Oczywiście zgaduję, ale obserwacje z życia codziennego tak się mają do dekalogu jak pięść do oka.Maveral pisze:Powiedzieli ci o tym? Nie feruj tak pochopnie wyroków o wszystkich ludziach, na podstawie tylko osób, które znasz.
Bóg - istnieje czy nie?
Moderator: Bruce
- ERH+
- Kurszok
- Posty: 530
- Rejestracja: 14 sierpnia 2009, 04:34
- Lokalizacja: Kadath... ...w okolicach poduszki przed trzecią w nocy
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Charakter człowieka jest jego przeznaczeniem.
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Zachowanie kierowców (i pieszych) na drogach ma sie do przepisów ruchu drogowego jak pięść do oka - a jakoś rzadko się zdarza, żeby komuś odebrali prawo jazdy. To, że wielu się nie stosuje, nie znaczy, że wielu nie wierzy lub ma normalnie to w nosie. Po prostu tych łamiących przepisy nagminnie bardziej widać. A z czasem każdemu się zdarzy jakiś grzech (i mówię zarówno o kierowcach jak i o wierzących).
- ERH+
- Kurszok
- Posty: 530
- Rejestracja: 14 sierpnia 2009, 04:34
- Lokalizacja: Kadath... ...w okolicach poduszki przed trzecią w nocy
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Na zasadzie "przechodzę na czerwonym, ale wolałbym żeby akurat nic nie jechało"? Masz rację że się zdarza- ale 'grzechem adama i ewy nie było zjedzenie owocu, tylko wypieranie się winy'. Mam odczucie że usprawiedliwiasz i oswajasz zło.marek pisze:To, że wielu się nie stosuje, nie znaczy, że wielu nie wierzy lub ma normalnie to w nosie. Po prostu tych łamiących przepisy nagminnie bardziej widać. A z czasem każdemu się zdarzy jakiś grzech (i mówię zarówno o kierowcach jak i o wierzących).
Charakter człowieka jest jego przeznaczeniem.
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Nie chodzi mi tyle o usprawiedliwianie zła, co robienie moralności szarą. Nie ma sztywnego podziału na dobro i zło - są stany pośrednie.Człowiek kierując się różnymi prześłankami mozę w danej sytuacji zachować sie diametralnie różnie i za każdym razem uzna, że postąpił dobrze. Np. czy egoizm jest zły jeśli ktoś uzna, że działając kierując się swoim dobrem w rezultacie może pomóc (obecnie lub w przyszlosci)? Wiele decyzji jest albo mniej lub bardziej zła, a trzeba je podjąć.
- ERH+
- Kurszok
- Posty: 530
- Rejestracja: 14 sierpnia 2009, 04:34
- Lokalizacja: Kadath... ...w okolicach poduszki przed trzecią w nocy
Re: Bóg - istnieje czy nie?
To nie moralność jest szara, tylko człowiek conajmniej "dwurdzeniowy". Ktoś cię naprawdę wkurza- ale ewidentnie stracisz na radykalnej postawie. Odwołałbym się do początku swoich wypowiedzi - może trzeba uczciwie zweryfikować swoją wiarę? Albo to są moje zasady i dobrowolnie nimi się kieruję, albo zaczynam się zastanawiać co to jest (chrześcijaństwo)- (przykazanie X)+ (załącznik do Y). Mnie trudno się pogodzić ze słowami "odcień szarości". Raczej "białe tło"+ "ciemna plama". Radykalność to element pracy nad sobą, WŁAŚNIE DLATEGO że sam sobie rzucasz kłody pod nogi.marek pisze:Wiele decyzji jest albo mniej lub bardziej zła, a trzeba je podjąć.
Re: Bóg - istnieje czy nie?
A macie tutaj fajną dyskusję - KLIK
Ciemność jest naszym sprzymierzeńcem!
Re: Bóg - istnieje czy nie?
To że Wojtek jest chorym człowiekiem i to że TVP jest chorą telewizją (wliczając w to SMSującą widownie) to wiadomo nie od dziś
"I'm the best there is at what I do, but what I do best isn't very nice."
- ERH+
- Kurszok
- Posty: 530
- Rejestracja: 14 sierpnia 2009, 04:34
- Lokalizacja: Kadath... ...w okolicach poduszki przed trzecią w nocy
Re: Bóg - istnieje czy nie?
