Trochę dziwią mnie te niskie oceny.
Sama dopiero zaczynam przygodę z DarkModem, ale to na razie chyba jedyna misja z fabułą ambitniejszą niż wejdź-ukradnij-wyjdź.
Oprócz legendy otaczającej tytułowy klejnot mamy tu więc historię rodu dotkniętego jego klątwą. Sióstr Miłosierdzia ukrywających się wśród służby z obawy przed bezbożnym Panem. Kolegi po fachu, który próbował rzeczony klejnot zdobyć. Młodego szlachcica, nieszczęśliwie zakochanego w kuzynce (jedyne, czego nie rozumiem, to dlaczego ktokolwiek w tamtych czasach miałby mieć coś przeciwko

). Mściwej służącej. Ogólnie - trudno się nudzić.
Jeśli idzie o wykonanie - w DarkModzie wszystko wygląda dobrze, więc nawet nie ma o czym mówić.
Co do grywalności... cóż. Liniowość, ogromna ilość zamkniętych drzwi, jeszcze większa - śmieci walających się w ekwipunku, których ni
chuja nie idzie wyrzucić, długaśne teksty zapisane niemal nieczytelną czcionką. Wymuszony ghosting, na szczęście opcjonalny ("na szczęście", bo w połowie wyskoczyło mi "objective fail", mimo że stałam w cieniu z dala od jakiegokolwiek AI). Do tego dochodzą typowe bolączki TDM, czyli zbyt wysoka (jak na mój gust) czułość strażników i okropna niezgrabność, zarówno naszej postaci, jak i przeciwników (za to wspinaczka i pełzanie to miód). Misja próbuje nadrabiać jednak niezłym klimatem, no i wspomnianą wyżej fabułą.
Ogółem: byłaby świetna, gdyby nie była tak
wkurwiająca.