Strona 3 z 4

Re: Ulubiona potrawa.

: 01 czerwca 2009, 15:23
autor: BodomChild
NiRa pisze:To co jeszcze powiecie na temat czerniny/czarniny/czarnej polewki (ja tego nie lubię)?
Pisałem o tym wcześniej, bardzo smaczne.

Re: Ulubiona potrawa.

: 01 czerwca 2009, 16:17
autor: Moira
tatar...
Moira lubić :P

Re: Ulubiona potrawa.

: 01 czerwca 2009, 18:37
autor: Mjodek
eLPeeS pisze:W przeliczeniu na 100g jasne pełne ma mniej więcej tyle samo kalorii co sok jabłkowy czy inne tym podobne niby niskokaloryczne napoje. Sęk w tym że pijąc piwo nigdy nie poprzestajemy na 100g ;) Wiadomym jest że jak się wychodzi na 1, góra 2 piwka, nie więcej niż 3, tak 4 to już max a 5 to nie przekraczalna granica skończymy pewnie i na 6 ;) No i piwo, a zwłaszcza wszelkiego rodzaju pilsnery, zaostrzają apetyt. Tak czy siak o ile mi wiadomo to najwięcej tyje się od przegryzek do piwa - chipsy, orzeszki itp a nie od samego złocistego napoju.
Mądrze prawi, polać mu !

Re: Ulubiona potrawa.

: 02 czerwca 2009, 00:59
autor: Dreen
Nivellen pisze:Moja córka przez ostatnich kilka miesięcy próbowała być wegetarianką, po czym koncentracja i ogólna witalność spadła u niej do poziomu leniwca :-) Oczywiście uzupełniała dietę różnymi potrzebnymi minerałami i witaminami, jednak pod koniec roku szkolnego spasowała.
Muszę powiedzieć, że widać różnicę już po kilku dniach. Jestem zdania, że przejście na wegetarianizm powinno się odbywać pod kontrolą lekarza i na podstawie osobistych cech i predyspozycji organizmu. Zależności te dobrze opisuje książka Dr. Petera D'Adamo, Catherine Whitney pt. "Jedz zgodnie ze swoją grupą krwi" (2 tomy, wyd. MADA, Warszawa 2000)
Trzeba to oczywiście podzielić przez "siebie", ale ogólny kierunek diety jest nakreślony starannie i ciekawie.
jestem w praktyce wegetarianinem od pol roku bo nie stac mnie na mieso (przerobione)

nie jest tak zle. choc wielu moich znajomych tez musialo ustapic jak np kolezanka weganka musiala zaczac przynajmniej jesc nabial bo grala w reprezentacji siatkowki i zwyczajnie nie wyrabiala.

sa tez ludzie ktorzy rodza sie wegetarianami. moja byla dziewczyna od dziecka nie mogla przelknac kesu miesa bylo to dla niej zwyczajnie niejadalne.

Re: Ulubiona potrawa.

: 21 sierpnia 2009, 10:56
autor: bob
krowie placki :)) czyli naleśniki z jabłkiem.
końskie jabłka 8-) czyli jabłka z dodatkiem rzadkiego kremu czekoladowego i rodzynek.

To był żart.Ogólnie to wszystko, co jadalne, i dobre (smaczne).

Re: Ulubiona potrawa.

: 21 sierpnia 2009, 13:25
autor: Daweon
Ja ogólnie lubię kuchnie włoską:
-pizza
-spagetthi
-lasanie

Chińska też jest dobra, a z takich normalnych to:
-pierogi ruskie :P
-wszelkie ziemniaki pieczone, smażone z cebulką
-mięso drobiowe, wieprzowe, smażone, gotowane, pieczone
-filety rybne

Nie lubię:
-kapusty (z wyjątkiem bigosu)
-wszelkich potraw gdzie są pomidory :oops: (ale sos pomidorowy zjem)

Re: Ulubiona potrawa.

: 21 sierpnia 2009, 16:19
autor: Moira
ooo zgadzam się z Daweonem... lubię wszystko co właśnie on lubi ;)

Re: Ulubiona potrawa.

: 22 sierpnia 2009, 16:47
autor: bob
Typowo świńskie jadło w kwasie solnym :zlo .

Re: Ulubiona potrawa.