-Czy na sali jest lekarz? Cóż za seans nienawiści, musiałem chwilę ochłonąć po obejżeniu tego. To nieźle obrazuje nieodłączny element wiary- emocje. O ile emocje i wiedza są zamienne, tj możesz czuć że coś wiesz (być przekonanym o czymś na podstawie pośrednich dowodów) lub nakłaniać siebie do emocji z pobudek racjonalnych (smutek na pogrzebie, mimo że akurat go nieodczuwasz), to wiara w Boga lub przeznaczenie/ fatum oznacza być może pewien specyficzny kompromis daleko zazębiającej się chęci logicznego opisania świata wokół i czystej dziecięcej ufności w pomyślność kolejnego dnia- w związku z czym "czysto logiczne" dowody na istnienie Boga wydają mi się nieporozumieniem. Biorąc pod uwagę powiększający się zasób wiedzy i horyzont poznawczy należałoby nawet zakładać wzrost chęci znalezienia świadomego bytu -stróża- w tak przeogromnej machinie świata, która bezmyślnie, potencjalnie codziennie, mogłaby zmielić tą czy inną bezsilną jednostkę. Paradoksalnie jednak człowiek uważa się za pana tej ziemi (ze swego nadania niźli boskiego), będąc ufny we "własną" magię ewoluującej technologii i nauki. No właśnie- magię, ponieważ przeciętny podatnik nie ma pojęcia jak dokładnie działa telefon (nawet ten analogowy), nigdy go nie zbuduje (bariera technologii wysoce przetworzonych komponentów), ba, nigdy nie zada sobie pytania "jak" i "dlaczego". Do religii nic osobiście nie mam, jednak wyznaczyłbym współczynnik podatności na "religię głupoty": (ilość ODPOWIEDZI na pytania, które nam wbija do głów szkoła, tv, ludzie)/ (ilość PYTAŃ, które jesteśmy wstanie z siebie wykrzesać z potrzeby nieprzymuszonej ciekawości). I mam wrażenie, że wzrost dostępu do informacji- w świetle powyższego- wcale nie wpływa pozytywnie na samoświadomość ludzi. A marzy nam się samoświadomość maszyn... To chyba jednak kolejna odsłona ww potrzeby zmiennika na warcie w tej strasznej bezkresnej ciemności.
Charakter człowieka jest jego przeznaczeniem.
- BodomChild
- Złodziej
- Posty: 2419
- Rejestracja: 15 maja 2006, 23:32
- Lokalizacja: Pabianice
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Według mnie w obu przypadkach mamy do czynienia z fanatykami.
Lubię programy Cejrowskiego, ale jego wojujący katolicyzm od zawsze mnie drażnił, kiedyś powiedział nawet, że chciałby żyć w państwie wyznaniowym, bez komentarza.
Pani Karbowska też nie jest jednak dla mnie żadnym autorytetem, bez przerwy powtarza te wszystkie poprawne politycznie, lewicowe pierdoły o "mowie nienawiści", demokracji, zachwyca się zepsutą, przeżartą socjalem Francją i co najważniejsze, jak prawie wszystkie feministki stawia znak równości między przeciwnikiem aborcji na życzenie a katolikiem. Mnie np. w kościele się nie spotka a zupełnie nie odpowiada mi światopogląd prezentowany przez naszą feministkę, która traktuje aborcję na równi ze środkami antykoncepcyjnymi. Do tego Karbowska ma ciekawe podejście do wolności i demokracji, o której ciągle mówi, tak samo pokraczne jak reszta jej lewicowych i proeuropejskich kolegów, otóż najpierw chwali system gdzie większość określa reguły, którym jednostka powinna się podporządkować, a później niespodziewanie stwierdza, że tylko kobiety mają prawo głosu w kwestii aborcji na życzenie, a mężczyźni powinni wsadzić mordę w kubeł. Ha! W takim razie ja też zakazuję kobietom uważać, że każdy prawdziwy facet powinien odsłużyć swoje w wojsku (a słyszałem takie teksty z ust kobiet nierzadko).
Sprawa jest prosta, Gość Niedzielny pojechał po nazwisku, pani 1000 miała prawo ich podać do sądu i wygrała! Jeśli rzeczywiście były powody do usunięcia ciąży to się z tą panią też zupełnie zgadzam. Sprzeciwiam się tylko wyskrobywaniu małych ludzi "na życzenie" i to nie ma nic wspólnego z tym czy Bóg istnieje czy nie, bezpodstawnie odbieramy komuś prawo do życia (nawet prawo do wyjścia na świat) i tylko to jest dla mnie ważne.
