Czytam właśnie "Śmierć nekromanty" Marthy Wells i zastanowiło mnie parę rzeczy.
Głównym bohater zaczynał jako złodziejaszek w slumsach pewnego dużego miasta, dopóki nie (trafił do więzienia, skąd) zabrał go pewien tajemniczy człowiek. Człowiek ten dał mu dom i nauczył wszystkiego, co sam wiedział, jednak chłopiec miał inne plany...
Ha ha, żartuję. Staruszek został wrobiony w bardzo nieprzyjemne przestępstwo i stracony, a jego wychowanek poprzysiągł zemstę. A ponieważ projekt wymagał dużych nakładów finansowych, zaczął zbierać je, parając się,
oh shit... złodziejstwem.
Co do innych ciekawych książek polecam:
- cykl o skrytobójcy Robin Hobb
- cykl o Kane Karla Wagnera
- opowiadania Clarka Ashtona Smitha (ale to na pograniczu fantasy, science fiction i lovecraftowskiego, kosmicznego horroru, czyli wszystkiego, co tygryski kochają najbardziej
)
- "Ziemiomorze" Ursuli Le Guin
- cykl o Inkwizytorze Jacka Piekary
- "Kroniki Amberu" Rogera Zelazny'ego i wszystko inne tego autora
Wszystko nieco ambitniejsze niż standardowe "znów-uratujmy-świat", odpowiednio mrrroczne i magiczne zarazem (nawet bez elfów i Wielkiego Złego, który i tak miał rację od samego początku).
Heroes are so annoying.