Wskrzeszamy streszczenia - EAVESDROPPING

Rozplącz swoją wyobraźnię. Zagość w świecie stworzonym przez fanów lub do nich dołącz.

Moderator: SPIDIvonMARDER

Awatar użytkownika
Keeper in Training
Arcykapłan
Posty: 1409
Rejestracja: 01 października 2009, 15:01
Lokalizacja: Miasto, Południowa Dzielnica (przy fontannie)
Kontakt:

Re: Wskrzeszamy streszczenia - AMBUSH!

Post autor: Keeper in Training »

Caer pisze:Jestem, jestem! O wybaczenie proszę!

Pomiędzy pracą, niespodziewanym powrotem głównego designera, i generalnie życiem, nie zostaje zbyt wiele czasu na przyjemności :). Ale obiecuję się poprawić (wystarczy, że raz człowiek zaniedba forum na chwilę, a tu takie niespodzianki).

Czytam, czytam (dopiero zaczęłam, ale mogę od razu robić korektę). Daj mi się trochę ponapawać :).
Nowy designer? Pochwal się.
"(...) Garrett had the humbling realisation that he'd smothered more girls than he'd kissed. A good deal more. An embarrassingly good deal." - RedNightmare, "Half-Full"
Awatar użytkownika
Caer
Szaman
Posty: 1054
Rejestracja: 05 stycznia 2003, 13:23
Lokalizacja: Karath-din
Kontakt:

Re: Wskrzeszamy streszczenia - AMBUSH!

Post autor: Caer »

Nie, ten sam. Ostatnio wrócił z... gdziekolwiek był i zaczął coś przebąkiwać o reanimacji strony. Zobaczymy, na ile starczy mu energii :).
Awatar użytkownika
Keeper in Training
Arcykapłan
Posty: 1409
Rejestracja: 01 października 2009, 15:01
Lokalizacja: Miasto, Południowa Dzielnica (przy fontannie)
Kontakt:

Re: Wskrzeszamy streszczenia - AMBUSH!

Post autor: Keeper in Training »

Caer pisze:Nie, ten sam. Ostatnio wrócił z... gdziekolwiek był i zaczął coś przebąkiwać o reanimacji strony. Zobaczymy, na ile starczy mu energii :).
Byłoby to bardzo pożądane. Co parę miesięcy wchodzę na stronę Gildii i tak mi się smutno robi, że nawet żywiołaka nie uświadczysz :(. Oby to się zmieniło! Potrzebna Wam pomoc?
"(...) Garrett had the humbling realisation that he'd smothered more girls than he'd kissed. A good deal more. An embarrassingly good deal." - RedNightmare, "Half-Full"
Awatar użytkownika
Caer
Szaman
Posty: 1054
Rejestracja: 05 stycznia 2003, 13:23
Lokalizacja: Karath-din
Kontakt:

Re: Wskrzeszamy streszczenia - AMBUSH!

Post autor: Caer »

Strona w swojej obecnej formie nie będzie już uaktualniana. Jakaś połowa (jeśli nie więcej) została przeniesiona na Joomlę, ale... ta zdążyła się dwa razy zmienić. Jeśli więc tylko doba będzie miała 48 godzin, a główny designer nie straci animuszu, być może zobaczymy jakieś efekty (szkoda, by wcześniejsza praca poszła na marne, więc będę go zachęcać :) ).
Awatar użytkownika
Keeper in Training
Arcykapłan
Posty: 1409
Rejestracja: 01 października 2009, 15:01
Lokalizacja: Miasto, Południowa Dzielnica (przy fontannie)
Kontakt:

Re: Wskrzeszamy streszczenia - AMBUSH!

