Bóg - istnieje czy nie?

Zajrzyj tutaj, jeśli masz ochotę pogawędzić, poplotkować i wtrącić swoje trzy grosze do dyskusji na tematy niemające wiele wspólnego z Thiefem.

Moderator: Bruce

Czy wierzysz w Boga?

Nie
22
35%
Tak
40
65%
 
Liczba głosów: 62

Awatar użytkownika
Leming
Złodziej
Posty: 2565
Rejestracja: 17 stycznia 2005, 10:16
Lokalizacja: Statua postępu

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: Leming »

Juliusz, na początku szacunek, gdyż bycie wolontariuszem hospicyjnym lub podobnym pomocnikiem to wyczyn, na który nie wszystkich stać. :ok

Co do aborcji, to jestem jej zdecydowanym przeciwnikiem, ale tylko w sytuacji jeśli ma to być pewna forma antykoncepcji.
W innych przypadkach, typu gwałt, narażenie życia lub zdrowia matki lub płodu to ją jak najbardziej popieram. Przypomnę w tym miejscu niedawną sytuację z Brazylii, gdzie 12 latka została zgwałcona, następnie powstałą ciążę usunięto. Lokalni biskupi oczywiście obłożyli ekskomuniką to dziecko, jej matkę oraz lekarzy co wykonali zabieg. Nie obłożyli ekskomuniką natomiast... samego gwałciciela gdyż "był on dawcą życia"! Przypomnę również naszą polską niedawną historię, o której jakiś czas było głośno, gdzie 14 latka była w ciąży z księdzem. Różnej maści "obrońcy życia" okupowali okoliczne szpitale i kliniki aby nie dać dziewczynie szansy na dokonanie "morderstwa", w sytuacji gdy zgodnie z polską literą prawa jej ciąża była wynikiem czynu zabronionego. Skończyło się jej wyjazdem na zabieg do innego województwa (inna sprawa, że "tatusiem" jakoś się media słabo interesowały oraz tym, że doprowadził do ciąży dziecko).
No i nie zapominajmy, że oficjalna i rzetelna dyskusja na ten temat prawie nie istnieje. Sama aborcja jest w naszym kraju demonizowana jako najgorsza rzecz z możliwych. Pamiętam, że jak byłem mały to ksiądz opowiadał, że aborcja to wbicie dziecku igły w główkę i wysysanie mózgu, a dzidiziuś kopie nóżkami i rączkami w rurkę i się broni. Oczywiście opowiadanie tego typu głupot nie przyszłyby nawet na myśl żadnemu lekarzowi, ale księża już małe dzieci czymś straszyć przecież muszą.
In vitro również popieram, gdyż uważam to za formę leczenia. Zastanawia mnie fascynacja tym tematem (zarówno zwolenników jak i przeciwników). Można się nie znać na sporcie czy samochodach, ale nie znać się na In vitro? Sądząc po licznych dyskusjach na ten temat to chyba każdy w tym kraju ma jakiś dyplom z In vitra, każdy wie doskonale na czym polega cały proces medyczny, jakie zachodzą reakcje biochemiczne w ciele. Niech świat nam zazdrości tylu ekspertów. Widzę wielkie ubolewanie u niektórych, że zapłodniona komórka jajowa, to już życie człowieka. Życie i owszem, bo komórki krwi to życie, komórki skóry też życie, komórki rozrodcze to też życie oczywiście. Ale żeby takiej specjalnej komórce nadawać już prawa, które dotyczą populacji żyjących ludzi? Stąd wcale nie daleko nam do Świadków Jechowy, którzy nie pozwoliliby na transfuzję krwi, gdyż takie transfuzje to wg nich zabijanie "komórek życia", nawet w sytuacji gdyby to groziło śmiercią ich dzieci. My oczywiście się śmiejemy z ich "nienormalnych" zasad. Zresztą dlaczego obrońcy komórek nie ubolewają nad taką rzeczą naturalną, że około 30%-50% (różne źródła) już zapłodnionych komórek jajowych "nie przykleja się i wypada"? Naturalna aborcja? Niby to też zabicie człowieka (aczkolwiek nieświadome). Do pełni szczęścia pasuje dodać "ludowe mądrości" mówione przez pewnego okolicznego księdza, podczas nauk przedmałżeńskich, że "okres u kobiety to płacz macicy, że nie została zapłodniona. Taka kobieta powinna gorąco się modlić i przerosić, że nawet nie dała szansy życiu, które chciało się pojawić". :roll:

