym drzwi skrzypnęły otwierając się. Garrett popchnął je ostrożnie, wszedł do sali i zamknął je za sobą.
No i jestem.
Archiwum posterunku straży to duże pomieszczenie pełne regałów z księgami i segregatorami. Złodziej zaczął szukać właściwego działu.
Kradzieże, paserstwo… Gwałty, narkotyki… napady i pobicia… Morderstwa i zabójstwa!
Poszukał najnowszych akt, upewnił się czy to na pewno te i schował je do torby.
Teraz wyjście.
Gdy już miał opuścić pokój zdał sobie z czegoś sprawę. Pomieszczenie nie było całkowicie w mroku, ale nie było tu też lampy, pochodni czy świeczki.
Okno…
Było pod sufitem, wysoko. Na szczęście pod nim znajdował się regał, na który złodziej wspiął się z trudem. Potem otworzył okno i wyślizgnął się przez nie. Było małe, więc trochę się obtarł o ściany i zmęczył. Zeskoczył z małego parapetu na trawnik i poszedł w lewo, w stronę bramy. Tam stało dwóch strażników, których nie dało się ominąć nie postrzeżenie. Wpadł na dość dobry pomysł. Podniósł kamień, który znalazł pod brzózką i rzucił go mocna na ulicę.
- Słyszałeś to? – zawołał jeden gotowy do ataku berdyszem. – Sprawdźmy to!
To właśnie chciał Złodziej. Gdy tylko znikli za rogiem, on wyślizgnął się przez bramę i udał się na południe Miasta.

Koniec Części 1

A więc, jest to początek opowiadania pisanego na konkurs ;) Jest tutaj wiele nowego: Baron we własnej osobie, minister, wojna... :) Ciekawe jak to ocenicie... :)
Awatar użytkownika
Keeper in Training
Arcykapłan
Posty: 1409
Rejestracja: 01 października 2009, 15:01
Lokalizacja: Miasto, Południowa Dzielnica (przy fontannie)
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Zdrada Stanu - pierwszy projekt na konkurs.

Post autor: Keeper in Training »

adriannn pisze: Sklepikarz starał się zasłonić ciałem identyczne buteleczki z zielonym płynem, położone na półce.
Znaczy te buteleczki z rzekomym sokiem jagodowym były koloru zielonego czy chodzi o sam kształt butelki? Jeśli o to drugie, to możesz to podkreślić, np. "Sklepikarz starał się zasłonić ciałem identycznego kształtu buteleczki".
adriannn pisze: – Ja nie pytam klientery (klienteli?) o imię… Ale to nie jest trucizna. To jest środek anty chwastom. Uwierzcie, panie!
Ja bym nie uwierzyła :twisted: 8-) . Choćby dlatego, że zwykły prosty handlarz nie zna raczej znaczenia przedrostka "anty" :)) . W klienteli pewnie Word wpuścił Ci literówkę - masz zaznaczoną tym fuksjowym kolorkiem.
adriannn pisze: Truart wysiadł z karocy i skierował się ku wielkim wrotom do senatu. Coś pod jego butem mlasnęło.
- Niech to szlag! – zaklął pod nosem, tak aby straż nie usłyszała.
Masz jak nikt z pisarzy, których ostatnio czytałam, genialny talent do oddawania drobnych problemów dnia codziennego. Gratuluję, całe mnóstwo autorów komercyjnych tego nie potrafi :jez !
adriannn pisze:Szeryf znał większość z osobistości: gruby Bafford, długowłosy Jacob, śpiący Ramirez, młody Arthur, zamarzony Gerwazjusz… i olbrzymi Baron w loży.
Panowie, załóżcie jakąś gildię czy coś w formie teamu pisarskiego: efekty mogą być bardzo obiecujące. Dobrze się uzupełniacie.
adriannn pisze:

MORDERSTWO NA STARODALACH!



Kilka dni temu, w swojej posiadłości znaleziono zwłoki hrabiego Rolenco.
Sprawą zajmuje się porucznik Hagen. Ustalono tylko tyle, że został otruty, a morderca zdobył truciznę od pewnego sprzedawcy na skalnym rynku. Nasz miłościwy Baron uważa że, ("Nasz miłościwy Baron uważa, że to nic wielkiego, również kilku patrycjuszy"? to nic wielkiego, również kilka (kilku co robi?) patrycjuszy. Sprawa właściwie już ucichła, ale nadal Straż miejską to intryguje. Mordercy nie znaleziono.