Post autor: Keeper in Training »

Caer pisze:Strona w swojej obecnej formie nie będzie już uaktualniana. Jakaś połowa (jeśli nie więcej) została przeniesiona na Joomlę, ale... ta zdążyła się dwa razy zmienić. Jeśli więc tylko doba będzie miała 48 godzin, a główny designer nie straci animuszu, być może zobaczymy jakieś efekty (szkoda, by wcześniejsza praca poszła na marne, więc będę go zachęcać :) ).
Oj, przykro mi! Joomla jak dla mnie jest nie do przejścia. Próbowałam się na nią przenieść, żeby móc skorzystać ze skórki, którą zrobiłam w Artisteerze, ale WYSIWYG jest dla mnie okropny i trzymam się starego HTML-a na hpu.pl.
"(...) Garrett had the humbling realisation that he'd smothered more girls than he'd kissed. A good deal more. An embarrassingly good deal." - RedNightmare, "Half-Full"
Awatar użytkownika
Caer
Szaman
Posty: 1054
Rejestracja: 05 stycznia 2003, 13:23
Lokalizacja: Karath-din
Kontakt:

Re: Wskrzeszamy streszczenia - AMBUSH!

Post autor: Caer »

No ale... chyba też używasz jakiegoś cms-a na swojej stronie...?

A na Joomli też radośnie można grzebać w kodzie (jak myślisz, na czym główny designer marnuje najwięcej czasu? ;) ).

No dobra, dość chyba off-topu. Żeby kontynuować dyskusję o blaskach i cieniach tworzenia stron można by wydzielić te kilka postów i utworzyć nowy wątek, tymczasem wróćmy do streszczenia.

Aen, jak tam idzie pisanie? Wrzucić kilka moich uwag do tego wątku? :)
Aen
Mechanista
Posty: 423
Rejestracja: 01 listopada 2002, 12:43
Lokalizacja: Elbląg

Re: Wskrzeszamy streszczenia - AMBUSH!

Post autor: Aen »

Idzie średnio, mam sporo roboty od ok.tygodnia. Eavesdropping mam w ponad połowie skończony, nie wiem czy uda mi się go wrzucić przed świętami ale postaram się...
Kobiety są jak szanse - niewykorzystane, mszczą się okrutnie!
Awatar użytkownika
Keeper in Training
Arcykapłan
Posty: 1409
Rejestracja: 01 października 2009, 15:01
Lokalizacja: Miasto, Południowa Dzielnica (przy fontannie)
Kontakt:

Re: Wskrzeszamy streszczenia - AMBUSH!

Post autor: Keeper in Training »

Aen pisze:Idzie średnio, mam sporo roboty od ok.tygodnia. Eavesdropping mam w ponad połowie skończony, nie wiem czy uda mi się go wrzucić przed świętami ale postaram się...
Nie spiesz się, "poleku, poleku" ;). Lepiej wydać później, a wypieszczone. Tak przynajmniej mi się wydaje.
"(...) Garrett had the humbling realisation that he'd smothered more girls than he'd kissed. A good deal more. An embarrassingly good deal." - RedNightmare, "Half-Full"
Aen
Mechanista
Posty: 423
Rejestracja: 01 listopada 2002, 12:43
Lokalizacja: Elbląg

Re: Wskrzeszamy streszczenia - EAVESDROPPING

Post autor: Aen »

Bardzo przepraszam za taką zwłokę, jeśli ktoś oczywiście w jakiś tam minimalny sposób był ciekawy co dalej, po prostu natłok obowiązków zawodowych ostatnio nie pozwolił mi na to. Nie obiecuję że następne będą jak na początku, dzień po dniu, ale postaram przysiąść trochę fałdów, by nie było to tak rozwleczone jak dopiero co.