Jeszcze słowo o "kontrolowaniu życia". Uważam, że w przypadkach naprawdę trudnych, gdzie występuje duża szansa na przejęcie przez dzieci uszkodzonych genów (i nie mówię tu oczywiście o odstających uszach), czy innego kalectwa, to powinno się takich ludzi oczywiście nie zmuszać do nierodzenia, ale uświadamiać o konsekwencjach pewnych decyzji i trudach jakie mogą z nich wyniknąć. Jeśli już chcą mieć dzieci, to przynajmniej powinni ograniczyć ich liczbę. Podejrzewam, że w kolejnym komentarzu będzie pisało "Hitler" czy coś podobnego. No ale taka moda, że na pewne wrażliwe tematy, nawet posiadając rzeczowe argumenty, nie powinno się rozmawiać, żeby nie zostać zwyzywanym od najgorszych. :roll: W każdym razie, moja mama dawno temu pracowała, podobnie jak Juliusz, właśnie z ludźmi nie do końca sprawnymi, no i tam była między innymi kobieta, której lekarze mówili, żeby nie rodziła, bo nie ma szans na zdrowe dziecko. Na nic były jej ostrzeżenia lekarzy, "narobiła" ich łącznie 6, każde kolejne bardziej ułomne od poprzedniego. Oczywiście nie mogła sobie dać rady z takim towarzystwem, więc w końcu zdecydowała się je wszystkie potopić w okolicznej rzece (były nawet o tym reportaże w TV). Generalnie podczas takiej pracy wychodziła przykra statystyka, że im bardziej upośledzony był człowiek, tym więcej potomstwa musiał "naklepać", wyrządzając tym samym szkodę zarówno sobie (bo to naprawdę dużo kłopotu), tym dzieciom (bo trudno się zająć wszystkim na raz), jak i społeczeństwu (bo trzeba uruchomić specjalistyczne środki, żeby takim pomóc). Uważam, że w takich przypadkach to ci cali "Obrońcy życia" a nawet sami księża powinni przemówić do sumień takich ludzi, a nie apelować, że im więcej tym lepiej, bo weselej i rodzina się cieszy.

A co do dyskusji o samej religii, to w wielu przypadkach można zauważyć, że służy ona do usprawiedliwienia wielu (nie zawsze dobrych) działań. Dzięki religii możliwe jest dokonanie takiej interpretacji zjawiska, aby była ona zgodna z oczekiwaniami tejże. Wystarczy wymienić kilka różnych przykładów z ostatnich lat:
*Jechali autokarem na koncert heavy metalowy, mieli wypadek, kilku zginęło - To z pewnością kara za ich grzechy i złe życie.
*Jechali na koncert heavy metalowy, nic się nie stało - To z pewnością kolejna szansa, żeby mogli się jeszcze opamiętać i nawrócić.
*Jechali na pielgrzymkę, nic się nie stało - Opatrzność czuwała nad uczestnikami pielgrzymki.
*Jechali na pielgrzymkę, był wypadek, kilku zginęło - Pojechali odnaleźć Boga, niektórych z nich Bóg powołał do siebie.

Niesymetryczność cudów.
*Niesamowicie skomplikowana operacja, mała szansa na sukces, a jednak się udała - Tylko dzięki pomocy siły wyższej udało się uratować dziecko, to prawdziwy CUD.
*Niesamowicie skomplikowana operacja, mała szansa na sukces, niestety nie powiodła się - to z pewnością wina lekarzy, zamiast skupić się na leczeniu to myślą o strajkach i podwyżkach (plus pojawiają się głosy, że nie było starań w operacji bo nie było łapówki).

Co gorsze. Wiem ze znajomych źródeł, o co najmniej kilku przypadkach, gdzie sędziowie niezawisłych sądów, w uzasadnieniu wyroków wplatali elementy religijne typu:
* tylko dzięki Opatrzności udało się zdążyć na czas i zatrzymać oskarżonego
* chyba tylko wolą boską było, iż ofiara pojawiła się w miejscu, w którym nigdy nie była, a w którym stała się tragedia.
Ostatnio zmieniony 29 czerwca 2009, 20:13 przez Leming, łącznie zmieniany 1 raz.
Kupię Azjatkę - najlepiej Japonkę (może być używana)

Suma całkowitej ilości Informacji we Wszechświecie jest stała i jest równa 0 (zero)
Awatar użytkownika
marek
Garrett
Posty: 4775
Rejestracja: 09 grudnia 2003, 08:52
Lokalizacja: Poznań
Płeć:
Kontakt:

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: marek »

A czy ja kiedykolwiek napisałem że zabijanie w imię kościoła jest dobre? Kwestia zabijania w sprawie religii to jest nieco inna sprawa - każda wielka religia w pewnym momencie mordowała w imię Boga i każda z czasem przestaje.
ObrazekObrazek
"No one reads books these days"
Awatar użytkownika
eLPeeS
Garrett
Posty: 3880
Rejestracja: 21 października 2004, 15:55

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: eLPeeS »

Leming pisze:Co gorsze. Wiem ze znajomych źródeł, o co najmniej kilku przypadkach, gdzie sędziowie niezawisłych sądów, w uzasadnieniu wyroków wplatali elementy religijne
Generalnie sędzia w uzasadnieniu może sobie pisac co chce. Byleby udało mu się przekonać strony procesowe o trafności rozstrzygnięcia. Jeśli jego "religijność" nie wpływa na ocenę materiału dowodowego, łączenie faktów i jednocześnie pozawala zorientować się innym w powodach dla których wydał takie orzeczenie a nie inne to wszystko jest ok. A jak wpływa no to sąd apelacyjny będzie miał ubaw i podatnicy opłacą z własnej kieszeni kolejny proces bo sędzia okazał się oszołomem religijnym.

