[LITERATURA] W świetle Glifu

Rozplącz swoją wyobraźnię. Zagość w świecie stworzonym przez fanów lub do nich dołącz.

Moderator: SPIDIvonMARDER

Awatar użytkownika
karlat11
Paser
Posty: 234
Rejestracja: 17 marca 2011, 18:18
Lokalizacja: Doki, Zatopiona Cytadela
Kontakt:

[LITERATURA] W świetle Glifu

Post autor: karlat11 »

Hejka, zacznijmy może od tego, że nie wiem od czego zacząć... :))

A więc... Od dłuższego czasu zastanawiam się czy to coś co napisałam powinno się tu znaleźć czy nie... Mam z tym dość duży dylemat, bo nie wiem czy to się nadaje. Wątpliwości mam głównie z tego powodu, że pisałam to opowiadanie zupełnie inaczej niż wszystko co kiedykolwiek napisałam... Kłóci się to bowiem zarówno z moim stylem pisania, jak i usposobieniem czy nawet codziennymi rozważeniami i osobistymi przemyśleniami. Właśnie dla tego codziennie zastanawiałam się czy powinnam to wrzucić czy zostawić by sobie bezczynnie leżało. Dzisiaj jednak zdecydowałam, że chyba nic się nie stanie jeżeli to wrzucę. :P
Z informacji, które chciałam dodać sama od siebie, to by było na tyle. ;)

Reszta informacji:

Opowiadanie zostało ukończone 31 grudnia 2011. Praca nad nim trwała 5 dni i 4 noce. Tytuł został nadany pięć dni po zakończeniu opowiadania. Jak do teraz ostatnie poprawki odbyły się 28 stycznia 2012 (dzisiaj). Acz, gdy reszta zostanie skończona to jeszcze wyślę resztę. ;)

Autor: karlat11
Edytor: Keeper in Training

Myślę, że to już wszystko co chciałam tu napisać... Niech to będzie opowiadanie z okazji rozpoczęcia ferii w niektórych częściach polski. ;)
Miłej lektury. ;)

P.S. A... I jeżeli nie będzie wam to przeszkadzało... To zależałoby mi na tym byście napisali co o tym sądzicie. I czy nie przeszkadza wam to, że się tu z tym wpycham...

EDIT:

Zapomniałam dodać parę słów co do jednej z postaci...
Postać, którą teraz opisuję należy do Strażników (Keeperów, rzecz jasna).
Brak jej równowagi, ale nie ma to związku z utratą Glifów... Chodzi tu jedynie o sposób bycia tej postaci. Zapytać możecie więc, "Czemu ta postać znalazła się wśród Strażników?". A więc... To, że ta postać nie ma w sobie równowagi, wcale nie oznacza że nie nadaje się by należeć do tego bractwa... Postać ma zdolności, których Strażnicy nie ominęli zastanawiając się czy ją przyjąć. Właśnie dla tego ta postać znalazła się wśród Strażników. A mimo jej okropnego charakteru i sposobu bycia, Opiekunowie otaczają ją swoją "opieką" i starają się przerzucić część swojej równowagi na tą postać (choć jak widać od samego początku... To im nie wychodzi :)) ) .
Ostatnio zmieniony 28 stycznia 2012, 20:48 przez karlat11, łącznie zmieniany 4 razy.
Awatar użytkownika
karlat11
Paser
Posty: 234
Rejestracja: 17 marca 2011, 18:18
Lokalizacja: Doki, Zatopiona Cytadela
Kontakt:

Re: [LITERATURA] W świetle Glifu

Post autor: karlat11 »

W świetle Glifu

Ciemna, głucha noc. Chmury pokrywały całe niebo.
Wszystkie lampy były już wygaszone. Nieliczne pochodnie jeszcze nie doczekały się ugaszenia płomieni.
Cisza okrywała wszystkie dzielnice. Na ulicach nie było żywej duszy. Nawet upiory nie kręciły się po starych podmokłych korytarzach Warowni Żelazodrzewa.
Nagle rozległ się ogromny hałas. Wybuch.
Garrett zerwał się nagle z łóżka, chwycił za broń i zaczął się rozglądać. Zazwyczaj nic o tej porze nie przerywało mu snu. Rozglądając się, zauważył, że wszystkie świece w jego pokoju wygasły. Zaspany nieco ruszył przed siebie, by upewnić się, że jest sam. Przemykał z lekkim szelestem przez własne mieszkanie. Nagle ciszę przerwało pukanie. Garrett zbliżył się do drzwi z nadzieją, że osoba za drzwiami się odezwie.
- Otwieraj, w tej chwili! To ja, Renata!
Garrett otworzył drzwi.
- Co ty tu robisz o tej porze?
- A jak myślisz?!
- Myślę, że dobijasz się do moich drzwi i przy okazji budzisz całą kamienicę.
Strażniczka Renata odrzekła z kpiną w głosie:
- Haha, ale śmieszne, uważaj, bo się kiedyś tymi żartami udławisz. Nie słyszałeś tego wybuchu?
- Słyszałem, ale co ja mam z tym wspólnego? Przecież ja cały czas byłem u siebie.
Renata odepchnęła Garretta i weszła do pokoju.
- Przecież nie o ciebie chodzi.
Zapadła cisza.
- A... Czyli strażnicy znowu coś popsuli swoją Równowagą i nadgorliwością.
- Nie bądź taki mądry... Ty może jeszcze nie wiesz, ale wybuch nie pochodzi z Południowej Dzielnicy...
- Łał! Brzmienie było naprawdę zadziwiające. Skoro nie tutaj, to gdzie urządziliście fajerwerki?
- Nie my! To straż miejska. Od kiedy Siedziba stała się widoczna dla wszystkich, dużo oddziałów straży zaczęło się wokół niej kręcić.
- Ah, no tak... Oczywiście... Na te zakute łby, nowe ruiny działają jak lep na muchy.
- To nie jest śmieszne! Coś wybuchło w Siedzibie!
- Jak to? Co się stało? Chodźmy tam.
- Czemu cię to tak nagle zaczęło interesować?
Garrett zaczął biec w stronę wyjścia.
- Bo gdy ostatnio tam byłem, zostawiłem tam moją jedyną parę wytrychów.
Renata zaczęła biec za nim.
- A ciekawe, kiedy ty u nas ostatnio byłeś?
No, jak to, kiedy?! W tedy, kiedy po aktywacji Ostatecznego Glifu, wasze cenne drobiazgi leżały na niepilnowanych półkach. - Pomyślał Garrett.