EAVESDROPPING

Delikatnie pukanie zakłóciło mój rytuał. Nie przerywałem jednak precyzyjnej pracy, siedząc przy biurku w nowym, przynajmniej według definicji, mieszkaniu na południu Miasta. Lokalizacja niezbyt komfortowa, przyznaję, nie miałem jednak czasu na wybrzydzanie po wymuszonej eksmisji dokonanej na mnie przez Straż Miejską. Ignorując ponowne próby ludzi po drugiej stronie drzwi, sięgnąłem po szmatkę i mikroskopijny śrubokręt.
Opiekunowie zdali sobie w końcu sprawę, że wystarczyło nacisnąć klamkę. Wiedziałem że przyjdą, znalazłem bowiem pod drzwiami lakoniczną kartkę z wiadomością. Dobrze wiedzieć, że jestem infiltrowany, przeprowadziłem się zaledwie dzień wcześniej i nikt nie powinien znać mojego adresu. Ale w końcu, to byli Opiekunowie...
Siedziałem tyłem, dalej zajmując się konserwacją swojego sztucznego oka. Jeden z nich przestąpił z nogi na nogę i uderzył oficjalnym tonem:
-W imieniu Rady Opiekunów musisz pójść z nami.
Nie zareagowałem, zajęty napełnianiem sztucznej soczewki płynem, którego receptą poratował mnie arcykapłan Hamerytów. Zakapturzony człowiek w sieni chrząknął:
-To ja, Garrecie. Artemus...
-Wyjdźcie – rzuciłem, nie unosząc głowy.
-Musimy...
-Już.
Artemus i jego ludzie nie dali się tak łatwo zbyć. Opiekun zrzucił z głowy kaptur i wszedł w plamę światła, rozsiewaną przez drgający płomień świecy:
-Czyżbyś tak nasycił się już wiedzą, że nie łakniesz więcej? Przyjacielu, to poważna sprawa. Zaufaj mi, tak jak czyniłeś to wcześniej.
Włożyłem mechaniczną gałkę do pustego, martwego oczodołu. Ożyła, rozświetlając panujący półmrok i przywracając mi pełną zdolność widzenia. Wstałem z zydla i odwróciłem się w stronę nieproszonych gości:
-Załatwmy to szybko...

Olbrzymia, mroczna sala wypełniona starymi woluminami pod sam niknący w ciemności strop robiła wrażenie. Szedłem za Artemusem długim, marmurowym pomostem i z ciekawością obserwowałem, jak Opiekunowie na drabinach porządkowali księgi, wyglądając z tej odległości jak czarne mrówki. Doszliśmy do wnęki, w której interpretorka Caduca, z pożółkłym palcem na karcie prastarego zwoju, odczytywała glify powolnym, zmęczonym starością głosem. Stojąca obok tłumaczka, dziecko ze stężałą twarzą lalki, recytowała tłumaczenie obcych, gardłowych słów:
Moja dłoń jest z miedzi. Moja brew z ołowiu.
Cierpię męki w czerwonej patynie, Unosząc się w stopionym strumieniu
Ku wieczności smutku.
Moja wędrówka pełna postojów.
Moje myśli skłębione.
Moje łzy stały się kroplami srebra, kruszącymi paproć z kryształu.
Błagam wicher, by nas porwał.

Odwróciłem się do stojących obok Opiekunów z krzywym uśmieszkiem:
-Ładne. Nie wiedziałem że gustujecie w poezji.
Jeden z nich, Orland, od zawsze zakochany w sobie i sztywny jak drewniany pal, prychnął z irytacją.
-To nie wiersz, ignorancie. To przepowiednia. Wiek Metalu nadchodzi!
Powiedział to takim tonem, że aż wytężyłem uszy, czy na zewnątrz huknie grom. Niestety, nasz Stwórca nie lubił się popisywać.
Gamall recytowała pozbawionym życia głosem kolejne dyrdymały. Nie wytrzymałem:
-Po co ta cała przechadzka przez całe miasto? Albo mówicie o co chodzi, albo w tej chwili wychodzę. I całymi zdaniami, a nie półsłówkami i mętnymi przepowiedniami, jak to macie w zwyczaju.
Artemus westchnął:
-Odpowiem pytaniem. Przypomnij sobie, kiedy ostatnio widziałeś drzewo? Prawdziwe, dumne, ze zdrową, gęstą koroną? Albo kwietnik chociażby?