PS Swoją droga pierwsze słyszę o takich praktykach. Można wiedzieć gdzie - choć w jakim województwie czy mieście - miało to miejsce?
"I'm the best there is at what I do, but what I do best isn't very nice."
Awatar użytkownika
Maveral
Bruce Dickinson
Posty: 4661
Rejestracja: 11 kwietnia 2003, 12:07
Lokalizacja: Radlin
Płeć:

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: Maveral »

To, że Kościół nie popiera aborcji i ja także, to od razu jestem katolem? Nie. Sam z siebie uważam, że aborcja to morderstwo i nie muszę sugerować się tutaj zdaniem Kościoła. Doszedłem do tego wniosku autonomicznie, nawet nie wiem jakie argumenty przeciw aborcji wytacza Kościół. Ja mam swoje argumenty na podstawie własnych przemyśleń. Zauważyłem jednak, że niektórzy nie potrafią ogarnąć tego, że jak ktoś ma zbieżna zdanie do Kościoła, to niekoniecznie musiał się na naukach Kościoła opierać ;)
Ciemność jest naszym sprzymierzeńcem!
Awatar użytkownika
krystyn-a
Arcykapłan
Posty: 1331
Rejestracja: 11 listopada 2006, 08:41
Lokalizacja: Trójmiasto

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: krystyn-a »

Bruce pisze:Ma i to dużo. Aborcja to morderstwo. Wbrew kościołowi. Ale zabijanie w imię kościoła już jest dobre.
Kościół zawsze potrafił się wyłgać ze swych niegodziwości, szkoda słów...
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Awatar użytkownika
Dziarsky
Garrett
Posty: 4861
Rejestracja: 02 listopada 2003, 12:26
Lokalizacja: Gliwice
Kontakt:

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: Dziarsky »

Leming w swojej dłuższej, ostatniej wypowiedzi zawarł wszystko co mnie nie dane jest tak zgrabnie napisać więc podpisuję się pod tym obiema rękami.
krystyn-a pisze:Bruce napisał/a:
Ma i to dużo. Aborcja to morderstwo. Wbrew kościołowi. Ale zabijanie w imię kościoła już jest dobre.

Kościół zawsze potrafił się wyłgać ze swych niegodziwości, szkoda słów...
Kościół zawsze dostosowuje się do czasów w jakich dane jest im siać ziarno.
Teraz łapie się za internet, telewizję czy inne masowe zjawiska by zawsze być krok w krok z eksplozją niezależnej wiedzy jaka towarzyszy czasom dzisiejszym. Wiedza ta to świadomość otaczającej nas rzeczywistości i tego kościół boi się najbardziej, że straci kontrolę na głoszonym słowem gdyż nigdy tak bardzo jak dzisiaj człowiek ma możliwość dowiedzieć się o sobie i innych rzeczy z wielu źródeł i wyciągnąć wnioski szybciej niż kościół jest w stanie zaszczepić w nim swoją rację.
Można nawet powiedzieć, że kościół robi się trendy.

Może porównanie nie jest za dobre ale wszystko wygląda jak fabryka, która zwiększa wydatki na reklamę i promocję choć jednocześnie coraz więcej zrzuca nielegalnych ścieków i wypuszcza szkodliwych dymów z kominów pod osłoną nocy. Biznes ma się kręcić - liczy się każdy klient.

Na koniec poruszę wątek "nawracania ludów plemiennych" czyli tzw. "misje", które doprowadzają mnie do furii.
Niosąc pomoc ludom afryki czy plemionom ameryki płd. kościół ma tylko jeden cel - nawrócić te prymitywne luby na wiarę katolicką. Dla mnie to ogromna tragedia gdyż wyjaławiają tych ludzi z tradycji i unowocześniają ich na siłę. Jedną ręką dają chleb a drugą różaniec. Dla mnie to jest nie do zaakceptowania i ciągle jestem tym zdegustowany (nie myślcie sobie - nie jednokrotnie pomoc jest potrzebna tym ludziom ale to co się tam wyprawia to paskudna sprawa).
Obrazek
Awatar użytkownika
Leming
Złodziej
Posty: 2565
Rejestracja: 17 stycznia 2005, 10:16
Lokalizacja: Statua postępu

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: Leming »

eLPeeS pisze:Generalnie sędzia w uzasadnieniu może sobie pisac co chce. Byleby udało mu się przekonać strony procesowe o trafności rozstrzygnięcia. Jeśli jego "religijność" nie wpływa na ocenę materiału dowodowego, łączenie faktów i jednocześnie pozawala zorientować się innym w powodach dla których wydał takie orzeczenie a nie inne to wszystko jest ok. A jak wpływa no to sąd apelacyjny będzie miał ubaw i podatnicy opłacą z własnej kieszeni kolejny proces bo sędzia okazał się oszołomem religijnym.

