[SESJA RPG] Kamień
Moderator: SPIDIvonMARDER
[SESJA RPG] Kamień
Gdy do drzwi mieszkania Ver ktoś załomotał wiedziała o co chodzi.
- Otwierać w imieniu…!
- Zamknij się, to miała być tajna akcja! Pewnie obudziłeś pół dzielnicy!
Ver zdążyła zebrać już ekwipunek, zostało tylko otworzyć okienko w sypialni i wyskoczyć na ulicę. Upadła na bruk podkulając nogi.
Było za późno.
Trzej strażnicy z toporami zapędzili ją w kozi róg. Na kolczudze mieli czerwone stroje z żółtym lwem. W ich oczach widać było satysfakcję z dobrze wykonanej roboty.
- Mamy cię, kobitko! Nie uciekniesz nam.
Tylko nie kobitko, pomyślała. Walnęła wyższego w nos łamiąc go, ale dwóch pozostałych złapało ją za ubranie i zaciągnęło do jakiegoś wozu stojącego przed jej kamienicą. Wrzucili ją do środka zatrzaskując drzwi. Powóz ruszył z rżeniem koni.
- Wybacz moim ludziom, o pani – powiedział ktoś siedzący w cieniu. – To dobrzy i lojalni ochroniarze.
- Dobrzy? – zapytała z niedowierzaniem siadając. – Mogli mnie poprosić aby wsiadła do tego wozu.
Gdyby podali dobry powód, dodała w myślach. Mężczyzna zaśmiał się donośnie i pochylił się do przodu.
Miał niebieskie, miłe oczy i gładkie rysy twarzy. Był blondynem, ale we włosach odróżniały się szare pasma, a ubrany był w kolorowe, modne oraz drogie ubranie.
- A gdzież moje maniery? Jestem lord Eric Gromberg z Cyric.
- Ver z… Zadupia. – odpowiedziała.
Szlachcic znów się zaśmiał.
- Więc czego chcesz? – zapytała Ver.
- Chcę, abyś coś mi ukradła.
- Nie jestem złodziejką, a zabójczynią – przyznała fakt.
- Nieszkodzi. Znasz pewnie jakąś złodziejkę? Przyjaciółkę od serca?
- Mam.
Wóz nagle się zatrzymał.
- Jesteśmy.
Ktoś otworzył drzwiczki do karety, a szlachcic wysiadł i podał rękę Ver.
- Sama wyjdę – odepchnęła dłoń Gromberga i stanęła obok jego.
- Porozmawiajmy wewnątrz.
***
- Jak mnie znalazłeś? Znałeś mnie?
- Ma się swoje źródła.
Zabójczyni zmarszczyła brwi, ale zaraz zapytała:
- Więc… co to za przedmiot?
- Błękitna Czapla. Przepiękny szafir, który pasowałby ci do oczy.
Ver zachichotała.
- Szanowny lordzie Gromberg… - wlała sobie trochę wina do kielicha. – Najpierw interesy później przyjemności…
Lord zaśmiał się i przez przypadek rozlał wino na marmurową posadzkę jadalni.
- Posprzątaj to – skinął na służkę.
Kobieta klękła i zaczęła szorować podłogę.
- Ukradnij go, dla mnie.
- Mówiłam to już: nie jestem złodziejką.
- Mówiłaś, że masz przyjaciółkę od serca, która zna się na tym fachu.
- Od serca bym nie powiedziała, Ericu.
- Od kiedy jesteśmy na ty? – zapytał Gromberg uśmiechając się pijacko do zabójczyni.
- Od kiedy powiedziałeś do mnie Ver.
Lord zastanowił się przez chwilę i kiwnął głową.
- Razem z nią możesz ukraść ten szafir.
- Gdzie jest?
- W jaskini na północ od Miasta – wyjął jakiś pergamin i podał go Ver. – O tu – pokazał palcem.
- Jak mam się tam dostać?
- Załatwię wam eskortę.
- A ile dasz?
- Połowę wartości, czyli dwa i pół tysiąca w złocie.
Ver zagwizdała informując, że to bardzo dużo. Gromberg mrugnął do niej.
- To jak, bierzesz tą robotę?
- Biorę, a co mi tam! – zawołała z pijackim uśmiechem.
- Świetnie, będę czekał do soboty.