Faktycznie, od pewnego czasu z drzew pozostały smętne, oczadziałe kikuty, zniknęły też gdzieś ogrody, którymi pyszniły się bogatsze dzielnice jak chociażby Auldale. Dziwnym trafem, ta degeneracja roślinności pokrywała się praktycznie z przybyciem Mechanistów.
-Jaki ma to związek z przywleczeniem mnie tutaj, „przyjacielu”? - zaakcentowałem wyraźnie ostatnie słowo. Paru Opiekunów zaszumiało, Artemus pozostał jednak niewzruszony:
-Wiek Metalu to nie głupi, pozbawiony rymu i sensu wierszyk. To wisząca w powietrzu groźba, jak pająk rozsnuwająca sieci nad miastem, by w odpowiednim momencie schwytać nas jak otępiałe dymem maszyn muchy.
Prychnąłem i odwróciłem się w kierunku wyjścia:
-Mówiłem, bez mętnych przepowiedni. Żegnam panów ozięble. Sam trafię do wyjścia.
Ruszyłem podestem w kierunku portalu. Usłyszałem podniesiony głos Orlanda:
-Głupcze! Nie zdajesz sobie nawet sprawy z powagi sytuacji!
Artemus uspokoił go:
-Spokojnie, Opiekunie. Pójdę za nim. Sam. Nie możemy pozwolić na zamknięcie tych drzwi w gniewie.
Gdy byłem już na zewnątrz, usłyszałem jak pod jego podeszwami zachrzęścił żwir:
-Poświęć mi chwilę uwagi, Garrecie.
Zatrzymałem się:
-Chwilę...
Mój dawny mentor podszedł do mnie i wyciągnął dłoń z zalakowaną kopertą:
-Ktoś czyha na twoje życie, złodzieju. Ludzie Truarta węszą jak głodne psy, mimo iż już raz, jak słyszałem, wymknąłeś się im. To nie przypadek, że znaleźli się w gospodzie.
-Wiem, czemu się tam znaleźli. Pewien człowiek mnie sprzedał.
-Uwierz mi, dążyli do tego, wytrwale i cierpliwie. Weź to – podał mi list. Wyciągnąłem dłoń i schowałem wiadomość do kieszeni płaszcza, bez otwierania.
-Kolejne smętne omeny? Dziękuję, wyczerpaliście na dziś mój limit bzdur.
Ten człowiek był jak skała, odporna na fale obelg. Niewzruszony odparł:
-W środku znajdziesz dokładne informacje, kto stoi za wynajęciem Truarta. Dodatkowo dowiesz się o spotkaniu szeryfa z tą osobą. Pomóż nam odkryć ten sekret, Garrecie. Dla dobra Miasta, jak i siebie samego. Bo nie wierzę, że nie dasz się ponieść ciekawości.
-Nie licz na to – Ruszyłem brukowaną alejką, odprowadzany smutnym wzrokiem byłego mentora. Mam nadzieję że nie posiadł sztuki czytania w myślach, w głowie bowiem cichy głos podpowiadał mi, że miał całkowitą rację. Zainteresował mnie.
Pierwszą rzeczą którą uczyniłem po wejściu do mieszkania było zerwanie laku i pochłonięcie zawartości wiadomości. Poznałem eleganckie, pochyłe pismo Artemusa. Pismo mówiło o spotkaniu Truarta w seminarium Mechanistów we Wschodnim Porcie. Następnego wieczora, równo o północy, powinienem znaleźć się przy zewnętrznych drzwiach sali w której nasz zacny szeryf spotka się z ojcem Karrasem, osławionym guru tej dziwnej bandy pod szyldem zębatego koła i podsłuchać, co obaj panowie mają sobie do powiedzenia. Zadanie w sam raz dla mnie...