PS Swoją droga pierwsze słyszę o takich praktykach. Można wiedzieć gdzie - choć w jakim województwie czy mieście - miało to miejsce?
Zdaję sobie doskonale sprawę, że w takim uzasadnieniu może być mowa o wszystkim, byleby tylko dotyczyło meritum sprawy. Nie chciałem sugerować również, że wyrok był oparty na religijnych preferencjach sędziego (aczkolwiek taki np. ksiądz kierujący pojazdem, będący pod wpływem alkoholu pewnie dostałby wyrok mniejszy niż przeciętny Kowalski za taki sam czyn). Póki co Polska to nie jakiś Taliban i powinny obowiązywać tu standardy prawa świeckiego. Zapewne takie nawiązanie religijne, mające charakter bardziej przecinka w zdaniu, nie przesądzi o wyroku w żadną ze stron, ale czy ono w ogóle powinno mieć miejsce? Zauważ, że w przykładzie nie było nic typu "to moc szatana kierowała ręką oprawcy, nie robił tego świadomie", a jedynie była pewna forma informująca "...wolą boską było, iż ofiara pojawiła się...", a można by przecież napisać "...zupełnym przypadkiem, ofiara pojawiła się...". Czyli uwagi dotyczą głównie retoryki, formy przekazywania informacji. W każdym razie chodziło mi o wskazanie przypadków, w których wręcz powinno się unikać jakichkolwiek nawiązań do religii. A przynajmniej moim skromnym zdaniem w miejscu takim jak sąd, stojący na straży świeckiego prawa, absolutnie NIE MOŻE BYĆ nic o religii (chyba że sprawa wiązałaby się bezpośrednio z religia lub tematyką pokrewną).

O sprawie dowiedziałem się przypadkiem, podczas rozmowy na tematy około-religijne ze znajomymi z branży prawniczej. Co do lokalizacji, to dokładnej nie podam, gdyż nigdy bym nie przypuszczał, że mi się to do czegoś przyda więc nie wdawałem się w szczegóły, aczkolwiek prawdopodobnie były to okoliczne rejony, czyli Małopolskie/Podkarpacie.
Kupię Azjatkę - najlepiej Japonkę (może być używana)

Suma całkowitej ilości Informacji we Wszechświecie jest stała i jest równa 0 (zero)
Awatar użytkownika
eLPeeS
Garrett
Posty: 3880
Rejestracja: 21 października 2004, 15:55

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: eLPeeS »

Leming pisze:czyli Małopolskie/Podkarpacie
Na tak mi coś przemknęło przez myśl że to pewnie południowo-wschodnie tereny naszego pięknego kraju ;)

Przy okazji polecam poczytać co się działo w Szczecinie w zeszłym roku --> http://www.gs24.pl/apps/pbcs.dll/articl ... /589455638

Rok minął i można by pomyśleć że sprawa przycichła i już po zabawie ale dzisiaj, dosłownie przez przypadek, w nowym Przekroju znalazłem taką notkę --> http://img37.imageshack.us/img37/2480/doktorg.jpg

Rozwinięcie tematu --> http://www.gs24.pl/apps/pbcs.dll/articl ... /670641328

Tak się składa że pan doktór był jednym z moich wykładowców i miałem z nim "przyjemność" obcować na wykładach, podczas ćwiczeń no i oczywiście egzaminu. Nie jest on może "złotym człowiekiem" a ostatnimi czasy ciężko powiedzieć o nim nawet "sympatyczny" ale na pewno nie jest opętany ;)
"I'm the best there is at what I do, but what I do best isn't very nice."
Awatar użytkownika
Burrick
Miastolud
Posty: 46
Rejestracja: 27 października 2002, 23:00

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: Burrick »

Dziarsky pisze:Kościół zawsze dostosowuje się do czasów w jakich dane jest im siać ziarno.
Ale dlaczego to ma być zarzut, bardzo dobrze, że KK ewoluuje, na tyle na ile pozwalają zasady sformułowane przez Chrystusa i przekazane przez jego uczniów w czasach tak nam odległych i kierowane do ludzi na całkiem innym poziomie rozwoju.
Można stawiać zarzuty, że robi to źle, bo nikt nie zaprzeczy, ze w przeszłości popełniał błędy, a wiele zmian soborowych nie ma nic wspólnego z nauką Chrystusa. Można narzekać na polską fikcje rozdziału Państwa od Kościoła, czy na pazerność kleru w momencie upadku komunizmu. Można udowadniać hipokryzję KK.
Ale nie, że stara się nadążać za zmianami i chce siać i zbierać plony.

[ Dodano: Pon 29 Cze, 2009 23:42 ]
krystyn-a pisze:Kościół zawsze potrafił się wyłgać ze swych niegodziwości, szkoda słów...
Jeżeli pozwolisz mi na oddzielenie sprawy wiary od Kościoła jako instytucji i nie użyjesz argumentu sprzeczności idei z praktyką, jestem w stanie polemizowac na każdy temat związany z grzechami KK. I o stosach Inkwizycji i o Ameryce Pd.
Pozdrawiam
PiotrS
Awatar użytkownika
Maveral
Bruce Dickinson
Posty: 4661
Rejestracja: 11 kwietnia 2003, 12:07
Lokalizacja: Radlin
Płeć:

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: Maveral »

