Re: Najlepsza misja....
: 08 kwietnia 2018, 19:35
Thief II padł - ukończyłem Czas więc na drugą część moich przemyśleń o kolejnych misjach.
8. Trace the Courier.
Kolejny bardzo fajny pomysł na misję, bo musimy śledzić kurierów przemykając przez całe miasto pod nosami strażników. Lokacja miasta powtarza się po "Ambush!", ale zupełnie to nie przeszkadza. Całkowicie zapomniałem, że w tej misji, na "ekspercie", musimy jako cel poboczny wykraść 6 sakiewek przechodniom. I tutaj mały zgrzyt. Za pierwszym razem ukradłem 4 sakiewki i doszedłem do końca misji, więc siłą rzeczy musiałem iść od początku. Za drugim razem rozglądałem się za sakiewkami jak porąbany, ale udało mi się znaleźć tylko 5. Cóż, trzeba było przechodzić misję 3 raz. Po ciężkich bojach okazało się, że do osiągnięcia celu wlicza się też kradzież strzał łucznikom. Nie wiem, czy to polskie tłumaczenie jest nieprecyzyjne, bo wyraźnie było napisane o kradzieży sakiewek, czy to już oryginalnie jest tak mylnie sformułowane, ale kilka epitetów na to tłumaczenie poleciało Oprócz tego sama misja bardzo ciekawa i stanowiąca wyzwanie. Zwłaszcza przedarcie się przez rynek nie jest na początku takie oczywiste. "Szybkie wczytywanie" bardzo się przydało
Ocena: 8/10
9. Trail of Blood.
Pamiętałem, że jakoś nigdy nie lubiłem tej misji i tym razem było tak samo. Chyba nie lubię za bardzo tych elementów fantastycznych - magiczny las, stwory, duchy... Mimo to, klimat pierwszej częśći lasu jest dość fajny - wybita do cna wioska pogan wywołuje melancholijny nastrój i lekki niepokój. Później, po przejściu przez portal, jest już jednak gorzej. Obszar na pewno stanowi wyzwanie i jest dość trudny do przejścia w trybie "ghost". Śledzenie śladów krwi jednak trochę rozczarowuje, bo nie da się zgubić. W zasadzie nie musimy patrzeć na plamy na ziemi, bo i tak nie da się iść inną drogą niż ta jedyna właściwa. Trochę zmarnowany potencjał. Jest to dla mnie jedna z gorszych misji.
Ocena: 6.5/10
10. Life of the Party.
Mistrzostwo! Tę misję zapamiętałem najlepiej, bo też kiedyś najwięcej razy ją przechodziłem. Zawsze mi się podobała i tym razem także poczułem ten złodziejski klimat. Pierwsza część, czyli łażenie po dachach, to chyba najlepszy fragment rozgrywki w całej serii Thief. Wszystko tu gra - świetnie skonstruowana, rozległa mapa, teksty postaci niezależnych, poziom trudności, wiele sekretnych zakamarków. Spojrzenie z zewnątrz na Angelwatch robi wrażenie. Miodzio!
Mniej pamiętałem samo Angelwatch. Katedra to już taki thiefowy standard, ale trzyma dość wysoki poziom i jest w miarę trudna do przejścia. Fajna intryga Karrasa, który spodziewał się Garrcia Aż żal było kończyć tę misję.
Ocena: 10/10
11. Precious Cargo.
Misja bardzo nastrojowa, a deszczowy początek trochę nawet przygnębia Fajny pomysł z Lotusem, który prosi nas o skrócenie jego mąk i od nas zależy czy go dobijemy, czy też nie. Poczułem się trochę jak psychopata, ale dobiłem go bez zastanowienia :D Mapa dość duża, ale poziom trudności określiłbym na średnio-łatwy. Mimo że z misji nie pamiętałem zupełnie niczego, to w zasadzie nic nie stanowiło dla mnie większego wyzwania i przeszedłem całość jak po sznureczku. Ciężko się tutaj jakoś pogubić. Cetus Amicus robił nawet miłe wrażenie, choć bez szału. Mało sekretów i mało rozmów Mechanistów, ale za to z listów i dzienników dość dużo dowiadujemy się o planach Karrasa. Misja-średniak.
Ocena: 7/10
12. Kidnap.
Mam mieszane uczucia co do tej misji. Z jednej strony, na plus, rozległa mapa, powrót do Zaginionego Miasta, dość ciekawy wątek porwania Cavadora i momentami wysoki poziom trudności, a z drugiej w niektórych miejscach mapy mamy pustawo i nic się nie dzieje (czyli ogólnie chujem wieje). Mało tekstów pisanych, chyba w ogóle nie ma żadnych tekstów strażników i brak sekretów. Chyba twórcom brakowało już tutaj pomysłów, bo i zadanie poboczne jest tylko jedno i polega na przeczytaniu fragmentu książki. Kolejna misja-średniak.