Dzięki zawartym w notce informacjom udało mi się prześlizgnąć na teren kompleksu między zmianą warty ubranych w stalowo-zielone kabaty strażników. Seminarium, otoczone potężnym pokrytym stalowymi podestami murem, robiło imponujące wrażenie. Potężna zębatka nad główną bramą obracała się z chrobotem, pomruk jej pracy kłócił się z ciszą otaczającej nocy. Nie uświadczyło się tu gwizdów i pohukiwań nocnych ptaków, cykady nie grały miłosnych serenad. Skrzydlaty lud uciekł, niepokojony syczącymi, monotonnymi odgłosami pracującej maszynerii.
Budowlę opasał błyszczący w mroku, pokryty miedzią chodnik. Leżące wokół gnijące liście świadczyły o dawnej bytności drzew, teraz jednak nie dostrzegłem żadnego. Po tej metalowej ścieżce maszerował uzbrojony w buławę wartownik, stukając głośno podkutymi butami. Przemknąłem pod ścianą i skierowałem swe kroki w stronę zakonnego cmentarza, obok którego powinien znajdować się cel mojej eskapady – zewnętrzne, boczne drzwi sali konferencyjnej.
Po swojej lewej zauważyłem drzwi. Z ciekawości zajrzałem do środka przez zadymione okienko. Na metalowym podeście leżało ubrane w łachmany ciało, a nad nim pochylało się...coś. To coś wyglądało, jakby owinięte było szarymi pasami tkaniny, głowa zaś okuta była w jajowatą, pozłacaną maskę. Istota co jakiś czas unosiła niezgrabnie łeb, a soczewki oczu zdobiące twarz identyczną do tych, które zdobiły napotkane niedawno dziwaczne kamery migotały martwym, jasnym blaskiem. Efekt był upiorny. Czym ci Mechaniści się zajmowali? Czy właśnie napotkałem nieumarłego, ożywionego dziwną, nieznaną wcześniej magią tej sekty?
Omijając zdradliwe, jasne plamy rzucane przez latarnię, zbliżyłem się do niewielkiej nekropolii. Z oddali doszedł mnie monotonny mechaniczny stukot jakiejś maszyny, niepokojąco przypominający kroki. Wbiegłem po schodkach i kucnąłem w cieniu pod metalowymi, pozbawionymi zamka drzwiami. To tu...
Przyłożyłem do nich ucho i w tym momencie, jak na zawołanie, spiżowym głosem zajęczał dzwon, oznajmiając północ. Za drzwiami rozległ się zgrzyt kraty, odgłos przybliżających się kroków i rozmowa. Ojciec Karras, pasterz Mechanistów pokazał Truartowi „służącego”, stworzonego z dostarczonych przez szeryfa szumowin naszych ulic. Ta przedziwna istota, której egzemplarz zdążyłem już wcześniej spotkać, musiała zabić jakimś gazem bezdomną kobietę, którą wwlekli do pomieszczenia. Jak bardzo żałowałem, że nigdzie nie było żadnego okna bym mógł stwierdzić fakty na własne oczy i wam teraz opowiedzieć! Żebraczka krzyczała, a po paru sekundach zdumiony szeryf stwierdził, że zarówno po ofiarze jak i niemym zabójcy pozostała kupka popiołu. Mimo iż drzwi były stalowe, wyraźnie usłyszałem, jak zachwycony nowym rodzajem broni