Leming pisze:Widzę wielkie ubolewanie u niektórych, że zapłodniona komórka jajowa, to już życie człowieka. Życie i owszem, bo komórki krwi to życie, komórki skóry też życie, komórki rozrodcze to też życie oczywiście. Ale żeby takiej specjalnej komórce nadawać już prawa, które dotyczą populacji żyjących ludzi? Stąd wcale nie daleko nam do Świadków Jechowy, którzy nie pozwoliliby na transfuzję krwi, gdyż takie transfuzje to wg nich zabijanie "komórek życia", nawet w sytuacji gdyby to groziło śmiercią ich dzieci.
Jak już wspomniałem, z zapłodnionej komórki jajowej na pewno powstanie człowiek (bo niby co innego?), więc nadanie jej statusu człowieka już na początku wydaje mi się czymś tak naturalnym jak 2+2=4. Jeśli zaczniemy wmawiać ludziom, że do któregoś tam tygodnia ciąży można usunąć ciążę, bo to jeszcze nie człowiek, to zaczną aborcję traktować jak środek antykoncepcyjny. Oj, nie dam takiej możliwości dupodajkom. W zasadzie jedyny przypadek, w którym zezwoliłbym na aborcję, to sytuacja, w której z powodu ciąży zagrożone jest życie kobiety. Jako, że oba życia, matki i dziecka, są równoważne, to kogoś trzeba zabić, aby żyć mógł ktoś.
Ciemność jest naszym sprzymierzeńcem!
Awatar użytkownika
helmutt
Skryba
Posty: 273
Rejestracja: 27 września 2006, 07:49
Lokalizacja: LUBLIN

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: helmutt »

Maveral pisze:To, że Kościół nie popiera aborcji i ja także, to od razu jestem katolem? Nie. Sam z siebie uważam, że aborcja to morderstwo i nie muszę sugerować się tutaj zdaniem Kościoła. Doszedłem do tego wniosku autonomicznie, nawet nie wiem jakie argumenty przeciw aborcji wytacza Kościół. Ja mam swoje argumenty na podstawie własnych przemyśleń. Zauważyłem jednak, że niektórzy nie potrafią ogarnąć tego, że jak ktoś ma zbieżna zdanie do Kościoła, to niekoniecznie musiał się na naukach Kościoła opierać ;)
Nie przejmuj się. Dyskutując na wielu forach - przez zwolenników PiS jestem nazywany "POpaprańcem" a przez zwolenników PO - "PiSiorem" - choć z obydwiema nie mam i niec chcę mieć nic wspólnego. Do wielu nie dociera, że mozna mieć swoje własne poglądy, ukształtowane przez życie - a nie podane na tacy przez lidera partii, księdza czy rodziców...

[ Dodano: Wto 30 Cze, 2009 07:10 ]
Maveral pisze:W zasadzie jedyny przypadek, w którym zezwoliłbym na aborcję, to sytuacja, w której z powodu ciąży zagrożone jest życie kobiety. Jako, że oba życia, matki i dziecka, są równoważne, to kogoś trzeba zabić, aby żyć mógł ktoś.
Tyle, że - jak już wczesniej pisałem - tu masz wybór - zycie lub zycie, zło lub zło. Nigdy bym nie chciał stanąć przed podobnym wyborem.
"Hammerite - na metal!"
Awatar użytkownika
krystyn-a
Arcykapłan
Posty: 1331
Rejestracja: 11 listopada 2006, 08:41
Lokalizacja: Trójmiasto

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: krystyn-a »

helmutt pisze:Maveral napisał/a:
W zasadzie jedyny przypadek, w którym zezwoliłbym na aborcję, to sytuacja, w której z powodu ciąży zagrożone jest życie kobiety. Jako, że oba życia, matki i dziecka, są równoważne, to kogoś trzeba zabić, aby żyć mógł ktoś.

Tyle, że - jak już wczesniej pisałem - tu masz wybór - zycie lub zycie, zło lub zło. Nigdy bym nie chciał stanąć przed podobnym wyborem.
A jaki wybór? dziecko można uratować, pozwalając kobiecie umrzeć? Widzę, że w swoim zacietrzewieniu już dochodzicie do absurdów, dziwne, że tylko faceci są takimi zagorzałymi przeciwnikami aborcji, ciekawe co byście mówili, gdyby to dotyczyło waszych brzuchów.
Jeżeli pozwolisz mi na oddzielenie sprawy wiary od Kościoła jako instytucji i nie użyjesz argumentu sprzeczności idei z praktyką, jestem w stanie polemizowac na każdy temat związany z grzechami KK. I o stosach Inkwizycji i o Ameryce Pd.
Nigdy nie łączę wiary z instytucją jaką jest Kościół, co widać we wcześniejszych postach, a nie dzieje się tak bez przyczyny, kiedyś współpracowałam z proboszczem mojej parafii, który prowadził interesy na szeroką skalę, m.in. sprowadzał z Włoch słynne marmury i "Bóg wie" co jeszcze, wybudował nowy kościół i plebanię z prawdziwego zdarzenia, co nie przeszkadzało mu również wybudować sobie chałupy i jeździć BMW. Wiedział, że nie uczestniczę w życiu religijnym parafii, choćby z ewidencji (oni tam naprawdę wszystko wpisują), co mu wcale nie przeszkadzało, również nigdy nie rozmawialiśmy na temat wiary. Niestety, władzom kościelnym nie podobała się jego działalność, gdzieś go przenieśli i straciłam z nim kontakt. Nowy proboszcz już nie był zainteresowany współpracą ze mną i tak straciłam niezłą robotę. Zastanawiałam się jak silna była wiara "mojego" proboszcza?
A jaka była wiara księdza pedofila, którego również miałam okazję poznać, przystojny i miły facet, niestety, dzieci były jego pasją, dopiero interwencja rodziców, spowodowała przeniesienie jego, tam gdzie... prawdopodobnie zacznie molestować inne dzieci itd. Jak powszechnie wiadomo, Kościół skrzętnie ukrywa takie rzeczy. Więc, jak widzisz, dla mnie wiara nie ma nic wspólnego z Kościołem i jego urzędnikami, jest to sprawa subiektywna każdego człowieka, również księdza.