Ocena: 7/10
13-14. Casing the Joint oraz Masks.
Z tymi misjami mam problem, gdyż jedna z nich jest moim zdaniem niepotrzebna i tylko sztucznie wydłuża rozgrywkę. Najpierw robimy rekonesans, by w następnej misji dokładnie w tej samej lokacji ukraść maski. Bez sensu. Człowiek ma wrażenie, że zjada własny ogon. Twórcy mogli po prostu w filmiku wprowadzającym do "Masks" wpleść informację, że Garrett zrobił rekonesans posiadłości i dać przybliżoną mapę lokacji graczowi. Sama lokacja nawet spoko - w miarę duża i poziom trudności dość wysoki, głównie ze względu na działka i kamery. Bardzo, ale to bardzo podobał mi się pomysł z tajnymi przejściami za pokojami. Lubię takie smaczki Jest to jednak lokacja "na raz", ew. na powrót po kilku misjach, ale nie na dwukrotne jej przejście z rzędu. Nie chciało mi się tam wracać w "Masks".
Ocena: 7/10 (zaniżyłem za powielenie lokacji, bo gdyby w grze nie było "Casing the Joint", to bym dał z czystym sumieniem 8.5/10)
15. Sabotage at Soulforge.
Misja-killer! Zwłaszcza wystawia na próbę naszą cierpliwość. Pamiętałem, że kiedyś, za pierwszym razem, przechodziłem ją... 13 godzin! O.O Mapa jest bardzo duża i mamy na niej w cholerę biegania/łażenia, ale sama katedra jest dość pustawa. Czasem miejscówki mają bardzo wysoki poziom trudności, szczególnie przy niektórych maszynach do wytwarzania półproduktów, ale pomiędzy pomieszczeniami, w których umieszczone są te maszyny, biegamy po przepastnych, niemal pustych korytarzach. Rozgrywka jest sztucznie wydłużona przez ogrom mapy i to mi się do końca nie podobało. Na plus fajny smaczek, że możemy stanąć twarzą w twarz z Karrasem Szkoda tylko, że do jego pokoju nie da się dostać. Ukonczenie tej misji daje ogromną satysfakcję, potęgowaną też faktem, że kończymy tym samym całą grę
Ocena: 8/10
Generalnie mam jeszcze kilka uwag ogólnych co do drugiej części Złodzieja:
1. Całościowo ta gra nadal jest świetna! Przypomniałem sobie za co ją kiedyś pokochałem
2. Wiadomo, że grafika dziś już trąci myszką, ale dla mnie jest wystarczająca, gdyż nigdy w grach nie zwracałem za bardzo uwagi na wodotryski graficzne. Złodziej, przez swoją dość archaiczną i umowną oprawę wizualną, daje pole do popisu dla naszej wyobraźni i mnie się to podoba.
3. Thief przyciąga klimatem, który jest fantastyczny! Nadal czuje się te emocje podczas skradania się pod nosami strażników, robotów i kamer Swoje robi tu ciekawa intryga oraz zróżnicowane cele misji, które jednak są ze sobą ściśle powiązane fabularnie. Ponadto klimatu dopełniają takie smaczki jak rozmowy postaci niezależnych, teksty w listach i książkach oraz poukrywane na mapach sekrety.
4. Podoba mi się to, że Thief II, w odróżnieniu od części pierwszej, serwuje nam większość "misji miejskich". Pamiętam, że pierwszy Thief właśnie nie podobał mi się aż tak bardzo ze względu na nadmiar zjawisk paranormalnych. Za dużo tam było zombiaków, duchów, szczypaw i innych stworów. Wolę kiedy te elementy są serwowane jako przystawka do całości, a nie stanowią głównego dania.
5. Oczywiście nie jest to gra wolna od błędów. Zdarzają się glicze i bugi, niektóre nawet zabawne. Popłakałem się ze śmiechu kiedy pająk otworzył sobie drzwi, albo kiedy w "Casing the Joint" napuściłem ducha z biblioteki na strażników i się tłukli między sobą :D Czasem Garrett potrafi się zablokować na drabinie i koniec - musisz załadować stan gry, bo się nie możesz ruszyć. Są to jednak na tyle małe błędy, że nie psują odbioru całości.