Czy 5-letnie dziecko jest człowiekiem czy nie? Przecież nie jest jeszcze do końca rozwinięte, nie ma zarostu, nie ma piersi, układ rozrodczy jeszcze się rozwija, dopiero uczy się żyć na tym świecie. Zdecydowanie nie jest dorosłym człowiekiem, tyle tylko, że się już urodziło.
A co to jest, kiedy w trakcie porodu wystaje tylko główka dziecka? Płód z ludzką głową?
Dopóki człowiek siedzi w macicy, to możemy z nim zrobić wszystko, jak już wyjdzie to jest nietykalny, nie można go nawet powiesić za bestialskie morderstwo. Za to jak dojdzie do wojny, to państwa nagle chowają "prawa człowieka" do szuflady i już można się bezkarnie mordować ku chwale ojczyzny. Dziwny jest ten świat .
Lubię programy Cejrowskiego, ale jego wojujący katolicyzm od zawsze mnie drażnił, kiedyś powiedział nawet, że chciałby żyć w państwie wyznaniowym, bez komentarza.
Pani Karbowska też nie jest jednak dla mnie żadnym autorytetem, bez przerwy powtarza te wszystkie poprawne politycznie, lewicowe pierdoły o "mowie nienawiści", demokracji, zachwyca się zepsutą, przeżartą socjalem Francją i co najważniejsze, jak prawie wszystkie feministki stawia znak równości między przeciwnikiem aborcji na życzenie a katolikiem. Mnie np. w kościele się nie spotka a zupełnie nie odpowiada mi światopogląd prezentowany przez naszą feministkę, która traktuje aborcję na równi ze środkami antykoncepcyjnymi. Do tego Karbowska ma ciekawe podejście do wolności i demokracji, o której ciągle mówi, tak samo pokraczne jak reszta jej lewicowych i proeuropejskich kolegów, otóż najpierw chwali system gdzie większość określa reguły, którym jednostka powinna się podporządkować, a później niespodziewanie stwierdza, że tylko kobiety mają prawo głosu w kwestii aborcji na życzenie, a mężczyźni powinni wsadzić mordę w kubeł. Ha! W takim razie ja też zakazuję kobietom uważać, że każdy prawdziwy facet powinien odsłużyć swoje w wojsku (a słyszałem takie teksty z ust kobiet nierzadko).
Sprawa jest prosta, Gość Niedzielny pojechał po nazwisku, pani 1000 miała prawo ich podać do sądu i wygrała! Jeśli rzeczywiście były powody do usunięcia ciąży to się z tą panią też zupełnie zgadzam. Sprzeciwiam się tylko wyskrobywaniu małych ludzi "na życzenie" i to nie ma nic wspólnego z tym czy Bóg istnieje czy nie, bezpodstawnie odbieramy komuś prawo do życia (nawet prawo do wyjścia na świat) i tylko to jest dla mnie ważne.
Czy 5-letnie dziecko jest człowiekiem czy nie? Przecież nie jest jeszcze do końca rozwinięte, nie ma zarostu, nie ma piersi, układ rozrodczy jeszcze się rozwija, dopiero uczy się żyć na tym świecie. Zdecydowanie nie jest dorosłym człowiekiem, tyle tylko, że się już urodziło.
A co to jest, kiedy w trakcie porodu wystaje tylko główka dziecka? Płód z ludzką głową?
Dopóki człowiek siedzi w macicy, to możemy z nim zrobić wszystko, jak już wyjdzie to jest nietykalny, nie można go nawet powiesić za bestialskie morderstwo. Za to jak dojdzie do wojny, to państwa nagle chowają "prawa człowieka" do szuflady i już można się bezkarnie mordować ku chwale ojczyzny. Dziwny jest ten świat .
PAŃSTWO POLSKIE ODZYSKUJE GODNOŚĆ
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Ludzi pokroju Jana Pawła II są według Ciebie frajerami??? Żal
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Tylko ludzi naiwni wierzą w Boga. Naiwniak to synonim frajera.
- Keeper Gurgul
- Paser
- Posty: 236
- Rejestracja: 12 lipca 2009, 00:47
- Lokalizacja: Stonemarket
- Kontakt:
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Hm, sama konstrukcja ankiety jest wg mnie błędna - na przykład - co z politeistami - np. poganami (bez leśniawych żartów, proszę ), którzy bogów wyznają wielu? Tacy też istnieją, ba, nawet w naszym kraju, ba nawet ja do nich należę.