Sekretarz gazety, Elgon Hunn.
Tam trochę się literówek wkradło, no i ci patrycjusze... co? "(...) Baron uważa (...), również kilku patrycjuszy" - co? Chyba tu brakuje czegoś w stylu "też jest takiego zdania".
adriannn pisze:Podniósł kamień, który znalazł pod brzózką i rzucił go mocna (mocno) na ulicę.
- Słyszałeś to? – zawołał ("Zawołał jeden, gotowy do ataku berdyszem"?) jeden gotowy do ataku berdyszem. – Sprawdźmy to!
To (tego?) właśnie chciał Złodziej. Gdy tylko znikli (zniknęli?) za rogiem, on wyślizgnął się przez bramę i udał się na południe Miasta.
Tu w kilku miejscach były malutkie braki, ale naprawdę nieduże.

Ogólnie, to opowiadania naprawdę zaciekawia. Są opisy, jest trochę zabawnie, zagadka kryminalna, zabawa w kotka i myszkę Straży, Garretta i mordercy... Masz właściwie dobry zestaw, by w kolejnych częściach zrobić naprawdę elektryzującą opowieść. Poziom stylistyczny raczej wysoki, kilka małych literówek i kwestia niedopowiedzianych buteleczek - nic wielkiego, ale możesz to poprawić w trzy minuty. Naprawdę, dobra robota! Jak skończysz pozostałe części i poziom będzie podobny, daj mi znać - umieściłabym to w "Kronikach...". Tak dalej, gratulacje i życzę szczęścia w turnieju!
"(...) Garrett had the humbling realisation that he'd smothered more girls than he'd kissed. A good deal more. An embarrassingly good deal." - RedNightmare, "Half-Full"
Awatar użytkownika
Caer
Szaman
Posty: 1054
Rejestracja: 05 stycznia 2003, 13:23
Lokalizacja: Karath-din
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Zdrada Stanu - pierwszy projekt na konkurs.

Post autor: Caer »

O, jak miło, że nie tylko my promujemy straż miejską. To w sumie bardzo wdzięczny temat i tak rzadko eksplorowany.
Mogą być nazywani Gwardią Pałacową, Strażą Miejską al­bo Patrolem. Niezależnie od nazwy, racja ich istnienia - w każ­dym dziele fantasy heroicznej - jest taka sama. To znaczy, mniej więcej w rozdziale trzecim (albo w dziesiątej minucie filmu) mają wbiec do komnaty, po kolei i pojedynczo atakować boha­tera i ginąć. Nikt ich nigdy nie pyta, czy mają na to ochotę.

T P, Straż! Straż!
Jak widzę również, "kryminały" stały się ostatnio popularne. Choć znalazienie buteleczki po truciźnie w pobliżu trupa niekoniecznie musi świadczyć o tym, że został otruty ;). Ale to już pole do popisu dla różnych zwrotów akcji.

Keeper zwróciła uwagę na opisy "(problemów) dnia codziennego", mi również podoba się zwracanie uwagi na takie szczegóły, o wiele bardziej pozwalają wyobrazić sobie daną sytuację i - co tu dużo mówić - dodają kolorytu. Również kurz wzbijający się w powietrze (choć tu radziłabym nie używać tego zbyt często, to dość charakterystyczny opis i powtórki są widoczne).

Zdecyduj się na jedną terminologię. Jeśli straż miejska, to straż miejska. Jeśli chcesz mieć w swoim opowiadaniu policję (choć to mi strasznie zgrzyta w kontekście "średniowiecza"), to nazywaj ich policją. Ale nie mieszaj pojęć. A Mosley też jest porucznikiem i (lewą? ;) ) ręką Truarta.

Co jeszcze? Jakoś nie mogę sobie wyobrazić Truarta (jakkolwiek ważny by się nie wydawał), by wchodził głównym wejściem do siedziby senatu (?) i przerywał posiedzenie swoją wiadomością (swoją drogą, czy Baron nie jest w tym czasie gdzieś w Blackbrook, dowodząc armią Miasta?).

Generalnie ciekawe, udało odejść się od akcji typowej misji ;) i czekam z niecierpliwością, jak akcja się rozwinie.
Awatar użytkownika
Hadrian
Złodziej
Posty: 2423
Rejestracja: 08 stycznia 2009, 13:38
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Zdrada Stanu - pierwszy projekt na konkurs.

Post autor: Hadrian »

Fabułę mam w 100% gotową i zapisaną w osobnym pliku ;) Planuję powiązanie z fabułą T2 i czegoś, co się nie spodziewacie ;) Za parę dni następna część :)
Awatar użytkownika
SPIDIvonMARDER
Garrett
Posty: 5184
Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
Płeć:
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Zdrada Stanu - pierwszy projekt na konkurs.

