Re: Ulubiona potrawa.
: 01 czerwca 2009, 15:23
Pisałem o tym wcześniej, bardzo smaczne.NiRa pisze:To co jeszcze powiecie na temat czerniny/czarniny/czarnej polewki (ja tego nie lubię)?
Forum Dyskusyjne poświęcone serii gier komputerowych Thief
https://thief-forum.pl/
Pisałem o tym wcześniej, bardzo smaczne.NiRa pisze:To co jeszcze powiecie na temat czerniny/czarniny/czarnej polewki (ja tego nie lubię)?
Mądrze prawi, polać mu !eLPeeS pisze:W przeliczeniu na 100g jasne pełne ma mniej więcej tyle samo kalorii co sok jabłkowy czy inne tym podobne niby niskokaloryczne napoje. Sęk w tym że pijąc piwo nigdy nie poprzestajemy na 100g Wiadomym jest że jak się wychodzi na 1, góra 2 piwka, nie więcej niż 3, tak 4 to już max a 5 to nie przekraczalna granica skończymy pewnie i na 6 No i piwo, a zwłaszcza wszelkiego rodzaju pilsnery, zaostrzają apetyt. Tak czy siak o ile mi wiadomo to najwięcej tyje się od przegryzek do piwa - chipsy, orzeszki itp a nie od samego złocistego napoju.
jestem w praktyce wegetarianinem od pol roku bo nie stac mnie na mieso (przerobione)Nivellen pisze:Moja córka przez ostatnich kilka miesięcy próbowała być wegetarianką, po czym koncentracja i ogólna witalność spadła u niej do poziomu leniwca Oczywiście uzupełniała dietę różnymi potrzebnymi minerałami i witaminami, jednak pod koniec roku szkolnego spasowała.
Muszę powiedzieć, że widać różnicę już po kilku dniach. Jestem zdania, że przejście na wegetarianizm powinno się odbywać pod kontrolą lekarza i na podstawie osobistych cech i predyspozycji organizmu. Zależności te dobrze opisuje książka Dr. Petera D'Adamo, Catherine Whitney pt. "Jedz zgodnie ze swoją grupą krwi" (2 tomy, wyd. MADA, Warszawa 2000)
Trzeba to oczywiście podzielić przez "siebie", ale ogólny kierunek diety jest nakreślony starannie i ciekawie.
W rzeczywistości tak było?eLPeeS pisze:przypominał kakao rzadkie jak sraczka to na dodatek przyprawił mnie o jakieś podobne problemy żołądkowe
Ale to jest faktem, że dr. OETKER to wielki szajs.Taka jest moja opinia.bob pisze:Rzadkie i kiepskie wszystkie te sklepowe budynie, kisile .
Dobra dieta , chociaż ja bym nie mógł zrezygnować z chrupiących bułeczek z dżemem od czasu do czasu. Szczególnie białego chleba się powinno unikać, makaronów i wszelkiego rodzaju kluch, gluten to zło zasyfiające jelita. Jeśli już pieczywo, to najlepiej ciemne.Flavia pisze:Ja od paru miesięcy przerzuciłam się na coś w rodzaju diety niskowęglowodanowej.
Flavia pisze:Ja chętnie przyjmę wszystkie przepisy, a najchętniej te z mięskiem
Chyba nigdy nie byłabym w stanie przejść na taką ścisłą dietę z wydzielaniem porcji, planowaniem posiłków, liczeniem kalorii itp. Za dużo wysiłku. Ale skoro można bezboleśnie jedzenie na trochę zdrowsze zmienić to czemu nie?
Chcesz słynny przepis na gulasz ze szczurokreta?Flavia pisze:Pal licho, że i tak zazwyczaj jest to kurczak lub wołowina smażone z warzywami, czasem jakiś stek, czasem gulasz z dość dowolnego mięsa (...) z dowolnym zestawem przypraw (...). Ale przepisy twardo zbieram!
Ja od pół roku już nie jadam chleba.BodomChild pisze:Dobra dieta , chociaż ja bym nie mógł zrezygnować z chrupiących bułeczek z dżemem od czasu do czasu. Szczególnie białego chleba się powinno unikać, makaronów i wszelkiego rodzaju kluch, gluten to zło zasyfiające jelita. Jeśli już pieczywo, to najlepiej ciemne.Flavia pisze:Ja od paru miesięcy przerzuciłam się na coś w rodzaju diety niskowęglowodanowej.
Chcę, o ile da się go zrobić ze zwykłego szczuraKeeper in Training pisze:Chcesz słynny przepis na gulasz ze szczurokreta?
Ano, właśnie najlepsze jest to, że nawet po sutym niskowęglowodanowym obiadku człowiek nie czuje się wypchany jak świniak i niezdolny do jakiejkolwiek akcji, jak to często po "tradycyjnym" posiłku bywa. Niektórym przez to może się wydawać, że są nienajedzeni, ale po paru tygodniach organizm się przyzwyczaja i jest ok.Tharna pisze:Na diecie niskowęglowodanowej też byłam i zamierzam do niej wrócić.
Miałam na niej mnóstwo energii, czułam się o niebo lepiej niż na mieszanej.
eLPeeS pisze:Jak tak można żyć - bez chemii, glutenów, cholesterolu, smaku Jak wy to robicie? Ja najdłużej na takiej quasi diecie wytrzymałem w zeszył roku dwa miesiąc jak robiłem coś co się nazywa "insanity workout". Zero gorzały i innego, tzw. "syfu". Niby fajnie, ale co oto za życie? Ja na szczęście mam jakiś względnie pojeb@ny metabolizm więc mogę nie jeść śniadań w ogóle, opychać się na noc, jeść jeden posiłek dziennie, jechać cały dzień tylko na kawie, pić browary, wcinać kebaby i generalnie zachowuje moją "patykowatą" sylwetkę. Heh. A to że czasami człowiek czuje się napęczniały jak balon. Coś wam powiem - to nie jest kwestia diety to tzw. SKS*, a na to nic nie poradzicie
PS
A na zdrowy i pożywny obiad najlepsza jest polędwica wieprzowa w sosie sojowym z warzywami chińskimi i makaronem ryżowym
* Starość, Kurw@, Starość