***

Cholera! Ten wybuch był naprawdę porządny.
Garrett spojrzał na, wydobywający się przez olbrzymią dziurę w dachu, szary dym.
- No nie! Dzisiaj miała być narada. - Powiedziała Strażniczka Renata.
- To ciekawe, czemu ciebie tam nie było...
- Ja mam ciekawsze zajęcia...
- Jak stanie pod moją kamienicą, tak?
Renata odwróciła wzrok.
- Będziemy tu tak stali, czy wreszcie wejdziemy do środka? - Zapytał Garrett.
- Chcesz tam wejść?
- No przecież moje wytrychy same się nie wyniosą.
Renata zaczęła biec do środka. Garrett ruszył za nią i zatrzymał ją.
- Puszczaj! - Syknęła Renata.
- Niby tacy wykształceni, a nie wiedzą, że jeżeli budynek wybucha to oznacza, że ktoś mu w tym pomógł.
Renata popatrzyła swym irytującym spojrzeniem na Garretta. Garrett odepchnął ją w bok i wszedł po cichu do środka. Obydwoje poruszali się bezszelestnie.
W środku panowała cisza. Smuga dymu wisiała jeszcze nad rozerwanymi, na niewielkie kawałki, ścianami. Nigdzie nie było widać ciał.
Cholera! Czyżby oni znowu pouciekali? Gdzie była ta narada? I czemu prócz mnie i Renaty nie ma tu żywego ducha, a chociażby jakiegoś ożywieńca czy pijaka? - Pomyślał.
- Renata, gdzie była ta narada? - Szepnął do niej.
- Miała się odbyć tutaj. Ale czemu tu jest taka pustka?
Gdzie ich wszystkich wcięło? To przecież nie możliwe, żeby zostawili tą Siedzibę samą bez idioty, który by pilnował chociażby drzwi. - Pomyślał.
Zagłębiając się coraz bardziej w komnaty Siedziby Strażników, Garrett zaczął słyszeć ciche głosy. W miarę zbliżania się do dormitoriów głosy stawały się coraz głośniejsze, aż wreszcie obydwoje stali tak blisko ściany, że dokładnie słyszeli prawie wszystko. Strażniczka Renata uchyliła drzwi, a raczej to, co po nich pozostało, by lepiej słyszeć.
Co ona wyprawia?! Znajdą nas.
Nie namyślając się długo Garrett zaczął się od niej oddalać.
- Gdzie idziesz? Wracaj tu! - Powiedziała Renata, lecz Garrett był już zbyt daleko, by ją usłyszeć.
No tak, oczywiście... Na co ja liczyłam? Że ten złodziej od siedmiu boleści mi pomoże?! - Pomyślała Renata.
Renata uchyliła jeszcze troszeczkę drzwi i jak na Strażniczkę przystało, zakradła się do środka. Stała w cieniu oparta o ścianę. Nic w pokoju się nie świeciło. Jedyne światło, jakie pojawiło się w tym pomieszczeniu, to światło wpadające przez okna znajdujące się na suficie obok belek. Nagle jakiś cień zasłonił najmniejsze światełko. Renata przyjrzała się dokładnie i zorientowała się, że to Garrett.
Jak on się tam dostał? - Pomyślała i skierowała wzrok ku trzem strażnikom miejskim.
- Czemu szukamy akurat tutaj? - Zapytał jeden ze strażników.
- Bo komendant tak kazał. - Odpowiedział najwyższy ze strażników.
- Ale po co tutaj? Przecież tu nie ma nawet nic wartościowego.
A to się akurat zgadza. Okradając ich, najcenniejsze co wyniosłem to jakieś bezwartościowe książki... - Pomyślał Garrett.
- Komendant kazał, to bądź cicho i szukaj.
- A czego my tak właściwie szukamy?
No, nareszcie jakieś dobrze postawione pytanie.
- Jak to czego?! No, przede wszystkim ich zapisków. Podobno mieli jakieś swoje oddziały bojowe...
- Ich, to znaczy czyich?
- Do końca nie wiadomo... Nie słuchałeś bajek dla dzieci o Strażnikach?! Podobno to zwykli ludzie, tylko że wieżą w jakieś znaczki czy Glify... W sumie nie wiele różnią się od Pogan. Podobno jedyna różnica między nimi jest taka, że Poganie są od nich mniej rozwinięci.
Taak... Podstawowa różnica między Poganinem a papierem toaletowym jest taka, że papier się rozwija.
- Berhoff, zawołaj mi tu tego trzeciego.
- Kazik, chodź tu!
- Co jest, szefie?
- Na razie nic nie ma. Dla tego cię wołam. My musimy iść do sąsiedniej komnaty, ale ty zostań tu i szukaj dalej.
- Tak jest, szefie.
Po tych słowach dwóch strażników miejskich przeszło do sąsiedniej komnaty. Renata podniosła wzrok by zobaczyć, czy Garrett nadal jest na górze. Zobaczyła oddalającą się postać. Przesunęła się powoli w stronę drzwi i wymknęła się z pomieszczenia. Wyszła szybkim krokiem poza obszar Siedziby, gdzie spotkała Garretta.
- Gratuluję, staliście się dla mnie konkurencją. Zazwyczaj w ten sposób straż miejska poszukiwała mnie, a teraz jesteśmy na równi. - Powiedział Garrett.
- Może i tak, ale nie to jest teraz najważniejsze... Strażnicy miejscy nie są tak wielkim zagrożeniem. Chyba Strażnikom udało się wprowadzić ich plan w życie...
- A cóż te geniusze znowu wymyśliły? Czyżby kolejny tak genialny pomysł jak pozostawanie w cieniu i przyglądanie się wydarzeniom, a następnie proszenie o pomoc po nieudanym akcie zrobienia czegokolwiek?
- Garrett, opanuj się! To poważna sprawa. Wiesz kto miał, po śmierci Orlanda, przejąć dowodzenie?! Jakiś jego kuzyn, który też jest Strażnikiem.
- Och, to będziecie mieli ciekawie.
Renata popatrzyła wściekła na Garretta.
- Ten jego kuzyn postanowił odtworzyć Glify.
- Kolejny szaleniec w gronie Strażników. Przynajmniej teraz jesteście w komplecie.
- Z tym akurat mogę się zgodzić...
Te słowa zaszokowały Garretta. Renata nigdy nie przyznawała mu racji.
- Coś tak zamilknął? Zatkało cię? Słyszałeś w ogóle, co powiedziałam?
Cisza, jedyna wymowna w tej sytuacji odpowiedź.
- Powiedziałam, że mogę się z tym zgodzić, bo większość Strażników nie wie co ma ze sobą zrobić...
- To przecież żadna nowość. Wy nigdy nie wiecie, co macie ze sobą zrobić...
- Cisza! Daj mi dokończyć...
Zapadła cisza.
- No nareszcie mogę coś powiedzieć...
Nie martw się, już niedługo... - Pomyślał Garrett.
- A więc chodziło mi o to, że dla większości Strażników najważniejsze były Glify... To było całe ich życie... A teraz? Teraz już nie ma Glifów...
No, przynajmniej nie grozi nam przeludnienie.
- Tak samo jest z tamtymi strażnikami miejskimi...
Znowu te zakute łby...
- Oni szukają i szukają, a nie wiedzą, że nic nie znajdą...
Nawet jakbyś im podała te księgi na tacy, to i tak by ich nie znaleźli...
- Szukają, a mogą zobaczyć jedynie puste księgi... Więc co nam, Strażnikom, teraz pozostało?...
No, jak to co? Posprzątać po sobie i wio.
- Dlatego właśnie kuzyn Orlanda chce odtworzyć Glify. Może to w czymś pomoże...
Tak, już to widzę... Całe bractwo siedzi nad pracami, by znowu w powietrzu latał sobie magiczny znaczek pocztowy...
- Nie myślałam, że potrafisz się tak pohamować i nic nie skomentować...
- A widzisz? Jednak cię zaskoczyłem.
Renata uśmiechnęła się i zaczęła powoli iść w stronę jakiegokolwiek bardziej zacienionego miejsca.
- Dla czego tak szybko stamtąd wyszedłeś?
- A jak miałem wyjść?
- Myślałam, że chcesz szukać wytrychów...
- Chciałem tak zrobić, ale niestety są one już chyba połamane pod gruzami...
- Jak nie sprawdzimy, to się nie dowiesz.
Renata uśmiechnęła się do Garretta.
- Jacy "my" ?
- No, ty i ja. A myślałeś, że kto? Że będzie ci straż miejska pomagać?
- Straż miejska nie... Raczej poradzę sobie bez tej bandy matołów.
- We dwójkę będzie raźniej.
Taaa... Yhym... We dwójkę, nie dosyć, że będę musiał łazić po tych ruinach, to jeszcze będę musiał jej pilnować... Jasne, chciałabyś...
- Nie ma szans. Ja idę sam. Nie mam zamiaru pełzać po tych ruinach we dwójkę.
Renata szła dalej, patrząc na ziemię. Garrett zatrzymał się w cieniu tak, że Renata nie zauważyła jego oddalenia.
- No, ale wiesz, Garrett... Chodziło mi też o to...
Renata odwróciła się i zobaczyła, że Garretta nie ma. Zaczęła rozglądać się wokół i zauważyła linę zwisającą z dachu i postać uciekającą dachem.
- Garrett, zaczekaj! Mam do ciebie inną sprawę! - Renata krzyknęła, ale Garrett był już zbyt daleko, by ją usłyszeć.