: 23 sierpnia 2009, 02:56
autor: eLPeeS
Ja dziś poczułem się niemal jak Kominek. Otóż machnąłem sobie budyń firmy Oetker, który nie dość że niemal jak we wspomnianym już artykule przypominał kakao rzadkie jak sraczka to na dodatek przyprawił mnie o jakieś podobne problemy żołądkowe, że mało co a bym nie był w stanie wyjść na co sobotnie piwko z kumplami. Że sparafrazuję tego zacnego blogera: dr Oetker - ty chuju! Bo to w końcu facet był a nie kobita ;)

Re: Ulubiona potrawa.

: 24 sierpnia 2009, 20:41
autor: bob
eLPeeS pisze:przypominał kakao rzadkie jak sraczka to na dodatek przyprawił mnie o jakieś podobne problemy żołądkowe
W rzeczywistości tak było?
bob pisze:Rzadkie i kiepskie wszystkie te sklepowe budynie, kisile :roz .
Ale to jest faktem, że dr. OETKER to wielki szajs.Taka jest moja opinia.

Re: Ulubiona potrawa.

: 26 sierpnia 2009, 19:46
autor: sharvampire
Hm.. Pizza, spaghetti i lazania. Zrobione własnoręcznie ;]

Re: Ulubiona potrawa.

: 03 maja 2014, 02:52
autor: Flavia
O, temat bliski memu sercu...
(tylko czemu trafiłam na niego szukając czegoś o zwierzakach?)

Ja od paru miesięcy przerzuciłam się na coś w rodzaju diety niskowęglowodanowej. Czyli jem głównie mięso, warzywa i owoce, żadnych ziemniaków, kaszy, ryżu (spoko, i tak nie lubię), ciast (nie chce mi się robić...), ograniczone makarony (lubię, ale nie mam na nie weny) i pieczywo, nieograniczone słodycze. I co? Ano to, że powoli krągłości mi zanikają :?

Z jedzenia najbardziej lubię chude mięso (bez jaj...) i czekoladę (podstawa zdrowej diety!), niekoniecznie razem. A ostatnio zajadam się tortillami (pycha!).

Nie lubię tłuszczu z mięsa, wnętrzności mnie odrzucają, a surowizna zaraz mi się cofa. No i za skarby świata nie zjem surowego pomidora. Z puszki, a najlepiej w formie sosu jest ok.

A wczoraj w ramach mojego low-carb zjadłam pół kilo własnoręcznie zrobionych czipsów. I niczego nie żałuję. :twisted:

Re: Ulubiona potrawa.

: 03 maja 2014, 14:19
autor: hurr
No proszę, wchodzę dzisiaj na forum i jaki temat się trafił ;)
Od dwóch lat biegam, od roku ćwiczę regularnie w domu, od stycznia pakuję na siłowni, więc razem z celami zmieniła się też moja dieta. Kiedyś regularnie wpychałam w siebie pizzę, kebaby, jedzenie z KFC, McDonalda no i tony czekolady. Byłam fanką tzw. "tradycyjnej polskiej kuchni", czyli każdego rodzaju pyz, pierożków, klusek...

Teraz, podobnie jak Flavia przerzuciłam się na dietę low-carb, a raczej dietę z niskim ładunkiem glikemicznym. Oznacza to, że np. ziemniaki czy kasze są w niej dopuszczalne ale w porcjach, nie jako podstawa diety.

Podstawą natomiast są warzywa, najlepiej świeże. Do tego odkopałam różne "stare" przepisy, to, co jadło się kiedyś, czyli soczewicę, ciecierzycę, jarmuż... Pyszne. I zdrowe :) Nie muszę chyba dodawać, że teraz w domu gotowaniem zajmuję się głównie ja ;)

Z przepisów hitami są pikantna zupa z soczewicy, pomidorowa z ciecierzycą, papryki faszerowane kurczakiem (jeśli ktoś z Was chciałby spróbować mogę podzielić się przepisami). Oczywiście, zdarza mi się zjeść coś niezdrowego - ale jest to wyjątek, a nie reguła, jak kiedyś. ;)

Re: Ulubiona potrawa.

