Przerwa na kawał
Moderator: Bruce
Re: Przerwa na kawał
Japonia - kraj Godżilli, Kamikaze i języka, w którym "kocham Cię" brzmi jak wyzwanie do walki.
Wybieram to miejsce nie bez kozery. Problemy sadownicze naszych rolników natchnęły mnie by zaczerpnąć ze skarbnicy doświadczeń, było nie było, kraju kwitnącej wiśni. W tym celu rozpocząłem przygotowania do wyprawy, od obserwacji pobliskiego sadu celem zgłębienia podstaw japońskiej kultury.
Z zadumy, już po paru minutach, wypłoszyły mnie wszędobylskie pszczoły, zapylające obserwowany drzewostan. Dotkliwie pogryziony salwowałem się ucieczką, która jednakowoż wzbudziła niepokój miejscowych sadowników. Ci biorąc mnie za złodzieja, dali upust wszelkim rolniczym frustracjom, odetchnąłem dopiero w areszcie i nawet oskarżenie "o zakłócenie porządku publicznego" nie zrobiło już na mnie wrażenia.
Okres rekonwalescencji nie był straconym czasem, wnikliwie obejrzałem wszystkie odcinki "Shoguna" i wniosek nasuwał się jednoznaczny. Japończycy to prosty naród lubiący bardzo kolorowe szlafroki, a wszelkie problemy społeczne rozwiązują przy pomocy sepuku.
Wzbogacony o te wnioski ruszyłem na zakupy niezbędnego ekwipunku. Właściwie to zakupy okazały się bardzo proste i sprowadzały się do kilku naklejek z motylkami i kwiatkami na mocno już wytarty, bawełniany szlafrok oraz kompotu wiśniowego by tubylcy nie myśleli, że Polacy nie gęsi i swoje wiśnie mają. Na wszelki wypadek nabywam jeszcze pół litra Wyborowej, Wschód to Wschód, a im bardziej w tym kierunku, tym bardziej docenia się walory smakowe tego rodzaju trunków. Zabieram również łyżkę i widelec, bo oni tam patykami w talerzu grzebią, trzeba więc oświecić biedny naród.
Japonia okazała się leżeć blisko Polski (dzieli nas w końcu tylko jeden kraj, wiec to nie może być daleko), podróż minie więc jak z bicza strzelił, a wytrzymam na słonych paluszkach.
Podróż faktycznie wiodła przez jeden kraj, niestety trwała dwa tygodnie. Pokruszone słone paluszki służyły mi do wabienia ptactwa, te zaś jako posiłki. Pod koniec podróży miałem już niezłą wprawę, a dzięki handlu wymiennemu z tubylcami, także niezłą kolekcję ryb i kozę.
Z Władywostoku do Japonii dostaję się na rosyjskim kutrze, kosztowało mnie to dwa sokoły, sześć gołębi pocztowych i jedna kuropatwę.
Przede mną Japonia... było niestety ciemno, Rosjanie mówili, że lepiej jak przybijemy do lądu w nocy, w ten sposób będzie większa niespodzianka dla mnie i dla Japończyków. Postanowiłem więc przenocować w pobliskiej jaskini, a rano rozpocząć zwiedzanie.
Szczelnie okryty szlafrokiem obudził mnie dopiero dźwięk tysięcy samochodowych klaksonów. Moja koza, dziesiątki ryb i ptactwa skutecznie zablokowały największy tunel tranzytowy Japonii. Przerażona menażeria, w popłochu, uciekła, ja też. Dopiero po godzinie wędrówki miastem, ochłonąłem. Przestałem nawet zwracać uwagę na wskazujących, mój szlafrok, tubylców. Usiadłem na chodniku by przemyśleć całą sytuację. I to był błąd, chodnik nagle ruszył, a uwięziony szlafrok w mechanizmie ruchomych schodów prezentował się, co prawda, wyjątkowo okazale, ale tamując po raz kolejny ruch tysięcy kłębiących się Japończyków, naraził mnie, niewątpliwie, temu narodowi. Przez głowę przelatywały mi różne myśli, już wyciągałem widelec by popełnić rytualne sepuku, gdy nagle z opresji wybawił mnie jakiś tubylec.
