Bóg - istnieje czy nie?

Zajrzyj tutaj, jeśli masz ochotę pogawędzić, poplotkować i wtrącić swoje trzy grosze do dyskusji na tematy niemające wiele wspólnego z Thiefem.

Moderator: Bruce

Czy wierzysz w Boga?

Nie
22
35%
Tak
40
65%
 
Liczba głosów: 62

Awatar użytkownika
eLPeeS
Garrett
Posty: 3879
Rejestracja: 21 października 2004, 15:55

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: eLPeeS »

BodomChild pisze:W religii katolickiej najbardziej odrzuca mnie chrzest małych dzieci, czy ktoś się ich pyta o zgodę? Przez to muszę należeć do organizacji religijnej, z którą się zupełnie nie utożsamiam
Współczuje im wszystkim. Mi do tej pory żaden facet w sukience głowy wodą nie polewał ;) I nie zanosi się by ten stan (prawie jak "satan" ;)) uległ zmianie w najbliższej nieokreślonej przyszłości :)
BodomChild pisze:ale niestety to nie takie proste.
Ja wiem... To chyba zależy od proboszcza i jego czarnego widzimisię (albo jej nie widzi). Dwójka moich znajomych już jakiś czasu temu dokonała apostazji i nie było problemów. Ponoć od tamtej pory nawet chleb z biedronki smakuje lepiej ;)
"I'm the best there is at what I do, but what I do best isn't very nice."
Awatar użytkownika
Bandit
Strażnik Glifów
Posty: 4357
Rejestracja: 08 października 2002, 18:23
Lokalizacja: Szczytno

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: Bandit »

Ja wierzę w dobro i zło, człowieka oraz równowagę, a wiara w Boga to dla mnie wyższy stopień wtajemniczenia, którego pewnie nigdy nie osiągnę.

BodomChild, jeśli jako dorosła osoba stwierdzasz, że nie wierzysz w Boga to ten cały rytuał polewania wodą powinien być Ci obojętny, bo w takim przypadku woda, którą zostałeś polany nie jest dla ciebie jakaś inna, więc to czy zostałeś ochrzczony nie powinno stanowić dla ciebie żadnego znaczenia. Problem w tym, że jeśli żyje się w społeczeństwie gdzie 99% ludzi jest ochrzczona a ty należysz do tego 1% to stajesz się inny i niektórzy ludzie, jeśli się o tym dowiedzą to mogą zacząć inaczej cię odbierać. Dlatego w sumie wychodzi na to, że lepiej jest być ochrzczonym oraz przystąpić do pierwszej komunii świętej i bierzmowania żeby mieć po prostu Święty Spokój i nie odróżniać się od większości społeczeństwa.
:chase: :shoot: :guard:
Grzechu
Ożywieniec
Posty: 114
Rejestracja: 30 sierpnia 2006, 14:51
Lokalizacja: Poznań

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: Grzechu »

Umysł podpowiada mi, że nigdy nie zrozumiem Boga
Gdy przeanalizuję stworzenie wszechświata, gwiazd, planet (w tym naszej) to ciężko mi uwierzyć w Chrystusa. Chociaż jestem katolikiem (z przymusu) to i tak sam nie wiem w co wierzyć :roll:. Przy wierze zatrzymuję mnie głównie Dekalog którego muszę przestrzegać by nie ranić innych i samego siebie.
Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
Black_Fox
Szaman
Posty: 1015
Rejestracja: 23 września 2006, 11:54
Lokalizacja: The City

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: Black_Fox »

MOCNY temat. I ciekawy. :ok
Na początku nieskromnie powiem, że kilka dni temu sam chciałem założyć taki topic, ale tego no... konsekwencje? :) Ale skoro już jest, to wypada się udzielić.

Trudno mi odpowiedzieć czy wierzę. Jestem chrześcijaninem - nie z wyboru, ale jestem; wiara to już co innego.

Kiedy byłem młodszy wierzyłem, wiedząc - gdzieś w głębi siebie - że nie wierzę. :o Krótko: byłem jeszcze smarkiem i Kościół był chlebem powszednim.

Dzisiaj - jak już wspomniałem - mój stan duchowy jest w dziwnym stanie skupienia, coś jak 2 + 2 = 5. Nie jest to ani przyjemne, ani nieprzyjemne. Nic takie...
Boga, jako takiego, Jahwe, Elohima, Trójcę Świętą itd. uważam za wymysł. IMO nie ma czegoś takiego. Nie jestem osobą ani praktykującą, ani wierzącą, więc dlaczego suma dwa plus dwa daje pięć?
Śmiem mniemać, że za powstaniem tego wszystkiego - wszechświata, człowieka, ziemi stoi... no właśnie - co stoi? :) I to jest taka moja wiara, wiara w niewiedzę, łakomstwo i ciekawość której - ku mojemu zasmuceniu - nie zaspokoję za tego żywota. Mam nadzieję, że kiedyś ludzie odkryją kto czy może raczej co stoi za tym wszystkim: istnieniem, czasem, naturą... Kiedy podbijemy, Kosmos, gwiazdy, Wszechświat - a może i to będzie za mało?
Można to nazwać energią i nie mam tu na myśli znanej z dalekiego wschodu chi, czy Mocy z Gwiezdnych Wojen.

Moja wiara to niezaspokojona ciekawość.
Ciekawość i dążenie do poznania to moje przestępstwo.

Nie zdziwię się i nie żywię urazy, jeżeli ktoś uzna to co napisałem za stek bzdur, no ale...
... wracamy na ziemię.

Co mogę powiedzieć o Księdze nad księgami?
Nie przeczytałem całej, ale dla mnie to doskonałe źródło inspiracji oraz ciekawych, intrygujących historii; duża dawka moralności i prostych życiowych zasad.
Nie zawsze się z nią zgadzam. Nawet dość często.
Biblia to wielkie źródło.

A o samej kulturze katolickiej.
Ehhh, ta era moherów!
Najbardziej mnie wkurza, gdy taki Kowalski przeżywa kryzys wieku średniego/starszego, zaczyna go łupać w kościach, zdrowie się wali, śmierć zagląda przez okna do domu, to leeeciii do kościoła, a jak! I walić zdrowaśki! :))
Dzisiaj się z tego śmieję, ale kto wie... może i mnie to czeka?