: 03 maja 2014, 15:51
autor: Flavia
Ja chętnie przyjmę wszystkie przepisy, a najchętniej te z mięskiem :twisted:

Chyba nigdy nie byłabym w stanie przejść na taką ścisłą dietę z wydzielaniem porcji, planowaniem posiłków, liczeniem kalorii itp. Za dużo wysiłku. Ale skoro można bezboleśnie jedzenie na trochę zdrowsze zmienić to czemu nie? ;)

Re: Ulubiona potrawa.

: 03 maja 2014, 17:06
autor: BodomChild
Flavia pisze:Ja od paru miesięcy przerzuciłam się na coś w rodzaju diety niskowęglowodanowej.
Dobra dieta :ok , chociaż ja bym nie mógł zrezygnować z chrupiących bułeczek z dżemem od czasu do czasu. Szczególnie białego chleba się powinno unikać, makaronów i wszelkiego rodzaju kluch, gluten to zło zasyfiające jelita. Jeśli już pieczywo, to najlepiej ciemne.

Najgorsze gówno, to te wszystkie pizze fast foodowe, popularne "placki" - ciasto i sztuczny ser. "Placki" to sprawcy rosnących brzuchów u młodych facetów i dziewczyn, którzy się tym nałogowo żywią.

Re: Ulubiona potrawa.

: 03 maja 2014, 21:43
autor: hurr
Flavia pisze:Ja chętnie przyjmę wszystkie przepisy, a najchętniej te z mięskiem :twisted:

Chyba nigdy nie byłabym w stanie przejść na taką ścisłą dietę z wydzielaniem porcji, planowaniem posiłków, liczeniem kalorii itp. Za dużo wysiłku. Ale skoro można bezboleśnie jedzenie na trochę zdrowsze zmienić to czemu nie? ;)

W tygodniu mam zamiar spisać wszystkie swoje przepisy (obiecałam już je dać koleżance, ostatnio wśród znajomych stałam się już taką "bezpłatną dietetyczką";) ) więc podaj mi proszę na prv jakiś kontakt do siebie, jak już to ogarnę wyślę :)

Co do ważenia - nie potrzebuję częstych zmian, jak coś mi smakuje mogę to jeść ciągle więc i z wyliczaniem nie ma wielkiego problemu. Policzyłam raz każdy posiłek, wiem ile czego dodać i ile będzie miał kalorii gotowy. Więc mieszam sobie w ciągu tygodnia i wybieram zamienniki z już zaplanowanych dań ;)

Re: Ulubiona potrawa.

: 04 maja 2014, 20:35
autor: Flavia
Ha! No ja bym tak nie mogła, jednak potrzebuję różnorodności, a moje potrzeby zbyt mocno zależą od tego, co wyczytam lub zobaczę w Internecie ;)
Pal licho, że i tak zazwyczaj jest to kurczak lub wołowina smażone z warzywami, czasem jakiś stek, czasem gulasz z dość dowolnego mięsa, czasem kotlety mielone z dowolnym zestawem przypraw. Ostatnio wynalazłam substytut spaghetti, w którym zamiast makaronu używa się... smażonej w paskach cukinii. Fajna sprawa :)
W sumie to nie lubię przy garach stać, więc większość moich potraw wymaga maksymalnie pięciu składników i piętnastu minut przygotowania. Ciągle się zabieram, żeby wypróbować coś bardziej złożonego... ale jakoś nigdy nie mam weny.
Ale przepisy twardo zbieram!

A jeszcze co do diet - z większości programów skutecznie wyklucza mnie niechęć do pomidorów. Serio - sprawdźcie sobie kiedyś - niezależnie jaka to dieta, większość sałatek i połowa śniadań zawiera to paskudztwo :))

Re: Ulubiona potrawa.

: 05 maja 2014, 17:07
autor: Keeper in Training
Flavia pisze:Pal licho, że i tak zazwyczaj jest to kurczak lub wołowina smażone z warzywami, czasem jakiś stek, czasem gulasz z dość dowolnego mięsa (...) z dowolnym zestawem przypraw (...). Ale przepisy twardo zbieram!
Chcesz słynny przepis na gulasz ze szczurokreta? :twisted:

Re: Ulubiona potrawa.