***
Ostatnio zmieniony 29 stycznia 2012, 13:10 przez karlat11, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Hattori
Młotodzierżca
Posty: 939
Rejestracja: 18 listopada 2011, 16:40
Lokalizacja: The Keepers' Chapel (Zamurze)
Kontakt:

Re: [LITERATURA] W świetle Glifu

Post autor: Hattori »

Nie czytałem innych Twoich opowiadań, ale jeśli faktycznie się różnią od "W świetle Glifu" - to się nie martw! Zawsze warto próbować nowych sposobów, można się przy tym czegoś nauczyć. Eksperymentuj, jeśli czujesz potrzebę ;)
Wątpliwości ze wstawieniem tekstu na Forum można mieć wtedy, kiedy nie dotyczy on Thiefa.
- Czemu szukamy akurat tutaj? - Zapytał jeden ze strażników.
- Bo komendant tak kazał. - Odpowiedział najwyższy ze strażników.
Trochę mi to nie pasuje. Zamiast Odpowiedział najwyższy ze strażników możnaby wstawić Odpowiedział drugi. To jest najprostsza alternatywa, ale równie dobrze mogłabyś (nie musisz) pobawić się w opis kolejnych postaci - temu drugiemu strażnikowi dać jakiś szczególny głos, wygląd twarzy itp.
- Ich, to znaczy czyich?
- Do końca nie wiadomo... Nie słuchałeś bajek dla dzieci o Strażnikach?! Podobno to zwykli ludzie, tylko że wieżą w jakieś znaczki czy Glify... W sumie nie wiele różnią się od Pogan. Podobno jedyna różnica między nimi jest taka, że Poganie są od nich mniej rozwinięci.
Taak... Podstawowa różnica między Poganinem a papierem toaletowym jest taka, że papier się rozwija.
- Berhoff, zawołaj mi tu tego trzeciego.
- Kazik, chodź tu!
Myśli Garretta. Każdy pisze w swoim stylu, być może Twój to norma znana wszystkim, ale ja np. daję myśli złodzieja w cudzysłów. Wydaje mi się to czytelniejsze, nie miesza się z tekstem narratora.

Teraz pora na serię wścibskich uwag:
:arrow: dlatego pisze się razem.
:arrow: Mimo powszechności w naszym realnym świecie, "Straż Miejska" w grze pisana jest dużymi literami, jak nazwa własna.
:arrow: Na samym początku opis sytuacji był porządny, ale później, kiedy czytałem, trudno mi było sobie wyobrazić konkretne miejsca, w jakich znajdowali się Opiekunka i Złodziej. Opisz czasem jakieś elementy otoczenia, nawet jednym zdaniem.

Plusy
:arrow: Twój Garrett... na pewno jest lepszy od mojego. :roll: :oki
:arrow: Renata... To imię nie pasuje do Opiekunki. PRZECIĘTNEJ Opiekunki. Świetnie! Wykorzystaj to, w sensie: rozwiń jej nieortodoksyjność, gdyż jej brak Równowagi nie rzucał się specjalnie w oczy.


Ogółem: całkiem fajne! Chociaż wiele jeszcze zależy od fabuły (co zrobi kuzyn Orlanda? Gdzie reszta Opiekunów? Czy komendant Straży szuka czegoś konkretnego? No i czy kwestia Garrett-Renata nie okaże się zbyt banalna?).
Czekamy na dalszą część. :-D
Awatar użytkownika
karlat11
Paser
Posty: 234
Rejestracja: 17 marca 2011, 18:18
Lokalizacja: Doki, Zatopiona Cytadela
Kontakt:

Re: [LITERATURA] W świetle Glifu

Post autor: karlat11 »

Hattori pisze: Myśli Garretta. Każdy pisze w swoim stylu, być może Twój to norma znana wszystkim, ale ja np. daję myśli złodzieja w cudzysłów. Wydaje mi się to czytelniejsze, nie miesza się z tekstem narratora.
Oh, dzięki, że mi przypomniałeś... Ja wszystkie myśli pisze lekko pochylone, ale tu zapomniałam dodać te "pochylenia". :))
Hattori pisze: Teraz pora na serię wścibskich uwag:
:arrow: dlatego pisze się razem.
Aha, spoko. :D :))
Poprawię się :P :))
Hattori pisze: :arrow: Mimo powszechności w naszym realnym świecie, "Straż Miejska" w grze pisana jest dużymi literami, jak nazwa własna.
:)) Powiem ci szczerze... Długo nie zastanawiałam co zrobić z tą strażą... :))
Poprawiałam ich z dużej litery na małą i na odwrót. :P
Hattori pisze: :arrow: Na samym początku opis sytuacji był porządny, ale później, kiedy czytałem, trudno mi było sobie wyobrazić konkretne miejsca, w jakich znajdowali się Opiekunka i Złodziej. Opisz czasem jakieś elementy otoczenia, nawet jednym zdaniem.
No to miło mi, że chociaż przez chwile moje opowiadanie było porządne. :P
Hattori pisze: Plusy
:arrow: Twój Garrett... na pewno jest lepszy od mojego. :roll: :oki
Raczej nie...
Hattori pisze: Ogółem: całkiem fajne!
To się cieszę. :P :))
Hattori pisze: Chociaż wiele jeszcze zależy od fabuły (co zrobi kuzyn Orlanda? Gdzie reszta Opiekunów? Czy komendant Straży szuka czegoś konkretnego? No i czy kwestia Garrett-Renata nie okaże się zbyt banalna?).
Hm... Z pewnością okaże się dość banalna, no ale cóż... To po prostu moje opowiadanie. :P
Hattori pisze: Czekamy na dalszą część. :-D
Aha... Fajnie! :))
Awatar użytkownika
Keeper in Training
Arcykapłan
Posty: 1409
Rejestracja: 01 października 2009, 15:01
Lokalizacja: Miasto, Południowa Dzielnica (przy fontannie)
Kontakt:

Re: [LITERATURA] W świetle Glifu

Post autor: Keeper in Training »

Moje wypowiedzi na temat opowiadania, Karlat, znasz. Dlatego powtarzać się nie będę. Chcę napisać o czymś innym, mianowicie o niesamowitej ekstrawagancji, która cechuje ten tekst. I o odwadze autorki, która zdecydowała się na pójście w awangardę. To, czy pasuje to do Thief'a, jest już kwestią osobistej opinii na ten temat i nie o tym chcę dyskutować. Pragnę podkreślić, że debiutantka musiała mieć zupełnie nieszablonowy pomysł, jak Was pobudzić.

Moim zdaniem, "W świetle Glifu" nie ma intrygować akcją czy głębią postaci, tylko pobudzać. Karlat osiągnęła to bezsprzecznie, odrzucając ogólnie przyjęte zasady literatury. Mieliśmy już takie zrywy, Młoda Polska i ogólnie rzecz ujmując ruchy awangardowe, jednak szczerze powiedziawszy, nie spodziewałam się, że kiedyś zobaczę to w dziale fanfiction :shock: . Mnie jako korektorowi "nie grały" mi powtórzenia, brak synonimicznych określeń postaci, prezentowana interpunkcja (z "RENATA, UCIEKAAAJ!!! - powiedział Garrett" na czele), nietypowe użycie czasowników. Jednak Karlat uprzejmie, acz stanowczo podkreśliła, że mam tego nie ruszać, bo ma to wywołać w czytelniku zaskoczenie i skłonić do zastanowienia się, dlaczego to nie napisane w ten sposób. Ci, którzy mnie znają, zwykle określają mnie jako "staroświecką". Nie chcę tutaj przekonywać nikogo co do słuszności czy niesłuszności takiej prowokacji, jednak pragnę podkreślić, że za tymi pozornie rażącymi błędami kryje się pewne głębsze przesłanie. Nie przypuszczałam, że kiedyś znajdę tutaj coś takiego. Gdy czyta się to z przeświadczeniem o kolejnym opowiadaniu z cyklu, te "dziwactwa" rzeczywiście rażą, jednak kiedy przeczytamy to pod kątem dokładniejszej analizy literackiej... Można to mówić o pierwszych kroczkach, raczkującej wprawdzie, ale pełnej zapału, prowokacji artystycznej. Pamiętajmy, że to Karlat właśnie wpadła na takie nietuzinkowe pomysły, jak tekst z punktu widzenia Kurszoka czy opowiadanie pisane w dialekcie pogańskim. Dowodzi to moim zdaniem poważnych artystycznych zadatków koleżanki. Nie ulega chyba wątpliwości, że będziemy obserwować jej poczynania z wielkim zainteresowaniem :roll: ?
"(...) Garrett had the humbling realisation that he'd smothered more girls than he'd kissed. A good deal more. An embarrassingly good deal." - RedNightmare, "Half-Full"
Awatar użytkownika
Hattori
Młotodzierżca
Posty: 939
Rejestracja: 18 listopada 2011, 16:40
Lokalizacja: The Keepers' Chapel (Zamurze)
Kontakt:

Re: [LITERATURA] W świetle Glifu

Post autor: Hattori »

Można poobserwować, co z tego wyniknie. Normalnie wszelkie nietypowości nie przechodzą w świecie tych wszystkich wyrafinowanych artystów, ale skoro Karlat już nie pierwszy raz prezentuje dobry pomysł... To jak najbardziej może pójść w tym kierunku! Powtórzę się - czekamy na więcej ;) Z wypiekami!
Awatar użytkownika
karlat11
Paser
Posty: 234
Rejestracja: 17 marca 2011, 18:18
Lokalizacja: Doki, Zatopiona Cytadela
Kontakt:

Re: [LITERATURA] W świetle Glifu

Post autor: karlat11 »

Dzięki! Cieszę się, że to się wam spodobało. ;)
Mam nadzieję, że dalsza część nie będzie jakoś specjalnie gorsza, chociaż najlepiej się nie zaczyna...
Awatar użytkownika
karlat11
Paser
Posty: 234
Rejestracja: 17 marca 2011, 18:18
Lokalizacja: Doki, Zatopiona Cytadela
Kontakt:

Re: [LITERATURA] W świetle Glifu

Post autor: karlat11 »

***

Mam już dość łażenia po mieście... Dobrze, że zaraz będę w domu.
Garrett zaczął zbliżać się do drzwi prowadzących do jego kamienicy. Na dworze robiło się już ciemno.
Szkoda, że nie odzyskałem wytrychów... Jeszcze jedna kradzież by się przydała...
- Co ty wyprawiasz?!
Głośny krzyk rozległ się na całym korytarzu... Wyraźnie było słychać, że krzyk dobiegł z góry.
Co się tam znowu dzieje?
Garrett przyspieszył kroku. Ledwie przeszedł parę kroków, a drzwi się otworzyły i jakaś ciemna postać wyłoniła się ze środka i złapała Garretta za ramie.
- Nie idź tam! - szepnęła postać.
- Renata? Co ty tu znowu robisz?! Znów nie miałaś ciekawszych zajęć niż pilnowanie mojego mieszkania?
- Szukałam cię, ale nie umiałam znaleźć...
- I z tego powodu kryjesz się w mieszkaniu właściciela kamienicy, w której mieszkam?
- To nie tak. Gdy przyszłam, akurat wchodzili do kamienicy Strażnicy Miejscy. Odepchnęli mnie na bok i poszli z wrzaskiem przed siebie. Wywarzyli twoje drzwi i zaczęli czegoś szukać...
No nie, najpierw Egzekutorzy, a teraz Straż Miejska... Co oni sobie myślą? Że znowu zostawią mi ten bajzel?!
- Wiesz, czego szukają?
- Nie.
Czyżby skojarzyli mnie z tymi tamtymi Strażnikami Glifów? Ach, ludzie... Naprawdę tak ciężko odróżnić porządnego człowieka od pracoholicznych nianiek?!
- A może znaleźli twoje wytrychy?
- A jak myślisz?! Skąd by wiedzieli, że one są moje, a nie kogoś innego?
- A jak myślisz?! Czyje one mogą być, skoro wszystkich innych złodziei złapali?
- Wszystkich innych złapali? No nieźle, nareszcie poprawili notowania. A mówi się, że złodzieje i strażnicy nic nie robią...
- Cicho! Idą tu!
Schody zaczęły się uginać, z resztą jak zawsze, gdy przechodził ten dowódca.
- Rozpoznajesz go? - szepnęła Renata.
- A niby skąd mam go znać?! Ja nie mam takich znajomości, ja nie zadaję się jedynie ze Strażą Miejską.
- Raczej masz krótką pamięć... Widzisz tego, który idzie pierwszy?
- Tego grubego z moherowym beretem? Tego, który wygląda jak upasiony Artemus, pod którym uginają się schody?
- Dokładnie tego. To Gruby Rarly...
- To, że gruby, to akurat widać...
- Nie śmiej się z niego. To dowódca jednej z części Straży Miejskiej.
Garrett zakpił.
- No, gdybyś mi nie powiedziała to bym się nie domyślił.
- Nie o to chodzi... Kiedyś on pracował w Brukowych Ciemnicach.
- Chyba jako więzień.
- Gdy ty tam trafiłeś, jego zadaniem było przypilnowanie ciebie.
- A... To ten kretyn, który nosi klucze na widoku.
- Tak, to on. Przez to, że ciebie nie dopilnował, został przeniesiony do innego resortu...
- No cóż... Jak się nie właściwie ze mną obcuje, to potem się żałuje...
- Nie wysilaj się. Twoje żarty przestają być śmieszne.
Rozmowę przerwał przechodzący obok strażnik.
- Czyżbym coś słyszał? - zapytał jeden ze strażników i zaczął zbliżać się do drzwi, za którymi stali Garrett i Renata.
- Szybko Renata, chowaj się! - szepnął Garrett.
- Ale gdzie?
- Wskakuj pod łóżko!
- Co?!
- Rób co ci mówię!
Garrett chwycił Renatę za ramiona, wepchnął ją pod łóżko i sam się tam schował.
Cholera! Tu jest zbyt mało miejsca... - pomyślał.
Jedna jego ręka wystawała poza granicę łóżka.
- Przesuń się! - syknął do Renaty.
- Nie mam miejsca, ale mam pomysł. Przytul mnie!
- Co?! Nieee!
Kolejna Marla?!
Renata objęła Garretta, chwyciła go za ręce i przysunęła do siebie.
- Chyba mi się coś przyśniło... - powiedział strażnik i odszedł.
Gdy tylko zostali w pokoju sami, Garrett wyskoczył z pod łóżka jak oparzony.
- Czemu to zrobiłaś?!
- Garrett, uspokój się! Nie możesz się wszystkiego tak brzydzić. Musisz się czasem poświęcać...
- Ale żeby aż do tego stopnia?!
Renata się zdenerwowała.
- Tak, aż do tego stopnia!
Zapadła cisza, lecz już po chwili ich zdenerwowanie opadło.
- Tylko sobie nic nie wyobrażaj! Zrobiłam to wyłącznie dla wspólnego dobra - Renata dodała.
- Spokojnie, nawet nie mam zamiaru...
Garrett uśmiechnął się do Renaty i powolnym krokiem wyszli z pokoju.

***

Mieszkanie Garretta było, lekko mówiąc, zrujnowane. Nie było powodu, by którekolwiek z nich tam zostawało. Strażniczka Renata postanowiła znaleźć bezpieczne miejsce do nocowania. Garrett natomiast zastanawiał się, jak zdobyć nowe wytrychy i nie natknąć się zbyt szybko na Straż Miejską.
Renata spojrzała na oczy Garretta wpatrzone z zamyślenia w ziemię.
- Czemu jesteś taki milczący? - zapytała.
- A czemu mam być głośny, skoro idziemy alejami, jakbyśmy się chowali?
- Myślałam, że chodzenie takimi ciemnymi alejami, to coś, co jest dla złodzieja rzeczą naturalną...
- Dla zwykłego może tak, ale ja mam swoje ścieżki.
- Tak, ty zawsze masz coś swojego. Jak nie ścieżki, to kłopoty...
- Pilnuj lepiej swojej Równowagi, bo coś ci się zachwiała.
- Odpuść sobie i nie zatruwaj mi życia tymi swoimi mądrościami.
- To wy zatruwacie wszystkim życie tą swoją Równowagą i ględzeniem o niej.
- Może i tak, ale każdy ma jakieś swoje powołanie i wnosi coś w życie innych. My jesteśmy powołani, by pilnować Równowagi, a ty jesteś złodziejem z powołania. My wnosimy do życia innych ględzenie i Równowagę, a ty biedę.
- Dla każdego coś miłego.
Renata uśmiechnęła się.
Szli tak jeszcze chwilę, aż doszli do końca alejki. Skręcili w główną ulicę. Poruszali się cieniem, więc nie zwracali uwagi na innych. Naprzeciwko nich stały dwie owiane cieniem postacie. Garrett i Renata nie zwracali na nie uwagi. Nagle jedna z postaci otrząsnęła się, popchnęła drugą i obydwie postacie zaczęły się zbliżać do Garretta i Renaty, którzy w dalszym ciągu nie zwracali na nie uwagi. Postacie wyszły z cienia. Garrett podniósł wzrok.
Cholera jasna! Znowu te zakute łby! - pomyślał.
Chwycił Strażniczkę Renatę za ramię i zaczął się powoli wycofywać. Renata podniosła wzrok i zobaczyła dwóch Strażników Miejskich; jednego z mieczem i drugiego z łukiem. Łucznik zaczął strzelać do Renaty, która próbowała się wycofać. Garrett zaczął się powoli wycofywać, gdyż wiedział, że strażnicy jeszcze go nie zauważyli. Łucznik zaczął zbliżać się do Renaty, podobnie zresztą jak strażnik z mieczem. Gdy łucznik był już wystarczająco blisko by trafić strzałą w Strażniczkę Renatę, naciągnął łuk i... kontem oka zauważył Garretta.
- Tam on jest! - wrzasnął łucznik, kierując łuk w stronę Garretta.
Łucznik zaczął biec w stronę Garretta, natomiast strażnik z mieczem w stronę Renaty, która nie miała już dokąd uciec. Stała w rogu. Otaczały ją ściany, a jedyną drogę ucieczki odgrodził strażnik.
- Renata, uważaj! - krzyknął Garrett, po czym zaczął uciekać boczną alejką.
Renata w ostatniej chwili schyliła się, dzięki czemu uniknęła uderzenia mieczem.
Patrzcie państwo, a jednak ten złodziej czasem do czegoś się przydaje... - pomyślała Renata.

