Czytając, by później ocenić, warto robić notatki na bieżąco, zamiast po przeczytaniu całości. Jako nasz nowy pisarz znowu mi o tym przypomniałeś
Znakomity opis przeżyć wewnętrznych Syfka, opowiadany przez narratora. Choć jego życie jest co najmniej smutne, to jako dziecko patrzy bardzo optymistycznym okiem. Robią wrażenie związane z tym, beztroskie sformułowania, które w innej sytuacji byłyby po prostu komiczne.
Czasem myślał, że Gabett może być jego ojcem. Ale kruczy człowiek nie był przystojny, a on - Syfek - tak.
Panie polemizowałyby w tym wypadku nad atrakcyjnością Garretta, twierdząc dokładnie odwrotnie
Ale to chyba świadoma inwersja, podyktowana specyficznym światopoglądem Syfka, więc ok.
Tu żołnierzy straży miejskiej było więcej
Moim zdaniem termin
żołnierz zarezerwowany jest stricte dla różnej maści wojska. W Straży Miejskiej pracują po prostu strażnicy.
Przed posterunkiem na Targu Kamieniarzy
Chodzi ci zapewne o miejsce, które oficjalnie nosi nazwę Skalnego Targu (w oryginale
Stonemarket Plaza).
Cięciwa łuku zagrała niczym pojedyncza struna harfy, stworzona jedynie, by grać marsza żałobnego.
Ładne zdanie. Zastanawiam się jedynie, na ile potrzebna i poprawna jest tutaj odmiana - wydaje mi się, że lepiej by brzmiało "stworzona jedynie, by grać marsz żałobny". Albo zupełnie inna wersja - "stworzona jedynie, aby opłakiwać zmarłych", lub podobnie.
Syfek patrzył oszołomiony, jak na martwym kamieniu wyrasta nowe zielone życie. Z cienia, tuż przy ziemi wyłonił się włochaty kształt. Mały nosek przez chwilę wachlował, wdychając nieznane powietrze. Wreszcie całe stwo¬rzonko wyszło z cienia i zaczęło podgryzać świeżo wyrosłe zioła.
- Szczurek! - zawołało uradowane dziecko.
Biedny, myśli, że w Mieście żyje tylko jeden szczur...
Do rzeczy. Przed rozpoczęciem nowego zdania - "Z cienia..." - wstawiłbym akapit. Za pierwszym razem czytając pomyślałem, że mały nosek wyrasta z mchu, jakby miało się wykluć z tego coś ciekawego.
Dodatkowo, po "nowe" przydałby się przecinek: "nowe, zielone życie" - całe zdanie powinno wtedy ładniej brzmieć.
Abstrahując - mówię teraz do całego Forum - zawsze mnie zastanawia, jakie jest podejście mieszkańców Miasta do kryształów żywiołów. Skoro są tak powszechne i łatwo dostępne, ich działanie powinno być chyba znane. W grze nikt jednak nie używa ich w taki sposób, jak Garrett. Są tylko sugestie świadczące o tym, że środowisko złodziei i Opiekunowie tak je wykorzystują (w TDS sprzedają je paserzy, są też chyba w zamaskowanych, ulicznych skrytkach Opiekunów). Jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Poruszyłem tą kwestię w związku ze zdziwieniem Syfka na rozrastający się mech, chociaż wiem, że w jego wypadku zdziwienie może być uzasadnione - to jeszcze dziecko.
Obraz stał się niewyraźny i znów rozbolał go brzuch. Przez chwilę pomyślał, że będzie mieć dziecko z trzema strażnikami.
Masakra
Powiedz mi: kim, a w zasadzie czym, jest Dziura naprawdę? Najpierw myślałem, że to dziwne, może magiczne zjawisko gdzieś w Dokach, potem że to wymyślony przyjaciel (któremu Syfek w ramach tej przyjaźni przynosi różne rzeczy), a na końcu, że to zaświaty, niebo. To ostatnie i tak się nie zgadza ze względu na Kurszoków... Pewnie to tylko ja, ale wyjaśnij mi, o co tu chodzi.
Jeszcze raz: Syfek to genialna postać, choć tragiczna w świetle wydarzeń przeszłych i bieżących (swoją drogą - świetne imię, a wspomniana w tekście jego geneza wyjaśnia wszystko ;P). W sumie szkoda, że opis przeżyć wewnętrznych nie dzieje się w pierwszej osobie, prawdopodobnie efekt byłby wtedy jeszcze lepszy, ale jest dobrze. Bardzo dobrze. Lubię ciekawie napisane początki, a ten właśnie taki był... i prawdę mówiąc było już tak do końca.
Tekst jest wypełniony świetnymi, pasującymi akcentami. Nie wymienię ich wszystkich, z powtarzalnych i dających się opisać wspomnę tylko o pisaniu pewnych nazw własnych wielką literą. Jest to swoiste podkreślenie ich, odzwierciedlenie tego, że Syfek dopiero poznaje świat, więc wszystko, co zna, jest dla niego bardzo ważne. Poza tym, pokazujesz świat Thiefa z jeszcze mroczniejszej, czy raczej patologicznej strony. Nie przepadam za podobnym kreowaniem rzeczywistości (ze względu na jakby pesymizm życiowy takiego tekstu), nie do końca pasuje mi to też w zestawieniu ze światem przedstawionym w TDS, którego klimat zawsze odbierałem jako swego rodzaju mroczną baśń. Przynajmniej w porównaniu z poprzednimi częściami
W każdym razie - nie przejmuj się, jestem subiektywny jak każdy, to twoja wizja.
Spodobało mi się, normalnie chyba przeczytam drugi raz. Jeżeli nie masz nic przeciwko myślę, że się czymś zainspiruję przy tworzeniu TDA. Całość ujęta bardzo przyjemnie czytającym się językiem. Tak trzymać!
Zauważyłem, że jak dotąd w każdym Twoim opowiadaniu ("Geddkiana" jeszcze nie czytałem, więc nie wiem)
pojawia się jakieś dziecko. W dodatku każde ginie. To zabieg celowy? Wiąże się z tym jakaś głębsza idea?
Jednocześnie prawie nie ma u ciebie kobiet (przynajmniej takich, które by mnie interesowały
). Planujesz coś z tym zrobić?