Jakoś nie nazwałbym ludzi, którzy idą za głosem serca, mianem bandy naiwniaków. Owszem - jest dookoła pełno osób, które ślepo słuchają, co jest im wykładane, ale brak krytycyzmu i samodzielnego myślenia to już temat na zupełnie inną dyskusję. Te cechy są generalnie postrzegane jako negatywne - ale w przypadku zhierarchizowanej struktury wyznaniowej roszczącej sobie "monopol na prawdę" - są bardzo na rękę przywódcom religijnym. Tak samo jest z agresywnym narzucaniem innym ludziom swojej wiary - lub, co w przypadku religii monoteistycznych jest nagminne - negowanie istnienia innych bogów, niż "NASZ - JEDYNY".
Nie jestem przy tym jakimś przeciwnikiem chrześcijaństwa - nie lubię po prostu bezmyślności - jako szkodliwej cechy u ludzi, niezależnie od wyznania. Bogów uznaję, i wyznaję, wielu, jest wśród nich i miejsce dla Boga chrześcijaństwa (z reszta, tego samego, który patronuje Muzułmanom i wyznawcom Judaizmu), mimo, że wg oficjalnego stanowiska Jego kapłanów nie da się Go czcić, uprawiając wielobóstwo. Najbliżej mi do modelu wyznaniowego starożytnych Rzymian, bądź Tybetańczyków - wszystkich Bogów traktuję z szacunkiem, w każdej wierze dostrzegam wspólne cechy, wartościowe elementy i przynajmniej kawałek drogi do stania się lepszym człowiekiem.
Pozdrawiam, Gurgul
Jakoś nie nazwałbym ludzi, którzy idą za głosem serca, mianem bandy naiwniaków. Owszem - jest dookoła pełno osób, które ślepo słuchają, co jest im wykładane, ale brak krytycyzmu i samodzielnego myślenia to już temat na zupełnie inną dyskusję. Te cechy są generalnie postrzegane jako negatywne - ale w przypadku zhierarchizowanej struktury wyznaniowej roszczącej sobie "monopol na prawdę" - są bardzo na rękę przywódcom religijnym. Tak samo jest z agresywnym narzucaniem innym ludziom swojej wiary - lub, co w przypadku religii monoteistycznych jest nagminne - negowanie istnienia innych bogów, niż "NASZ - JEDYNY".
Nie jestem przy tym jakimś przeciwnikiem chrześcijaństwa - nie lubię po prostu bezmyślności - jako szkodliwej cechy u ludzi, niezależnie od wyznania. Bogów uznaję, i wyznaję, wielu, jest wśród nich i miejsce dla Boga chrześcijaństwa (z reszta, tego samego, który patronuje Muzułmanom i wyznawcom Judaizmu), mimo, że wg oficjalnego stanowiska Jego kapłanów nie da się Go czcić, uprawiając wielobóstwo. Najbliżej mi do modelu wyznaniowego starożytnych Rzymian, bądź Tybetańczyków - wszystkich Bogów traktuję z szacunkiem, w każdej wierze dostrzegam wspólne cechy, wartościowe elementy i przynajmniej kawałek drogi do stania się lepszym człowiekiem.
Pozdrawiam, Gurgul
"Nobody expects the Hammerite Inquisition-!!!-"
Wesoła TFU-rczość własna - http://doctorgurgul.deviantart.com/
Wesoła TFU-rczość własna - http://doctorgurgul.deviantart.com/
- BodomChild
- Złodziej
- Posty: 2419
- Rejestracja: 15 maja 2006, 23:32
- Lokalizacja: Pabianice
Re: Bóg - istnieje czy nie?
To Ty tak uważasz, inni ludzie mogą je uznać za bełkot.Streamer pisze:Moje argumenty są dobre,
Bezwzględne odrzucenie istnienia Boga (albo boga) też jest raczej naiwne. To nie jest coś co się po prostu wie, nie można tego sprawdzić (na razie), można sobie jedynie snuć domysły, zależy też jak się pojmuje tego Boga, czy jako dziadka w niebie stwarzającego świat w 6 dni, czy coś głębszego i bardziej mistycznego. Wszechświat to wielka zagadka.Streamer pisze:tylko bardzo naiwni ludzie wierzą w Boga.