Post autor: SPIDIvonMARDER »

Tak jak Caer gratuklję wyboru tematu.

Na pierwszy ogień kilka zgrzytów:
-Sorry, ale trujące substancje na rosliny itd, czy zwykłą chemię posiada każdy aptekarz i każde gospodarstwo domowe. Uśmiercić człowieka jakims płynem jest i było zawsze bardzo prosto, to że aptekarz sprzedaje trucizny to chyba całkiem normalne. Pamiętaj, że ludzie od zawsze ich używali przeciwko gryzoniom. To aresztowanie to moim zdaniem największy zgrzyt tego tekstu.

-zbyt dokładne opisy co Garrett kradnie. Kiedyś mi się to podobało, ale wyrosłem z tego :)

-anty - powinno być "przeciw". Słowo anty to termin obcojęzyczny, który kłóci się z wieloma polskimi określeniami. Nawet w wojsku mówi się np. "przeciwpancerny".

-nom, smierć jakiegoś lorda raczej nie byłaby duzą nowością. Przecież szlachta regularnie się mordowała :)

Poza tym opowiadanie bardzo obiecujące i szczerze żałuję, że nie dałeś go na konkurs (oczywiście wykończonego, z poszerzonym epizodem na komisariacie). Naprawdę ciekawy tekst, czekam na ciąg dalszy. :sword:
Obrazek
Awatar użytkownika
Keeper in Training
Arcykapłan
Posty: 1409
Rejestracja: 01 października 2009, 15:01
Lokalizacja: Miasto, Południowa Dzielnica (przy fontannie)
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Zdrada Stanu - pierwszy projekt na konkurs.

Post autor: Keeper in Training »

SPIDIvonMARDER pisze:trujące substancje na rosliny itd, czy zwykłą chemię posiada każdy aptekarz i każde gospodarstwo domowe. Uśmiercić człowieka jakims płynem jest i było zawsze bardzo prosto, to że aptekarz sprzedaje trucizny to chyba całkiem normalne. Pamiętaj, że ludzie od zawsze ich używali przeciwko gryzoniom. To aresztowanie to moim zdaniem największy zgrzyt tego tekstu.
Popieram. Tu chyba autor chciał ujawnić konflikty na tle rasowym - Poganie kontra Młotki kontra cała reszta.
SPIDIvonMARDE pisze:śmierć jakiegoś lorda raczej nie byłaby duzą nowością. Przecież szlachta regularnie się mordowała :)
Wszystko chyba streszcza poniższy cytat:

"(...) Ostatecznie magnaci zawsze się żrą między sobą, więc czemu nie zrobić na tym pieniędzy? (...)" - :twisted: !
"(...) Garrett had the humbling realisation that he'd smothered more girls than he'd kissed. A good deal more. An embarrassingly good deal." - RedNightmare, "Half-Full"
Awatar użytkownika
Hadrian
Złodziej
Posty: 2423
Rejestracja: 08 stycznia 2009, 13:38
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Zdrada Stanu - pierwszy projekt na konkurs.

Post autor: Hadrian »

-zbyt dokładne opisy co Garrett kradnie. Kiedyś mi się to podobało, ale wyrosłem z tego
Nie wiem co ty masz do tego, ja wolę takie opisy ,,W przepięknym gabinecie lorda znajdowało się biurko i kilka komód. Garrett sprawdził wszystkie i znalazł w jednej z szuflad medalion wysadzany szmaragdem. Wyszedł z gabinetu na korytarz, uchylił drzwi i wszedł do sypialni. Tam znalazł statuetkę Budowniczego na stoliku oraz srebrny nóż pod poduszką. Potem wyszedł, minął jadalnie i znalazł się w klatce schodowej naprzeciwko saloniku. Zszedł na parter i wyminął strażnika."

niż:

,,W gabinecie znalazł medalion, potem udał się do sypialni, skąd zabrał statuetkę i srebrny nóż. Potem ruszył na parter i wyminął strażnika."