szeryf składa suto okraszoną ofertę, obiecując dostarczyć dwadzieścia nowych...obiektów w celu zamienienia ich w „służących”. Ten sukinkot parokrotnie wykazał swoją obawę przed skandalem, jakież było więc moje zadowolenie, gdy po zakończonej transakcji i opuszczeniu pomieszczenia przez Truarta okazało się, że święty ojciec zakonu spod znaku zębatki nagrał przebieg całego spotkania na jakimś dziwnym urządzeniu. Karras przekazał, by zawieść je do banku, a klucz do skrytki w głównym sejfie pozostawić w laboratorium w podziemiach. Nim ucichły ich kroki i zazgrzytała krata, puściłem się pędem w kierunku podziemi, gdzie według mapy powinno znajdować się wspomniane w rozmowie miejsce.
Zaczekałem cierpliwie, aż strażnik umieści klucz na poleconym miejscu i oddali się, wtedy wychynąłem z cienia i porwałem mosiężny przedmiot. Nagle jednak zmroziło mnie. To nie był byle klucz służącej, na zniknięcie którego można było zareagować wzruszeniem ramion i polecenie służbie, by udała się do ślusarza po kopię. Jeśli zniknie, nie wiadomo co stanie się z nagraniem inkryminującym Truarta. A bardzo mi na wejściu w posiadanie tego cudu techniki zależało. Jak cholera.
Przeszukałem pomieszczenia i znowu okazało się, że mam więcej szczęścia niż rozumu. Oświetlona bzyczącą lampą leżąca na jednym z blaszanych pulpitów jasna woskowa płyta była na to aż zbyt wymownym potwierdzeniem.
Szybko wykonałem kopię klucza, odkrawając potem kawałek wosku z odbitką. Ubytek zatkałem bryłkami leżącymi na sąsiednim pulpicie, licząc że może choć chwilę dłużej ktoś nie zauważy uszkodzenia. Feralny klucz odłożyłem na miejsce i ruszyłem w kierunku bramy głównej.
Jakież było moje zdumienie gdy, wynurzając się na powierzchnię, usłyszałem potężne, metaliczne tąpnięcia. Po metalowym chodniku posuwał się żelazny...golem. Pękate cielsko buchało parą, napędzając potężne niby pnie drzew mechaniczne nogi. Podłużny łeb zwieńczony upiorną twarzą z kryształowymi oczami znany był mi aż za dobrze, przywołując w pamięci przedziwnego „służącego” czy też wirujące pod stropem kamery. Przednie kończyny monstrum zakończone były odpowiednio chwytakiem i imponującym działem armatnim. Stwór, kołysząc się jak beczkowóz, minął mnie, wypowiadając religijne wersety głosem, który słyszałem wcześniej, zawierającym z chciwym szeryfem transakcję...
Gdy bestia zniknęła za zakrętem, podążyłem ku zbawczemu cieniowi bramy. Zniknąłem za nią, z niepokojem zastanawiając się, jakie jeszcze śmiercionośne zabawki posiadają w swoim arsenale Mechaniści...
Kobiety są jak szanse - niewykorzystane, mszczą się okrutnie!
Awatar użytkownika
Hadrian
Złodziej
Posty: 2423
Rejestracja: 08 stycznia 2009, 13:38
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Re: Wskrzeszamy streszczenia - EAVESDROPPING