***

Garrett biegł szybko. Na zakręcie udało mu się zgubić strażnika. Szybko skoczył na ścianę i zaczął się po niej wspinać. Gdy był już na dachu, zaczął biec bokiem dachu, bowiem z góry doskonale było widać całą główną ulicę. Zaczął rozglądać się za dwoma strażnikami i Renatą usiłującą uciec. Nagle na dole błysnęła smuga błękitnego światła. Oślepiająco jasnego światła. Garrett podbiegł do krawędzi dachu i popatrzył na dół z nadzieją, że dowie się, skąd wzięło się to jasne światło. Wydawało mu się, że światło błysnęło dokładnie tam, gdzie została Strażniczka Renata. Jednak na dole nikogo nie było.
Cholera! Skąd wzięło się to światło? I gdzie Renata i strażnicy? Pewnie ją zabrali. No trudno, nie mam teraz na to czasu... Mam ważniejsze sprawy. Muszę zdobyć nowe wytrychy - pomyślał Garrett.
Wyruszył więc w stronę najbliższego sklepu, w którym mógł znaleźć wytrychy: sklepu Marli.

***

- Marla, otwórz. To ja, Garrett.
Drzwi mimo wszystko się nie otwierały. W środku również nie było nikogo słychać.
Garrett zaczął próbować otworzyć lub wyważyć drzwi, ale nic z tego. Jak były zaryglowane, tak zostały.
No i co teraz? Nie mam wytrychów, a sklepy już pozamykane...
Garrett rozejrzał się dookoła. Przypomniało mu się, że można się dostać do środka przez otwór w dachu.
Trochę to zajęło, ale gdy już był na jednym z dachów wiedział, że zaraz zyska upragnione wytrychy.
Zbliżał się powolnym krokiem w stronę dachu sklepu Marli. Przedostał się otworem do środka. Gdy już stał na deskach pod dachem sklepu, rozejrzał się w poszukiwaniu Marli. Nigdzie nie było jej widać. Rozejrzał się jeszcze raz i zauważył ją śpiącą na łóżku, które stało dokładnie pod deskami, na których stał Garrett. Nogi Garretta zaczęły się ześlizgiwać i po chwili złodziej spadł na łóżko Marli.
- Och, Garrett... - powiedziała Marla przez sen, po czym zarzuciła ręką i chwyciła pierwszą rzecz, na jaką jej ręka się natchnęła, czyli rękę Garretta.
Garrett zareagował natychmiast.
- Puszczaj mnie... - syknął do niej i wyrwał swoją rękę spomiędzy jej palców.
- Och Garrett, przybliż się!...
Marla mówiła nadal przez sen.
Jeszcze czego...
- No Garciu, zostań. No, przypatrz się. Nie chciałbyś mieć takiej żony?...
Co?! Nawet po moim trupie!
- No wiedziałam, żebyś chciał... Chodź do mnie, to cię przytulę!...
Garrett nie wytrzymał.
- Marla, wstawaj!
Marla się przebudziła.
- Och, Garrett, wiedziałam, że do mnie przyjdziesz. Mogłeś mnie wcześniej obudzić, zrobiłabym ci więcej miejsca na łóżku...
- Taaa, dziękuję, obejdzie się...
- Och, Garciu... Cieszę się, że przyszedłeś...
Marla zaczęła się do niego przybliżać.
- Nie wygłupiaj się, Marla. Potrzebuję wytrychów.
- No jasne, zaraz ci je dam... Ale zaczekaj, nie śpiesz się tak... Wszystko ma swoją cenę. Musisz najpierw coś zrobić...
Garrett nie usłyszał ostatniego zdania...
- To, ile chcesz za te wytrychy?
- Chcę, żebyś mnie przytulił.
- Co?! Czemu?! Nie chcesz już pieniędzy?!
- Podwyżka cen – powiedziała śmiało Marla.
- Ale żeby aż taka?! Marla, nie ma szans na taką zapłatę.
- To, przecież dobre wytrychy...
- Skąd to wiesz?
- Bo ty tyle razy...
- Co ja tyle razy?
Garrett zobaczył wytrych i zaczął je rozpoznawać.
- Czy to są moje wytrychy? Marla!... - powiedział Garrett.
Ona była w ruinach siedziby... Ta cholera za mną łaziła, nawet tam! - pomyślał.
- No dobrze... Nie musisz mi nic płacić... Weź je, jeśli chcesz - powiedziała Marla smutnym głosem.
No i dobrze, nie miałem zamiaru jej płacić w ten sposób. Zresztą w żaden inny też nie...
Garrett odwrócił się tyłem do Marli i poszedł po wytrychy.
Marla zaczęła się za nim skradać.
Garrett wyciągnął rękę w stronę wytrychu. Jeszcze nie zdążył ich wziąć, gdy nagle usłyszał lekkie odbicie od podłogi.
I... Nagle poczuł, że coś się na niego rzuciło. Marla przytuliła go od tyłu.
- Marla, puszczaj mnie! - syknął do Marli.
Marla puściła go. Garrett obrócił się twarzą w jej stronę, a ona rzuciła się mu na szyję.
- Ah, widzisz? Mówiłeś, że nie ma szans na taką zapłatę, a jednak zapłaciłeś - powiedziała zadowolona.
Tak... I teraz bardzo tego żałuję.
Garrett nie zdążył jej od siebie odepchnąć, gdy nagle z hukiem otworzyły się wcześniej zaryglowane drzwi. Do środka wbiegło dwóch Strażników Miejskich. Widok Marli i Garretta przytulających się był na tyle śmieszny i dziwny jednocześnie, że strażnicy nie wiedzieli, co ze sobą zrobić. Stali i wgapiali się.
Garrett wykorzystał chwilę ich zamyślenia, chwycił Marlę za ramiona i pchnął ją na łóżko.
- Garrett, nie bądź taki porywczy - powiedziała Marla delikatnym i zarazem namiętnym głosem.
Co do...?! Ona myśli, że ja...?! Że my...?!
Garrett chwycił wytrychy i wyjął z pod blatu granat gazowy. Odbezpieczył go, po czym rzucił pomiędzy strażników i szybko odskoczył.
Marla wstała z łóżka i pobiegła w stronę Garretta z rozwartymi ramionami, jakby go chciała znowu przytulić.
- Garrett! Ty jesteś taki odważny i silny! Obroniłeś nas przed tymi strażnikami.
Garrett wyciągnął rękę na przód, by pokazać, żeby się nawet nie zbliżała.
- Ja już muszę znikać. Żegnaj, Marla - powiedział Garrett obojętnym głosem, po czym zaczął wybiegać ze sklepu.
- Do zobaczenia! Nie przejmuj się, możesz wpadać, kiedy tylko chcesz. Będę na ciebie czekała - Powiedziała Marla z nadzieją na kolejne takie spotkanie.
Nie przejmuj się, Marla. Nie mam zamiaru - pomyślał Garrett, po czym uśmiechnął się sam do siebie.