Ten miły Japończyk okazał się Polakiem, który wraz z Andersem przemierzał Rosję, ale z powodu "nadużycia" różnych środków przez pomyłkę wsiadł do innego pociągu i znalazł się aż tutaj, nie mogąc sobie darować takiej gafy zżółkł ze złości, tak że nie wyróżniał się już prawie, od Japończyków, dodatkowo miłość do sake i brak ogórków do zakąszania spowodowały, że twarz zastygła mu w grymasie, który w 100% upodabniał go do autochtonów.
Jednak to nie moja słowiańszczyzna na gębie, ale ogromy kac i moja "Wyborowa" wywołała patriotyczne odruchy u naszego rodaka. Wypluwając pestki z kompotowych wiśni i popijając tęgo wódkę, krajan rozjaśnił mi zafałszowany obraz, tego pięknego kraju, jaki kreuje telewizja.
Kilkumilionową karę, jaką na mnie nałożono za blokowanie autostrady i schodów w metrze, odrabiam obecnie w pobliskim zoo jako opiekun ptactwa.
Droga redakcjo, proszę wyciągnijcie mnie stąd, a obiecuję, że już nigdzie więcej nie pojadę.
:lol:
Wybieram to miejsce nie bez kozery. Problemy sadownicze naszych rolników natchnęły mnie by zaczerpnąć ze skarbnicy doświadczeń, było nie było, kraju kwitnącej wiśni. W tym celu rozpocząłem przygotowania do wyprawy, od obserwacji pobliskiego sadu celem zgłębienia podstaw japońskiej kultury.
Z zadumy, już po paru minutach, wypłoszyły mnie wszędobylskie pszczoły, zapylające obserwowany drzewostan. Dotkliwie pogryziony salwowałem się ucieczką, która jednakowoż wzbudziła niepokój miejscowych sadowników. Ci biorąc mnie za złodzieja, dali upust wszelkim rolniczym frustracjom, odetchnąłem dopiero w areszcie i nawet oskarżenie "o zakłócenie porządku publicznego" nie zrobiło już na mnie wrażenia.
Okres rekonwalescencji nie był straconym czasem, wnikliwie obejrzałem wszystkie odcinki "Shoguna" i wniosek nasuwał się jednoznaczny. Japończycy to prosty naród lubiący bardzo kolorowe szlafroki, a wszelkie problemy społeczne rozwiązują przy pomocy sepuku.
Wzbogacony o te wnioski ruszyłem na zakupy niezbędnego ekwipunku. Właściwie to zakupy okazały się bardzo proste i sprowadzały się do kilku naklejek z motylkami i kwiatkami na mocno już wytarty, bawełniany szlafrok oraz kompotu wiśniowego by tubylcy nie myśleli, że Polacy nie gęsi i swoje wiśnie mają. Na wszelki wypadek nabywam jeszcze pół litra Wyborowej, Wschód to Wschód, a im bardziej w tym kierunku, tym bardziej docenia się walory smakowe tego rodzaju trunków. Zabieram również łyżkę i widelec, bo oni tam patykami w talerzu grzebią, trzeba więc oświecić biedny naród.
Japonia okazała się leżeć blisko Polski (dzieli nas w końcu tylko jeden kraj, wiec to nie może być daleko), podróż minie więc jak z bicza strzelił, a wytrzymam na słonych paluszkach.
Podróż faktycznie wiodła przez jeden kraj, niestety trwała dwa tygodnie. Pokruszone słone paluszki służyły mi do wabienia ptactwa, te zaś jako posiłki. Pod koniec podróży miałem już niezłą wprawę, a dzięki handlu wymiennemu z tubylcami, także niezłą kolekcję ryb i kozę.
Z Władywostoku do Japonii dostaję się na rosyjskim kutrze, kosztowało mnie to dwa sokoły, sześć gołębi pocztowych i jedna kuropatwę.