Jan Paweł II to w Polsce takie słowo-wytrych, wszystko można do niego sprowadzić. Cenię go za pewne rzeczy, ale dla mnie był przede wszystkim głową Kościoła Katolickiego, który moim zdaniem sprzedaje ludziom bardzo spłaszczoną (a zarazem przesadnie skomplikowaną) wizję Boga.TyberZann pisze:Ludzi pokroju Jana Pawła II są według Ciebie frajerami??? Żal
PAŃSTWO POLSKIE ODZYSKUJE GODNOŚĆ
Re: Bóg - istnieje czy nie?
bóg to wyimaginowany przyjaciel każdego zagubionego człowieka. bóg to doskonałe narzędzie do poruszenia szarych mas. bóg to jak zabobon: nieprzechodzenia pod drabiną, czarnych kotów, pechowych trzynastek itp itd. kiedyś wszyscy się wymordujemy z powodu boga a świat będzie nadal istniał tak jak istniał przed zapanowaniem ssaków na ziemi
wiara trzyma ludzi w niepewności. gdy im się szczęści myślą że bóg im w życiu pomaga. gdy mają zjebane życie, mówią że każdy niesie swój krzyż. jakaś paranoja.
wiara trzyma ludzi w niepewności. gdy im się szczęści myślą że bóg im w życiu pomaga. gdy mają zjebane życie, mówią że każdy niesie swój krzyż. jakaś paranoja.
- BodomChild
- Złodziej
- Posty: 2419
- Rejestracja: 15 maja 2006, 23:32
- Lokalizacja: Pabianice
Re: Bóg - istnieje czy nie?
I to jest właśnie największy błąd zarówno ateistów jak i wierzących, postrzeganie boga jako zabobonu w stylu czarnego kota, lub faceta, który steruje nami z nieba, spełnia życzenia i wścieka się kiedy ludzie się masturbują albo urządzają imprezy podczas Wielkiego Postu.
Mnie bardziej interesuje to, dlaczego ten świat wygląda tak, a nie inaczej, czy jest wynikiem przypadku czy istnieje ten arystotelesowski "Pierwszy Poruszyciel". Ateiści uważają, że bóg nie istnieje, bo nie ma żadnych podstaw, żeby sądzić, że istnieje, ja uważam, ze nie ma też żadnych podstaw, żeby sądzić, że nie istnieje. Jeśli przyjmiemy, że wszechświat powstał przez przypadek i z "niczego" (według teorii Wielkiego Wybuchu jak najbardziej z "czegoś") to co to właściwie jest to "nic"? Czy w przypadku "nicości" można w ogóle mówić o "istnieniu", że "była nicość"? A jeśli z "czegoś", to co to jest to "coś"? Jeśli to coś istniało od zawsze, nie miało początku ani końca, to według mnie można dopatrywać się tu tzw. boga.
Ja wiem, że teraz panuje moda na ateizm, "racjonalizm" i szeroko pojętą "postępowość", ale czasami warto się zastanowić nad pewnymi sprawami a nie tylko wszędzie szukać zabobonu i moherowych beretów.
Mnie bardziej interesuje to, dlaczego ten świat wygląda tak, a nie inaczej, czy jest wynikiem przypadku czy istnieje ten arystotelesowski "Pierwszy Poruszyciel". Ateiści uważają, że bóg nie istnieje, bo nie ma żadnych podstaw, żeby sądzić, że istnieje, ja uważam, ze nie ma też żadnych podstaw, żeby sądzić, że nie istnieje. Jeśli przyjmiemy, że wszechświat powstał przez przypadek i z "niczego" (według teorii Wielkiego Wybuchu jak najbardziej z "czegoś") to co to właściwie jest to "nic"? Czy w przypadku "nicości" można w ogóle mówić o "istnieniu", że "była nicość"? A jeśli z "czegoś", to co to jest to "coś"? Jeśli to coś istniało od zawsze, nie miało początku ani końca, to według mnie można dopatrywać się tu tzw. boga.
Ja wiem, że teraz panuje moda na ateizm, "racjonalizm" i szeroko pojętą "postępowość", ale czasami warto się zastanowić nad pewnymi sprawami a nie tylko wszędzie szukać zabobonu i moherowych beretów.