Podsumowując, Thief II nawet po latach zasługuje na wysoką ocenę. Oczywiście można się przyczepić do kilku rzeczy, ale mimo wszystko wystawiam z czystym sercem 9/10
Pozdrawiam i polecam,
Piotr Frą.... eeee... Maveral
8. Trace the Courier.
Kolejny bardzo fajny pomysł na misję, bo musimy śledzić kurierów przemykając przez całe miasto pod nosami strażników. Lokacja miasta powtarza się po "Ambush!", ale zupełnie to nie przeszkadza. Całkowicie zapomniałem, że w tej misji, na "ekspercie", musimy jako cel poboczny wykraść 6 sakiewek przechodniom. I tutaj mały zgrzyt. Za pierwszym razem ukradłem 4 sakiewki i doszedłem do końca misji, więc siłą rzeczy musiałem iść od początku. Za drugim razem rozglądałem się za sakiewkami jak porąbany, ale udało mi się znaleźć tylko 5. Cóż, trzeba było przechodzić misję 3 raz. Po ciężkich bojach okazało się, że do osiągnięcia celu wlicza się też kradzież strzał łucznikom. Nie wiem, czy to polskie tłumaczenie jest nieprecyzyjne, bo wyraźnie było napisane o kradzieży sakiewek, czy to już oryginalnie jest tak mylnie sformułowane, ale kilka epitetów na to tłumaczenie poleciało Oprócz tego sama misja bardzo ciekawa i stanowiąca wyzwanie. Zwłaszcza przedarcie się przez rynek nie jest na początku takie oczywiste. "Szybkie wczytywanie" bardzo się przydało
Ocena: 8/10
9. Trail of Blood.
Pamiętałem, że jakoś nigdy nie lubiłem tej misji i tym razem było tak samo. Chyba nie lubię za bardzo tych elementów fantastycznych - magiczny las, stwory, duchy... Mimo to, klimat pierwszej częśći lasu jest dość fajny - wybita do cna wioska pogan wywołuje melancholijny nastrój i lekki niepokój. Później, po przejściu przez portal, jest już jednak gorzej. Obszar na pewno stanowi wyzwanie i jest dość trudny do przejścia w trybie "ghost". Śledzenie śladów krwi jednak trochę rozczarowuje, bo nie da się zgubić. W zasadzie nie musimy patrzeć na plamy na ziemi, bo i tak nie da się iść inną drogą niż ta jedyna właściwa. Trochę zmarnowany potencjał. Jest to dla mnie jedna z gorszych misji.
Ocena: 6.5/10
10. Life of the Party.
Mistrzostwo! Tę misję zapamiętałem najlepiej, bo też kiedyś najwięcej razy ją przechodziłem. Zawsze mi się podobała i tym razem także poczułem ten złodziejski klimat. Pierwsza część, czyli łażenie po dachach, to chyba najlepszy fragment rozgrywki w całej serii Thief. Wszystko tu gra - świetnie skonstruowana, rozległa mapa, teksty postaci niezależnych, poziom trudności, wiele sekretnych zakamarków. Spojrzenie z zewnątrz na Angelwatch robi wrażenie. Miodzio!
Mniej pamiętałem samo Angelwatch. Katedra to już taki thiefowy standard, ale trzyma dość wysoki poziom i jest w miarę trudna do przejścia. Fajna intryga Karrasa, który spodziewał się Garrcia Aż żal było kończyć tę misję.
Ocena: 10/10
11. Precious Cargo.
Misja bardzo nastrojowa, a deszczowy początek trochę nawet przygnębia Fajny pomysł z Lotusem, który prosi nas o skrócenie jego mąk i od nas zależy czy go dobijemy, czy też nie. Poczułem się trochę jak psychopata, ale dobiłem go bez zastanowienia :D Mapa dość duża, ale poziom trudności określiłbym na średnio-łatwy. Mimo że z misji nie pamiętałem zupełnie niczego, to w zasadzie nic nie stanowiło dla mnie większego wyzwania i przeszedłem całość jak po sznureczku. Ciężko się tutaj jakoś pogubić. Cetus Amicus robił nawet miłe wrażenie, choć bez szału. Mało sekretów i mało rozmów Mechanistów, ale za to z listów i dzienników dość dużo dowiadujemy się o planach Karrasa. Misja-średniak.
Ocena: 7/10
12. Kidnap.
Mam mieszane uczucia co do tej misji. Z jednej strony, na plus, rozległa mapa, powrót do Zaginionego Miasta, dość ciekawy wątek porwania Cavadora i momentami wysoki poziom trudności, a z drugiej w niektórych miejscach mapy mamy pustawo i nic się nie dzieje (czyli ogólnie chujem wieje). Mało tekstów pisanych, chyba w ogóle nie ma żadnych tekstów strażników i brak sekretów. Chyba twórcom brakowało już tutaj pomysłów, bo i zadanie poboczne jest tylko jedno i polega na przeczytaniu fragmentu książki. Kolejna misja-średniak.
