eLPeeS napisał(a):
Jak tak można żyć - bez chemii, glutenów, cholesterolu, smaku

Wypraszam sobie te insynuacje!

Moje jedzenie jest bardzo smaczne (czytaj: zazwyczaj przesmaczone, bo nie umiem używać przypraw i zawsze daję ich za dużo), do smażenia używam smalcu gęsiego (sam cholesterol, według naszych speców od zdrowia i siedmiu boleści), chemii mam dość w słodyczach, z których NIE zrezygnuję. Wywaliłam tylko z diety rzeczy, których nie lubię bądź nie potrzebuję. I mi jest przez to lepiej.
Zresztą, jak pisałam, nie jest to super restrykcyjna dieta - do takich się nie nadaję.
eLPeeS napisał(a):
A na zdrowy i pożywny obiad najlepsza jest polędwica wieprzowa w sosie sojowym z warzywami chińskimi i makaronem ryżowym

Wywal makaron ryżowy i będzie git
hurr napisał(a):
Mięso w nadmiarze też może szkodzić. Najzdrowszy jest umiar

Czy ja wiem? Innuici jedzą wyłącznie produkty pochodzenia zwierzęcego i żyją, wolni od wielu chorób, które dręczą nasze opętane obsesją zdrowego trybu życia społeczeństwo. Z drugiej strony - wegetarianie i weganie też ponoć żyją całkiem dobrze, są sprawni, wiecznie młodzi i co tam jeszcze. O suplementacji nie wspominają. W sumie sama nie wiem, co o tym wszystkim myśleć - za dużo informacji, a każda kolejna przeczy wszystkim poprzednim. Jedyne, co wydaje mi się teraz sensowne to... konsekwentność. I nie mieszanie różnych rodzajów pokarmów (np. kotlet z surówką i ziemniaczkami

). Jeden posiłek na mięso, drugi - na warzywa, trzeci - owoce. Ciekawam, co z tego wyjdzie...