MOCNY temat. I ciekawy.
Na początku nieskromnie powiem, że kilka dni temu sam chciałem założyć taki topic, ale tego no... konsekwencje?
Ale skoro już jest, to wypada się udzielić.
Trudno mi odpowiedzieć czy wierzę. Jestem chrześcijaninem - nie z wyboru, ale jestem; wiara to już co innego.
Kiedy byłem młodszy wierzyłem, wiedząc - gdzieś w głębi siebie - że nie wierzę.
Krótko: byłem jeszcze smarkiem i Kościół był chlebem powszednim.
Dzisiaj - jak już wspomniałem - mój stan duchowy jest w dziwnym stanie skupienia, coś jak 2 + 2 = 5. Nie jest to ani przyjemne, ani nieprzyjemne. Nic takie...
Boga, jako takiego, Jahwe, Elohima, Trójcę Świętą itd. uważam za wymysł. IMO nie ma czegoś takiego. Nie jestem osobą ani praktykującą, ani wierzącą, więc dlaczego suma dwa plus dwa daje pięć?
Śmiem mniemać, że za powstaniem tego wszystkiego - wszechświata, człowieka, ziemi stoi... no właśnie - co stoi?
I to jest taka moja wiara, wiara w niewiedzę, łakomstwo i ciekawość której - ku mojemu zasmuceniu - nie zaspokoję za tego żywota. Mam nadzieję, że kiedyś ludzie odkryją kto czy może raczej co stoi za tym wszystkim: istnieniem, czasem, naturą... Kiedy podbijemy, Kosmos, gwiazdy, Wszechświat - a może i to będzie za mało?
Można to nazwać energią i nie mam tu na myśli znanej z dalekiego wschodu
chi, czy
Mocy z Gwiezdnych Wojen.
Moja wiara to niezaspokojona ciekawość.
Ciekawość i dążenie do poznania to moje przestępstwo.
Nie zdziwię się i nie żywię urazy, jeżeli ktoś uzna to co napisałem za stek bzdur, no ale...
... wracamy na ziemię.
Co mogę powiedzieć o
Księdze nad księgami?
Nie przeczytałem całej, ale dla mnie to doskonałe źródło inspiracji oraz ciekawych, intrygujących historii; duża dawka moralności i prostych życiowych zasad.
Nie zawsze się z nią zgadzam. Nawet dość często.
Biblia to wielkie źródło.
A o samej kulturze katolickiej.
Ehhh, ta era moherów!
Najbardziej mnie wkurza, gdy taki Kowalski przeżywa kryzys wieku średniego/starszego, zaczyna go łupać w kościach, zdrowie się wali, śmierć zagląda przez okna do domu, to leeeciii do kościoła, a jak! I walić zdrowaśki!
Dzisiaj się z tego śmieję, ale kto wie... może i mnie to czeka?
Na przykład:
Niejaki Lech Jęczmyk - polski wybitny tłumacz (m.in. Vonnegut, Heller, Dick) - do pewnego wieku był w stanie głębokiego ateizmu.
Znał osobiście ks. Popiełuszkę, miał około 45 lat, kiedy zaczęła się afera wokół księdza, udał się do niego i powiedział, ze będzie i chce go ochraniać jak tylko potrafi.
Pierwszej nocy postawił ławkę w poprzek drzwi księdza Popiełuszki.
Po jakimś czasie - tuż przed śmiercią Popiełuszki - uświadomił sobie, że został w sposób niewytłumaczalny nawrócony...
A teraz z innej mańki: jak już kilka osób wspomniało, nienawidzę zmuszania praktykowania wiary katolickiej (i jakiejkolwiek innej!). Rodzice zmuszają swoje pociechy, aby chodziły do Kościoła. Jak odmówisz dla babci uczęszczania na mszę to dostanie zawału... Mam wolną wolę - robię co chcę.
Co więcej, wkurza mnie ignorancja starych babć, która ogranicza się do znajomości modlitw i psalmów/pieśni, a kto to był Judasz, to już niewiedzą. A gadanie w stylu: "Bo do Kościoła chodzić trzeba.", "Bo wierzyć w Boga trzeba." doprowadza mnie do szału.
Ogólnie rzecz biorąc za mało poznałem się na wierze chrześcijańskiej, aby wyrażać jakiekolwiek rozsądne zdanie na ten temat. Ale taki mały pościk nie zawadzi.
Na pewno wiem za mało, oraz - być może - jeszcze do tego nie dorosłem, z czasem może to się zmieni. Podobnie jak
Bandit, wierzę w dobro i zło - a co za tym idzie w sumienie, wierzę w równowagę, wierzę i stosuję najważniejsze zasady moralne.
Amen!
[ Dodano: Pon 22 Cze, 2009 01:50 ]
Bóg mi wybaczy! Taka jego robota!
- And...
- Remember to pick pocket of the party guests?