Na przykład:
Niejaki Lech Jęczmyk - polski wybitny tłumacz (m.in. Vonnegut, Heller, Dick) - do pewnego wieku był w stanie głębokiego ateizmu.
Znał osobiście ks. Popiełuszkę, miał około 45 lat, kiedy zaczęła się afera wokół księdza, udał się do niego i powiedział, ze będzie i chce go ochraniać jak tylko potrafi.
Pierwszej nocy postawił ławkę w poprzek drzwi księdza Popiełuszki.
Po jakimś czasie - tuż przed śmiercią Popiełuszki - uświadomił sobie, że został w sposób niewytłumaczalny nawrócony...

A teraz z innej mańki: jak już kilka osób wspomniało, nienawidzę zmuszania praktykowania wiary katolickiej (i jakiejkolwiek innej!). Rodzice zmuszają swoje pociechy, aby chodziły do Kościoła. Jak odmówisz dla babci uczęszczania na mszę to dostanie zawału... Mam wolną wolę - robię co chcę.

Co więcej, wkurza mnie ignorancja starych babć, która ogranicza się do znajomości modlitw i psalmów/pieśni, a kto to był Judasz, to już niewiedzą. A gadanie w stylu: "Bo do Kościoła chodzić trzeba.", "Bo wierzyć w Boga trzeba." doprowadza mnie do szału.

Ogólnie rzecz biorąc za mało poznałem się na wierze chrześcijańskiej, aby wyrażać jakiekolwiek rozsądne zdanie na ten temat. Ale taki mały pościk nie zawadzi. :P
Na pewno wiem za mało, oraz - być może - jeszcze do tego nie dorosłem, z czasem może to się zmieni. Podobnie jak Bandit, wierzę w dobro i zło - a co za tym idzie w sumienie, wierzę w równowagę, wierzę i stosuję najważniejsze zasady moralne.

Amen!

[ Dodano: Pon 22 Cze, 2009 01:50 ]
Bóg mi wybaczy! Taka jego robota! :)) :evil:
- And...
- Remember to pick pocket of the party guests?
Awatar użytkownika
marek
Garrett
Posty: 4775
Rejestracja: 09 grudnia 2003, 08:52
Lokalizacja: Poznań
Płeć:
Kontakt:

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: marek »

BodomChild pisze:W religii katolickiej najbardziej odrzuca mnie chrzest małych dzieci, czy ktoś się ich pyta o zgodę? Przez to muszę należeć do organizacji religijnej, z którą się zupełnie nie utożsamiam. Jestem ciekawy ilu mielibyśmy katolików, gdyby chrzcić mogli się tylko dorośli.
Po to służy bierzmowanie (I komunię pomijam, bo tam czesto dzieci idą nie ze względów religijnych tylko ze względu na mamę, babcię, prezenty :roll: , a bierzmowanie jest w małym gronie (u mnie w domu do kawy z tej okazji był raptem jakiś dodatek - łał) i bez prezentów). Bierzmowanie się przyjmuje będąc już w wieku, kiedy człowiek jest świadomy podejmowanych decyzji i już zaczął sam kształtować swoje poglądy. Można więc przyjąć, że większość osób przyjmujących bierzmowanie w danym momencie w jakiś sposób wierzy w Boga (bo co ateistę obchodzi czy będzie miał potem ślub kościelny czy nie?). Szczególnie teraz, kiedy do bierzmowania trzeba się uczyć chyba 2 albo 3 lata.
timon pisze:Dla odwrócenia uwagi : jestem wierzący, że bóg nie istniej.
Agnostyk słaby ateista? Ja bym siebie określił raczej jako agnostyka teistę - obojętnie jakie by się nie pojawiły dowody, to jego istnienie nie zostanie bezwzględnie udowodnione, to i tak będą one niewystarczające, gdyż będa one posiadały naukowe wyjaśnienie (prędzej czy później), tak samo nie będzie nigdy dobrego dowodu przeciwnego. Natomiast wierzę, a jednym z argumentów jest argument kosmologiczny: świat jest, zmienia się, wszechświat nawet mógł powstać w wyniku wielkiego wybuchu, ale: - coś ten wybuch spowodowało; - coś spowodowało, że coś takiego jak WW było możliwe. Po prostu coś było na początku, albo nawet przed. Tak mysląc można się zapętlić i dojść do wniosku, że Bóg też musiał powstać z czegoś, ale to jest akurat już inny problem - nasz Stwórca istnieje niezależnie czy był od początku czy też został stworzony.
Grzechu pisze:Gdy przeanalizuję stworzenie wszechświata, gwiazd, planet (w tym naszej) to ciężko mi uwierzyć w Chrystusa. Chociaż jestem katolikiem (z przymusu) to i tak sam nie wiem w co wierzyć . Przy wierze zatrzymuję mnie głównie Dekalog którego muszę przestrzegać by nie ranić innych i samego siebie.
Z przymusu? Nie bardzo rozumiem? Co Cię trzyma? Jeśli rodzice to w porządku - presja, ale tak ogólnie? Dekalog Cię trzyma? "Niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie." Dekalog to prawo moralne, niewiara w Boga (nawet jesli zdaniem Kanta prawo moralne pochodzi od Boga) Cię go nie pozbawi.
Black_Fox pisze:Bóg mi wybaczy! Taka jego robota!
Wierzysz, że wybaczy Ci ktoś w kogo nie wierzysz? :P

Przede wszystkim nie można utożsamiać wiary w Boga z klepaniem zdrowasiek, przyklaskiwaniem wszystkiemu co powie Kościół (taki lub inny), dawaniem na tacę czy choćby chodzeniem do kościoła - wiara w Boga jest stanem umysłu, światopoglądem. Można być postrzeganym przez otoczenie jako ateista, ale wierzyć, a mozna być postrzeganym jako osoba wierząca, ale nie wierzyć (a zachowanie zgodnie z jakimiś zasadami to dla nas rutyna).
Bukary pisze:Aha, czyli Bóg czasem jest miłosierny, a czasem wyłazi z Niego niezły gangsta. Dziękuję, postoję.
Cytat:
jak i wraz z upływem czasu mógł zmienić w pewnym stopniu swoje podejscie do ludzi


