Strona 4 z 4

Re: Ulubiona potrawa.

: 08 maja 2014, 22:52
autor: eLPeeS
hurr pisze:Ukończyłeś Insanity?
Powiedziałbym, że tak ale to nie do końca byłaby prawda. W sumie to bym łgał ;) Zabrakło mi 5 dni. Rozwaliłem sobie stawy kolanowe, że przez tydzień ledwo łaziłem i potem jeszcze przez miesiąc wolałem unikać biegania czy ich przeciążania o kontuzji lewego nadgarstka nie wspomnę (i nie miało to związku z oglądaniem redtube jak można by podejrzewać :P:). Generalnie dobry trening. Zajefajne kardio i ogólnie już po tygodniu poprawia się chyżość, gibkość (człowiek czuje się niczym pantera ;)) itp. ale ilość czasu jaki to absorbuje jest masakryczna. Generalnie z 3 godziny dziennie przewalone na stosownie diety plus godzina na ćwiczenie. Heh. Nie przy moim stylu życia - praca -> kawa -> praca -> kawa-> praca -> kawa -> gorzałka -> sen (zapętlić) ;)

Re: Ulubiona potrawa.

: 08 maja 2014, 22:57
autor: Flavia
eLPeeS pisze:Jak tak można żyć - bez chemii, glutenów, cholesterolu, smaku ;)
Wypraszam sobie te insynuacje! :)) Moje jedzenie jest bardzo smaczne (czytaj: zazwyczaj przesmaczone, bo nie umiem używać przypraw i zawsze daję ich za dużo), do smażenia używam smalcu gęsiego (sam cholesterol, według naszych speców od zdrowia i siedmiu boleści), chemii mam dość w słodyczach, z których NIE zrezygnuję. Wywaliłam tylko z diety rzeczy, których nie lubię bądź nie potrzebuję. I mi jest przez to lepiej.
Zresztą, jak pisałam, nie jest to super restrykcyjna dieta - do takich się nie nadaję.
eLPeeS pisze:A na zdrowy i pożywny obiad najlepsza jest polędwica wieprzowa w sosie sojowym z warzywami chińskimi i makaronem ryżowym :P:
Wywal makaron ryżowy i będzie git :P:
hurr pisze:Mięso w nadmiarze też może szkodzić. Najzdrowszy jest umiar ;)
Czy ja wiem? Innuici jedzą wyłącznie produkty pochodzenia zwierzęcego i żyją, wolni od wielu chorób, które dręczą nasze opętane obsesją zdrowego trybu życia społeczeństwo. Z drugiej strony - wegetarianie i weganie też ponoć żyją całkiem dobrze, są sprawni, wiecznie młodzi i co tam jeszcze. O suplementacji nie wspominają. W sumie sama nie wiem, co o tym wszystkim myśleć - za dużo informacji, a każda kolejna przeczy wszystkim poprzednim. Jedyne, co wydaje mi się teraz sensowne to... konsekwentność. I nie mieszanie różnych rodzajów pokarmów (np. kotlet z surówką i ziemniaczkami :P ). Jeden posiłek na mięso, drugi - na warzywa, trzeci - owoce. Ciekawam, co z tego wyjdzie...

Re: Ulubiona potrawa.

: 08 maja 2014, 23:11
autor: eLPeeS
eLPeeS pisze:Moje jedzenie jest bardzo smaczne (czytaj: zazwyczaj przesmaczone, bo nie umiem używać przypraw i zawsze daję ich za dużo), do smażenia używam smalcu gęsiego (sam cholesterol, według naszych speców od zdrowia i siedmiu boleści), chemii mam dość w słodyczach, z których NIE zrezygnuję.
To ja bym powiedział - odstaw rozszerzony zestaw przypraw i pozostań przy podstawowych - świeżo mielona sól morska i pieprz czarny. Bardzo często to tylko wystarcza. Resztę smaku niejednokrotnie dają same składniki. Poza tym dwa słowa - świeże zioła. Ja jeszcze nie przedawkowałem nigdy w żadnej potrawie świeżej mięty, bazylii, pietruszki czy oregano. Trzeba by chyba ze dwa małe krzaczki wrzucić coby zdominowało smak. Aha. No i jednak polecam oliwę z oliwek. Trzeba się pilnować bo robią konsumentów w bycze wymię, ale jak komuś nie przeszkadza zapach (jak mi) to jest idealna do wszystkiego prawie.
Flavia pisze:Wywal makaron ryżowy i będzie git :P:
Niby czemu. Toż to samo zdrowie. Akurat zero chemii. Prawie jak pomidory (już nic nie chciałem mówić no ale :P:)

Re: Ulubiona potrawa.

