Ufff, w końcu przez to przebrnęłam
Gdzieś tak w połowie mapa się otwarła i nawet dało się grać, ale to za późno, ja już miałam dość. Generalnie mimo pozornej otwartości misja jest linearna, tzn. do każdej lokacji można dotrzeć tylko w jeden określony sposób i to dopiero po wykonaniu kilku innych niezwiązanych czynności, przy czym czasem kolejność zdarzeń jest tak z dupy wzięta i wymagają takiego popierdzielania z kąta w kąt że aż boli. Przykład?
Dowody przeciw nieuczciwemu sędziemu są w posiadłości maga, ale żeby się tam dostać trzeba przeteleportować się z domu pewnej damy, wpierw jednak wykradając odbitkę klucza z budynku sądu i biegnąc na zupełnie przeciwny koniec mapy żeby z odbitki zrobić normalny klucz. W samym domu maga oczywiście trzeba też pobiegać trochę znajdując różne fanty i układając je w odpowiednich pozycjach. Generalnie robota na 5 minut rozciągnięta na pół godziny popierdzielania. I tak jest ze wszystkim. I co z tego, że ładnie wygląda, że mnóstwo nawet ciekawych zadań pobocznych, że dobrze napisane teksty znakomicie budują świat, jak po godzinie rozgrywki to wszystko staje się męczarnią? W dodatku ta muzyka strasznie mnie męczyła, może do Silent Hilla by pasowała, ale do złodziejskiego miasta, jeszcze skąpanego w blasku zachodzącego słońca ni cholery.
Ogólnie rzecz biorąc, świetny przykład na to jak zmarnować mnóstwo świetnych pomysłów kijowym rozplanowaniem.