Przede mną Japonia... było niestety ciemno, Rosjanie mówili, że lepiej jak przybijemy do lądu w nocy, w ten sposób będzie większa niespodzianka dla mnie i dla Japończyków. Postanowiłem więc przenocować w pobliskiej jaskini, a rano rozpocząć zwiedzanie.
Szczelnie okryty szlafrokiem obudził mnie dopiero dźwięk tysięcy samochodowych klaksonów. Moja koza, dziesiątki ryb i ptactwa skutecznie zablokowały największy tunel tranzytowy Japonii. Przerażona menażeria, w popłochu, uciekła, ja też. Dopiero po godzinie wędrówki miastem, ochłonąłem. Przestałem nawet zwracać uwagę na wskazujących, mój szlafrok, tubylców. Usiadłem na chodniku by przemyśleć całą sytuację. I to był błąd, chodnik nagle ruszył, a uwięziony szlafrok w mechanizmie ruchomych schodów prezentował się, co prawda, wyjątkowo okazale, ale tamując po raz kolejny ruch tysięcy kłębiących się Japończyków, naraził mnie, niewątpliwie, temu narodowi. Przez głowę przelatywały mi różne myśli, już wyciągałem widelec by popełnić rytualne sepuku, gdy nagle z opresji wybawił mnie jakiś tubylec.
Ten miły Japończyk okazał się Polakiem, który wraz z Andersem przemierzał Rosję, ale z powodu "nadużycia" różnych środków przez pomyłkę wsiadł do innego pociągu i znalazł się aż tutaj, nie mogąc sobie darować takiej gafy zżółkł ze złości, tak że nie wyróżniał się już prawie, od Japończyków, dodatkowo miłość do sake i brak ogórków do zakąszania spowodowały, że twarz zastygła mu w grymasie, który w 100% upodabniał go do autochtonów.
Jednak to nie moja słowiańszczyzna na gębie, ale ogromy kac i moja "Wyborowa" wywołała patriotyczne odruchy u naszego rodaka. Wypluwając pestki z kompotowych wiśni i popijając tęgo wódkę, krajan rozjaśnił mi zafałszowany obraz, tego pięknego kraju, jaki kreuje telewizja.
Kilkumilionową karę, jaką na mnie nałożono za blokowanie autostrady i schodów w metrze, odrabiam obecnie w pobliskim zoo jako opiekun ptactwa.
Droga redakcjo, proszę wyciągnijcie mnie stąd, a obiecuję, że już nigdzie więcej nie pojadę.
:lol:
Ciemność jest naszym sprzymierzeńcem!
Re: Przerwa na kawał
Mój kolega, teraz ambitny student filmoznawstwa, gdy byliśmy w liceum na jednej z lekcji matematyki, został wywołany do tablicy. Na tablicy napisał podyktowane przez nauczyciela równanie trzeciego stopnia. Miał je rozwiązać ale przedtem kazano mu powiedzieć jakie to równanie. Kolega, pełnokrwisty humanista, odpowiedział po chwili: "To jest spoko równanie"...
"Lecz jak mam osiągnąć Eden,
Jeśli ona ma lat dwadzieścia dwa,
A ja jutro skończę siedem"
R. Kasprzycki, Bo jestem powietrzem...
Jeśli ona ma lat dwadzieścia dwa,
A ja jutro skończę siedem"
R. Kasprzycki, Bo jestem powietrzem...
Re: Przerwa na kawał
A co na to nauczyciel ??...... nauczycielowi chodzilo o inne okreslenie buhehhe.... niezle
Re: Przerwa na kawał
W twoje ręce, Ivvan...
Mój kolega, teraz student prawa, na lekcji j. polskiego w podstawówce, gdy przerabialiśmy "Pana Tadeusza", został zapytany o sens wersu "gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała". Była to klasa ósma, egzamin wstępny do liceum bardzo blisko. Z rumieńcem i dzięcieliną nie było problemów, bo o roślinie stało w przypisach. Co do ostatniego wyrazu - kolega mówi: "No... wie pani... pała... to pała!" Sala wybucha śmiechem, a ja tłumaczę koledze, że chodzi o czasownik a nie o rzeczownik w jakimkolwiek jego znaczeniu.
Na przepitkę horror edukacyjny.