: 08 maja 2014, 23:49
autor: Tharna
eLPeeS pisze:Prawie jak pomidory (już nic nie chciałem mówić no ale :P:)
hihi hi hi :-)
No ok, ja tam lubię pomidory.

Co do innuitów, czy do nich zaliczają się również Eskimosi? :P
Baardzo bym chciała jadać to samo co oni, ale surowe ryby jakoś do mnie nie przemawiają. Ale już suszone mięsko owszem. Jadam nawet surowe i wątróbkę kurczęcą i wieprzową też, co już od dziecka zabezpieczało mnie przed anemią (bo nie chciałam nic podobno innego żreć).
Jestem bardzo mięsożerna i mogłabym chyba przeżyć na samym mięsie.

Co do kalorii - nie zgadzam się. Swojego czasu byłam na diecie Dr. Kwaśniewskiego i schudłam 5 kg w ciągu 2-3 tyg. Kalorii w tej diecie jest cholernie dużo, a mimo tego - chudnie się. Jednak poziom glukozy we krwi ma tu dużo do rzeczy. Im mniej tym lepiej i szybciej waga spada.

Od kiedy nie jadam chleba - moja waga stoi w miejscu od 6 miesięcy. Mogłaby spaść oczywiście i byłoby nawet miło gdyby tak się stało, no ale piwko jest taaaakie pyszne .. no i kluski lane w zupie też :oops:
pora chyba z tym skończyć ... lato idzie.

Re: Ulubiona potrawa.

: 09 maja 2014, 01:25
autor: Flavia
eLPeeS pisze:To ja bym powiedział - odstaw rozszerzony zestaw przypraw i pozostań przy podstawowych - świeżo mielona sól morska i pieprz czarny. Bardzo często to tylko wystarcza. Resztę smaku niejednokrotnie dają same składniki. Poza tym dwa słowa - świeże zioła. Ja jeszcze nie przedawkowałem nigdy w żadnej potrawie świeżej mięty, bazylii, pietruszki czy oregano. Trzeba by chyba ze dwa małe krzaczki wrzucić coby zdominowało smak. Aha. No i jednak polecam oliwę z oliwek. Trzeba się pilnować bo robią konsumentów w bycze wymię, ale jak komuś nie przeszkadza zapach (jak mi) to jest idealna do wszystkiego prawie.
Sól i pieprz pasują do prostych dań, do bardziej złożonych jednak przydaje się coś więcej. Ogródek planuję sobie kiedyś założyć, choć z moim zapałem i ręką do roślin pewnie wszystko powiędnie jeszcze przed pierwszymi zbiorami. Na razie jednak muszą wystarczyć suszki (poza tym trzeba je zużyć). No i - w końcu musi mi się udać doprowadzenie tej chromolonej jagnięciny do stanu spożywalności, bo jak na razie wychodzi, że nadaje się toto tylko dla kota. Jakim cudem ludzie to jedzą?!
Oliwa z oliwek (a przynajmniej coś, co się tak nazywa), jakoś dziwnie mi zalatuje. Bardziej kojarzy się z kosmetykami dla dzieci, niż produktami spożywczymi. Nie lubię. :P: Zostanę przy smalczyku, zresztą warzywa wychodzą na nim pierwsza klasa (spaghetti z cukinii :ser ).
eLPeeS pisze:Niby czemu. Toż to samo zdrowie. Akurat zero chemii. Prawie jak pomidory (już nic nie chciałem mówić no ale :P:)
Ach, najpierw pytasz, jak możemy żyć bez chemii, a teraz zachwalasz coś co jej nie posiada? Zdecyduj się, kochany! :))
Tharna pisze:Co do Innuitów, czy do nich zaliczają się również Eskimosi? :P
Baardzo bym chciała jadać to samo co oni, ale surowe ryby jakoś do mnie nie przemawiają.
A to?
http://www.bbc.co.uk/blogs/legacy/food/ ... pper.shtml
http://www.ankn.uaf.edu/NPE/CulturalAtl ... 88955.html
:twisted:

Re: Ulubiona potrawa.