: 07 maja 2014, 10:10
autor: Tharna
BodomChild pisze:
Flavia pisze:Ja od paru miesięcy przerzuciłam się na coś w rodzaju diety niskowęglowodanowej.
Dobra dieta :ok , chociaż ja bym nie mógł zrezygnować z chrupiących bułeczek z dżemem od czasu do czasu. Szczególnie białego chleba się powinno unikać, makaronów i wszelkiego rodzaju kluch, gluten to zło zasyfiające jelita. Jeśli już pieczywo, to najlepiej ciemne.
Ja od pół roku już nie jadam chleba.
Od jakiegoś czasu (ok 2 lat) miewałam POTWORNE bóle jelit i kolki. Nie miałam pojęcia od czego to jest. Okazało się, że moja dobra znajoma miała dokładnie taki sam problem, robiła mnóstwo badań które nic nie wykazały i chodziła coraz bardziej smutna, że ona kobieta w kwiecie wieku ma takie straszne bóle zwalające ją z nóg.
Mnie też zaczął się udzielać już dół związany z TAKIMI bólami u mnie.
Jak okazało się - rozwiązanie było dziecinnie proste. Winowajcą był chleb.
Jak mi Agniecha powiedziała, że od czasu gdy całkowicie przestała jeść chleb bóle jej minęły, postanowiłam również przestać go jeść.
Przeszło - jak ręką odjął.
Nie zrezygnowałam całkowicie. Zdarza się, że raz w miesiącu pochłonę pół bochenka, bo lubię dobre świeże pieczywko, albo jakieś bułeczki. Ale w takich ilościach mi nie szkodzą :)

Na diecie niskowęglowodanowej też byłam i zamierzam do niej wrócić.
Miałam na niej mnóstwo energii, czułam się o niebo lepiej niż na mieszanej.

Re: Ulubiona potrawa.

: 07 maja 2014, 19:02
autor: Flavia
Keeper in Training pisze:Chcesz słynny przepis na gulasz ze szczurokreta? :twisted:
Chcę, o ile da się go zrobić ze zwykłego szczura :twisted:
Tharna pisze:Na diecie niskowęglowodanowej też byłam i zamierzam do niej wrócić.
Miałam na niej mnóstwo energii, czułam się o niebo lepiej niż na mieszanej.
Ano, właśnie najlepsze jest to, że nawet po sutym niskowęglowodanowym obiadku człowiek nie czuje się wypchany jak świniak i niezdolny do jakiejkolwiek akcji, jak to często po "tradycyjnym" posiłku bywa. Niektórym przez to może się wydawać, że są nienajedzeni, ale po paru tygodniach organizm się przyzwyczaja i jest ok.
No dobra... wiem, że trochę makabrycznie to brzmi. Ale naprawdę jest ok.

Re: Ulubiona potrawa.

: 07 maja 2014, 19:28
autor: Tharna
Uczucie niedojedzenia można zwyczajnie zlikwidować dodając do diety więcej zdrowego tłuszczu. Z tłuszczu tkanka tłuszczowa nie powstanie, za to jest to świetny zamiennik dla glukozy, której w żarciu węglowodanowym jest za dużo :)

Re: Ulubiona potrawa.

: 07 maja 2014, 21:45
autor: Flavia
Też tak słyszałam, choć wiele mi to nie dało, bo tłustego mięsa np. nie zjem za Chiny, no chyba że drobno zmielone. Zostaje to, czego używam do smażenia, tłuste mleko, masło, śmietana.

Z ciekawości, Tharna: skoro nie jesz chleba, to co jesz na śniadanie? Bo ja, przyznam szczerze, średnio to sobie wyobrażam. Gotowanie jakoś do tego posiłku nie pasuje, jajecznica codziennie to nadmiar szczęścia, a np. w książce o diecie niskowęglowodanowej, którą swego czasu kupiłam w dziale ze śniadaniami najczęściej przewija się... owsianka :))
Ja na razie pozostaję przy swoich dwóch kromeczkach dziennie...

Re: Ulubiona potrawa.

: 08 maja 2014, 07:18
autor: Tharna
heh
u mnie to tak dziwnie jest z tymi śniadaniami, bo ja bardzo często późno wstaję i wrzucam coś do żołądka, aby tylko przetrwać do obiadu.
Na śniadania jadam jajka, często pozostałości mięsne z obiadu, czasem sobie kupuję jakiś pasztecik albo tuszonkę w puszeczce sztuk kilka (w biedronce sa takie za 1,49) i wrzucam to na szybko po 1 szt na dzień. Czasami smażę kiełbaskę śląską z cebulą lub gotuję parówki te grube mięsne i jadam wtedy z musztardą.

