Jak się zamiast mortadeli jadło wędliny dojrzewające, to mogło mu nie starczać
. Dobra, żarty na bok, Gowin zaliczył wtopę, nie kopmy leżącego, mną tąpnęło coś innego.
Oglądałem kiedyś TVN-owską "Lożę prasową" i tam wszyscy postępowi, antypisowscy publicyści pochylali się nad ministrami i wiceministrami, że oni rzeczywiście mało zarabiają, że się nie godzi i Bieńkowska z tymi 6 tysiącami to miała w zasadzie rację. Nie będę tego porównywał do sytuacji pracowników na rynku, bo tu wbrew pozorom aż tak źle nie jest, bardziej uderzające jest to, że takie rzeczy mówi się w sytuacji kiedy to szeregowi pracownicy budżetówki, zatrudniani przez PAŃSTWO rzeczywiście nie mogą dzisiaj związać końca z końcem.
Jaki idzie przekaz? Nie godzi się, żeby wiceminister zarabiał tylko 10 000 zł, ale już młody nauczyciel może żreć gruz? Ratownik medyczny może brać nadgodziny żeby wyżyć? Strażnik miejski może dostawać 2100 brutto (w mojej pipidówie nie mogli chętnych znaleźć)? Pracownicy sektora kultury (biblioteki, muzea, filharmonie) to w Polsce właściwie żebracy, nawet znienawidzeni przez Polaków "urzędasy" (przynajmniej ci niższego szczebla) zarabiają grosze. Jeśli tu się coś nie poprawi, to niedługo ci wszyscy ludzie rzeczywiście "wezmą kredyt i zmienią pracę", np. pójdą pracować do Biedronki czy innego Lidla, może ministrowie też powinni to rozważyć? Niech ta Polska idzie w barbarię na całego, gdzie będą tylko bazary Marianów Paździochów z gaciami, poprzetykane dyskontami, muzeami żołnierzy wyklętych i paskudnymi pomnikami Jana Pawła II.
Też uważam, że ludzie u władzy powinni zarabiać dobrze, bo to prestiż, ochrona przed korupcją i takie tam, ale zachowajmy jakieś proporcje! Jeśli od rządów Platformy bawimy się w "tanie państwo" (a może raczej dziadowskie?), to się wszyscy bawmy bez wyjątków, dopóki szeregowi pracownicy sprawiający, że to państwo jakoś działa nie będą zarabiać normalnych pieniędzy (przynajmniej nieupokarzających), dopóty ludzie ze świecznika nie mają moralnego prawa domagać się więcej hajsu i przyznawać samym sobie premii. Jak w piramidzie potrzeb, najpierw podstawy, potem góra, inaczej będzie źle.