sorry
musiałam poprawić błędy.
Ostatnio zmieniony 30 czerwca 2009, 08:16 przez krystyn-a, łącznie zmieniany 2 razy.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Awatar użytkownika
helmutt
Skryba
Posty: 273
Rejestracja: 27 września 2006, 07:49
Lokalizacja: LUBLIN

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: helmutt »

krystyn-a pisze:
helmutt pisze: Tyle, że - jak już wczesniej pisałem - tu masz wybór - zycie lub zycie, zło lub zło. Nigdy bym nie chciał stanąć przed podobnym wyborem.
A jaki wybór? dziecko można uratować, pozwalając kobiecie umrzeć? Widzę, że w swoim zacietrzewieniu już dochodzicie do absurdów, dziwne, że tylko faceci są takimi zagorzałymi przeciwnikami aborcji, ciekawe co byście mówili, gdyby to dotyczyło waszych brzuchów.
Dlatego ja piszę wyraźnie - nigdy bym nie chciał stawać przed takim wyborem - bo zawsze sie wybierze źle.
I nie można tutaj nikogo do niczego przymuszać - bo może owa kobieta nie będzie katoliczką i będzie raczej prawdopodobne, że będzie chciała zyć a nie umrzeć "za wiarę" - a raczej "za prawdy zawarte w KKK" - mając nadzieję, że po latach jakiś papież ją kanonizuje albo i nie. Inna zdecyduje się poświęcić życie i tez nie wolno mówić, że popełnia błąd - bo taka sytuacja jest szczególna i nigdy nie skończy się dobrze.

Osobiście jestem za absolutnym zakazem aborcji na życzenie - takiej sytuacji, że jakaś gówniara puszcza się na lewo i prawo, zajdzie w ciążę (bo świadomość antykoncepcyjna wśród gówniar owych jest żadna) i zaraz na "zabieg" a potem znowu i znowu.
"Hammerite - na metal!"
Awatar użytkownika
krystyn-a
Arcykapłan
Posty: 1331
Rejestracja: 11 listopada 2006, 08:41
Lokalizacja: Trójmiasto

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: krystyn-a »

helmutt pisze:...bo może owa kobieta nie będzie katoliczką i będzie raczej prawdopodobne, że będzie chciała zyć a nie umrzeć "za wiarę" - a raczej "za prawdy zawarte w KKK" - mając nadzieję, że po latach jakiś papież ją kanonizuje albo i nie. Inna zdecyduje się poświęcić życie i tez nie wolno mówić, że popełnia błąd...
Poświęcić życie dla embriona, który nie ma szans przeżycia?
O rany... gdzie ja jestem? Myślałam, że to XXI wiek, a to... średniowiecze.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Awatar użytkownika
helmutt
Skryba
Posty: 273
Rejestracja: 27 września 2006, 07:49
Lokalizacja: LUBLIN

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: helmutt »

krystyn-a pisze:
helmutt pisze:...bo może owa kobieta nie będzie katoliczką i będzie raczej prawdopodobne, że będzie chciała zyć a nie umrzeć "za wiarę" - a raczej "za prawdy zawarte w KKK" - mając nadzieję, że po latach jakiś papież ją kanonizuje albo i nie. Inna zdecyduje się poświęcić życie i tez nie wolno mówić, że popełnia błąd...
Poświęcić życie dla embriona, który nie ma szans przeżycia?
O rany... gdzie ja jestem? Myślałam, że to XXI wiek, a to... średniowiecze.
Właśnie ów "embrion" jak to nazywasz - ma szanse przeżycia pod warunkiem, że matka donosi ciążę, ale poród ją najprawdopodobniej zabije - ot taka zagwozdka....