***
Tak się zaczęła ich przygoda. Ver poprosiła Altamirę... Powiedzmy, że ekscentryczną złodziejkę. Altamira od razu poleciła Ver Morrisa – małego wzrostem, a wielkiego umysłem albinosa alchemika. Morris miał dziwnego przyjaciela o imieniu Elasmik. Elasmik otóż… jest kurszokiem. Jest bardzo bystry i inteligentny mimo dzikości swej rasy. Morris zapytał czy chce zarobić. Zgodził się, ale pod jednym warunkiem, aby jego znajomy również mógł uczestniczyć w wyprawie. Morris stwierdził, że Gulgur, bo tak się nazywał, może się nadać do tej roboty. Natomiast Gulgur kiedyś spotkał maga ognia Melkora i nawet się z nim zaprzyjaźnił. Również przyłączył go do drużyny.
***
Gromberg spojrzał na tą dziwną drużynę:
Urocza (jego zdaniem) Ver, której praca opierała się na najgorszych grzechach. Ekscentryczna złodziejka Altamira – wysoka i gruba, ale sympatyczna. Wesoły niziołek Morris, który ciągle paplał przez większą część podróży, jego dwaj koledzy: cisi kurszokowie, którzy rzucali tajemnicze spojrzenia oraz mag ognia Melkor skupiony rozmyślał o czymś.
Wóz podskoczył na kamieniu, a Altamira uderzyła głową w sufit karocy.
- Auć! Nawet się nie zaczęło, a już jestem ranna! – zawołała masując głowę.
Ver zaśmiała się do przyjaciółki razem z Morrisem.
Jedziecie wozem, możecie jeszcze porozmawiać z lordem lub między sobą.
- Otwierać w imieniu…!
- Zamknij się, to miała być tajna akcja! Pewnie obudziłeś pół dzielnicy!
Ver zdążyła zebrać już ekwipunek, zostało tylko otworzyć okienko w sypialni i wyskoczyć na ulicę. Upadła na bruk podkulając nogi.
Było za późno.
Trzej strażnicy z toporami zapędzili ją w kozi róg. Na kolczudze mieli czerwone stroje z żółtym lwem. W ich oczach widać było satysfakcję z dobrze wykonanej roboty.
- Mamy cię, kobitko! Nie uciekniesz nam.
Tylko nie kobitko, pomyślała. Walnęła wyższego w nos łamiąc go, ale dwóch pozostałych złapało ją za ubranie i zaciągnęło do jakiegoś wozu stojącego przed jej kamienicą. Wrzucili ją do środka zatrzaskując drzwi. Powóz ruszył z rżeniem koni.
- Wybacz moim ludziom, o pani – powiedział ktoś siedzący w cieniu. – To dobrzy i lojalni ochroniarze.
- Dobrzy? – zapytała z niedowierzaniem siadając. – Mogli mnie poprosić aby wsiadła do tego wozu.
Gdyby podali dobry powód, dodała w myślach. Mężczyzna zaśmiał się donośnie i pochylił się do przodu.
Miał niebieskie, miłe oczy i gładkie rysy twarzy. Był blondynem, ale we włosach odróżniały się szare pasma, a ubrany był w kolorowe, modne oraz drogie ubranie.
- A gdzież moje maniery? Jestem lord Eric Gromberg z Cyric.
- Ver z… Zadupia. – odpowiedziała.
Szlachcic znów się zaśmiał.
- Więc czego chcesz? – zapytała Ver.
- Chcę, abyś coś mi ukradła.
- Nie jestem złodziejką, a zabójczynią – przyznała fakt.
- Nieszkodzi. Znasz pewnie jakąś złodziejkę? Przyjaciółkę od serca?
- Mam.
Wóz nagle się zatrzymał.
- Jesteśmy.
Ktoś otworzył drzwiczki do karety, a szlachcic wysiadł i podał rękę Ver.
- Sama wyjdę – odepchnęła dłoń Gromberga i stanęła obok jego.
- Porozmawiajmy wewnątrz.
***
- Jak mnie znalazłeś? Znałeś mnie?
- Ma się swoje źródła.
Zabójczyni zmarszczyła brwi, ale zaraz zapytała:
- Więc… co to za przedmiot?
- Błękitna Czapla. Przepiękny szafir, który pasowałby ci do oczy.
Ver zachichotała.
- Szanowny lordzie Gromberg… - wlała sobie trochę wina do kielicha. – Najpierw interesy później przyjemności…
Lord zaśmiał się i przez przypadek rozlał wino na marmurową posadzkę jadalni.
