... dla SIEBIE! Nie można zakładać, że podstawowym warunkiem szczęścia jest "związkowanie". Jeśli samemu nie zadba się o szczęście własne, to nie można oczekiwać, że zrobi to za nas nasza partnerka. Z resztą, ciężko jest dbać o druga osobę, jeśli nie dba się należycie o sprawy własne. Z mojego punktu widzenia, to mając lat -naście czy "-dzieścia" najlepiej jest realizować postawione sobie cele, plany, marzenia - inwestować czas i środki w siebie - nie musi to być dużo - znalezienie pracy, postępy w nauce, nauka jazdy, języka obcego, jakiś sport, itd - szereg małych zwycięstw. Jeżeli człowiek jest pochłonięty samorozwojem, to zwykle nie ma czasu na smuty, a nawet jeśli z rzadka jakieś smuty się pojawią, to pijemy meliskę i do przodu! W międzyczasie nie ma siły, żeby się nie znalazła jakaś fajna towarzyszkaSPIDIvonMARDER pisze:Żyć dla samego siebie? Po co...
Z resztą, zdaje się, że kobiety mają jakiś nadnaturalny instynkt - akurat kiedy przestaje się ich szukać, zjawiają się same
Edit: Hm, zdaje się, że poziom dyskusji w tym temacie zmierza ku lepszemu. Nieco mniej generalizowania. Z resztą generalizacja to bawienie się w statystykę, a statystyka to taka wredna delikwentka, która wszystkim daje po trochu.