W ogóle to podajcie mi granicę czasową po której "embrion" staje się "człowiekiem"...
"Hammerite - na metal!"
Awatar użytkownika
marek
Garrett
Posty: 4775
Rejestracja: 09 grudnia 2003, 08:52
Lokalizacja: Poznań
Płeć:
Kontakt:

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: marek »

oj krystyna, czytasz strasznie wybiórczo. Mowa jest o sytuacji: "które ma zgniąć", a nie "czy zabić jedno, czy pozwolić umrzeć obu". Moim zdaniem to kobieta powinna miec prawo wyboru jeśli jest taka sytuacja, ew. lekarz jeśli kobieta nie jest w stanie podjąć decyzji.
ObrazekObrazek
"No one reads books these days"
Awatar użytkownika
krystyn-a
Arcykapłan
Posty: 1331
Rejestracja: 11 listopada 2006, 08:41
Lokalizacja: Trójmiasto

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: krystyn-a »

marek pisze:oj krystyna, czytasz strasznie wybiórczo. Mowa jest o sytuacji: "które ma zgniąć", a nie "czy zabić jedno, czy pozwolić umrzeć obu". Moim zdaniem to kobieta powinna miec prawo wyboru jeśli jest taka sytuacja, ew. lekarz jeśli kobieta nie jest w stanie podjąć decyzji.
Nie rozumiemy się, dla mnie donoszenie ciąży w takiej sytuacji nie wchodzi w rachubę, ratuje się to życie które jest tu i teraz, ciąża to nie jest eksperyment. :-D

[ Dodano: Wto 30 Cze, 2009 08:57 ]
Myślicie, że zdecydowanie się na aborcję to takie łatwe, że każda kobieta o niczym innym nie marzy? Jest to decyzja bardzo trudna, często brzemienna w skutkach, nie wszystkie kobiety to "cichodajki", jak to ktoś wcześniej określił. Jestem przeciwnikiem aborcji, ale nie znaczy, ze mam prawo decydować o życiu innych kobiet.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Awatar użytkownika
Maveral
Bruce Dickinson
Posty: 4661
Rejestracja: 11 kwietnia 2003, 12:07
Lokalizacja: Radlin
Płeć:

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: Maveral »

krystyn-a pisze:A jaki wybór? dziecko można uratować, pozwalając kobiecie umrzeć?
Krystyna, nie zrozumiałaś mnie (nas?) wcześniej. Mnie chodzi o sytuację, w której ciąża zagraża życiu kobiety. Wtedy pozwoliłbym na aborcję, żeby ta kobieta mogła żyć. Przekręciłaś sens mojej wypowiedzi, choć widzę, że nieświadomie ;)
Ciemność jest naszym sprzymierzeńcem!
Awatar użytkownika
helmutt
Skryba
Posty: 273
Rejestracja: 27 września 2006, 07:49
Lokalizacja: LUBLIN

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: helmutt »

krystyn-a pisze: Myślicie, że zdecydowanie się na aborcję to takie łatwe, że każda kobieta o niczym innym nie marzy? Jest to decyzja bardzo trudna, często brzemienna w skutkach, nie wszystkie kobiety to "cichodajki", jak to ktoś wcześniej określił. Jestem przeciwnikiem aborcji, ale nie znaczy, ze mam prawo decydować o życiu innych kobiet.
Przecież nikt tu nie pisał o zakazie całkowitym, czemu się ciskasz?
"Hammerite - na metal!"
Awatar użytkownika
Leming
Złodziej
Posty: 2565
Rejestracja: 17 stycznia 2005, 10:16
Lokalizacja: Statua postępu

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: Leming »

krystyn-a pisze:Niestety, władzom kościelnym nie podobała się jego działalność, gdzieś go przenieśli i straciłam z nim kontakt. Nowy proboszcz już nie był zainteresowany współpracą ze mną...
Nie byłaś sama z tym przypadkiem, tak jest zawsze. Jak w parafii u rodziny był młody ksiądz, wesoły, uprzejmy, nie kozaczył, za usługi brał prawdziwe "co łaska", a od biednych rodzin to nigdy nie brał kopert po kolędzie, a nawet wyciągał z zebranych wcześniej kopert pieniądze i biednym rodzinom je ofiarował. Niestety długo się nie ostał i został przeniesiony, mówi się, że na misję do Afryki. Na nic dały protesty ludzi i prośby do biskupa, żeby im nie zabierać tak fajnego księdza.
Potem zamiast niego przyszedł nowy ksiądz "skurwysyn", bo tak go zaczęli ludzie nazywać, to od razu rozpoczął swoje rządy. Obowiązkowe comiesięczne ofiary w kopertach imiennych, obowiązkowe prace na rzecz parafii, wulgarność wobec dzieci na religii, prowadzenie porannych mszy w stanie wątpliwym. :roll: Oczywiście na nic zdały się prośby parafian, nawet błagania u biskupa, żeby takiego księdza zabrał. Nadal urzęduje i ma się świetnie. Widać honorowana jest tu zasada BMW (Bierny, Mierny ale Wierny) - "Nie ważne ile dobrego zrobisz - ważne ile kasy zarobisz". :evil:
Kupię Azjatkę - najlepiej Japonkę (może być używana)

Suma całkowitej ilości Informacji we Wszechświecie jest stała i jest równa 0 (zero)
Awatar użytkownika
eLPeeS
Garrett
Posty: 3880
Rejestracja: 21 października 2004, 15:55

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: eLPeeS »