Ocena: 7/10
13-14. Casing the Joint oraz Masks.
Z tymi misjami mam problem, gdyż jedna z nich jest moim zdaniem niepotrzebna i tylko sztucznie wydłuża rozgrywkę. Najpierw robimy rekonesans, by w następnej misji dokładnie w tej samej lokacji ukraść maski. Bez sensu. Człowiek ma wrażenie, że zjada własny ogon. Twórcy mogli po prostu w filmiku wprowadzającym do "Masks" wpleść informację, że Garrett zrobił rekonesans posiadłości i dać przybliżoną mapę lokacji graczowi. Sama lokacja nawet spoko - w miarę duża i poziom trudności dość wysoki, głównie ze względu na działka i kamery. Bardzo, ale to bardzo podobał mi się pomysł z tajnymi przejściami za pokojami. Lubię takie smaczki Jest to jednak lokacja "na raz", ew. na powrót po kilku misjach, ale nie na dwukrotne jej przejście z rzędu. Nie chciało mi się tam wracać w "Masks".
Ocena: 7/10 (zaniżyłem za powielenie lokacji, bo gdyby w grze nie było "Casing the Joint", to bym dał z czystym sumieniem 8.5/10)
15. Sabotage at Soulforge.
Misja-killer! Zwłaszcza wystawia na próbę naszą cierpliwość. Pamiętałem, że kiedyś, za pierwszym razem, przechodziłem ją... 13 godzin! O.O Mapa jest bardzo duża i mamy na niej w cholerę biegania/łażenia, ale sama katedra jest dość pustawa. Czasem miejscówki mają bardzo wysoki poziom trudności, szczególnie przy niektórych maszynach do wytwarzania półproduktów, ale pomiędzy pomieszczeniami, w których umieszczone są te maszyny, biegamy po przepastnych, niemal pustych korytarzach. Rozgrywka jest sztucznie wydłużona przez ogrom mapy i to mi się do końca nie podobało. Na plus fajny smaczek, że możemy stanąć twarzą w twarz z Karrasem Szkoda tylko, że do jego pokoju nie da się dostać. Ukonczenie tej misji daje ogromną satysfakcję, potęgowaną też faktem, że kończymy tym samym całą grę
Ocena: 8/10
Generalnie mam jeszcze kilka uwag ogólnych co do drugiej części Złodzieja:
1. Całościowo ta gra nadal jest świetna! Przypomniałem sobie za co ją kiedyś pokochałem
2. Wiadomo, że grafika dziś już trąci myszką, ale dla mnie jest wystarczająca, gdyż nigdy w grach nie zwracałem za bardzo uwagi na wodotryski graficzne. Złodziej, przez swoją dość archaiczną i umowną oprawę wizualną, daje pole do popisu dla naszej wyobraźni i mnie się to podoba.
3. Thief przyciąga klimatem, który jest fantastyczny! Nadal czuje się te emocje podczas skradania się pod nosami strażników, robotów i kamer Swoje robi tu ciekawa intryga oraz zróżnicowane cele misji, które jednak są ze sobą ściśle powiązane fabularnie. Ponadto klimatu dopełniają takie smaczki jak rozmowy postaci niezależnych, teksty w listach i książkach oraz poukrywane na mapach sekrety.
4. Podoba mi się to, że Thief II, w odróżnieniu od części pierwszej, serwuje nam większość "misji miejskich". Pamiętam, że pierwszy Thief właśnie nie podobał mi się aż tak bardzo ze względu na nadmiar zjawisk paranormalnych. Za dużo tam było zombiaków, duchów, szczypaw i innych stworów. Wolę kiedy te elementy są serwowane jako przystawka do całości, a nie stanowią głównego dania.
5. Oczywiście nie jest to gra wolna od błędów. Zdarzają się glicze i bugi, niektóre nawet zabawne. Popłakałem się ze śmiechu kiedy pająk otworzył sobie drzwi, albo kiedy w "Casing the Joint" napuściłem ducha z biblioteki na strażników i się tłukli między sobą :D Czasem Garrett potrafi się zablokować na drabinie i koniec - musisz załadować stan gry, bo się nie możesz ruszyć. Są to jednak na tyle małe błędy, że nie psują odbioru całości.
Podsumowując, Thief II nawet po latach zasługuje na wysoką ocenę. Oczywiście można się przyczepić do kilku rzeczy, ale mimo wszystko wystawiam z czystym sercem 9/10
Pozdrawiam i polecam,
Piotr Frą.... eeee... Maveral