nexus pisze:Więc wytłumacz mi jak wybudowanie wysokiej wieży miało zagrozić potędze boga?
nexus pisze:ten wiedział że wieża nic nie da więc ukarał ich za nic
Ja to rozumie tak, że nie ukarał ich za nic tylko za to, że próbowali mu dorównać potegą boską. Zbulwersował się troszeczke i w efekcie nie zrobił im dużej krzywdy zwyczajnie pomieszał im języki
p.s To tak jak Bruce nie banuje odrazu tylko ostrzega warnem. Przykład?
Bruce pisze:bob napisał/a:
Arabom karze wiara muzułmańska
Nie wiem za co są karani Arabowie, ale Bruce karze za taką pisownię. Warn.
Bruce vs Bob 1:0
Alla Juventus vincere non è importante. E’ l’unica cosa che conta
Bruce pisze:Wieżą? A może fosą, mostem, murem lub czymś innym?
Laufrem! Laufrem!!!
nexus pisze:Czyli bóg ma wyłączność na budowanie drapaczy chmur. To już wiem dlaczego WTC zostały zburzone (kiepski żart ale jakże prawdziwy w zderzeniu ze ST).
lol :D
Tak w sumie, to nie wiem czemu zawracać sobie głowę pytaniami typu "czy Bóg istnieje". Dowiemy się po śmierci (jeśli istnieje... albo i nie, jeśli nie istnieje).
Daweon pisze:Wystarczy jedno zdarzenie, którego będziemy, światkiem, bądź świadkiem jego efektów, które ewidentnie nie jest naturalne i nie wyjaśnione naukowo. Nikt wtedy nie znajdzie jego logicznego wytłumaczenia. Dla mnie to jest znakiem, że to dzieło Boga.
Bukary pisze:Genialne myślenie. Nauka nie jest jeszcze w stanie wyjaśnić WSZYSTKICH zjawisk we wszechświecie, ale w jaki sposób to ma być dowód na istnienie Boga?
Jak masz pewność, że to zjawisko będzie wyjaśnione. Może nigdy nie poznamy naukowej odpowiedzi na takie pytania.
Istnienie Boga potwierdza to, że coś on robi. Nie można zarzucić, że czegoś nie robi, bo może nie robić tego specjalnie. Argumenty przeciw Bogu opierają się głównie na podstawie tego, że czegoś nie robi, przez co znalezienie niepodwarzalnego dowodu, że Bóg nie istnieje jest po prostu niemożliwe.
Oprócz "istnienie Boga jest nielogiczne" nie ma żadnego argumentu który by nie mówił czego to Bóg nie zrobił. A może tego nie zrobił specjalnie.
Makao pisze:Taki Fanatyk zawsze takie ankiety traktuje poważnie.
Zaratul pisze:W twojej szkółce katolickiej gdzie piorą mózgi pewnie każą pisać z dużej litery ale się mylisz.Małą literą się piszę wyraz bóg.
Widzę, że zrobiłem sobie fałszywy stereotyp. Po przemyśleniach stwierdziłem, że szkoda moich nerwów i waszego cennego czasu na odpisywanie. Poza tym zrobię sobie jeszcze gorszą renomę niż mam obecnie. Więc nie napiszę ani jednego postu więcej w tym temacie.
Ostatnio zmieniony 07 stycznia 2010, 23:19 przez Daweon, łącznie zmieniany 8 razy.
Człowiek żyje by być szczęśliwy
Szczęście zaś to tylko chęć życia
Jesteśmy więc po to by chcieć tu być
Bo oprócz trwania nie mamy nic innego
Look at you, hacker. A pathetic creature of meat and bone, panting and sweating as you run through my corridors. How can you challenge a perfect, immortal machine?
Chrześcijaństwo jest religią bardzo zagmatwaną i dosyć naciąganą, aż dziw bierze, że ma tylu wyznawców. Pytałem ludzi chodzących do kościoła i mocno wierzących, jak rozumieją to całe poświęcenie się Jezusa dla ludzi i uwolnienie ich od grzechu, nikt nie potrafił mi tego sensownie wyjaśnić, nawet ksiądz.