: 09 maja 2014, 05:08
autor: Tharna
No .. może bez przesady, tego nie zjem :P
Flavia pisze: Zostanę przy smalczyku, zresztą warzywa wychodzą na nim pierwsza klasa
Akurat smalec gęsi to bardzo zdrowy tłuszcz, zawiera mnóstwo nienasyconych kwasów tłuszczowych. A do tego jest pyszny.
Flavia pisze:No i - w końcu musi mi się udać doprowadzenie tej chromolonej jagnięciny do stanu spożywalności, bo jak na razie wychodzi, że nadaje się toto tylko dla kota. Jakim cudem ludzie to jedzą?!
Nienawidzę mięsa baraniego i koziego, nawet z młodych sztuk
śmierdzą mi na kilometr ... :zdg

Re: Ulubiona potrawa.

: 09 maja 2014, 21:09
autor: Flavia
Tharna pisze:Nienawidzę mięsa baraniego i koziego, nawet z młodych sztuk
śmierdzą mi na kilometr ... :zdg
Ponoć jak się wymoczy w mleku 24 godziny to nie śmierdzą. Ja jakoś nie zauważyłam różnicy (testowane na koźlinie). Ale kiedyś wyszły mi zarąbiste kotlety z jagnięciny marynowane, o ile pamiętam, w jogurcie naturalnym z czosnkiem i rozmarynem. Dobrze smakowały i nie śmierdziały.
No i korci mnie, żeby wypróbować ten przepis.

Re: Ulubiona potrawa.

: 10 maja 2014, 09:37
autor: Czajka
Tharna pisze:Jak okazało się - rozwiązanie było dziecinnie proste. Winowajcą był chleb.
Jak mi Agniecha powiedziała, że od czasu gdy całkowicie przestała jeść chleb bóle jej minęły, postanowiłam również przestać go jeść.
Przeszło - jak ręką odjął.
Chodzi tylko o zwykły chleb czy też pełnoziarnisty? Jeszcze nigdy nie słyszałam żeby komuś pełnoziarniste pieczywo zaszkodziło, więc ta druga opcja jest dla mnie trochę zaskakująca

Re: Ulubiona potrawa.

: 10 maja 2014, 14:36
autor: BodomChild
Co do chleba są różne teorie, jedni mówią, że pełnoziarnisty jest ok, inni, że pieczywo najlepiej w ogóle wywalić z jadłospisu. Ja bym nie brał za prawdę objawioną żadnej diety, każdy organizm jest trochę inny i warto samemu sprawdzić co nam służy a co nie. Np. takie mleko krowie, są głosy, że w ogóle się tego nie powinno pić (nawet dzieci), bo ludzki organizm źle to trawi i się tym truje. Tak naprawdę jednak zdecydowana większość białych ludzi dobrze sobie radzi z trawieniem laktozy, ewolucyjnie się do tego przystosowali chyba jeszcze w czasie epoki lodowcowej, u czarnoskórych jest już gorzej, za to w przypadku rasy żółtej (Chiny, Daleki Wschód) ponad 95% populacji nie trawi mleka, w Azji w ogóle nie ma kultury "pij mleko, będziesz wielki" :) .
Najzdrowsze dla człowieka mleko to ludzkie mleko od mamy :wes . Piecie mleka od krowy, które jest przeznaczone dla cielaka jest w sumie nieco dziwne :) . Zrezygnować bym nie mógł z przetworów mlecznych (one akurat są raczej zdrowe), ale mleka w stanie surowym raczej nie tykam.

Z różnych diet niektórzy bardzo sobie chwalą zbieracko-łowiecką ;) , czyli jemy to, co nasi przodkowie przed rozwojem rolnictwa. Mięso różnego rodzaju i surowe warzywa i owoce, orzechy itp., żadnych produktów zbożowych, ryżowych. Minusem jest kasa, to jest dieta raczej kosztowna.

Re: Ulubiona potrawa.