Post autor: Hadrian »

Po pierwsze, stroje mechanistów były niebieskie ;)

Po drugie, mały niuans:
-W środku znajdziesz dokładne informacje, kto stoi za wynajęciem Truarta. Dodatkowo dowiesz się o spotkaniu szeryfa z tą osobą.
[...] nasz zacny szeryf spotka się z ojcem Karrasem [...].
Garrett nie wiedział jeszcze, z kim miał się spotkać Truart. Ale to twoja powieść, więc nie musisz tego zmieniać.

Przepraszam za lakoniczną odpowiedź, ale jestem trochę zajęty i nie mam weny na dłuższą odpowiedź. Ale podobało mi się i czekam na więcej, akcja się rozkręca! :D
Awatar użytkownika
Keeper in Training
Arcykapłan
Posty: 1409
Rejestracja: 01 października 2009, 15:01
Lokalizacja: Miasto, Południowa Dzielnica (przy fontannie)
Kontakt:

Re: Wskrzeszamy streszczenia - EAVESDROPPING

Post autor: Keeper in Training »

Dobrze, że napisałeś kolejny rozdział. "Żegnam ozięble" itd. bardzo mi się podobało. Może to brzydko, ale uwielbiam stawiać Niańki w trudnych emocjonalnie sytuacjach. Wtedy dopiero w pełni wychodzi, jacy są interesujący. Hadrian powiedział już o Truarcie, ja wspomnę tylko o drobiazgu technicznym. Wołacz "Garretcie!" - ponieważ imię ma podwójne "t", w deklinacji jedno z nich musi pozostać na swoim miejscu. Zatem nie "Garrecie", tylko "Garretcie". To i tyle :roll: .
"(...) Garrett had the humbling realisation that he'd smothered more girls than he'd kissed. A good deal more. An embarrassingly good deal." - RedNightmare, "Half-Full"
Awatar użytkownika
Caer
Szaman
Posty: 1054
Rejestracja: 05 stycznia 2003, 13:23
Lokalizacja: Karath-din
Kontakt:

Re: Wskrzeszamy streszczenia - EAVESDROPPING

Post autor: Caer »

Hadrian pisze:Po pierwsze, stroje mechanistów były niebieskie ;)
Oj, Aen, widzę nie czytało się zedytowanej wersji, którą Ci podesłałam... :)

Aen pisze:Siedziałem tyłem, dalej zajmując się konserwacją swojego sztucznego oka. Jeden z nich przestąpił z nogi na nogę i uderzył oficjalnym tonem
A mówią, że to ja mam problem z nieokreślonością i podmiotami ;) (ale może dlatego teraz zwracam na to szczególną uwagę): w tym miejscu "jeden z nich" powinien odnosić się do ostatniego rzeczownika, w tym wypadku "sztucznego oka". Przynajmniej liczba obu rzeczowników jest różna, więc raczej nie można się pomylić co do tego, o czym mówimy, ale nie brzmi to zbyt elegancko...

Aen pisze:Włożyłem mechaniczną gałkę do pustego, martwego oczodołu. Ożyła, rozświetlając panujący półmrok i przywracając mi pełną zdolność widzenia.
I teraz wyobrażam sobie, że oko działa jak latarka, rzucając długi snop światła :jez.

Aen pisze:Stwór, kołysząc się jak beczkowóz, minął mnie, wypowiadając religijne wersety głosem, który słyszałem wcześniej, zawierającym z chciwym szeryfem transakcję...
Głos zawierał transakcję...?


E, no, cały rozdział jest jakiś taki... krótki i niezbyt szczegółowy. Wygląda, jakbyś się gdzieś spieszył i nie miał czasu, by rozbudować co poniektóre sceny. Ot, dwa akapity i tyle. Sama scena podsłuchanej rozmowy, dość dramatyczna przecież (dowiadujemy się o jakimś piekielnym planie Karrasa, przynajmniej jedna osoba ginie, spotykamy nowe "istoty"...) wygląda, jakby nie poświęcono jej specjalnej uwagi i w ogóle nie wygląda na podsłuchaną (a raczej "zobaczoną"). Końcówka też prosi się o coś więcej, przecież po raz pierwszy spotykami się z Mechanistami z tak bliska ;), a tu skoczymy tylko po klucz i już nas nie ma. No nie wiem...
Aen
Mechanista
Posty: 423
Rejestracja: 01 listopada 2002, 12:43
Lokalizacja: Elbląg

Re: Wskrzeszamy streszczenia - EAVESDROPPING

Post autor: Aen »

Jeśli chcesz,to pozmieniaj na swoją modłę. Ja faktycznie nie mam obecnie czasu :)
Kobiety są jak szanse - niewykorzystane, mszczą się okrutnie!
Awatar użytkownika
Keeper in Training
Arcykapłan
Posty: 1409
Rejestracja: 01 października 2009, 15:01
Lokalizacja: Miasto, Południowa Dzielnica (przy fontannie)
Kontakt:

Re: Wskrzeszamy streszczenia - EAVESDROPPING

Post autor: Keeper in Training »

Aen pisze:Jeśli chcesz,to pozmieniaj na swoją modłę. Ja faktycznie nie mam obecnie czasu :)
To jak to właściwie jest: praca zbiorowa czy tylko Twoja?
"(...) Garrett had the humbling realisation that he'd smothered more girls than he'd kissed. A good deal more. An embarrassingly good deal." - RedNightmare, "Half-Full"
Awatar użytkownika
Caer
Szaman
Posty: 1054
Rejestracja: 05 stycznia 2003, 13:23
Lokalizacja: Karath-din
Kontakt:

Re: Wskrzeszamy streszczenia - EAVESDROPPING

Post autor: Caer »

Aen pisze:Jeśli chcesz,to pozmieniaj na swoją modłę. Ja faktycznie nie mam obecnie czasu :)
E, no, nie ja jestem od zmieniania (przynajmniej nie tego ;) ). Ja tu tylko tylko robię korektę i edycję, reszta należy do Ciebie. Wszystkie uwagi (nie tylko moje) są dla Ciebie do rozważenia. Czy je weźmiesz pod uwagę, czy nie, to już Twoja decyzja.
Neil Gaiman pisze:Jeśli twoi czytelnicy mówią ci, że z tekstem jest coś nie tak, prawie zawsze mają rację. Jeśli mówią ci, co jest z nim nie tak, prawie zawsze się mylą.
:)

Jeśli nie masz obecnie czasu, to przecież możemy poczekać. Czy komuś się spieszy? :)
Aen
Mechanista
Posty: 423
Rejestracja: 01 listopada 2002, 12:43
Lokalizacja: Elbląg

Re: Wskrzeszamy streszczenia - EAVESDROPPING

Post autor: Aen »

Keeper in Training pisze:To jak to właściwie jest: praca zbiorowa czy tylko Twoja?
Tekst jest całkowicie mój, ale zdaję sobie sprawę że w wyniku natłoku obowiązków roboczych nie jest to pełnia możliwości, którą można wycisnąć z tego świetnego poziomu, mówiąc szczerze mam dużo większe problemy by pociągnąć tę historię niż w przypadku Mrocznego Projektu, nie wiem, widocznie magia lepiej mi podchodzi niż technologia. Mimo to zapoznałem się z paroma tekstami Caer, cenię jej wkład w poprzedni projekt i nie wyrażę obiekcji jeśli będzie np. chciała rozciągnąć dialog szeryfa z Karrasem. Nie mam problemu, gdyby chciała coś ewentualnie dodać jeśli zauważyliście braki, teksty piszę na czystym spontanie dla własnej i waszej przyjemności. Jeśli jednak faktycznie nie ma ciśnienia, zedytuję odpowiednio tekst gdy znajdę chwilę. Niestety w przypadku Thiefa 2, opieram się tylko na pamięci i filmikach z yt gdyż wersja z muve.pl nie chce mi się zainstalować. Tak czy siak, mea culpa, obiecuję poprawę i lepsze rozwinięcie kolejnych rozdziałów. Cheers, mates!
Kobiety są jak szanse - niewykorzystane, mszczą się okrutnie!
Awatar użytkownika
Keeper in Training
Arcykapłan
Posty: 1409
Rejestracja: 01 października 2009, 15:01
Lokalizacja: Miasto, Południowa Dzielnica (przy fontannie)
Kontakt:

Re: Wskrzeszamy streszczenia - EAVESDROPPING

Post autor: Keeper in Training »

Nie spieszcie się, stado hauntów Was przecież nie goni :-).
"(...) Garrett had the humbling realisation that he'd smothered more girls than he'd kissed. A good deal more. An embarrassingly good deal." - RedNightmare, "Half-Full"
ODPOWIEDZ