Moja znajoma, absolwentka polonistyki-nauczycielstwa, dorabia sobie na korepetycjach dal maturzystów. Jedna z powierzonych jej osób zapytana, czy zna mit o Dedalu i Ikarze, odpowiedziała, że tak... tylko "nie wie, który brat zabił którego".
Z nauczycielskim pozdrowieniem...
Mój kolega, teraz student prawa, na lekcji j. polskiego w podstawówce, gdy przerabialiśmy "Pana Tadeusza", został zapytany o sens wersu "gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała". Była to klasa ósma, egzamin wstępny do liceum bardzo blisko. Z rumieńcem i dzięcieliną nie było problemów, bo o roślinie stało w przypisach. Co do ostatniego wyrazu - kolega mówi: "No... wie pani... pała... to pała!" Sala wybucha śmiechem, a ja tłumaczę koledze, że chodzi o czasownik a nie o rzeczownik w jakimkolwiek jego znaczeniu.
Na przepitkę horror edukacyjny.
Moja znajoma, absolwentka polonistyki-nauczycielstwa, dorabia sobie na korepetycjach dal maturzystów. Jedna z powierzonych jej osób zapytana, czy zna mit o Dedalu i Ikarze, odpowiedziała, że tak... tylko "nie wie, który brat zabił którego".
Z nauczycielskim pozdrowieniem...
"Lecz jak mam osiągnąć Eden,
Jeśli ona ma lat dwadzieścia dwa,
A ja jutro skończę siedem"
R. Kasprzycki, Bo jestem powietrzem...
Jeśli ona ma lat dwadzieścia dwa,
A ja jutro skończę siedem"
R. Kasprzycki, Bo jestem powietrzem...
Re: Przerwa na kawał
Coś dla Bukarego: lekcja w 3LO: -N. Czy przeczytałeś "Lalkę"? U.-tak sorko N.- no to mów U.- a więc Jerzy Wokulski...
Re: Przerwa na kawał
Autentyczny cytat z klasówki z biologii : bakterie azotowe pobieraja azot z czystego tlenu i przerabiają go na biało.
Ostatnio zmieniony 15 stycznia 2004, 11:52 przez timon, łącznie zmieniany 1 raz.
Zezwierzęcony, o zdradzieckiej mordzie, umysłowo niestabilny. Kanalia. Patologiczny element czyli OBYWATEL. Nie należący do ich wspólnoty narodowej. Hołota chamska. "Nie kocha Polski i Pana Boga"
Obcy kulturowo prezesowi
Obcy kulturowo prezesowi
Re: Przerwa na kawał
<hahaha><lol2>
Re: Przerwa na kawał
Pobrechajcie sie truszke
Każdy z nas to robi, jak ktoś powie, że nie to znaczy, że kłamie. To się poprostu zdarza nawet w najlepszej rodzinie.
Ambitny: Zawsze jesteś gotowy pierdnąć.
Koleżeński: Lubisz wąchać czyjeś pierdnięcia.
Niekoleżeński: Przepraszasz, wychodzisz i pierdzisz w samotności.
Roztargniony: Nie możesz odróżnić swojego pierdnięcia od czyjegoś.
Zaczepny: Pierdzisz zawsze głośniej niż inni.
Beztroski: Pierdzisz w kościele.
Dziecinny: Pierdzisz a potem się śmiejesz.
Sprytny: Pierdzisz i kaszlesz w tym samym czasie.
Zarozumiały: Myślisz, że zawsze możesz pierdnąć głośniej.
Przyjacielski: Wąchasz czyjeś pierdnięcia i mówisz im co zjedli.
Okrutny: Pierdzisz w łóżku i nakrywasz głowę żony kołdrą.
Nieuczciwy: Pierdzisz i zwalasz na psa.
Zawiedziony: Pierdzisz niesmrodliwie.
Głupi: Uwielbiasz czyjeś pierdnięcia, i na dodatek myślisz, że to twoje własne.
Nierozsądny: Wstrzymujesz pierdnięcia godzinami.