Na tacy lądowały banknoty o niskich nominałach, nadające się jedynie do podtarcia
Reszta artykułu ;) --> http://www.gp24.pl/apps/pbcs.dll/articl ... /289385623
"I'm the best there is at what I do, but what I do best isn't very nice."
Awatar użytkownika
helmutt
Skryba
Posty: 273
Rejestracja: 27 września 2006, 07:49
Lokalizacja: LUBLIN

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: helmutt »

eLPeeS pisze:
Na tacy lądowały banknoty o niskich nominałach, nadające się jedynie do podtarcia
Reszta artykułu ;) --> http://www.gp24.pl/apps/pbcs.dll/articl ... /289385623
Ja się dziwię samym ludziom. Bo zamiast podczas "mądrości" które pan ksiądz głosił z ambony odwrócić się na pięcie i wyjść z kościoła - tak wszyscy naraz - na pewno wówczas by panu ks. mowę odjęło - to oni pokornie wysłuchali inwektyw i oskarżeń a potem polecieli do gazety robiąc tym samym przysługę Kościołowi, który niestety wciąż chroni takich chuliganów.

Parafianie maja wielką siłę której zwykle nie umieja wykorzystać. W końcu to oni głównie finansują parafię. W sąsiedniej parafii miałem kilka lat temu podobny przypadek - proboszcz się szarogęsił, obrażał ludzi, wyzyskiwał ich z pieniędzy - co ludzie zrobili? A zaczęli po prostu chodzić do innych kościołów, doszło do tego, że msza niedzielna była odprawiania dla 4-5 osób. Gdzie indziej (o tym czytałem) - tez były podobne sprawy i raz po prostu nie wpuścili księdza do kościoła - staneli kołem, zagrodzili mu drogę do wejścia, skakał, rzucał się, ciskał, straszył - ale nic nie mógł zrobić. Po kilku dniach został odwołany.

Trzeba walczyć, a nie trwać w irracjonalnym strachu przed zwykłym zbójem, ktoremu się zdaje, że sutanna mu zapewni nietykalność i autorytet - a po cichu lecieć do gazet, które i tak nic nie zdziałają - a tylko dostarcza klerykałom pozywki do wycia o "ataku mediów na Kościół"...
"Hammerite - na metal!"
Awatar użytkownika
krystyn-a
Arcykapłan
Posty: 1331
Rejestracja: 11 listopada 2006, 08:41
Lokalizacja: Trójmiasto

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: krystyn-a »

Maveral pisze:Krystyna, nie zrozumiałaś mnie (nas?) wcześniej. Mnie chodzi o sytuację, w której ciąża zagraża życiu kobiety. Wtedy pozwoliłbym na aborcję, żeby ta kobieta mogła żyć. Przekręciłaś sens mojej wypowiedzi, choć widzę, że nieświadomie ;)
Problem polega na tym, że my wszyscy nie możemy się zrozumieć, być może to wina skrótów myślowych albo nieprecyzyjnych wypowiedzi. W moim poscie chodziło o to, że w tej konkretnej sytuacji nie ma wyboru.
krystyn-a pisze:A jaki wybór? dziecko można uratować, pozwalając kobiecie umrzeć? ...
Czy jest tu coś niejasne? Być może powinnam napisać: Czy jest jakiś inny wybór? Napisałeś: "...sytuacja, w której z powodu ciąży zagrożone jest życie kobiety..." - z powodu ciąży nie porodu, w/g nie ma innego wyboru, jak tylko ratować matkę.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Awatar użytkownika
Maveral
Bruce Dickinson
Posty: 4661
Rejestracja: 11 kwietnia 2003, 12:07
Lokalizacja: Radlin
Płeć:

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: Maveral »

Krystyna, jest wyjście. Jeśli kobieta sama decyduje się na kontynuowanie ciąży pomimo zagrożenia życia. Jednak musi to być jej suwerenna decyzja, a nie że nad nią będą stali "najlepsi doradcy świata" i będą tłukli jej do głowy, ze musi urodzić za wszelką cenę.
Ciemność jest naszym sprzymierzeńcem!
Awatar użytkownika
helmutt
Skryba
Posty: 273
Rejestracja: 27 września 2006, 07:49
Lokalizacja: LUBLIN

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: helmutt »

Tak, najgorsze jak w sprawę zaangażują się "ci, którzy wiedzą lepiej co nam potrzeba". U mnie w mieście rok temu był taki przypadek, że małoletnia dziewczyna chciała usunąc ciążę - szczegółów zajścia nie znam - faktem jest, że aktywiści kościelni wzięli sprawę w "swoje własne spracowane ręce" - no i rozpętali kolejną żenującą ruchawkę (bo tylko tak mogę nazwać poziom intelektualny tegoż) - posunietą do tego, że podawano publicznie prywatne dane lekarzy którzy rzekomo mieli tą ciąże usuwać.

Pamiętając o przypadkach z USA - gdzie dokonujący aborcji lekarze byli mordowani przez chrześcijańskich fanatyków - można zapytać jak dalejo się mogą posunąć aktywiści w obronie swojego punktu widzenia?
"Hammerite - na metal!"
ODPOWIEDZ