***

Noc już minęła, a ja się oczywiście nie zdążyłem wyspać... Dobrze, że zdrzemnąłem się chociaż na parę godzin... Muszę dowiedzieć się, o co chodzi Straży Miejskiej...
Z nocy faktycznie już niewiele zostało. Słońce zaczynało świecić coraz mocniej, lecz w wielu miejscach było jeszcze ciemno. Garrett postanowił zakraść się do jednego z posterunków Straży Miejskiej.
Gdy dotarł na dach posterunku, znalazł właz, dzięki któremu mógł wejść do środka drogą inną niż frontowe drzwi. Wskoczył do środka i wylądował na dywanie w dormitoriach Straży Miejskiej. By upewnić się, że żaden niepowołany strażnik mu nie przeszkodzi, obezwładnił wszystkich po kolei. Usłyszał kroki zbliżające się do dormitoriów i zaczaił się w cieniu. Do pokoju wszedł niezbyt wysoki Strażnik Miejski. Garrett od razu go rozpoznał.
Witaj, Kaziu... Dawno cię nie widziałem...
Strażnik przeszedł obok łóżek, nie zwracając uwagi na bezwładne ciała leżące na nich. Podszedł do drzwi, otworzył je i wyszedł.
Hmm... Możliwe, że ten półgłówek mi pomoże...
Garrett wyszedł z cienia i powoli ruszył za strażnikiem.
Idąc tak przez chwilę jego śladem, dotarł do sali, w której stali dwaj inni strażnicy. Wydawało się, że czekali na ostatniego, Kazika.
Czyżby jakaś potajemna narada? Hmm... Spisek? To może być ciekawe...
Garrett zaczaił się w cieniu, na belkach pod sufitem i patrzył, co się będzie działo.
- No panowie, jesteśmy w komplecie. Możemy zaczynać... Jak wiecie, Brukowe Ciemnice są przepełnione... Co prawda terminy egzekucji się zbliżają, ale na razie nie wychodzimy na tym najlepiej - Powiedział jeden ze strażników.
- Tak, brakuje nam tylko jednego złodzieja, Garretta.
No, to macie problem...
- Owszem, ale nie o to mi chodziło, panowie... Problem stwarza to, że mamy przez to więcej zajęć.
- Trzeba było zostawić tych przestępców na wolności...
No, nareszcie ktoś mądry...
- Kazik, ty się lepiej nie wymądrzaj!
- Dobrze, będę cicho.
- Dobrze... Rarly, możesz już kontynuować.
- Dobrze więc... Rozmawiałem z komendantem i... - kontynuował Rarly.
- Nie mów od rzeczy! Przejdź do tego, co jest dla nas ważne.
Tak... Dobrze by było jakbyście przeszli do tego, co ważne...
- A więc, jeżeli chodzi o tych dziwnych ludzi...
- Czy to tylko legenda? - Zapytał Kazik.
- Obawiałem się, że tak... Ale ta kobieta...
- Jaka kobieta?
- Byłem dzisiaj na patrolu dziennym. Szedłem jak zwykle... Byle jak najszybciej skończyć... I nagle patrzę, a tam dwóch Strażników Miejskich w akcji...
- I to oni ci się tak spodobali?
- Przecież mówiłem, że kobieta!
- Może ci się pomyliło. U nas w resorcie nie ma żadnych kobiet...
- Przecież wiem... Nie chodziło mi o resort... Ci strażnicy próbowali złapać Garretta i jakąś piękną kobietę...
Czy on mówi o Renacie? Czy on jest ślepy czy po prostu pijany?!
- Nagle, gdy ją łapali, pojawiło się znikąd jakieś światło... Może ona była aniołem...
- Taaa... ale na dzisiaj chyba szefowi już tej wódki wystarczy...
- Nie upiłem się! Stałem wpatrzony w to oślepiająco błękitne światło... I nagle ona zniknęła, zostawiając po sobie jedynie pustkę...
A więc to światło wywołała Renata... No, no... Ona jednak coś tam umie... Tylko co to było? Na granat błyskowy za wiele światła, a na wybuch jakiejś bomby za ciche...
- W pierwszej chwili pomyślałem, że coś mi się z oczami stało. Poszedłem więc do Brukowych Ciemnic, by ją spotkać...
Garrett nie wytrzymał i szeptem dodał: - Ja bym na twoim miejscu nie popełniał tak wielkiego błędu...
Nikt go nie usłyszał.
- Ale jej tam nie było! Jak kamień w wodę... - powiedział Rarly.
Garrett dodał głośniej: - Kamień w wodę to zazwyczaj z wielkim pluskiem wpada.
Roztargniony Rarly odpowiedział: - No to jak śliwka w kompot!
Zapadła chwilowa cisza... Zakłopotanie objęło strażników...
- Zaraz... Czemu ja rozmawiam z sufitem? - zapytał Rarly i spojrzał w górę. - Acha! To ty! Zaraz ci pokażę! Popamiętasz mnie!
Cholera jasna! I po co ja się odzywałem?!
Rarly chwycił za łuk i strzelił. Był jednak na tyle roztargniony, że strzała utkwiła w ścianie obok Garretta.
No, przynajmniej jakiś bonus w postaci darmowej strzały...
Garrett chwycił strzałę, wyrwał ją ze ściany i zaczął uciekać z budynku.
- Ja ci dam, kraść moje strzały!
Już mi dałeś. Dzięki, ale na razie więcej nie potrzebuję.
Rarly wystrzelił jeszcze parę strzał z nadzieją, że trafi. Strzały jednak wbiły się w obrazy i ściany.
Garrett wykorzystał swoją szybkość. Wbiegł z hukiem do dormitoriów, odbił się od niewielkiego stołka leżącego obok dywanu i uciekł z budynku tą samą drogą, którą się tam dostał.

***
Awatar użytkownika
Keeper in Training
Arcykapłan
Posty: 1409
Rejestracja: 01 października 2009, 15:01
Lokalizacja: Miasto, Południowa Dzielnica (przy fontannie)
Kontakt:

Re: [LITERATURA] W świetle Glifu

Post autor: Keeper in Training »

O, widzę, że wrzuciłaś kolejną część całości. Widzę, że tylko ja byłam taką szczęściarą, która przeczytała od deski do deski :twisted: . Podtrzymuję moją opinię z poprzedniego postu. Strażników miejskich masz z krwi i kości. Za to wielki plus!
"(...) Garrett had the humbling realisation that he'd smothered more girls than he'd kissed. A good deal more. An embarrassingly good deal." - RedNightmare, "Half-Full"
Awatar użytkownika
karlat11
Paser
Posty: 234
Rejestracja: 17 marca 2011, 18:18
Lokalizacja: Doki, Zatopiona Cytadela
Kontakt:

Re: [LITERATURA] W świetle Glifu

Post autor: karlat11 »

Strażnicy Miejscy mają podobny tok myślenia do mojego. :)) :twisted:
Dlatego tak dobrze mi idzie pisanie ich dialogów.
Po prostu zero inteligencji. :twisted:
Awatar użytkownika
Hattori
Młotodzierżca
Posty: 939
Rejestracja: 18 listopada 2011, 16:40
Lokalizacja: The Keepers' Chapel (Zamurze)
Kontakt:

Re: [LITERATURA] W świetle Glifu

Post autor: Hattori »

Ja swoją opinię też podtrzymuję - Złodziej dalej jest lepszy, niż w TDA, o wiele bardziej przypomina oryginał imo.
Garrett chwycił Renatę za ramiona, wepchnął ją pod łóżko i sam się tam schował.
Cholera! Tu jest zbyt mało miejsca... - pomyślał.
Jedna jego ręka wystawała poza granicę łóżka.
- Przesuń się! - syknął do Renaty.
- Nie mam miejsca, ale mam pomysł. Przytul mnie!
- Co?! Nieee!
Kolejna Marla?!
:))
Jeszcze chwila, a Ty i ja zrobimy z niej legendę :P

Różnica między nami polega na tym, że u Ciebie Marla została przedstawiona jako ciężki przypadek nimfomanii ( :hyh ), podczas gdy moja jest trochę bardziej - jak to trafnie określiła Keeper - boroczką. I to nie jest niewłaściwa droga. W T3 paserzy mieli nakreśloną osobowość, ale dosyć ogólnikowo. Jak się tak zastanowię, to myślę, że wzorując się na pierwowzorze z T3, można rozwinąć jej postać na oba sposoby.
Dlatego kontynuuj, zobaczymy potem, która się bardziej spodoba :-D
I... Nagle poczuł, że coś się na niego rzuciło. Marla przytuliła go od tyłu.
- Marla, puszczaj mnie! - syknął do Marli.
Wydaje mi się, że żaden facet nie zareagowałby tak w tej sytuacji... Nie, nie wyobrażam sobie takiego gościa :P Nie kawalera! :shock:
:P
Oczywiście cała sytuacja... nie, całe "W świetle Glifu" jest przesycone komedią, dlatego wszystko jest na miejscu. W dodatku Garrett sam w sobie jest... inny - cholerny z niego, zatwardziały egoista i nieprzystosowany samotnik, więc kto go tam wie. To urealnia go w tej sytuacji.

