Mam ja w aucie radioodtwarzacz dobrej klasy przy czym jako, że auto już nie najnowsze zamiast odtwarzacza CD mam kaseciaka. Do tej pory obchodziłem ten "problem" stosując przejściówkę, którą nabyłem u chińczyka za grosze. Nie jest to najwygodniejsze rozwiązanie - no ale jest. Czy może raczej było, a jeszcze precyzyjniej - chyli się ku upadkowi. Tak się bowiem składa, że przetrzepując strych u moich rodziców w poszukiwaniu jednego potrzebnego badziewia natrafiłem na inne badziewie. Stare kasety magnetofonowe, na których nagrana jest czysta klasyka - Power Dance Hits takie jak You're my heart, You're my soul, Horny, La vita Bonita, Uh la la la itp. hiciory. Jako, że obecnie takiej muzy już nie słucham, i co ciekawsze nie przypominam sobie bym słuchał, z własnej nie przymuszonej woli w, okresie ostatnich 30 lat postanowiłem te kasety wykorzystać w innym celu. Stara wieża z gniazdem mikrofonowym i opcją nagrywania w pracy, kabel męsko-męski jack (cicho żeby PiSiory nie usłyszały że pedalski kabel mam) pożyczony od szwagra, owe kasetki i telefon z odtwarzaczem FLAC. Taki mam więc horoszyj plan co by powrócić do słuchania muzyki w stylu retro (w sensie technologicznym) i zagrać te kasety czymś lepszym - głownie stary klasyczny rock i trochę nowego. Pytanie przy tym jest jedno - ile mi tam tego wejdzie? Nie chce mi się przesłuchiwać z zegarkiem w ręku tego badziewia a na pudełku i wkładce próżno doszukiwać się informacji o czasie trwania poszczególnych hiciorów (w necie też szukałem - większości nie ma). Co robić i jak żyć? Szukać jakichś oznaczeń na pudełkach? Na kasecie? Da rade to jakoś oszacować. Niby na każdej z trzech kaset na każdej stronie jest tylko po 5 kawałków, ale tu węszę podstęp wydawcy i zakładam, że wejdzie więcej. Jest na forum jakiś audiofil co poratuje dobrą radą?
Help!
Ale nie odpuszczam i szukam dalej właściwego sprzętu. Do tego czasu może po prostu kupie w necie czystą kasetę