PAŃSTWO POLSKIE ODZYSKUJE GODNOŚĆ
Re: Bóg - istnieje czy nie?
a dlaczego musi być to "coś"? a może właśnie świat sam w sobie istnieje od zawsze, nie ma początku ani końca. dlaczego koniecznie musi istnieć jakiś bóg stwórca?Jeśli to coś istniało od zawsze, nie miało początku ani końca, to według mnie można dopatrywać się tu tzw. boga.
Ostatnio zmieniony 08 stycznia 2010, 16:22 przez nexus, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Streamer pisze:
Moje argumenty są dobre, tylko bardzo naiwni ludzie wierzą w Boga.
a niech to, zapomniałem, że ty zawsze masz rację.
Z tym się zgodzę. Poraża mnie też hipokryzja i zaślepienie niektórych wierzących. Zwłaszcza w małych miejscowościach takich jak moja.nexus pisze:
wiara trzyma ludzi w niepewności. gdy im się szczęści myślą że bóg im w życiu pomaga. gdy mają zjebane życie, mówią że każdy niesie swój krzyż. jakaś paranoja.
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Kilka by się znalazło - paradoks omnipotencji czy Brzytwa Ockhama. Do tego dochodzi kwestia czysto praktyczna... Gdybyśmy mogli założyć istnienie danych bytów na zasadzie "udowodnij mi, że krasnoludki nie istnieją!", do niczego byśmy w życiu nie doszli.BodomChild pisze:ja uważam, ze nie ma też żadnych podstaw, żeby sądzić, że nie istnieje.
Dlatego też uznałem, że najrozsądniej będzie uznać się za agnostyka.
„Towarzysze! Jest gorzej, niż było. Ale jest lepiej, niż będzie”.
Re: Bóg - istnieje czy nie?
lol To tylko metafora... ja sobie wyobrażasz opis stwarzania świata? To tylko obraz. Nie jesteś w stanie nic z tego pojąć.To wiadomo, że Świat nie był tworzony, jak to napisane w Biblii. Że pierwszego dnia to, drugiego to...
Jak dla mnie to trzeba by wyjść od tego, co to jest ateizm (i czy w ogóle jest coś tkakiego ). Sprawa wygląda ogólnie tak, że to ateiści zawsze mają jakiś problem, najwięcej do powiedzenia i przekonanie o racji. lol Skoro nie wierzą w Boga i wszystko im zwisa to WhyTF się odzywają. Druga sprawa - każdy z nich gada co chce i wierzy, że gada dobrze. Nie mają głowy, przedstawiciela. Jak z nimi gadać?I to jest właśnie największy błąd zarówno ateistów jak i wierzących, postrzeganie boga jako zabobonu w stylu czarnego kota, lub faceta, który steruje nami z nieba, spełnia życzenia i wścieka się kiedy ludzie się masturbują albo urządzają imprezy podczas Wielkiego Postu.
Mnie bardziej interesuje to, dlaczego ten świat wygląda tak, a nie inaczej, czy jest wynikiem przypadku czy istnieje ten arystotelesowski "Pierwszy Poruszyciel". Ateiści uważają, że bóg nie istnieje, bo nie ma żadnych podstaw, żeby sądzić, że istnieje, ja uważam, ze nie ma też żadnych podstaw, żeby sądzić, że nie istnieje. Jeśli przyjmiemy, że wszechświat powstał przez przypadek i z "niczego" (według teorii Wielkiego Wybuchu jak najbardziej z "czegoś") to co to właściwie jest to "nic"? Czy w przypadku "nicości" można w ogóle mówić o "istnieniu", że "była nicość"? A jeśli z "czegoś", to co to jest to "coś"? Jeśli to coś istniało od zawsze, nie miało początku ani końca, to według mnie można dopatrywać się tu tzw. boga.
Człowiek, który uczy się tylko tego, co inni już wiedzą, podobny jest w ignorancji do osoby, która nie uczy się w ogóle. ~Kronika Pierwszego Wieku
Re: Bóg - istnieje czy nie?
może dlatego że wierzący wszędzie się wpierniczają i narzucają swoją wizję świata i moralność. chociażby nie możesz godnie zejść z tego świata bo ci chcą żebyś się męczył do końca choćbyś miał mózg na wierzchu.Spidey pisze:Jak dla mnie to trzeba by wyjść od tego, co to jest ateizm (i czy w ogóle jest coś tkakiego ). Sprawa wygląda ogólnie tak, że to ateiści zawsze mają jakiś problem, najwięcej do powiedzenia i przekonanie o racji. lol Skoro nie wierzą w Boga i wszystko im zwisa to WhyTF się odzywają.