Malkontent: Narzekasz że ludzie pierdzą w towarzystwie, ale gdy sam to robisz dajesz długie i nieciekawe wyjaśnienie używając zawiłej terminologii medycznej.
Masochista: Pierdzisz w wannie i próbujesz przegryźć bąbelki.
Nieszczęśliwy: Nie możesz się spierdzieć.
Umuzykalniony: Pierdzisz na każdą nutę.
Nerwowy: Wstrzymujesz pierdnięcia w połowie.
Dumny: Myślisz, że twoje pierdnięcia są wyjątkowo przyjemne dla otoczenia.
Sadysta: Po pierdznięciu w łóżku, poprawiasz sobie kołdrę.
Naukowiec: Pierdzisz do butelek i szczelnie je zakorkowywujesz.
Wrażliwy: Pierdzisz i potem płaczesz.
Wstydliwy: Czerwienisz się po każdym pierdnięciu.
Niechlujny: Masz obesrane majtki po każdym pierdnięciu.
Każdy z nas to robi, jak ktoś powie, że nie to znaczy, że kłamie. To się poprostu zdarza nawet w najlepszej rodzinie.
Ambitny: Zawsze jesteś gotowy pierdnąć.
Koleżeński: Lubisz wąchać czyjeś pierdnięcia.
Niekoleżeński: Przepraszasz, wychodzisz i pierdzisz w samotności.
Roztargniony: Nie możesz odróżnić swojego pierdnięcia od czyjegoś.
Zaczepny: Pierdzisz zawsze głośniej niż inni.
Beztroski: Pierdzisz w kościele.
Dziecinny: Pierdzisz a potem się śmiejesz.
Sprytny: Pierdzisz i kaszlesz w tym samym czasie.
Zarozumiały: Myślisz, że zawsze możesz pierdnąć głośniej.
Przyjacielski: Wąchasz czyjeś pierdnięcia i mówisz im co zjedli.
Okrutny: Pierdzisz w łóżku i nakrywasz głowę żony kołdrą.
Nieuczciwy: Pierdzisz i zwalasz na psa.
Zawiedziony: Pierdzisz niesmrodliwie.
Głupi: Uwielbiasz czyjeś pierdnięcia, i na dodatek myślisz, że to twoje własne.
Nierozsądny: Wstrzymujesz pierdnięcia godzinami.
Malkontent: Narzekasz że ludzie pierdzą w towarzystwie, ale gdy sam to robisz dajesz długie i nieciekawe wyjaśnienie używając zawiłej terminologii medycznej.
Masochista: Pierdzisz w wannie i próbujesz przegryźć bąbelki.
Nieszczęśliwy: Nie możesz się spierdzieć.
Umuzykalniony: Pierdzisz na każdą nutę.
Nerwowy: Wstrzymujesz pierdnięcia w połowie.
Dumny: Myślisz, że twoje pierdnięcia są wyjątkowo przyjemne dla otoczenia.
Sadysta: Po pierdznięciu w łóżku, poprawiasz sobie kołdrę.
Naukowiec: Pierdzisz do butelek i szczelnie je zakorkowywujesz.
Wrażliwy: Pierdzisz i potem płaczesz.
Wstydliwy: Czerwienisz się po każdym pierdnięciu.
Niechlujny: Masz obesrane majtki po każdym pierdnięciu.
Re: Przerwa na kawał
--> Ivvan
Sory ale będzie na inny temat. Grasz w D2. Może wiesz co to jest w przedmiotach:
-szansa na otwercie rany
-szansa na druzgoczące uderzenie
-itp?
Pytałem na golu ale prawdopodobnie nie wiedzą
Sory ale będzie na inny temat. Grasz w D2. Może wiesz co to jest w przedmiotach:
-szansa na otwercie rany
-szansa na druzgoczące uderzenie
-itp?
Pytałem na golu ale prawdopodobnie nie wiedzą
To zadziwiające, na końcu prawie zawsze jest jakiś Potwór...
Re: Przerwa na kawał
Nigdy nie gralem w D2, ale bede strzelal:mabrus pisze:--> Ivvan
Sory ale będzie na inny temat. Grasz w D2. Może wiesz co to jest w przedmiotach:
-szansa na otwercie rany
-szansa na druzgoczące uderzenie
-itp?