Zmienić podejście? Wszechmogący i wszechwiedzący?
Nie to miałem na myśli - chodziło m io to, że nie wiadomo co nim kieruje lub kierowało. Kiedyś to, że by lsrogi było dobre, potem czasy się zmieniły. Nikt nie wie jaki jest cel tych działań. Zmiana podejscia? Czemu nie, jako wszechwiedzący wie jakie będą skutki każdego z działań, więc mógł zmienić podejście aby owe skutki były inne. Ale dla Niego wiadomo jakie. Z wszechmocą to jest tak jak w tym paradoksie: czy Bóg jest w stanie stworzyć kamień, którego sam nie uniesie? Może i może, ale po co?
ObrazekObrazek
"No one reads books these days"
Awatar użytkownika
Maveral
Bruce Dickinson
Posty: 4661
Rejestracja: 11 kwietnia 2003, 12:07
Lokalizacja: Radlin
Płeć:

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: Maveral »

Istnieje także problem tego, że w szczególności wśród młodych ludzi panuje... hmmm... moda na ateizm, tudzież wiarę w jakieś totalne bzdury. Ktoś im nawciska frazesów do głów, a potem nie-wierzenie w cokolwiek jest "tru". Niestety jak ktoś sobie własnego poglądu nie wyrobi, to jest stracony, bo znajdzie się takich kilku "tru"-ludzi, a reszta idzie za nimi, dlatego że oni mówią, że tak trzeba. Głupota, ale niestety prawdziwa :|
Ciemność jest naszym sprzymierzeńcem!
Awatar użytkownika
Edversion
Arcykapłan
Posty: 1405
Rejestracja: 21 sierpnia 2006, 10:19
Lokalizacja: Zabrze

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: Edversion »

Trudne pytanie. Chociaż Bóg jest malowany i opisywany na wizerunek człowieka, to mimo wszystko z całą pewnością nim nie jest. Bóg całkowicie przekracza granice naszej wyobraźni. Spróbujcie sobie np. wyobrazić, że Bóg się nie zrodził. On poprostu cały czas istnieje. Nie miał początku. Albo, że jest wszędzie i widzi wszystko. Ci co szukają dowodów - Jak to wyjaśnicie? ;)

Ja mimo wszystko jestem osobą wierzącą (mimo momentów słabości co do wiary) i bliską z Kościołem (aktualnie lektor, ale od przyszłości wielce prawdopodobne że organista). Bóg jest osobą, z którą pod koniec dnia w modlitwie mogę porozmawiać, wspólnie przemyśleć swoje postępowania, zwierzyć się i powierzyć.
Maveral pisze:Niestety jak ktoś sobie własnego poglądu nie wyrobi, to jest stracony
Gdyby wszyscy wyrabiali swoje poglądy, nie byłoby już na ziemi ludzi wierzących. ;)
Awatar użytkownika
SPIDIvonMARDER
Garrett
Posty: 5183
Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
Płeć:
Kontakt:

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: SPIDIvonMARDER »

Hehe, w moim mieście zanotowano taki przypadek, że nazwiska uczniów (z jednego liceum), którzy nie chodzą na religię, były publicznie w kościele piętnowane oraz utrudniano im zawarcie małżeństwa ;)


A zapomniałem wypowiedzieć się na temat Żydów.

Nacja jak każda inna, ma wady i zalety. Faktycznie, są przewrażliwieni na punkcie Holocaustu... ale która nacja nie jest? Jak powiesz Polakowi, że przesadza z tymi zaborami, to ciebie ukatrupi w myślach xD. Tak samo Francuz jeśli chodzi o okupację hitlerowską, Rosjanin o rewolucję, Niemiec o NRD. Uważam, że nie jest prawdą, że wszyscy ludzie na swiecie sa tacy sami... nie są bardzo żróżnicowani. Oczywiście, nie powinno się mówić o całych narodach... ale faktycznie da się zauważyć, że Włosi są bardziej gorącokrwiści, Niemcy skurpulatni, Polacy sprytniejsi, Rosjanie zdeterminowani.
Nie zmienia faktu, że żaden narod nie jest lepszy/gorszy. Jest inny!
Osobiście mam w sobie krew polską, tatarską, niemiecką, ukraińską... no chyba jeszcze tylko marsjańskiej brakuje :P
Obrazek
Awatar użytkownika
eLPeeS
Garrett
Posty: 3879
Rejestracja: 21 października 2004, 15:55

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: eLPeeS »

Grzechu pisze:Przy wierze zatrzymuję mnie głównie Dekalog którego muszę przestrzegać by nie ranić innych i samego siebie.
No ta. Dobrze że jest coś co hamuje typowego katolika. Inaczej poszedłby na ulicę gwałcić, palić, mordować, plądrować - zupełnie niczym Cortez ;)
Edversion pisze:Bóg jest osobą, z którą pod koniec dnia w modlitwie mogę porozmawiać, wspólnie przemyśleć swoje postępowania, zwierzyć się i powierzyć.
Tylko uważaj. Zgodnie ze starym porzekadłem "gdy ty mówisz do Boga to jest modlitwa ale już gdy Bóg mówi do ciebie to to się nazywa schizofrenia paranoidalna" ;) Ja jednak pod koniec dnia wolę porozmawiać z kimś namacalnym - osobą najbliższą czy przyjaciółmi. Większa szansa że mi odpowiedzą no i nie zostanę przy tym uznany za wariata który gada do ściany ;)
"I'm the best there is at what I do, but what I do best isn't very nice."
Awatar użytkownika
krystyn-a
Arcykapłan
Posty: 1331
Rejestracja: 11 listopada 2006, 08:41
Lokalizacja: Trójmiasto

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: krystyn-a »

eLPeeS pisze:Tylko uważaj. Zgodnie ze starym porzekadłem "gdy ty mówisz do Boga to jest modlitwa ale już gdy Bóg mówi do ciebie to to się nazywa schizofrenia paranoidalna" ;) Ja jednak pod koniec dnia wolę porozmawiać z kimś namacalnym - osobą najbliższą czy przyjaciółmi. Większa szansa że mi odpowiedzą no i nie zostanę przy tym uznany za wariata który gada do ściany
Trudno zachować powagę jak czyta się Twoje wypowiedzi, tym razem też się obśmiałam.