Jeszcze raz - bardzo dobry Garrett, wraz z dialogami z jego udziałem. Są świetne, jestem przekonany, że bez nich Twoja praca by nie istniała. Oczywiście nad fabułą też pracuj :oki
Awatar użytkownika
karlat11
Paser
Posty: 234
Rejestracja: 17 marca 2011, 18:18
Lokalizacja: Doki, Zatopiona Cytadela
Kontakt:

Re: [LITERATURA] W świetle Glifu

Post autor: karlat11 »

Dzięki. ;)

Twój złodziej jest równie dobry, albo i lepszy. ;)
Pokazujesz nam jego inne oblicze. ;)
"Zakochany Garrett...?", a przynajmniej próbujący... hm...
Ustabilizować się w związku... w uczuciach.
To genialne i zaskakujące, a przynajmniej mnie zaskakuje (twoje opowiadanie) cały czas. ;)
Awatar użytkownika
Bluu
Skryba
Posty: 298
Rejestracja: 09 lipca 2011, 13:31
Lokalizacja: Deadwood

Re: [LITERATURA] W świetle Glifu

Post autor: Bluu »

Kurczę, chciałbym być takim złodziejem jak Garrett - takie miałbym powodzenie u kobiet :) Mnie się opowiadanie podoba i już czekam ze zniecierpliwieniem na kolejną część ;)
Ten, któremu starczy odwagi i wytrwałości, by przez całe życie wpatrywać się w mrok, pierwszy dojrzy w nim przebłysk światła - Chan
Awatar użytkownika
Hattori
Młotodzierżca
Posty: 939
Rejestracja: 18 listopada 2011, 16:40
Lokalizacja: The Keepers' Chapel (Zamurze)
Kontakt:

Re: [LITERATURA] W świetle Glifu

Post autor: Hattori »

To całe jego "powodzenie" jest dziwne... Co jest w nim takiego?

Blady. No-life. Nie ma przyjaciół. Samolub. Wyrzutek. Kryminalista, nie ma stałych zarobków, a jego praca jest niebezpieczna, stosunkowo rzadko jest w domu. Nie myje się. No i pewnie jest niski.
Plusy: sprawny fizycznie, pewny siebie, no i głos. Coś jeszcze?

Za nim się uganiacie, A JA TO CO??? :wmu

:roll:
Awatar użytkownika
Bluu
Skryba
Posty: 298
Rejestracja: 09 lipca 2011, 13:31
Lokalizacja: Deadwood

Re: [LITERATURA] W świetle Glifu

Post autor: Bluu »

Bo Garcio jest taki oryginalny, taki nietuzinkowy, taki nieszablonowy. To dlatego tyle osób go lubi i nie lubi :-D
Ten, któremu starczy odwagi i wytrwałości, by przez całe życie wpatrywać się w mrok, pierwszy dojrzy w nim przebłysk światła - Chan
Awatar użytkownika
karlat11
Paser
Posty: 234
Rejestracja: 17 marca 2011, 18:18
Lokalizacja: Doki, Zatopiona Cytadela
Kontakt:

Re: [LITERATURA] W świetle Glifu

Post autor: karlat11 »

:-D
Z jednej strony Hattori ma rację, a z drugiej Bluu.
W sumie Garrett jest połączeniem waszych obu postów. :D
A czemu się za nim uganiają? Najlepiej zapytać Marlę! Chociaż Berta chyba już nam odpowiedziała swoimi słowami: "Hm... Chyba po prostu lubię takich małomównych typków jak ty." :-D
Awatar użytkownika
Keeper in Training
Arcykapłan
Posty: 1409
Rejestracja: 01 października 2009, 15:01
Lokalizacja: Miasto, Południowa Dzielnica (przy fontannie)
Kontakt:

Re: [LITERATURA] W świetle Glifu

Post autor: Keeper in Training »

Hattori pisze:To całe jego "powodzenie" jest dziwne... Co jest w nim takiego?

Blady. No-life. Nie ma przyjaciół. Samolub. Wyrzutek. Kryminalista, nie ma stałych zarobków, a jego praca jest niebezpieczna, stosunkowo rzadko jest w domu. Nie myje się. No i pewnie jest niski.
Plusy: sprawny fizycznie, pewny siebie, no i głos. Coś jeszcze?

Za nim się uganiacie, A JA TO CO???
Hmm, mnie to akurat trudno powiedzieć, bo - przykro mi - nie jesteście, panowie, jako rasa, szczególnie interesujący 8-) . Ale nie martwcie się, po ankiecie przeprowadzonej na próbie różnych pań stawiam następującą tezę, iż paniom odbija m. in. z powodów wymienionych w poniższych punktach. Będę odbijać Twoje argumenty.

- bladość: generalnie te kobiety, które grają w Thief'a (to odsiewa, wbrew pozorom, dość dobrze), wolą bladych od wypieczonych gwiazd futbolu amerykańskiego prosto spod solarium i/lub grilla, niepotrzebne skreślić.
- kryminalista, profesja itd.: tu sprawa jest jak najbardziej złożona. Po pierwsze, jak stwierdzam w "TafferWatch" (ciekawe, czy ktoś zadał sobie tyle trudu, by przeczytać w języku Szekspira?), taki osobnik zapewnia ciekawsze prezenty. Po drugie, jeśli go wsadzą, to przez dłuższy czas po mieszkaniu nie walają się nieuprane skarpetki, rozsiewane przez niektórych panów, jakby się nimi żywili. Z tego też powodu częste podróże mają swoje dobre strony: zdąży się stęsknić. Wiadomo, rozłąka na odpowiedni czas działa pozytywnie. Nie mówiąc już o tym, że doceni Twoją kuchnię.
- nie ma przyjaciół: ekstra po prostu! Zero hałaśliwych zbiorowych mundialów, zero kumpli na piwku do nocy, żadnych śpiewów, no i cały wolny czas poświęcić może bądź Tobie, bądź zajęciu się dziećmi i domem. Ponadto nie ma porównywania z kolegami i ich żonami ("A Kazik nigdy nie wyrzuca śmieci częściej niż raz na 2 tygodnie!", "A Jadźka to z Kazikiem ogląda mecze i jeszcze mu piwko stawia sama z siebie" itp.). Gdy jeszcze niepijący jak Garrett, to już w ogóle cud, miód i orzeszki.
- wyrzutek: kolejna piękna cecha. Małe szanse, że zainteresuje się jakąś flądrą, która Ci go odbije.
- no-life - w sensie brak życia towarzyskiego? To już po prostu poezja, nie facet! Możesz wmówić mu, co chcesz, np. że teraz WSZYSCY chodzą na filmy z Clooneyem. I pójdzie.
- niski: po pierwsze, skąd wiesz? Nawet jeśli to kolejna dobra cecha. Rozumie, że do wieszania firanek potrzebna jest drabina, no i nie powie Ci, że Cię przewyższa. A jeśli nawet... Spróbowałby!
- nie myje się: a skąd wiesz? Zaglądasz mu do szafy czy jak? :shock:

Teraz to się przestraszyłam.

Szczerze powiedziawszy, niepokoi mnie tendencja do wstawiania, eufemistycznie mówiąc, kontrowersyjnych treści do Twórczości. Marla Hattoriego to boroczka, jak już powiedziałam, a Marla karlat to już nimfomanka, którą nie wiadomo, czy jeszcze można leczyć. Tak samo w opowiadaniu Hattoriego postać Izoldy robi się coraz bardziej odstręczająca. Czemu Wy wszyscy jesteście tak romansowo nastawieni ostatnio :? ? Bo romantyczne to to nie jest.
"(...) Garrett had the humbling realisation that he'd smothered more girls than he'd kissed. A good deal more. An embarrassingly good deal." - RedNightmare, "Half-Full"
Awatar użytkownika
Caer
Szaman
Posty: 1054
Rejestracja: 05 stycznia 2003, 13:23
Lokalizacja: Karath-din
Kontakt:

Re: [LITERATURA] W świetle Glifu

Post autor: Caer »

Keeper in Training pisze:
Hattori pisze:To całe jego "powodzenie" jest dziwne... Co jest w nim takiego?

Blady. No-life. Nie ma przyjaciół. Samolub. Wyrzutek. Kryminalista, nie ma stałych zarobków, a jego praca jest niebezpieczna, stosunkowo rzadko jest w domu. Nie myje się. No i pewnie jest niski.
Plusy: sprawny fizycznie, pewny siebie, no i głos. Coś jeszcze?