Pytałem na golu ale prawdopodobnie nie wiedzą
-otwarcie rany - jest jakas procentowa szansa, ze Twoje uderzenie wywola otwarta paskudna rane na przeciwniku i ten bedzie tracil HP stale
-druzgoczace uderzenie - procentowa szansa na zadanie criticala (bardzo mocny cios)
-itp? wtf?
Re: Przerwa na kawał
na takie i owe pytania mozesz zadawac na forum dyskusyjnym http://www.blizzforum.glt.pl jest to calkiem przyzwoite forum mozna tutaj znalezc cos dla siebie polecam :D
Re: Przerwa na kawał
Tu macie coś fajnego
Ostatnio zmieniony 04 lutego 2004, 15:44 przez Maveral, łącznie zmieniany 1 raz.
Ciemność jest naszym sprzymierzeńcem!
Re: Przerwa na kawał
hahahah dobre to dobre
czy piontka...
czy piontka...
Re: Przerwa na kawał
Sa ludzie i taborety...... .
Re: Przerwa na kawał
http://i.wp.pl/a/f/mp3/7473/sponton_2004_01_26.mp3
Jeśli nie działa to aktualne spontony są tu:
http://www.radiozet.wp.pl/audycje.html?POD=2&wid=10039
No proszę, awansowałem, jestem Mechanistą, ekhm Inżynierem chciałem powiedzieć.
Jeśli nie działa to aktualne spontony są tu:
http://www.radiozet.wp.pl/audycje.html?POD=2&wid=10039
No proszę, awansowałem, jestem Mechanistą, ekhm Inżynierem chciałem powiedzieć.
Quid est veritas?
Re: Przerwa na kawał
Maveral jakby Ci się chciało wyślij to do "Przekroju" no i nie płać bo w końcu nie wiesz ile
Re: Przerwa na kawał
Zezwierzęcony, o zdradzieckiej mordzie, umysłowo niestabilny. Kanalia. Patologiczny element czyli OBYWATEL. Nie należący do ich wspólnoty narodowej. Hołota chamska. "Nie kocha Polski i Pana Boga"
Obcy kulturowo prezesowi
Obcy kulturowo prezesowi
Re: Przerwa na kawał
Tu macie pewne rozmowy pewnych ludzi na gg. Ubawiłem się nieźle:
http://www.ee.pw.edu.pl/~suskik/gg.txt
http://www.ee.pw.edu.pl/~suskik/gg.txt
Ciemność jest naszym sprzymierzeńcem!
Re: Przerwa na kawał
Ble. Sciema. Ale i tak mile do poczytania.Maveral pisze:Tu macie pewne rozmowy pewnych ludzi na gg. Ubawiłem się nieźle:
http://www.ee.pw.edu.pl/~suskik/gg.txt
There are people who reshape the world by force or argument,
but the cat just lies there, dozing; and the world quietly reshapes
itself to suit his comfort and convenience.
- Allen and Ivy Dodd
but the cat just lies there, dozing; and the world quietly reshapes
itself to suit his comfort and convenience.
- Allen and Ivy Dodd
Re: Przerwa na kawał
Racja, nieco żałosny jest widok tych wszystkich ludzi którzy naiwnie się z tego śmieją... A ten link jest ostatnio strasznie popularny, mądrzy ludzie go sobie przekazują i zapodają komentarze w stylu "ach ta dzisiejsza młodzież" itp.