Czy Bóg istnieje? Pytanie retoryczne, a odpowiedź może być tylko jedna, istnieje dla kogoś, kto w niego wierzy. Każdy ma swojego "Boga" można go nazywać dobrem, złem, siłą sprawczą i czym tam jeszcze lub przyjąć gotowy wzorzec proponowany przez Kościół, co jest najłatwiejsze. Zwykły, szary człowiek potrzebuje wiary chociażby po to aby móc wytłumaczyć sobie przeciwności losu, np. nagłą śmierć bliskiej osoby, zawsze można powiedzieć "Bóg tak chciał" lub "niezbadane są wyroki boskie" i sprawa zalatwiona. Religia proponuje wiarę w życie pozagrobowe, co pozwala pogodzić się z nieuchronnym końcem jaki każdego czeka, łudzi życiem wiecznym, co większości ludzi pozwala normalnie egzystować.
Bóg potrzebny jest także po to, aby było kogo obarczyć swoimi niecnymi uczynkami (spowiedź), historia pokazuje, ile zła uczyniono na przestrzeni wieków z imieniem Boga na ustach, a ile zła dzieje się teraz, każdy widzi. Kościół jest niczym innym jak tylko instytucją, a księża, pełniącymi rolę pośredników między wiernymi a Bogiem, urzędnikami. Jeżeli komuś odpowiada taki rodzaj urzędu, jego sprawa. Jeżeli Bóg istnieje, to biorąc pod uwagę jego poczucie sprawiedliwości i miłosierdzie, każdy , wierzący czy nie, trafi tam gdzie jego miejsce, a więc chodzenie do kościoła "na wszelki wypadek" mija się z celem i może przynieść wręcz odwrotny skutek, pamiętajcie o tym hipokryci (również moherowcy).
Kiedyś zapytano pewnego znanego człowieka (wyleciało mi z głowy nazwisko), "jest pan wierzący?", okazał zdziwienie i odpowiedział, "nie, przecież jestem naukowcem".
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Awatar użytkownika
Juliusz
Złodziej
Posty: 2774
Rejestracja: 04 stycznia 2004, 11:28
Lokalizacja: Dublin
Kontakt:

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: Juliusz »

Jeśli już rozmawiacie na temat Boga to nauczcie się proszę odróżniać wiarę i religię od Kościoła. To, czy Bóg istnieje czy nie nie ma nic wspólnego z tym, co mówią i jak żyją księża. To tak, jakby podważać wartość powieści, tylko dlatego, że druk i papier są słaby....
Z jednej strony rozumiem wszystkie te traumatyczne wspomnienia związane ze zmuszaniem do obrzędów religijnych, ponieważ polski katolicyzm niestety jest bardzo powierzchowny, nastawiony na obrzędowość i masowość. Do tego mamy straszną mentalność - ocenianie ludzi po częstotliwości chodzenia do kościoła itp. itd. Ale jeśli chcemy się uważać za ludzi dorosłych i samodzielnie myślących to powinniśmy się z tych stereotypów umieć wyrwać, a nie obrażać na babcię, mamę, dziadziusia i sąsiada i psioczyć na Kościół i swoją zacną dupą na Pana Boga się odwracać i wyśmiewać go przy każdej okazji.

Jako że większość osób albo ma uraz do religii albo nie jest w stanie jakoś odważnie i jednoznacznie się określić i wymyśla sto pięćdziesiąt odcieni szarości wiary, to ja chcę powiedzieć jasno, że tak - wierzę w Boga i jestem praktykującym chrześcijaninem. Nie lubię słowa katolik (choć nim jestem), bo to zwraca uwagę właśnie na tą całą obrzędowość, a mnie interesują bardziej uniwersalne wartości, które wiara chrześcijańska ze sobą niesie.
Jak już wspomniałem - nie odpowiada mi polski styl katolicyzmu, który szczególnie na wsiach się uwydatnia. Sterowanie ludźmi poprzez wizje piekła i nieba itp. itd. Tymniemniej, jest to coś, od czego można się odciąć, nie tracąć woli kontaktu z Bogiem. Wielu, którzy krytykują polski katolicyzm, nie stać tak naprawdę na odwagę i sprzeciwić się temu ("chodzę do kościoła dla towarzystwa..." - ktoś napisał. A więc jednak chodzisz, bo nie masz odwagi powiedzieć rodzicom, że Tobie to nie odpowiada...) Ja osobiście brałem ślub z osobą niepraktykującą, co wymagało ode mnie raz, że sporo formalności (załatwiałem papiery poprzez arcybiskupa w Dublinie, nim doszły do Polski itp. itd.) a z drugiej strony - zrobiłem to wbrew oczekiwaniom mojej rodziny - również baaardzo katolickiej. Ale łączą mnie z żoną wartości - i to jest najważniejsze.

A co do istnienie Boga - to kwestia wiary. Nie próbuję tego nawet udowadniać, bo myślę, że się nie da. W końcu taka jest natura boska.

A do tych, którzy w Piśmie Świętym widzą bajki wyssane z palca i niezbyt ciekawe fantasy - wolelibyście słyszeć historie możliwe, bez cudów i bez mistyczności? To by nie były zatem powieści o Bogu, tylko zwykłych ludziach... Ponoć wiara w Boga jest pragnieniem, darem, który nie jest dany każdemu... Im dłużej żyję, tym bardziej się o tym przekonuję, choć sam do końca tego jeszcze nie rozumiem.

@Bruce- Twoje poglądy są bardzo interesujące... W tym pienieniu się na Żydów masz o dziwo poglądy nadzwyczaj zbieżne z poglądami Rydzola - wielkiego wrzoda w polskim Kościele. Niektórzy mogą tu widzieć sprzeczność, ale ja widzę zbieżność... Ta sama ślepota jest cechą jednej i drugiej skrajności.
Awatar użytkownika
Kurak
Mechanista
Posty: 359
Rejestracja: 10 marca 2007, 22:14
Lokalizacja: z Przyszłości
Kontakt:

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: Kurak »