nie wierzy a ma przekonanie. właśnie tak wierzący manipulują słowami i swoimi księgami - koranem, biblią itp. przeinaczyć słowa żeby ich było na wierzchuSpidey pisze:Druga sprawa - każdy z nich gada co chce i wierzy, że gada dobrze.
a na cholerę im przedstawiciel? ateiści chcą po prostu żyć jak im się podoba bez żadnej głowy nad głową która będzie im mówić co mają robić jakby nie mieli własnego mózguSpidey pisze:Nie mają głowy, przedstawiciela. Jak z nimi gadać?
chcesz być baranem w stadzie to twoja sprawa ale nie zmuszaj do tego innych jeśli sobie tego nie rzyczą.
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Chyba nie mówisz o katolikach. Jeśli tak to chyba nie za bardzo mamy o czym rozmawiać. Bo nie widziałem na przykład, żeby katolicy kpili sobie z kogoś, drwili, itp. Twoja sprawa co zrobisz... Natomiast wszyscy mogą najeżdżać na chrześcijaństwo bez umiaru i konsekwencji. Wtedy są na czasie = robią to co robi większość = robią to co robią głupki = nie mają własnego zdania. Eh, nie ma nawet odpowiedniej emotki...może dlatego że wierzący wszędzie się wpierniczają i narzucają swoją wizję świata i moralność. chociażby nie możesz godnie zejść z tego świata bo ci chcą żebyś się męczył do końca choćbyś miał mózg na wierzchu.
Człowiek, który uczy się tylko tego, co inni już wiedzą, podobny jest w ignorancji do osoby, która nie uczy się w ogóle. ~Kronika Pierwszego Wieku
Re: Bóg - istnieje czy nie?
pisałem ogólnie o religiach. każda narzuca co innego całemu ogółu społeczeństwa w zależności od kraju i dominującego wyznania.Spidey pisze:Chyba nie mówisz o katolikach. Jeśli tak to chyba nie za bardzo mamy o czym rozmawiać.
nie wiem co gorsze - kpienie czy podwójna moralność obie strony nie są święteSpidey pisze:Bo nie widziałem na przykład, żeby katolicy kpili sobie z kogoś, drwili, itp.
problem w tym że w obecnej sytuacji nie moja. religia ogranicza moje swobody obywatelskie mimo że istnienie boga jest mi obojętne. swego czasu doszłoby w Polsce do takiego absurdu że niemógłbym zrobić zakupów w niedzielę bo jakiś ksiądz uznał że to jest złeSpidey pisze:Twoja sprawa co zrobisz...
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Z ciekawości przeczytałem sobie co to jest, bo wcześniej o tym nie słyszałem i straciłem kilka minut życia. Skomentuję to jednak w ten sposób: co za baran próbuje określić Boga poprzez logikę? Gdyby to było takie proste...Silas pisze:Kilka by się znalazło - paradoks omnipotencji czy Brzytwa Ockhama.
nexus pisze:ateiści chcą po prostu żyć jak im się podoba bez żadnej głowy nad głową która będzie im mówić co mają robić jakby nie mieli własnego mózgu
Czasem z tym mózgiem coś u nich jednak szwankujenexus pisze:rzyczą
Ciemność jest naszym sprzymierzeńcem!
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Spidey pisze:Bo nie widziałem na przykład, żeby katolicy kpili sobie z kogoś, drwili, itp.
Ja widziałem. Może to kwestia miejsca zamieszkania, ale widzę to CODZIENNIE.
Ale tak ogólnie mówiąc, nie mam nic do katolików/buddystów/mormonów itp. itd.
Każdy wierzy tak jak chce. Inna sprawa, że narzucają mi wiarę w jednego jedynego boga mimo że tego nie chcę. ALE spotykam sie z takim narzucaniem tylko w małych miejscowościach, wsiach itp.
W mieście nie spotkałem się jeszcze z takim problemem.
Re: Bóg - istnieje czy nie?
odpokutuję to zdrowaśką. bóg będzie zadowolony jak nigdy. tylko czeka aż mu powiem wierszykMaveral pisze:nexus pisze:ateiści chcą po prostu żyć jak im się podoba bez żadnej głowy nad głową która będzie im mówić co mają robić jakby nie mieli własnego mózguCzasem z tym mózgiem coś u nich jednak szwankujenexus pisze:rzyczą