Jajka smażone są dobre u mnie pod jednym względem. Jak zrobię jajecznicę to mogę nie jeść nic do wieczora :)
Na początku nie wyobrażałam sobie życia bez chleba. Teraz nie wyobrażam sobie go jeść codziennie. Przestał mi smakować i jestem po nim dwa razy bardziej głodna niż po posiłku białkowo-tłuszczowym.

A teraz czas mi przestać żreć ziemniaki do obiad i wrócić do warzywek i mięsa ... :P

Re: Ulubiona potrawa.

: 08 maja 2014, 21:56
autor: eLPeeS
Jak tak można żyć - bez chemii, glutenów, cholesterolu, smaku ;) Jak wy to robicie? Ja najdłużej na takiej quasi diecie wytrzymałem w zeszył roku dwa miesiąc jak robiłem coś co się nazywa "insanity workout". Zero gorzały i innego, tzw. "syfu". Niby fajnie, ale co oto za życie? Ja na szczęście mam jakiś względnie pojeb@ny metabolizm więc mogę nie jeść śniadań w ogóle, opychać się na noc, jeść jeden posiłek dziennie, jechać cały dzień tylko na kawie, pić browary, wcinać kebaby i generalnie zachowuje moją "patykowatą" sylwetkę. Heh. A to że czasami człowiek czuje się napęczniały jak balon. Coś wam powiem - to nie jest kwestia diety to tzw. SKS*, a na to nic nie poradzicie ;)

PS
A na zdrowy i pożywny obiad najlepsza jest polędwica wieprzowa w sosie sojowym z warzywami chińskimi i makaronem ryżowym :P:

* Starość, Kurw@, Starość

Re: Ulubiona potrawa.

: 08 maja 2014, 22:34
autor: hurr
eLPeeS pisze:Jak tak można żyć - bez chemii, glutenów, cholesterolu, smaku ;) Jak wy to robicie? Ja najdłużej na takiej quasi diecie wytrzymałem w zeszył roku dwa miesiąc jak robiłem coś co się nazywa "insanity workout". Zero gorzały i innego, tzw. "syfu". Niby fajnie, ale co oto za życie? Ja na szczęście mam jakiś względnie pojeb@ny metabolizm więc mogę nie jeść śniadań w ogóle, opychać się na noc, jeść jeden posiłek dziennie, jechać cały dzień tylko na kawie, pić browary, wcinać kebaby i generalnie zachowuje moją "patykowatą" sylwetkę. Heh. A to że czasami człowiek czuje się napęczniały jak balon. Coś wam powiem - to nie jest kwestia diety to tzw. SKS*, a na to nic nie poradzicie ;)

PS
A na zdrowy i pożywny obiad najlepsza jest polędwica wieprzowa w sosie sojowym z warzywami chińskimi i makaronem ryżowym :P:

* Starość, Kurw@, Starość

Ukończyłeś Insanity?

Cały sekret w ilości kalorii. Jeśli chodzi wyłącznie o utrzymanie wagi to nie ma znaczenia czy jesz 2000 kcal z czekolady czy z warzyw/mięsa/węglowodanów. Po prostu kalorie, jak forsa - muszą się zgadzać!

Inną kwestią jest zdrowie i to, by w tym limicie znalazły się rzeczy dobre i wartościowe. Ja glutenu, polepszaczy i syfu nie jem od roku i na początku było to trudne, bo cukier/chemia są wszędzie. Ważne by wybierać najprostsze produkty, te o najkrótszym składzie. Wszystko robię w domu - piekę mięsa, robię swoje przyprawy lub kupuję w eko sklepie. Ale czuję olbrzymią różnicę. Chleb też piekłam swego czasu ale na to szło strasznie dużo prądu ;)

A co do diety niskowęglowodanowej - węglowodany węglowodanom nierówne. Białe pieczywo jest w ogóle okropne, bo pszenicę modyfikuje się w dużym stopniu, a chleb produkuje z dużą ilością chemii, nieraz z zawilgoconej, spleśniałej mąki. Stąd tyle chorób i alergii pokarmowych.

Za to kasze (jaglana, gryczana), mąka żytnia czy orkiszowa to zupełnie inna bajka;)

Mięso w nadmiarze też może szkodzić. Najzdrowszy jest umiar ;)