A ja wierzę w Boga, jestem też katolikiem, chodzę co niedziela do kościoła. Ponadto uważam właśnie, że wierząc nic nie tracę, a mogę zyskać - bardziej więc opłaca się wierzyć i postępować wg przykazań, co znów wcale bardzo nie ogranicza. I nie widzę w tym strachu, jak to ktoś określił, już prędzej chciwość ;]
Co więcej, staram się myśleć sam za siebie i czasem nie podoba mi się to, co robi Kościół jako instytucja, np. zaglądanie ludziom do łóżka, potępianie klonowania. Denerwuje mnie, że Kościół nic nie robi z Rydzykiem i że kategorycznie sprzeciwia się używaniu prezerwatyw. Irytuje mnie też fakt, że wielu ludzi uważa się za katolików, a gdy w Boże Ciało wyjdą na procesję od razu zaczynają gadać.
Ale równie mocno frustruje mnie niedawna moda na bycie antykatolikiem. To fakt, że księżom można często wiele zarzucić (co mnie boli, ale taka prawda), faktem jest też, że teraz przeciętny "katolik" to moherowa babcia albo ktoś nietolerancyjny dla niewierzących. Tyle, że to, co robią ci antykatolicy, jest totalnie lamerskie. Zamiast obrażać tych "katolików" jako takich, wrzucają na cały katolicyzm, obrażając nie tylko "katolików", ale i katolików.
Jeśli chodzi o Żydów - owszem, byli tępieni przez nazistów a Holokaust był czymś ubliżającym całej ludzkości; dobrze więc, że pilnują, by np. nikt go nie negował. Przesadzają jednak przypominając o nim na każdym kroku czy unosząc się zauważywszy w japońskiej świątyni swastykę, która sama w sobie nie jest symbolem nazistowskim.
Wymyśliłem sobie na to sposób: będę udawał głuchoniemego.
J. D. Salinger, "Buszujący w zbożu"
Awatar użytkownika
BodomChild
Złodziej
Posty: 2419
Rejestracja: 15 maja 2006, 23:32
Lokalizacja: Pabianice

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: BodomChild »

Kurak pisze:Ale równie mocno frustruje mnie niedawna moda na bycie antykatolikiem.
Też mnie to wkurza, a najbardziej tacy co to w niedzielę grzecznie z mamusią do kościoła, a w domu każdy komentarz na onecie zaczynają od "No i co wy na to KATOLE?!".

Niesamowicie drażni mnie też bardzo powszechne w dzisiejszym "postępowym świecie", faworyzowanie pewnych grup społecznych i gnojenie innych. Taką "świętą krową" jest np. islam. Dlaczego? Bo ci wszyscy wojujący ateiści doskonale wiedzą, że zwykły katolik najwyżej się trochę zeźli a banda obrażonych muzułmanów zaraz łapie za kałachy i rwie się do obcinania głów. Mentalność dzisiejszych "oświeconych" dobrze obrazuje ten rysunek:

Obrazek
PAŃSTWO POLSKIE ODZYSKUJE GODNOŚĆ
Awatar użytkownika
Bruce
Strażnik Glifów
Posty: 3834
Rejestracja: 06 maja 2003, 17:58
Lokalizacja: Lublin
Płeć:

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: Bruce »

Ja tam nie wierzę i raczej nie uwierzę. I jedno mnie denerwuje. To, że w Polsce KK jest finansowany z budżetu. Dlaczego mam płacić na kogoś, kto w ogóle nic nie robi, a ma najwięcej do powiedzenia? Jeszcze kolka słów o ST. Kiedyś oglądałem na Discovery program o ST i wyszło na to, że część z tych zdarzeń miała miejsce, ale nie tak jak to opisuje PŚ. Prawie nic nie pamiętam poza jednym. Mianowicie przeprawa przez morze gdzie Mojżesz podzielił je na pół tworząc suchą ścieżkę. W rzeczywistości były to bagna gdzie znali przez nie drogę. Na pewno nie było w tym nic z boskiej interwencji.
@Judith - ty mnie z tym rydzem nie porównuj. Jego to bym najchętniej zabił i byłaby to śmierć długa i bolesna. Najdziwniejsze jest to, że ludzie mu wierzą. Głównie moherowe berety, ale także młodzi ludzie. I to jest straszne.
Tomorrow comes tomorrow goes
But the cloud remains the same
Wonder why he’s feeling down
Tears of a clown
Obrazek
Awatar użytkownika
peter_spy
Złodziej
Posty: 2556
Rejestracja: 14 września 2002, 22:31
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: peter_spy »

Hej, ale ja tu nic nie pisałem ;)

A odnośnie tematu, to sprawa jest stara jak świat, zwłaszcza jeśli chodzi o Chrześcijaństwo, które na tle innych religii jest bardzo trudne - ale to się skwapliwie pomija w wykładni kościoła.

Piękne i poruszające są kwestie związane z miłością, szacunkiem i pokorą wobec bliźnich. Z drugiej zaś strony, bazując na tekstach źródłowych bardzo ciężko jest powiedzieć, co to tak właściwie znaczy wierzyć, kto może zaliczać się do tych wierzących, a kto nie "został wybrany". Podobnie cała perspektywa świata, w którym mamy przykazania, ale i wolną wolę. Jest perspektywa zbawienia, ale żadnej pewności co do jego uzyskania - nawet jeśli będziemy się ze wszystkich sił starali, to i tak o wszystkim zadecyduje szef na górze, którego wyroków nie znamy.

Stąd dziwi mnie popularność tej religii, skoro np. taki Buddyzm jest znacznie bardziej przystępny, mniej "dramatyczny" i w zasadzie zaczyna się od porad jak być szczęśliwym i uwolnić się od negatywnych emocji. A potem to już jak zechcesz, możesz iść dalej albo zatrzymać się na owych wskazówkach.

Z drugiej zaś strony Chrześcijaństwo jest religią krzewioną, "wojującą", a Buddyzm już jakby niekoniecznie, może stąd taki stosunek liczby wyznawców.
MTJ
Miastolud
Posty: 41
Rejestracja: 23 września 2008, 20:05

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: MTJ »

Bruce pisze: I jedno mnie denerwuje. To, że w Polsce KK jest finansowany z budżetu. Dlaczego mam płacić na kogoś, kto w ogóle nic nie robi, a ma najwięcej do powiedzenia?
Nie narzekaj, bo w niektórych krajach europejskich (Niemcy, Austria, Szwajcaria, kraje skandynawskie) odprowadzany jest obowiązkowy bezpośredni podatek na wybraną chrześcijańską wspólnotę religijną.
Awatar użytkownika
eLPeeS
Garrett
Posty: 3879
Rejestracja: 21 października 2004, 15:55