To ciekawe, bo z jednej strony jest to religia dla ludu zbyt trudna do zrozumienia, z drugiej głosi uniwersalny system wartości akceptowany przez masy, chwytliwe hasła (zbawienie itp.) i przedstawia uproszczony obraz świata z wyraźnym podziałem na dobro i zło, ludzie to lubią.
BodomChild pisze:Chrześcijaństwo jest religią bardzo zagmatwaną i dosyć naciąganą, aż dziw bierze, że ma tylu wyznawców. Pytałem ludzi chodzących do kościoła i mocno wierzących, jak rozumieją to całe poświęcenie się Jezusa dla ludzi i uwolnienie ich od grzechu, nikt nie potrafił mi tego sensownie wyjaśnić, nawet ksiądz.
Większość ludzi chodzi do kościoła żeby pokazać innym że chodzą.Bo jak wiadomo w Polsce oznajmiając że nie chodzisz do kościoła i nie jesteś wierzący masz przerąbane jak w ruskim czołgu.Ale niewierzący chodzą do kościoła....ja jakieś 2 lata temu chodziłem żeby uniknąć nieprzyjemności.Na szczęście darowałem to sobie.
Look at you, hacker. A pathetic creature of meat and bone, panting and sweating as you run through my corridors. How can you challenge a perfect, immortal machine?
Zaratul pisze:nie chodzisz do kościoła i nie jesteś wierzący masz przerąbane
Ja nie widzę żadnego problemu, mieszkam w dużym mieście, bywam w małym często i nie zauważyłam żadnej dyskryminacji, żyję swoim życiem, a kościół swoim i nic się nie dzieje, a może po prostu mam to gdzieś.
BodomChild pisze:W większych miastach to jeszcze nie jest taki problem, ale w mniejszych miejscowościach i na wsiach to podobno tragedia.
Nie dramatyzujmy. To nie zależy od wielkości miasta tylko od mentalności samych tubylców i często od położenia geograficznego (południe i wschód kraju są zdecydowanie bardziej klerykalne i radykalne co widać podczas np. wyborów). Jakiś czas temu byłem u znajomej która mieszka w małej miejscowości (do 10tys mieszkańców). Rodzina święta jak sto pięćdziesiąt. Podczas mojego pobytu w weekend codziennie śmigali do kościoła (ja w tym czasie kimałem na kanapie ) i żadnych problemów. Nawet jak nie odmówiłem z nimi modlitwy przed niedzielnym obiadkiem to się nawet nikt krzywo na mnie nie spojrzał. No chyba że to kwestia mojego uroku osobistego
"I'm the best there is at what I do, but what I do best isn't very nice."
Heh ja pamiętam jak rok temu w Święta Wielkanocne byłem u dziadków w małej miejscowości w dawnym województwie Nowosądeckim. No i poszedłem do kościoła jak to w święta. No i nadszedł czas komuni...wszyscy dosłownie - każdy kto siedział, stał podszedł do niej, ja jako chyba jedyny nie i odrazu czułem wzrok tych wszystkich ludzi na sobie - takie dziwne uczucie "odmieńca" oczywiście byłem dla nich kimś nowym w sensie przyjezdnym. Tak więc zgodze się z tym, że jeśli ktoś oczywiście znany w swojej wsi nie pójdzie do kościoła czy komuni odrazy jest brany na język niestety..
Alla Juventus vincere non è importante. E’ l’unica cosa che conta
darioSS pisze:Tak więc zgodze się z tym, że jeśli ktoś oczywiście znany w swojej wsi nie pójdzie do kościoła czy komuni odrazy jest brany na język niestety..
Im mniej mieszkańców, tym lepiej się wszyscy znają i odstawanie od reszty nie jest wtedy mile widziane.
BodomChild pisze:Im mniej mieszkańców, tym lepiej się wszyscy znają i odstawanie od reszty nie jest wtedy mile widziane.