;)
-nom, smierć jakiegoś lorda raczej nie byłaby duzą nowością. Przecież szlachta regularnie się mordowała
Trzeba jeszcze odkryć, komu tak zależało na śmierci lorda X. Ale okazuje się że śladów jest naprawdę mało, musiał to być zawodowiec. Więc kto to taki i dla kogo pracuje? ;)
-Sorry, ale trujące substancje na rosliny itd, czy zwykłą chemię posiada każdy aptekarz i każde gospodarstwo domowe. Uśmiercić człowieka jakims płynem jest i było zawsze bardzo prosto, to że aptekarz sprzedaje trucizny to chyba całkiem normalne. Pamiętaj, że ludzie od zawsze ich używali przeciwko gryzoniom. To aresztowanie to moim zdaniem największy zgrzyt tego tekstu.
Tu masz racje :(
Jeśli straż miejska, to straż miejska. Jeśli chcesz mieć w swoim opowiadaniu policję (choć to mi strasznie zgrzyta w kontekście "średniowiecza"), to nazywaj ich policją.
U mnie w opowiadaniach próbuję zaznaczyć, że to nie jest średniowieczne fantasy, tylko steampuk. Ma to być połączenie przyszłości (roboty itp.), średniowiecza (zamki, rycerze, łuki), fantasy (stwory, magia) oraz epoki wiktoriańskiej (stroje patrycjuszy, styl budowania posiadłości) :) Tak właśnie widzę świat THIEFa :-D
Awatar użytkownika
Keeper in Training
Arcykapłan
Posty: 1409
Rejestracja: 01 października 2009, 15:01
Lokalizacja: Miasto, Południowa Dzielnica (przy fontannie)
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Zdrada Stanu - pierwszy projekt na konkurs.

Post autor: Keeper in Training »

adriannn pisze: U mnie w opowiadaniach próbuję zaznaczyć, że to nie jest średniowieczne fantasy, tylko steampunk. Ma to być połączenie przyszłości (roboty itp.), średniowiecza (zamki, rycerze, łuki), fantasy (stwory, magia) oraz epoki wiktoriańskiej (stroje patrycjuszy, styl budowania posiadłości) :) Tak właśnie widzę świat THIEFa :-D
Czyli taki dopracowany w innym zakresie świat Dysku?
"(...) Garrett had the humbling realisation that he'd smothered more girls than he'd kissed. A good deal more. An embarrassingly good deal." - RedNightmare, "Half-Full"
Awatar użytkownika
Hadrian
Złodziej
Posty: 2423
Rejestracja: 08 stycznia 2009, 13:38
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Zdrada Stanu - pierwszy projekt na konkurs.

Post autor: Hadrian »

Eeee.. Nie czytałem Pratchetta (dobrze napisałem? ;) ) nie wiem nawet o czym on pisze ;)
Awatar użytkownika
Keeper in Training
Arcykapłan
Posty: 1409
Rejestracja: 01 października 2009, 15:01
Lokalizacja: Miasto, Południowa Dzielnica (przy fontannie)
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Zdrada Stanu - pierwszy projekt na konkurs.

Post autor: Keeper in Training »

adriannn pisze:Eeee.. Nie czytałem Pratchetta (dobrze napisałem? ;) ) nie wiem nawet o czym on pisze ;)
Pewnie, że dobrze. To przeczytaj koniecznie, bo jest genialny! Jego świat przedstawiony bardzo ładnie się uzupełnia ze światem gry. Tu przykładowy link z Wikipedii: http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Awiat_Dysku - enjoy :) . Pozdrawiam!
"(...) Garrett had the humbling realisation that he'd smothered more girls than he'd kissed. A good deal more. An embarrassingly good deal." - RedNightmare, "Half-Full"
Awatar użytkownika
Caer
Szaman
Posty: 1054
Rejestracja: 05 stycznia 2003, 13:23
Lokalizacja: Karath-din
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Zdrada Stanu - pierwszy projekt na konkurs.

Post autor: Caer »

adriann pisze:
SPIDIvonMARDER pisze:Cytuj:
-zbyt dokładne opisy co Garrett kradnie. Kiedyś mi się to podobało, ale wyrosłem z tego
Nie wiem co ty masz do tego, ja wolę takie opisy ,,W przepięknym gabinecie lorda znajdowało się biurko i kilka komód. Garrett sprawdził wszystkie i znalazł w jednej z szuflad medalion wysadzany szmaragdem. Wyszedł z gabinetu na korytarz, uchylił drzwi i wszedł do sypialni. Tam znalazł statuetkę Budowniczego na stoliku oraz srebrny nóż pod poduszką. Potem wyszedł, minął jadalnie i znalazł się w klatce schodowej naprzeciwko saloniku. Zszedł na parter i wyminął strażnika."

niż:

,,W gabinecie znalazł medalion, potem udał się do sypialni, skąd zabrał statuetkę i srebrny nóż. Potem ruszył na parter i wyminął strażnika."