- Posprzątaj to – skinął na służkę.
Kobieta klękła i zaczęła szorować podłogę.
- Ukradnij go, dla mnie.
- Mówiłam to już: nie jestem złodziejką.
- Mówiłaś, że masz przyjaciółkę od serca, która zna się na tym fachu.
- Od serca bym nie powiedziała, Ericu.
- Od kiedy jesteśmy na ty? – zapytał Gromberg uśmiechając się pijacko do zabójczyni.
- Od kiedy powiedziałeś do mnie Ver.
Lord zastanowił się przez chwilę i kiwnął głową.
- Razem z nią możesz ukraść ten szafir.
- Gdzie jest?
- W jaskini na północ od Miasta – wyjął jakiś pergamin i podał go Ver. – O tu – pokazał palcem.
- Jak mam się tam dostać?
- Załatwię wam eskortę.
- A ile dasz?
- Połowę wartości, czyli dwa i pół tysiąca w złocie.
Ver zagwizdała informując, że to bardzo dużo. Gromberg mrugnął do niej.
- To jak, bierzesz tą robotę?
- Biorę, a co mi tam! – zawołała z pijackim uśmiechem.
- Świetnie, będę czekał do soboty.
***
Tak się zaczęła ich przygoda. Ver poprosiła Altamirę... Powiedzmy, że ekscentryczną złodziejkę. Altamira od razu poleciła Ver Morrisa – małego wzrostem, a wielkiego umysłem albinosa alchemika. Morris miał dziwnego przyjaciela o imieniu Elasmik. Elasmik otóż… jest kurszokiem. Jest bardzo bystry i inteligentny mimo dzikości swej rasy. Morris zapytał czy chce zarobić. Zgodził się, ale pod jednym warunkiem, aby jego znajomy również mógł uczestniczyć w wyprawie. Morris stwierdził, że Gulgur, bo tak się nazywał, może się nadać do tej roboty. Natomiast Gulgur kiedyś spotkał maga ognia Melkora i nawet się z nim zaprzyjaźnił. Również przyłączył go do drużyny.
***
Gromberg spojrzał na tą dziwną drużynę:
Urocza (jego zdaniem) Ver, której praca opierała się na najgorszych grzechach. Ekscentryczna złodziejka Altamira – wysoka i gruba, ale sympatyczna. Wesoły niziołek Morris, który ciągle paplał przez większą część podróży, jego dwaj koledzy: cisi kurszokowie, którzy rzucali tajemnicze spojrzenia oraz mag ognia Melkor skupiony rozmyślał o czymś.
Wóz podskoczył na kamieniu, a Altamira uderzyła głową w sufit karocy.
- Auć! Nawet się nie zaczęło, a już jestem ranna! – zawołała masując głowę.
Ver zaśmiała się do przyjaciółki razem z Morrisem.
Jedziecie wozem, możecie jeszcze porozmawiać z lordem lub między sobą.
Ostatnio zmieniony 18 maja 2011, 21:42 przez Hadrian, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: [SESJA RPG] Kamień
Gulgrul mówi: Wybacz mą śmiałość wielki Lordzie, ale muszę coś wiedzieć. Wiadomo coś o tej jaskini? Starożytny grobowiec, lęgowisko Szachrajowego plugastwa? A może coś o czym nie wolno nam się dowiedzieć?
* posyła w stronę lorda nieufne spojrzenie.
* posyła w stronę lorda nieufne spojrzenie.
Re: [SESJA RPG] Kamień
Lord spojrzał na Gulgura nieco jakby się bał...
- Ta jaskinia była zamieszkiwana przez przodków Pogan. Podobno jest tam podziemna wioska, w której czcili ten klejnot.
- Ta jaskinia była zamieszkiwana przez przodków Pogan. Podobno jest tam podziemna wioska, w której czcili ten klejnot.
Re: [SESJA RPG] Kamień
- Wiecie co? Ostatnio moje eksperymenty przybrały nowego wymiaru, kiedy to próbowałem stworzyć jakiś napój, który mógłbym popijać w wolnych chwilach. Od tego najlepszy jest browar, ale odkąd o mało co nie przesadziłem z piwem włócząc się od karczmy do karczmy, jestem abstynentem. To wszystko wina mojego cholernego kuzyna! Zawsze ciągnęło go do kufla. O czym to ja... A, tak! Kto zatem spróbuje mojej lemoniady? - mówiąc to Mortis wyciągnął butelkę pełną płynu - Nie pytajcie dlaczego jest niebieska, wiem, że powinna być żółta. Darujcie sobie te podejrzliwe spojrzenia, wyszła bardzo smaczna! Mimo to pijecie na własne ryzyko. To jak? Mamy w kompanii jakiegoś królika doświadczalnego?