: 10 maja 2014, 18:02
autor: Flavia
Ja akurat kawy bez mleka i cukru nie umiałabym wypić (czarnej herbaty zresztą też nie). Jogurcik od czasu do czasu to też dobra rzecz. A i sałatka bez śmietanowego sosiku to jednak nie to...
No a skoro biały człowiek jest ewolucyjnie przystosowany do trawienia mleka każdego ssaka w każdym wieku, to dlaczego, do licha ciężkiego, mamy z tego zrezygnować?! Jak świat światem, ŻADNE zwierze nie odrzuca przewagi ewolucyjnej tak chętnie jak ludzie...

Re: Ulubiona potrawa.

: 11 maja 2014, 14:23
autor: Tharna
Czajka pisze:
Tharna pisze:Jak okazało się - rozwiązanie było dziecinnie proste. Winowajcą był chleb.
Jak mi Agniecha powiedziała, że od czasu gdy całkowicie przestała jeść chleb bóle jej minęły, postanowiłam również przestać go jeść.
Przeszło - jak ręką odjął.
Chodzi tylko o zwykły chleb czy też pełnoziarnisty? Jeszcze nigdy nie słyszałam żeby komuś pełnoziarniste pieczywo zaszkodziło, więc ta druga opcja jest dla mnie trochę zaskakująca
Każdy. Dodatkowo pełnoziarniste i w ogóle ciemne pieczywo szkodzi wrzodowcom, a że jestem w grupie ryzyka to nie powinnam go jadać.
Żeby było jeszcze zabawniej - po zjedzeniu chleba jestem 2 razy głodniejsza niż przed zjedzeniem i miałam tez dziwne spadki podobne do hipoglikemii.
Wszystko przeszło kiedy przestałam go jadać i po takim czasie juz mi nawet nie smakuje.

Co do mleka, słyszałam teorię, że człowiek z wiekiem coraz gorzej trawi laktozę.
Moja matka i ciotka krowiego mleka pić w ogóle nie mogą, kozie tylko i wyłącznie. Ja póki co mogę bez ograniczeń, a najlepsze jest takie prosto ściągnięte z cyca, jeszcze ciepłe :-D
BodomChild pisze:Z różnych diet niektórzy bardzo sobie chwalą zbieracko-łowiecką ;) , czyli jemy to, co nasi przodkowie przed rozwojem rolnictwa. Mięso różnego rodzaju i surowe warzywa i owoce, orzechy itp., żadnych produktów zbożowych, ryżowych. Minusem jest kasa, to jest dieta raczej kosztowna.
Chodzi o dietę Paleo? Też fajna jest :)

Re: Ulubiona potrawa.

: 11 maja 2014, 21:23
autor: BodomChild
Tharna pisze: kozie tylko i wyłącznie
No właśnie, czytałem gdzieś, że jak mleko, to najlepiej kozie, bo jego skład najbardziej przypomina ludzkie :wes .
Tharna pisze:Chodzi o dietę Paleo?
Tak.

Re: Ulubiona potrawa.

: 19 sierpnia 2014, 18:20
autor: NiRa
Próbował ktoś soylentu? :luk
Wrażenia?

Re: Ulubiona potrawa.

: 20 sierpnia 2014, 20:36
autor: Flavia

Re: Ulubiona potrawa.

: 19 lutego 2015, 12:29
autor: NiRa
W kolorze cementu, jednak o nieco innym smaku :P:
Moim kolejnym ulubionym dodatkiem(ciężko nazwać to daniem) jest marynowany imbir. Słoik na wieczór nie stanowi wyzwania ^^
I sambal oelek jako przyprawa do mięsa. I zup. Do kanapek w sumie też się nadaje.

Re: Ulubiona potrawa.

: 15 listopada 2017, 14:12
autor: bob
Do miodu miałem i mam stosunek obojętny, przed chwilą zjadłem spadziowy w ilości około 100 gram ze słoika 230 gramowego i zauważyłem u siebie pierwszą realną alergię - kilka bąbli na skórze jak po użądleniu komara, swędzenie do tego. A przecież lato minęło dawno temu. Z lubianych rzeczy niech będzie że algi-koperty lubię.

Re: Ulubiona potrawa.

: 08 stycznia 2018, 16:10
autor: Cyryl888
ale jaki to miód? z pasieki czy z biedronki - bo to mega różnica jeszcze.

Re: Ulubiona potrawa.

: 09 stycznia 2018, 10:22
autor: bob
Nawet nie Biedronka lecz Auchan, jak szukałem tego miodu w Biedronce to były tylko lipowe i wielokwiatowe w sprzedaży.