Re: Przerwa na kawał
nie wiem co w tym texcie jest
jak chodzi o chamstwo to ten txt to jest sofcik
jak chodzi o chamstwo to ten txt to jest sofcik
Re: Przerwa na kawał
Żona robiła ronikowi zajebiste kanapki. Wychodzi chłop na pole, kosi trawe, wraca po kanapki, a tu nie ma. 'No nic, moze zwiało, czy coś' - pomyslał. Dzien pozniej sytuacja się powtarza - znów nie ma kanapek. Trzeciego dnia postanowił sprawdzić - położył kanapki na pieńku i schował sie w krzakach. Patrzy, a tu zlatuje orzeł, łapie kanapki w szpony i odlatuje. Rolnik biegne za nim i widzi, ze ptaszysko zleciało gdzieś na polanę - podczołguje się tam, patrzy, a orzeł otwiera kanapkę ze sreberka, wyrzuca ser, wyrzuca szynkę, wyrzuca pomidorki, bierze same kromki chleba, zaczyna smarować sie masłem po klacie i mówi: o kurwa, ale jestem pojebany!
hehehe :lol:
hehehe :lol:
Ciemność jest naszym sprzymierzeńcem!
Re: Przerwa na kawał
Rozmawia dwóch dresiarzy
- Stary, znasz Bethovena albo Bacha ?
- Nie, a co zaszli ci za skóre ?
- Nieno, produkują niezłe dzwonki do komórek
- Stary, znasz Bethovena albo Bacha ?
- Nie, a co zaszli ci za skóre ?
- Nieno, produkują niezłe dzwonki do komórek
Re: Przerwa na kawał
Jest Polak, Niemiec, Rusek no i oczywiscie Diabel
Diablem mowi:
- nie puszcze was wolno jezeli nie powiecie liczby na ktora bym nie znal 2 x wieksza...
Rusek mowi:
-Milion
Diabel odpowiada:
-2 Miliony
[Rusek poszedl do klatki]
Niemiec mowi:
-Miliard
Diabel odpowiada:
-2 Miliardy...
[Niemiec poszedl do kotla...]
Polak mowi:
-Od chuja i ciut ciut...
[Diabel sie zastanawia... zastanawia... no i mowi]
-Nie wiem
[puszcza go wolno...]
[pozniej sie Rusek pyta Polaka ile to jest "Od chuja i ciut ciut...." bo nie wiem...]
Polak odpowiada:
-Widzisz tamte drzewo ??
Rusek odopowiada:
-no widze...
Polak mowi:
-to "Od chuja i ciut ciut .... " to jest tyle ziarenek piasku jak od nas do tamtego drzewa.
:lol::lol::lol:
Diablem mowi:
- nie puszcze was wolno jezeli nie powiecie liczby na ktora bym nie znal 2 x wieksza...
Rusek mowi:
-Milion
Diabel odpowiada:
-2 Miliony
[Rusek poszedl do klatki]
Niemiec mowi:
-Miliard
Diabel odpowiada:
-2 Miliardy...
[Niemiec poszedl do kotla...]
Polak mowi:
-Od chuja i ciut ciut...
[Diabel sie zastanawia... zastanawia... no i mowi]
-Nie wiem
[puszcza go wolno...]
[pozniej sie Rusek pyta Polaka ile to jest "Od chuja i ciut ciut...." bo nie wiem...]
Polak odpowiada:
-Widzisz tamte drzewo ??
Rusek odopowiada:
-no widze...
Polak mowi:
-to "Od chuja i ciut ciut .... " to jest tyle ziarenek piasku jak od nas do tamtego drzewa.
:lol::lol::lol:
Re: Przerwa na kawał
A teraz cos z serii drastycznych kawałów:
Idzie facet drogą i patrzy a tu stoi mała dziewczynka, brudna, ubranie potargane i płacze. Facet się pyta:
-Co sie stalo dziecko...
-Mieliśmy wypadek samochodowy o tam i rodzice zginęli i nie mam juz nikogo -odpowiada dziewczynka cały czas szlochając.
Facet nagle rozpina rozorek i mówi do niej:
-Wiesz to nie jest twój szczęśliwy dzień...
:lol:
Idzie facet drogą i patrzy a tu stoi mała dziewczynka, brudna, ubranie potargane i płacze. Facet się pyta:
-Co sie stalo dziecko...
-Mieliśmy wypadek samochodowy o tam i rodzice zginęli i nie mam juz nikogo -odpowiada dziewczynka cały czas szlochając.
Facet nagle rozpina rozorek i mówi do niej:
-Wiesz to nie jest twój szczęśliwy dzień...
:lol:
Ciemność jest naszym sprzymierzeńcem!