Za nim się uganiacie, A JA TO CO???
Hmm, mnie to akurat trudno powiedzieć, bo - przykro mi - nie jesteście, panowie, jako rasa, szczególnie interesujący 8-) . Ale nie martwcie się, po ankiecie przeprowadzonej na próbie różnych pań stawiam następującą tezę, iż paniom odbija m. in. z powodów wymienionych w poniższych punktach. Będę odbijać Twoje argumenty.

(...)

- niski: po pierwsze, skąd wiesz? (...)
Vide: obrazek poniżej.
Keeper in Training pisze:- nie myje się: a skąd wiesz? Zaglądasz mu do szafy czy jak? :shock:
sg1a0mu1: Nuh, what is that smell? Smells like old meat. (Sniffs) What the...[it] can't be me. I washed a few days ago. (T2)
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
Hattori
Młotodzierżca
Posty: 939
Rejestracja: 18 listopada 2011, 16:40
Lokalizacja: The Keepers' Chapel (Zamurze)
Kontakt:

Re: [LITERATURA] W świetle Glifu

Post autor: Hattori »

A to dopiero. To się kompletnie kłóci z moją dotychczasową wiedzą...

Najwidoczniej... nie wszystkie kobiety są takie same. :szo
:))

Ja też dostrzegam w TDA spadek poziomu... To chyba wynika ze środowiska, w którym przyszło mi żyć :evil: No cóż... To chyba dobry moment na wkroczenie edytora. ;)
Awatar użytkownika
karlat11
Paser
Posty: 234
Rejestracja: 17 marca 2011, 18:18
Lokalizacja: Doki, Zatopiona Cytadela
Kontakt:

Re: [LITERATURA] W świetle Glifu

Post autor: karlat11 »

Po pierwsze, ja to po prostu muszę skomentować! :-D
Keeper in Training pisze:cały wolny czas poświęcić może bądź Tobie, bądź zajęciu się dziećmi i domem.
Garrett zajmujący się dziećmi i domem??? :shock:
Nie wyobrażam sobie tego widoku! :-D

A za ten komentarz też sorrki, ale to też po prostu muszę skomentować! :P

Co jest romantycznego w mojej Renacie wrzeszczącej na Garretta lub robiącej mu wyrzuty? :P :-D
Awatar użytkownika
Keeper in Training
Arcykapłan
Posty: 1409
Rejestracja: 01 października 2009, 15:01
Lokalizacja: Miasto, Południowa Dzielnica (przy fontannie)
Kontakt:

Re: [LITERATURA] W świetle Glifu

Post autor: Keeper in Training »

Caer pisze:
Keeper in Training pisze:
Hattori pisze:To całe jego "powodzenie" jest dziwne... Co jest w nim takiego?

Blady. No-life. Nie ma przyjaciół. Samolub. Wyrzutek. Kryminalista, nie ma stałych zarobków, a jego praca jest niebezpieczna, stosunkowo rzadko jest w domu. Nie myje się. No i pewnie jest niski.
Plusy: sprawny fizycznie, pewny siebie, no i głos. Coś jeszcze?

Za nim się uganiacie, A JA TO CO???
Hmm, mnie to akurat trudno powiedzieć, bo - przykro mi - nie jesteście, panowie, jako rasa, szczególnie interesujący 8-) . Ale nie martwcie się, po ankiecie przeprowadzonej na próbie różnych pań stawiam następującą tezę, iż paniom odbija m. in. z powodów wymienionych w poniższych punktach. Będę odbijać Twoje argumenty.

(...)

- niski: po pierwsze, skąd wiesz? (...)
Vide: obrazek poniżej.
Keeper in Training pisze:- nie myje się: a skąd wiesz? Zaglądasz mu do szafy czy jak? :shock:
sg1a0mu1: Nuh, what is that smell? Smells like old meat. (Sniffs) What the...[it] can't be me. I washed a few days ago. (T2)
Fakt, można skojarzyć. Dzięki za oświecenie, panno Davenport :aniol: . Jakoś zawsze mi się kojarzyło z tym, że te zakute pały odzywały się tym tekstem, kiedy się trochę poruszały. I ich zapach miał szansę się rozejść...
karlat11 pisze:Po pierwsze, ja to po prostu muszę skomentować! :-D
Keeper in Training pisze:cały wolny czas poświęcić może bądź Tobie, bądź zajęciu się dziećmi i domem.
Garrett zajmujący się dziećmi i domem??? :shock:
Nie wyobrażam sobie tego widoku! :-D

A za ten komentarz też sorrki, ale to też po prostu muszę skomentować! :P
Nie Garrett, tylko osobnik charakteryzujący się cechami wymienionymi przez panów.
karlat11 pisze:Co jest romantycznego w mojej Renacie wrzeszczącej na Garretta lub robiącej mu wyrzuty? :P :-D
Nie gniewaj się, ale właśnie nic. Dlatego mówię o wątkach romansowych. Jakoś im dalej w las, tym Wasze heroiny robią się bardziej... jakby to ująć... powiem brutalnie: kotki w rui?! Nie chcę nikogo urazić, ale tak po prostu jest.
Hattori pisze:A to dopiero. To się kompletnie kłóci z moją dotychczasową wiedzą...

Najwidoczniej... nie wszystkie kobiety są takie same. :szo
:))
No widzisz? Już któraś osoba mi to mówi, że jakoś zawsze uda mi się Was, koledzy szanowni, zaskoczyć :)) .
Hattori pisze:Ja też dostrzegam w TDA spadek poziomu... To chyba wynika ze środowiska, w którym przyszło mi żyć :evil: No cóż... To chyba dobry moment na wkroczenie edytora. ;)
Nie martw się, bywa. Kiedy jest się zmęczonym i podenerwowanym, też tak jest. Po prostu zrelaksuj się troszeczkę przed pracą, o ile to możliwe. No i czytaj jak najwięcej. Lektura na ten tydzień: "Cmentarz w Pradze" Umberto Eco. Wczoraj dostałam, dzisiaj skończyłam. Pyszne. Mistrz w formie jak zwykle. A mi me gusto muchisimo. Z braku akcentu nad i - tym pierwszym - Cervantes będzie płakał :devil: .
"(...) Garrett had the humbling realisation that he'd smothered more girls than he'd kissed. A good deal more. An embarrassingly good deal." - RedNightmare, "Half-Full"
Awatar użytkownika
Caer
Szaman
Posty: 1054
Rejestracja: 05 stycznia 2003, 13:23
Lokalizacja: Karath-din
Kontakt:

Re: [LITERATURA] W świetle Glifu

Post autor: Caer »

Keeper in Training pisze:A mi me gusto muchisimo. Z braku akcentu nad i - tym pierwszym - Cervantes będzie płakał :devil:.
Oj, będzie. A tí te gusta, cariño ;).
Awatar użytkownika
Hattori
Młotodzierżca
Posty: 939
Rejestracja: 18 listopada 2011, 16:40
Lokalizacja: The Keepers' Chapel (Zamurze)
Kontakt:

Re: [LITERATURA] W świetle Glifu

Post autor: Hattori »

Jestem amatorem wszelkiej beletrystyki fabularnej. Choć za "Imię róży" chciałem się zabrać po przerobieniu Sapkowskiego (jest mi potrzebny do... matury ustnej :-D )
Awatar użytkownika
Keeper in Training
Arcykapłan
Posty: 1409
Rejestracja: 01 października 2009, 15:01
Lokalizacja: Miasto, Południowa Dzielnica (przy fontannie)
Kontakt:

Re: [LITERATURA] W świetle Glifu

Post autor: Keeper in Training »

Caer pisze:
Keeper in Training pisze:A mi me gusto muchisimo. Z braku akcentu nad i - tym pierwszym - Cervantes będzie płakał :devil:.
Oj, będzie. A tí te gusta, cariño ;).
Caer, zwracasz mi wiarę w ludzi :P . Ciekawa byłam, czy ktoś zauważy. Skoro Karlat może robić prowokacje, to ja z dłuższym stażem chyba też :-] .
"(...) Garrett had the humbling realisation that he'd smothered more girls than he'd kissed. A good deal more. An embarrassingly good deal." - RedNightmare, "Half-Full"
Awatar użytkownika
karlat11
Paser
Posty: 234
Rejestracja: 17 marca 2011, 18:18
Lokalizacja: Doki, Zatopiona Cytadela
Kontakt:

Re: [LITERATURA] W świetle Glifu

Post autor: karlat11 »

No jasne, że tak! ;)
ODPOWIEDZ