Juliusz napisał(a):
Mój znajomy/dalsza rodzina przechodził koronawirusa pod koniec marca. Zlatywał akurat z UK do Polski (na stałe, po wieloletnim pobycie) i pierwsze objawy miał już przed wylotem. Ma 42 lata - przez pewien okres bardzo ciężko to przechodził, dwa dni spędził nawet w szpitalu. Po miesiącu m.w. wynik miał negatywny.
W tamtym okresie (luty-połowa kwietnia) to w sumie mnóstwo moim znajomych, sąsiadów, rodziny chorowała w stylu: gorączka + u alergików katar. Być może to była korona, może nie. Ponieważ wtedy wszyscy w służbie zdrowia zaczynali fiksować, to nawet nie chciano mnie i innych osób przebadać, testować czy coś, więc dostałem jakieś pastylki do ssania na gardło (!) i tydzień zwolnienia (!). Ostatecznie wydłużyłem sobie do dwóch tygodni.
Tak więc jestem gotów uwierzyć, że w okresie zmowo-wiosennym faktycznie mnóstwo osób zachorowało "na jakąś silną grypę" (tak się wtedy mówiło), a potem z dnia na dzień ktoś w polityce stwierdził, że to koronowirus i zmieniono nazwę.
Z tego co pamiętam, to osoba, od której chyba zaczął się nasz łańcuszek, wróciło z Włoch na początku lutego. Jak w maju robiła sobie testy na obecność przeciwciał koronowych, to wyszedł jej wynik dodatni.
Jeśli wtedy to była korona, to zachorowało na nią dużo osób, ale że nie robiono testów, to posiadamy tylko ułamek wiedzy. Odnotowywano głównie te najgorsze, nieliczne przypadki, które trochę nabiły statystyki.