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: eLPeeS »

krystyn-a pisze:Trudno zachować powagę jak czyta się Twoje wypowiedzi, tym razem też się obśmiałam.
Prawidłowo. Śmiech to zdrowie :)
MTJ pisze:Nie narzekaj, bo w niektórych krajach europejskich (Niemcy, Austria, Szwajcaria, kraje skandynawskie) odprowadzany jest obowiązkowy bezpośredni podatek na wybraną chrześcijańską wspólnotę religijną.
Tak, tylko odprowadzają go tylko Ci którzy się zadeklarują jak osoby wierzące. Pozostali nie muszą łożyć na panów w czarnych mundurkach i im podobnych. Zawsze mnie ciekawiło ile osób by się zadeklarował jako osoby wierzące u nas w kraju gdyby mieli do wyboru: dostać powiedzmy 3% podatku dochodowego z powrotem do ręki albo przekazać tą kwotę na KK (prawie jak KKK ;))
"I'm the best there is at what I do, but what I do best isn't very nice."
Awatar użytkownika
Leming
Złodziej
Posty: 2564
Rejestracja: 17 stycznia 2005, 10:16
Lokalizacja: Statua postępu

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: Leming »

W sprawie głównego tematu, to oczywiście moim zdaniem, zależy jak zdefiniować całego "Boga". Co pod tym pojęciem należy rozpatrywać? Stan materii, energii, ducha, rozwoju ewolucyjnego, czy nieznanego promieniowania? Zakłada się, że Bóg jest inteligentny, więc musiałby mieć pewną "żyjącą" (na swój sposób) formę pseudo-energetyczno-materialną. Więc gdzie go szukać? Czy jako miłego dziadka z brodą dającego różne życiowe rady (jeśli wierzyć twierdzeniom, że różni Bogowie potrafią przyjmować ludzkie formy), może w każdym innym człowieku, bo skoro wszyscy jesteśmy zbudowani z kosmicznych cząstek, więc musielibyśmy mieć w sobie cząstkę czegoś boskiego. Może chodzi o pewną dosyć ogromną przewagę różnego rodzaju bytowania lub rozwoju naukowo-duchowo-emocjonalnego? Wyprzedzający nas technologicznie o 10000 lat kosmici byliby dla rasy ludzkiej pewnego rodzaju Bogami.
Z góry odrzucam argumenty typu "brak możności zdefiniowania, nieskończoność i niemożliwość zrozumienia" (bo co może być niezrozumiałe dla najbardziej rozwiniętego ludzkiego mózgu, być może jest zrozumiałe dla bardziej rozwiniętych form bytowania). Tysiąc lat temu prąd elektryczny, jeśli nawet występował naturalnie w przyrodzie i akurat kogoś poraziło, też był nie możliwy do zdefiniowania i zrozumienia (czasem przypisywało się jego działanie różnym czarom czy innym boskim interwencjom).
Także definicja to podstawa. Jeśli nie potrafisz zdefiniować tego czego szukasz, to szukaj czegokolwiek dzięki czemu to zdefiniujesz (spoko, masz całe życie przed sobą). ;)
BodomChild pisze:Taką "świętą krową" jest np. islam.
Nie zgadzam się z kolegą. Wg mnie każda religia i ślepa wiara jest zła. A "święte krowy" są w każdym takim środowisku, które reprezentują. Dla przykładu, w mediach amerykańskich mówi się, że cały Islam to religia terroryzmu, bo islamiści podkładają bomby i robią inne straszne rzeczy (oczywiście nie mówi się już o tym, że znaczna większość z pośród tych aktów agresji jest zbrojnym protestem przeciwko różnego rodzaju inwazjom militarnym, czy innej "pomocy wyzwolicielskiej" krajów obcych). Z drugiej strony gdy pewien amerykanin zastrzelił właściciela kliniki aborcyjnej, gdyż "działał zgodnie ze słowem bożym" to jakoś nie słyszałem, żeby media mówiły, że Chrześcijaństwo jest złe. Jeśli ktoś propaguje religię islamską, to z pewnością zamierza mordować niewiernych. Jeśli Amerykanie rozdają Biblie w krajach arabskich to jest ewangelizacja.
Lub też, powołując się na słowa jednego z pracowników wywiadu, zamieszczonego w jednym z telewizyjnych programów interwencyjnych, dotyczących sposobu reformy służb specjalnych przez ekipę Pana posła Macierewicza (cytat z pamięci): "Jeśli ktoś mówi pozytywnie o religii katolickiej, z pewnością ma zamiary zacne. Jeśli mówi pozytywnie o innej religii, z pewnością jego zamiary są niecne".

A może pamiętacie, jak kilka lat temu była pewna akcja, że media w różnych krajach (w tym chyba kilka z czasopism polskich) powołując się na "obronę wolności słowa", drukowało karykaturę proroka Mahometa z bombą na głowie. Oczywiście hasłem przewodnim było to, iż Islam zachęca do zamachów bombowych, jak to robią niektórzy islamscy fanatycy. Oczywiście po protestach krajów islamskich, takie media wycofały się, przeprosiły, oczywiście dodając stwierdzenie, że "wolności słowa nie ma w niektórych miejscach". Wtedy sobie pomyślałem, a może by by te same media w ramach "przeprosin", przy okazji pokazując tę całą "wolność słowa" wydrukowały np. kontrkarykaturę Apostołów wyłudzających majątki, nadużywających alkoholu, pazernych na władzę i gwałcących małe dzieci, tak jak to robią niektórzy księża katoliccy. Nie! Taka sytuacja nie mogłaby mieć miejsca, gdyż wtedy takie media przestałyby w danym kraju istnieć. Jak widać, nie wolno tknąć "świętych krów" sprawujących władzę na danym terenie. W myśl zasady krytyka innych - wolność słowa, krytyka swoich - jesteś wywrotowcem.

Moim zdaniem każdy ma prawo wierzyć w co chce. Dowolną ideologię z popularnych religii, kosmitów, Matkę Naturę, siebie samego czy elementarną moc kamienia. Uważam, że częścią życia każdego człowieka jest poszukiwanie sensu i celu jego istnienia na tym świecie (lub szukanie tego całego Boga, jak kto woli). Prorocy i inni przewodnicy duchowi powinni służyć swoją pomocą w tym zakresie. Nie powinni zmuszać do swojej jedynej i prawdziwej prawdy, obiecując cudy niewidy, 100 dziewic, wieczne szczęście pośmiertne czy lepsze życie w kolejnym wcieleniu. A tym, którzy się nie podporządkują grozić i straszyć Piekłem (wersja light), publicznym wyczytywaniem nazwisk, kto we wsi jest złem i szatanem (wersja medium) czy też wręcz szantażem (wersja hard) - "dziadków nie dam pochować, dziecka nie ochrzczę". ;)

A na koniec kilka (moich ulubionych) cytatów dotyczących spraw religijnych.

