Strona 2 z 2

Re: Maveral na pogrzebie - relacja z ceremoniału ;)

: 30 października 2015, 23:49
autor: SPIDIvonMARDER
Poza tym, pozwól mi samemu dysponować swym portfelem
W żadnym miejscu tego nie wzbraniałem, a jedynie nie rozumiałem intencji. teraz jest wyjaśniłeś. :twisted:

Re: Maveral na pogrzebie - relacja z ceremoniału ;)

: 19 listopada 2015, 22:04
autor: Juliusz
Czytałem dzisiaj artykuł o zmarłej w dość tragicznych okolicznościach byłej wice-minister sprawiedliwości Monice Zbrojewskiej. I na końcu natknąłem się na taki oto fragment:
- Kilka lat temu Monika poprosiła, abyśmy ją po śmierci skremowali, a nad urną puścili piosenkę "Mydełko Fa" - mówi mi Anita. - Śmialiśmy się z tej prośby, bo wierzyliśmy, że przeżyje mnie i mamę. A z pogrzebem kojarzą nam się bardziej utwory Michała Bajora niż disco polo w najgorszym wydaniu, ale Monika kochała zaskakiwać i nie znosiła patosu. Spełniliśmy jej wolę.
http://wyborcza.pl/duzyformat/1,149195, ... l#BoxGWImg

Jak widać, formuła pogrzebu zależy w takim samym stopniu od zmarłej osoby i jej rodziny, jak i od owych "skostniałych obyczajów".
Następnym razem lepiej dobierajcie pogrzeby, na jakie się udajecie, to nie będziecie się nudzić. (to był lekki sarkazm, jakby co).

Re: Maveral na pogrzebie - relacja z ceremoniału ;)

: 20 listopada 2015, 18:20
autor: SPIDIvonMARDER
Nie miałbym nic przeciwko, aby na moim pogrzebie byli ludzie przebrani za Młotodzierżców. Albo puszczono coś z repertuaru Iron Maiden. Albo coś kucykowego. Nawet, jakbym zachował po śmierci jakąś świadomość.

Re: Maveral na pogrzebie - relacja z ceremoniału ;)

: 20 listopada 2015, 21:02
autor: Zaratul
A do trumny egzemplarz Thiefa ofc! :)

Re: Maveral na pogrzebie - relacja z ceremoniału ;)

: 30 grudnia 2016, 16:25
autor: Mental
Zaratul pisze:A do trumny egzemplarz Thiefa ofc! :)
To ofc znaczy offtopic czy of course?

Re: Maveral na pogrzebie - relacja z ceremoniału ;)

: 16 marca 2021, 18:35
autor: SPIDIvonMARDER
Wczoraj też byłem na pogrzebie. Dla uczciwości powiem, że jestem ateistą, w życie pozagrobowe nie wierzę, a żegnana osoba (mój dziadek) była komunistą, więc katolicki obrządek był raczej dla picu.
Jakoś strasznie nie chcę się rozpisywać na temat, jak bezuczuciowe i wyprane z wszelkiej nobliwości są miejskie pogrzeby. Na ilu nie byłem, to wszystkie wyglądały tak samo, czyli mechaniczna praca księdza i osób z przedsiębiorstwa pogrzebowego, taśma produkcyjna konduktów (żałobnicy kolejnych uroczystości dosłownie mijali się w drzwiach kaplicy), a i same elementy rytuału są nie tylko rutynowo bezbarwne, lecz ze swej natury jakoś nigdy nie przemawiały do mojego wnętrza*.

Chciałem powiedzieć kilka słów na temat pogrzebów w epoce obostrzeń rządowych.

Do tej konkretnej kaplicy mogło wejść tylko 9 osób, nie licząc obsługi i księdza. Ponieważ wszystkie ławki były obleczone biało-czerwoną taśmą, udostępniono zaledwie 3-4 miejsca siedzące, zatem mijające się w drzwiach osoby siadały dosłownie w tym samym metrze sześciennym, na jeszcze wygrzanych deskach. Oddychały mniej więcej w tym samym miejscu.
Gdyby wszystkie ławki był dostępne, to zapewne ja jako totalny bezbożnik usiadłbym gdzieś z tyłu, część rodziny z lewej, część z prawej i tak dalej. Ludzie sami by się rozsiedli zgodnie z własnym wyczuciem. A tak nie było tej możliwości.

Jak jeszcze były otwarte restauracje, to po każdym gościu nieszczęśni pracownicy musieli dezynfekować wszystko, a nierzadko dokonywano roszad stołów, aby dwie grupy nie siedziały pod rząd w tym samym miejscu. Tutaj jedynie ustawiono ręczny dyspenser jakiegoś świństwa. Zatem mamy przykład, co muszą robić i tak zabiegani pracownicy gastronomii, a czego wymaga się od miejsko-kościelnych przedsiębiorstw. Znajoma księgarnia miała 3 razy nielegalne naloty sanepidu (księgarnia!). Tutaj rotacja ludzi była co najmniej porównywalna z McDonaldem, a jednak nie musiała stać w drzwiach osoba do sprawdzania temperatury lub jakości masek.

Jak już zdążyłem się parokrotnie zdradzić, jestem osobą restrykcjosceptyczną, zatem nie narzekam na sam fakt, że de facto były tutaj nieprzestrzegane itd. Po prostu irytuje mnie taka hipokryzja, która toczy tę cringową sytuację od samego początku.


*To nie tak, że śmierć mnie nie wzrusza. Ale dużo bardziej do mnie przemawia element osobisty, dostrojony do osoby, która odeszła. Masowość i utylitarność standardowego pogrzebu jest dla mnie nijaka. A kiedy na innym pogrzebie do grobu mojego znajomego wsadzono jego ulubionego pluszowego kucyka... to się poryczałem. Bo ten konkretny element nie był jakąś abstrakcją z instrukcji odprawiania pogrzebów, a gestem, który autentycznie wynikał z miłości i tęsknoty.