Może to faktycznie jest kwestia wieku ;). Po jakimś czasie opisy stają się nudne. Po co nam to wiedzieć? Czy to wnosi coś do fabuły? Nie? Więc jest zbędne. Przecież Garrett idzie tam w innym celu, a że przy okazji coś sobie wziął na pamiątkę, to co innego. To możnaby ująć w jednym zdaniu.

adriann pisze:
Caer pisze:Jeśli straż miejska, to straż miejska. Jeśli chcesz mieć w swoim opowiadaniu policję (choć to mi strasznie zgrzyta w kontekście "średniowiecza"), to nazywaj ich policją.

U mnie w opowiadaniach próbuję zaznaczyć, że to nie jest średniowieczne fantasy, tylko steampuk. Ma to być połączenie przyszłości (roboty itp.), średniowiecza (zamki, rycerze, łuki), fantasy (stwory, magia) oraz epoki wiktoriańskiej (stroje patrycjuszy, styl budowania posiadłości) Tak właśnie widzę świat THIEFa :-D.
Oj, to tylko moje preferencje. Widź sobie, jak Ci wygodniej. Przecież nie pisałam, żebyś nie używał nazwy "policja" w swoich opowiadaniach, bo to nie pasuje. Pisałam o czymś innym.
Awatar użytkownika
SPIDIvonMARDER
Garrett
Posty: 5184
Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
Płeć:
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Zdrada Stanu - pierwszy projekt na konkurs.

Post autor: SPIDIvonMARDER »

Akurat Świat Dysku zawsze był dla mnie... Światem Dysku, czyli nie da się go zaklasyfikować, a tym bardziej jako steampunk :)

Wracając do kwestii opisów:
MNie to się nie podoba, gdyż po pierwsze, tak jak mówiła Caer, to element absolutnie niepotrzebny, po drugie to rzecz rozpoznawalna (czyli wiemy o co chodzi) tylko dla fanów Thiefa. FANÓW. Jak przeczyta Twój tekst ktoś, kto powiedzmy raz przeszedł grę i tyle, to ona nie będzie kojarzyła, czemu autor opisuje to wszystko. My wiemy: w końcu na tym polge gra, na szukaniu skarbów. Ale ktoś inny tego nie ogarnie.
Obrazek
Awatar użytkownika
Keeper in Training
Arcykapłan
Posty: 1409
Rejestracja: 01 października 2009, 15:01
Lokalizacja: Miasto, Południowa Dzielnica (przy fontannie)
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Zdrada Stanu - pierwszy projekt na konkurs.

Post autor: Keeper in Training »

adriann pisze:
SPIDIvonMARDER pisze:Cytuj:
-zbyt dokładne opisy co Garrett kradnie. Kiedyś mi się to podobało, ale wyrosłem z tego
Nie wiem co ty masz do tego, ja wolę takie opisy "W przepięknym gabinecie lorda znajdowało się biurko i kilka komód. Garrett sprawdził wszystkie i znalazł w jednej z szuflad medalion wysadzany szmaragdem. Wyszedł z gabinetu na korytarz, uchylił drzwi i wszedł do sypialni. Tam znalazł statuetkę Budowniczego na stoliku oraz srebrny nóż pod poduszką. Potem wyszedł, minął jadalnie i znalazł się w klatce schodowej naprzeciwko saloniku. Zszedł na parter i wyminął strażnika."

niż:

,,W gabinecie znalazł medalion, potem udał się do sypialni, skąd zabrał statuetkę i srebrny nóż. Potem ruszył na parter i wyminął strażnika."
He, he, pozwólcie wtrącić: nóż pod poduszką? Nie, no. Ktoś tu szykuje jakiś zamach :tar ? Rozumiem, że to miał być tylko przykład...

Moim zdaniem opisy wzbogacają tekst, ale trzeba stosować je - jak każdy środek stylistyczny - z umiarem. Poza tym, sama mowa zależna zwykle szybciej się nudzi przeciętnemu czytelnikowi (przynajmniej tak mi się wydaje). Jeśli np. bohater wchodzi do pokoju, to wypadałoby trochę go opisać. Jeśli był tam strażnik, to daj choć kilka informacji, jak Garrett sobie z nim poradził. Był tam cień? Duży stół, za którym się schował? Użył strzały hałasującej? Dołóż wahanie co do wyboru taktyki itp. To działa ;)!
"(...) Garrett had the humbling realisation that he'd smothered more girls than he'd kissed. A good deal more. An embarrassingly good deal." - RedNightmare, "Half-Full"
ODPOWIEDZ