Żeby patrzeć okiem religii, trzeba by najpierw zamknąć oko rozumu.

Wystarczyłoby im [księżom] nie dać nic oprócz słów modlitwy, a poznikaliby wszyscy bez śladu.

Kościół z Narodem, Naród z torbami.

Szukając prawdziwego człowieka poszczącego,
nie odnalazłem ani jednego biskupa szczupłego.

Gdy pewnego razu przybyli do nas kapłani i misjonarze, mieli w rękach tylko Biblie, a my mieliśmy całą naszą afrykańską ziemię. I powiedzieli do nas "Módlcie się!" i zamknijcie oczy. Gdy je otworzyliśmy, to okazało się, że jest na odwrót. My mamy w rękach same Biblie, a oni mają całą ziemię -
Desmond Tutu, laureat Pokojowej Nagrody Nobla.

Błogosławieni niech będą Ori! :))
Ostatnio zmieniony 22 czerwca 2009, 15:34 przez Leming, łącznie zmieniany 6 razy.
Kupię Azjatkę - najlepiej Japonkę (może być używana)

Suma całkowitej ilości Informacji we Wszechświecie jest stała i jest równa 0 (zero)
Awatar użytkownika
speede
Skryba
Posty: 302
Rejestracja: 05 lutego 2009, 10:11
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: speede »

Jeżeli chodzi o pytanie tytułowe to:
istnieje albo nie istnieje.

Wiara to kwestia wiary (jakkolwiek głupio i nie po polsku to brzmi) i nikt istnienia Boga ani jego nie istnienia nie udowodnił i moim zdaniem nie udowodni.
Kwestia kościoła to już inna sprawa. Twierdziłem i twierdzę, że aby wierzyć i być chrześcijaninem kościół nie jest niezbędny, a niejednokrotnie jest wręcz czymś odstraszającym od wiary. Kościół, jako instytucja, moim zdaniem, z uporem maniaka strzela sobie, co jakiś czas w kolano, a ludzie i tak wierzą i nie mówię tu o fanatykach. Wniosek: wiara jest ludziom potrzebna, jednym wiara w Boga innym wiara w jakaś ideę jeszcze innym w ludzi itd. a kościół generalnie jest potrzebny sam sobie(aczkolwiek robi tez dużo dobrego).

Apropo opodatkowania. Obecnie podobno ponad 90% Polaków deklaruje bycie katolikami. Też się zastanawiałem ile spadłby ten procent gdybyśmy mieli obowiązek dodatkowego opodatkowania na rzecz kościoła, do którego przynależność deklarujemy.
Awatar użytkownika
Leming
Złodziej
Posty: 2564
Rejestracja: 17 stycznia 2005, 10:16
Lokalizacja: Statua postępu

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: Leming »

Bukary pisze:

To jest celowe. Jak do czegoś lub kogoś nie mam szacunku, piszę z małej litery.
Że co? To jakbyś nie miał szacunku do Polski, pisałbyś: "polska"? A jakbyś mnie nie poważał, pisałbyś: "paweł"? Albo piszesz poprawnie pod względem ortograficznym, albo nie.
Bukary, trochę konsekwencji. Pamiętam to jak dziś, bo wcale nie tak dawno (jakieś 4 lata temu) była podobna dyskusja. No i zwróciłem Ci uwagę w formie zapytania, dlaczego napisałeś w środku zdania wyraz "Papież" z dużej litery, skoro to taki sam "tytuł" jak prezydent czy premier. (Czy coś podobnego, gdyż dawno to było i dokładnie nie pamiętam treści dyskusji). Odpisałeś mi wtedy, że użyłeś dużej litery celowo chcąc okazać szacunek do wymienionej w zdaniu postaci. ;)
Zatem skoro ktoś wywyższa coś/kogoś pisząc celowo nazwę z dużej litery, to dlaczego nie można czegoś/kogoś poniżyć używając do tego celu litery małej?
Kupię Azjatkę - najlepiej Japonkę (może być używana)

Suma całkowitej ilości Informacji we Wszechświecie jest stała i jest równa 0 (zero)
Awatar użytkownika
Bukary
Homo Rhetoricus
Posty: 5569
Rejestracja: 12 sierpnia 2002, 18:15
Lokalizacja: Gildia Topielników (przy tawernie Pod Rozszalałym Wichrem)

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: Bukary »

Leming pisze:
Bukary pisze:

To jest celowe. Jak do czegoś lub kogoś nie mam szacunku, piszę z małej litery.
Że co? To jakbyś nie miał szacunku do Polski, pisałbyś: "polska"? A jakbyś mnie nie poważał, pisałbyś: "paweł"? Albo piszesz poprawnie pod względem ortograficznym, albo nie.
Bukary, trochę konsekwencji. Pamiętam to jak dziś, bo wcale nie tak dawno (jakieś 4 lata temu) była podobna dyskusja. No i zwróciłem Ci uwagę w formie zapytania, dlaczego napisałeś w środku zdania wyraz "Papież" z dużej litery, skoro to taki sam "tytuł" jak prezydent czy premier. (Czy coś podobnego, gdyż dawno to było i dokładnie nie pamiętam treści dyskusji). Odpisałeś mi wtedy, że użyłeś dużej litery celowo chcąc okazać szacunek do wymienionej w zdaniu postaci. ;)
Zatem skoro ktoś wywyższa coś/kogoś pisząc celowo nazwę z dużej litery, to dlaczego nie można czegoś/kogoś poniżyć używając do tego celu litery małej?
Oj, Lemingu, jestem bardzo konsekwentny.

Ortografia nie działa na zasadzie, którą sobie wymyśliłeś (wielka litera = szacunek, mała = brak szacunku). Otóż mogę napisać jakiś rzeczownik wielką literą, jeśli chcę w ten posób wyrazić swój szacunek dla osoby, idei itd. Przykładem może być list i typowe dla takiej wypowiedzi formy zaimków. To się nazywa w słowniku ortograficznym "użycie wielkiej litery ze względów uczuciowych i grzecznościowych". Oczywiście, nie należy tego nadużywać, bo popadniemy w stylizację.