Re: [SESJA RPG] Kamień
Eric Gromberg jakby się wystraszył i wkulił w kąt karety.
- Nie, dziękuję...
- Nie, dziękuję...
Re: [SESJA RPG] Kamień
Gulgrul mówi: Niebieskie... jak komnaty Cytadeli... A co mi tam.
*Bierze butelkę i "gul gul".
*Bierze butelkę i "gul gul".
Re: [SESJA RPG] Kamień
Pijesz i nic się nie dzieje. Smakuje jak woda.
Ostatnio zmieniony 18 maja 2011, 17:48 przez Hadrian, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: [SESJA RPG] Kamień
- Bardzo mi miło...
Mortis siedzi przez chwilę w bezruchu zamyślony. Nagle zrywa się z siedzenia.
- O matulu! Nie pij tego, pomyliłem butelki! To środek przeczyszczający z żołądków dzikich koników polnych! Lemoniada jest tutaj.
*Wyciąga drugą, niemal identyczną butelkę i podaje kurszokowi*
- Tak, to już jest lemoniada, jestem pewien. Masz, łyknij sobie!
Mortis siedzi przez chwilę w bezruchu zamyślony. Nagle zrywa się z siedzenia.
- O matulu! Nie pij tego, pomyliłem butelki! To środek przeczyszczający z żołądków dzikich koników polnych! Lemoniada jest tutaj.
*Wyciąga drugą, niemal identyczną butelkę i podaje kurszokowi*
- Tak, to już jest lemoniada, jestem pewien. Masz, łyknij sobie!
Ostatnio zmieniony 18 maja 2011, 21:47 przez Artass, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: [SESJA RPG] Kamień
Po chwili czujesz się dziwnie... i nie dobrze. Zaraz zwymiotujesz, chyba że kurszokowie tego nie robią
Re: [SESJA RPG] Kamień
* Przez chwilę siedzi w bezruchu, następnie głośno przełyka ślinę.
Mówi: Tak... za pierwszym razem smakowało lepiej... Cóż, trzeba przepłukać.
* Bierze prawdziwą lemoniadę i dudla.
Mówi: Tak... za pierwszym razem smakowało lepiej... Cóż, trzeba przepłukać.
* Bierze prawdziwą lemoniadę i dudla.
Re: [SESJA RPG] Kamień
Nie zdążyłeś i zwymiotowałeś... na Morrisa (a co tam! niech ma za swoje! ).
Re: [SESJA RPG] Kamień
Mówi: Cóż, może jednak lepiej było nie przepłukiwać... ale jak na powierzchniowców to smakuje dobrze. Dobra robota.
* Po wypowiedzeniu tych słów wyjmuje z kieszeni lnianą chusteczkę i wyciera ślady wydzieliny ze swoich spodni.
* Po wypowiedzeniu tych słów wyjmuje z kieszeni lnianą chusteczkę i wyciera ślady wydzieliny ze swoich spodni.
Re: [SESJA RPG] Kamień
- O fuj!
*Poszukuje czegoś, o co możnaby się wytrzeć i robi to*
- Nieważne. Dziękuję za uznanie.
*Poszukuje czegoś, o co możnaby się wytrzeć i robi to*
- Nieważne. Dziękuję za uznanie.
Re: [SESJA RPG] Kamień
* Kończy wycieranie i podaje zużytą chusteczkę Morrisowi mówiąc:
Chcesz użyć?
Jednocześnie zwraca się do lorda: Daleko jeszcze mój Panie?
Chcesz użyć?
Jednocześnie zwraca się do lorda: Daleko jeszcze mój Panie?
Re: [SESJA RPG] Kamień
Lord otworzył drzwiczki, wystawił głowę i wrzasnął:
-Daleko jeszcze?!
Zamknął drzwi i rzekł:
-Już jesteśmy.
Po chwili wóz zatrzymał się i strażnik otworzył drzwi.
-To do zobaczenia, Ver - uśmiechnął się. - I wy też, oczywiście.
-Daleko jeszcze?!
Zamknął drzwi i rzekł:
-Już jesteśmy.
