Wiadomo - każdy lubi co innego. Tymniemniej krajobraz szlaku jest bardzo zróżnicowany. Raz góry, innym razem wyschnięte na wiór pola, tudzież obfite winnice w słynnym rejonie Rioja, stare miasta z okazałą architekturą, jak i otwarte przestrzenie o charakterze medytacyjnym na Mesecie i wreszcie zielone i bujne wzgórza Galicji, które kojarzyły mi się z naszymi górami. Lasy też są. Jest naprawdę sporo widoków zapierających dech w piersiach, choć to nie dla widoków koniec końców tam się idzie.darkonia pisze:(...) same miejsca dość przeciętne w mojej opinii. Może to kwestia kolorystyki, może otwartość tych przestrzeni, jednak wolę swoje okoliczne lasy i bagna w zieleni.
Aha, i dodatkowym bonusem jest codzienne obserwowanie wschodów słońca - wędrówka bowiem zaczyna się jeszcze o ciemku. (zależy od pory roku, ale w Hiszpanii słońce nieco później wstaje).
Ryzykując bycie monotematycznym, pozwolę sobie wrzucić jeszcze jeden, obszerniejszy album (w końcu to temat o chwaleniu się! ):
https://goo.gl/photos/jaN688V7xyRnRanX6
Mógłbym tak o Camino jeszcze sporo, bo to generalnie jedno z moich najciekawszych doświadczeń życiowych. Uzdrawia duszę!
W sensie rzuciłeś je? Nie chciałem tego Tobie mówić wprost, ale... kucyki jako pomysł na siebie, tylko do pewnego wieku mogą się sprawdzać... Później trzeba się przesiąść na wierzchowce z prawdziwego zdarzenia.SPIDIvonMARDER pisze:Jest jeden wyjątek: kucyki. Tutaj nieoczekiwana zmiana zainteresowań i środowiska dała mi jedyną pozytywną i potężną w skali życiowej poprawę.
Używając porównania - jak ktoś źle ćwiczy na siłce, to łapie kontuzje. Potrzebuje porad trenera, który wytłumaczy technikę i skoryguje błędy. W podejmowaniu decyzji życiowych czasem też potrzebna jest porada i są od tego ludzie. Sam też korzystałem, bo nie raz "nadrywałem mięśnie".SPIDIvonMARDER pisze:Z reguły kończyło się to zderzeniem z rzeczywistością, a w życiu strefa zgniotu kończy się na dupie. :D Może miałem pecha albo jestem po prostu głupi, lecz próby zmiany czegoś w strefie zawodowej/sercowej itd kończyły się jeszcze jednym rozczarowaniem do bogatej kolekcji, którą mogę potem sobie zartykułować w prozie i poezji :D
Czyli pamiętniku pełnym bluzgów.
W każdym razię będąc przed 30-tką, jeszcze wszystko przed Tobą.