Ale znaczenia wyrazu, który przyjęło się pisać wielką literą, nie możesz "pomniejszyć", stosując małą literę. To jest po prostu błąd. Poważny. Słownik ortograficzny nie notuje "użycia małej litery w celu wyrażenia negatywnych emocji".

BTW, nie przypominam sobie żadnej dyskusji o papieżu czy Papieżu.
Thief Antologia PL: od 20 X 2006 w sklepach!
Zagraj w FM Old Comrades, Old Debts i zobacz moje zrzuty.
Awatar użytkownika
marek
Garrett
Posty: 4775
Rejestracja: 09 grudnia 2003, 08:52
Lokalizacja: Poznań
Płeć:
Kontakt:

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: marek »

eLPeeS pisze:Zawsze mnie ciekawiło ile osób by się zadeklarował jako osoby wierzące u nas w kraju gdyby mieli do wyboru: dostać powiedzmy 3% podatku dochodowego z powrotem do ręki albo przekazać tą kwotę na KK
Mnóśtwo wyjeżdżających za granicę wyrzeka się kościoła, aby więcej ka$y zarabiać - potem mają problemy po powrocie. Wychodzi hipokryzja.

@BodomChild: To zależy. Wszystko jest kwestią polityki oraz dystansu do religii (co nie zmienia faktu, że dowolną obrazę uczuć religijnych powinno się tępić). Jeżeli politycznie opłaca się rozdmuchać sprawę jakiejś pojedynczej wypowiedzi niepochlebnej wobec jakiejś religii, to ta sprawa zostanie rozdmuchana, natomiast jeśli nie jest to opłacalne, to nawet o prześladowaniach się będzie milczeć. Natomiast jeśli chodzi o same społeczeństwa: ludzie prości niemal zawsze myślą prymitywnie i są nietolerancyjni, a w wielu przypadkch dodatkowo sa fanatykami. Ludzie inteligentni Dzielą się na ludzi moralnych (tolerancyjnych i otwartych) i niemoralnych (zdolnych wykorzystać wiarę ludzi prostych do wlasnych celów). To nie prawda, żę muzułmanie to fanatycy i terroryści - to wielu charyzmatycznych ludzi mąci w głowach swojeu ludowi, a efekty widzimy.
ObrazekObrazek
"No one reads books these days"
Awatar użytkownika
Carnage
Kurszok
Posty: 560
Rejestracja: 11 kwietnia 2009, 15:49
Lokalizacja: Bytom

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: Carnage »

Bruce pisze:Ja tam nie wierzę i raczej nie uwierzę.
Szkoda... :shock:
Bruce pisze: Najdziwniejsze jest to, że ludzie mu wierzą.
To wcale nie jest dziwne, Bóg zawsze jest i będzie.
Tak to by nas tu nie było. :P
Awatar użytkownika
Bruce
Strażnik Glifów
Posty: 3834
Rejestracja: 06 maja 2003, 17:58
Lokalizacja: Lublin
Płeć:

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: Bruce »

Carnage pisze:To wcale nie jest dziwne, Bóg zawsze jest i będzie.
Tak to by nas tu nie było. :P
Podrośniesz i zmienisz zdanie. Póki co masz 12 lat i wierzysz w to w co ludzie chcą abyś wierzył. Jak myślisz, dlaczego chrzty, komunie i bierzmowania są w okresie dziecięcym? Bo gdyby to wszystko dla dorosłych to zapewne, zgodziła by się niewielka część społeczeństwa. A tak mamy 95% chrześcijan w Polsce.
Tomorrow comes tomorrow goes
But the cloud remains the same
Wonder why he’s feeling down
Tears of a clown
Obrazek
Awatar użytkownika
BodomChild
Złodziej
Posty: 2419
Rejestracja: 15 maja 2006, 23:32
Lokalizacja: Pabianice

Re: Bóg - istnieje czy nie?

Post autor: BodomChild »

marek pisze:dowolną obrazę uczuć religijnych powinno się tępić
Ja podchodzę dość krytycznie do tzw. obrazy uczuć religijnych, bo można pod to podciągnąć dużo rzeczy. Jednych obrazi chamskie szydzenie z ich wiary (co zdecydowanie potępiam) a dla innych każda krytyka jest obrazą. To już dotyczy granic wolności słowa, ale to sprawa na inny temat.
marek pisze:To nie prawda, żę muzułmanie to fanatycy i terroryści
Oczywiście, że nie. Ja uważam jednak, że na świecie stosunek do islamu jest nienormalny, albo skrajnie demonizowany (bardziej w USA), albo nadmiernie przymyka się oko na niektóre zachowania muzułmanów (Europa). Dobrze, że Leming poruszył sprawę z karykaturą Mahometa, widzieliście reakcję muzułmanów? Palenie flag i demolowanie ambasady, o głupi rysunek. Europejscy obrońcy tolerancji też podnieśli lament. W różnych pismach pojawiają się setki rysunków satyrycznych antyklerykalnych, krytykujących katolików i oprócz oburzenia kilku fanów Rydzyka takie rzeczy się jednak nie dzieją.

Ogólnie współczuję ludziom z rejonu bliskiego wschodu, jak nie są pod władzą fanatyków religijnych to z drugiej strony USA i Izrael tylko łapki zacierają :roll: .
Carnage pisze:To wcale nie jest dziwne, Bóg zawsze jest i będzie.
Tak to by nas tu nie było. :P
A skąd Ty to wiesz? Bóg Ci powiedział? Równie dobrze nasze istnienie może być kwestią jakiegoś dziwnego przypadku i niczego więcej. Eeech, chciałbym mieć tą 100% pewność ludzi wierzących, a tak to się człowiek wiecznie zastanawia :wes .

EDIT
Bruce pisze:Jak myślisz, dlaczego chrzty, komunie i bierzmowania są w okresie dziecięcym? Bo gdyby to wszystko dla dorosłych to zapewne, zgodziła by się niewielka część społeczeństwa. A tak mamy 95% chrześcijan w Polsce.
Słuchaj wujka Bruce'a, bo dobrze gada :wes ... no, może nie we wszystkim go słuchaj :P .
PAŃSTWO POLSKIE ODZYSKUJE GODNOŚĆ
ODPOWIEDZ