Tu się zgadzam całkowicie. Sama pochodzę może nei z małej mieściny - ot 35 tys mieszkańców, ale każdy tak zwany niekatolicki odchył jest monitorowy przez czujną armię moherków ;]
Dla mnie najbliższą prawdy odpowiedzią jest wiara w mity - spersonalizowane cechy charakteru i postawy życiowe w formie "krystalicznie czystej". Postacie dające się pokroić dla sprawy (Jezus, Tyr z odgryzioną prawicą, również Ikar). Śmiem twierdzić że to są prawdziwi bogowie ludzkich pragnień - ktoś pewnie zacznie kazanie pod tytułem "Bóg jest tylko jeden", ale tak naprawdę każdy katolik wierzy trochę inaczej. Jeden uznaje kodeks Hamurabiego- Szatana "oko za oko", inny wierzy we wróżki i kabalistyczną wiedzę tajemną, jeszcze inny schlebia przedchrześcijańskim obyczajom (lanie wosku, topienie Marzanny, śmingus-dyngus). Pomijam nawet fakt że chrześcijaństwo "rozpuściło się" we wszystkich asymilowanych kulturach - upraszczając przemianowywano lokalne bóstwo matriarchalne na Matkę Bożą, jakiegoś miejscowego feniksa na Jezusa, itd. (czytałem gdzieś że słowo "RAJ" oznaczało podziemną krainę zmarłych, w której panował borzek Weles-Trzygłów. Ten z kolei kojaży się z Bechometem -diabłem o trzech obliczach, którego powiązywano z m.in. Templariuszami). Oczyśćcie myśli i zastanówcie się w co tak naprawdę wierzycie: w Wielką Sprawiedliwość równoważącą kary i grzechy, może w Wiecznie Kwitnącą-i-Owocującą witalność matki ziemi która was nosi, a może w Jednolite, Nieodkryte Prawidła sterujące każdym atomem i światem naraz? (tak, tak, to cały Thief) To są (wg mnie) prawdziwe fundamenty ludzkiej wiary, siły, motywacji i marzeń.
I kończąc pesymistycznie- wielu wierzących nigdy się szczerze nie zastanowiło, dlaczego i czemu zapalają świeczkę lub ogarek w głębi duszy, dlaczego ta religia a inna nie (bo mama prowadzała zawsze co niedzielę). Religia to nie ŻŁOBEK, to nie OBORA dla trzódki wygadanego pastucha - religia to WOLNOŚĆ WOLI a nie KAJDANY. Jeśli nie czujesz że za "to coś" gotów jesteś spłonąć i przepaść w otchłani -znaczy że dryfujesz. Jak 95% z 95% zdeklarowanych wierzących (wg mnie). Troche wierzysz, ale nie za bardzo, trochę ci zalerzy, ale nie bardziej niż na meczu w telewizji. Ja chcę być fanatykiem -czegokolwiek, ale wierzyć NAPRAWDĘ.
ERH+ pisze:Dla mnie najbliższą prawdy odpowiedzią jest wiara w mity - spersonalizowane cechy charakteru i postawy życiowe w formie "krystalicznie czystej". Postacie dające się pokroić dla sprawy (Jezus, Tyr z odgryzioną prawicą, również Ikar). Śmiem twierdzić że to są prawdziwi bogowie ludzkich pragnień
Popyt na "krystalicznie czystych" był zawsze, co tylko uwidacznia chęć człowieka do samodoskonalenia, dążenia do ideału. Chociaż to nam zostało
ERH+ pisze:I kończąc pesymistycznie- wielu wierzących nigdy się szczerze nie zastanowiło, dlaczego i czemu zapalają świeczkę lub ogarek w głębi duszy, dlaczego ta religia a inna nie (bo mama prowadzała zawsze co niedzielę).
Powiedzieli ci o tym? Nie feruj tak pochopnie wyroków o wszystkich ludziach, na podstawie tylko osób, które znasz.