Po chwili wóz zatrzymał się i strażnik otworzył drzwi.
-To do zobaczenia, Ver - uśmiechnął się. - I wy też, oczywiście.
Re: [SESJA RPG] Kamień
* Wysiada starając się nie uderzyć głową o sufit. Po wyjściu patrzy w niebo i rzecze:Nawet ładnie... jak na powierzchnie.
- SPIDIvonMARDER
- Garrett
- Posty: 5184
- Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
- Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
- Płeć:
- Kontakt:
Re: [SESJA RPG] Kamień
-A damy to nie poczęstujecie buraki? I nikt mi nie pomoże wyjść z tego... echem... powozu? Dobra...
<tak właściwie to co widzimy? Nie mogę znaleźć opisu okolicy>
<tak właściwie to co widzimy? Nie mogę znaleźć opisu okolicy>
Re: [SESJA RPG] Kamień
Mówi: Wybacz nadobna panienko ten nietakt. Przyjmij proszę tę chustę w geście najszczerszych przeprosin!
*Pokazuje wspomnianą wcześniej chusteczkę.
*Pokazuje wspomnianą wcześniej chusteczkę.
- SPIDIvonMARDER
- Garrett
- Posty: 5184
- Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
- Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
- Płeć:
- Kontakt:
Re: [SESJA RPG] Kamień
-A jebł Ci kto kiedy? Twoich smarków nie będę jadła! - odchodzi na bok lekko obrażona.
Re: [SESJA RPG] Kamień
Zasalutowała tej pijackiej mordzie.Wypić tyle wina na raz. I nawet nie miał kaca. Lordowie to dziwni ludzie. Wyskoczyła z wozu i rozejrzała się(opis okolicy plz ;p).
Podeszła do Altamiry i oparła się na jej bardzo hm, miękkim ramieniu.
Podeszła do Altamiry i oparła się na jej bardzo hm, miękkim ramieniu.
-Medyk! Czy ja umrę?
-Niewykluczone.
Re: [SESJA RPG] Kamień
-Cóż, jeśli nie chcesz droga pani...
*Sam posila się chusteczką.
*Sam posila się chusteczką.
Re: [SESJA RPG] Kamień
Powóz zatrzymał się w jakim lasku, nie jest gęsty - widać jego granicę między drzewami.
-Aby dotrzeć do tejże jaskini musicie iść tędy - wskazał lord pokazując ledwo widoczną ścieżkę między drzewami. - Tak więc do zobaczenia i powodzenia!
Zatrzasnął drzwiczki za sobą i powóz błyskawicznie zawrócił i odjechał w stronę Miasta.
-Aby dotrzeć do tejże jaskini musicie iść tędy - wskazał lord pokazując ledwo widoczną ścieżkę między drzewami. - Tak więc do zobaczenia i powodzenia!
Zatrzasnął drzwiczki za sobą i powóz błyskawicznie zawrócił i odjechał w stronę Miasta.
- SPIDIvonMARDER
- Garrett
- Posty: 5184
- Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
- Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
- Płeć:
- Kontakt:
Re: [SESJA RPG] Kamień
-Kurszoki mają dobry węch? Jeśli tak, to niech powęszą trochę...
Ja idę w wyznaczonym kierunku, tak raczej swobodnie, bez przesadnej ostrożności. Byleby było szybko.
Ja idę w wyznaczonym kierunku, tak raczej swobodnie, bez przesadnej ostrożności. Byleby było szybko.
Re: [SESJA RPG] Kamień
Wysunęła się na przód, poruszając się w miarę szybko, ale starając się nie robić hałasu i patrzeć pod nogi. W lesie mogło być wiele niespodzianek, a wpakować się w jakieś wnyki nie chciała.
Czy jako szaman-lamer wyczuwam tu coś?
Czy jako szaman-lamer wyczuwam tu coś?
-Medyk! Czy ja umrę?
-Niewykluczone.
Re: [SESJA RPG] Kamień
Nie. Po prostu lasek i tyle. Chyba...
Zbliżając się do obrzeża lasku Altamira zauważyła, że kończy się osuwiskiem (da się po nim zejść) a w dole widać ogromne wejście do jaskini. Przy nim jest coś... jakby zbudowane...
Zbliżając się do obrzeża lasku Altamira zauważyła, że kończy się osuwiskiem (da się po nim zejść) a w dole widać ogromne wejście do jaskini. Przy nim jest coś... jakby zbudowane...