Opis misji wydawał się obiecujący: jak
The 7th Crystal, tylko doprowadzone do końca. Niestety jak T7C, tak i FMF okazało się rozczarowujące. Tzn. z technicznego punktu widzenia jest ok: mamy dużą, ładną posiadłość, kawałek krypt, wszystko w miarę standardowe ale ok. Gorzej z fabułą, której tu prawie nie ma; zadania to proste znalezienie fantów, notatki można policzyć na palcach, a już o zadaniach czy wątkach pobocznych w ogóle szkoda gadać. Najgorzej jednak z rozwiązaniem Mrocznego Sekretu:
po uwolnieniu Bestii, która okazała się podświetlonym szczurem strażnicy pozamieniali się w zombie. Uzbrojeni w brakujący klucz uciekamy do krypt, gdzie odnajdujemy Tajemniczy Artefakt, którym jest... Księga Tajemnic. Dum dum duuuum! I nagle ożywają wszystkie mijane wcześniej szkielety. Nie wiedząc już, czy się śmiać czy płakać uciekamy do wyjścia. The End.W skrócie: przewidywalność, bolesny wręcz brak oryginalności i fabuła cienka jak sik pająka. Niby można zagrać, bo jak mówiłam, posiadłość jest całkiem ładna, ale w ostateczności nie ma po co.
A, i w sumie to rozgrywka też mnie zirytowała, ale to już chyba wina samego DarkModa. Zaalarmowanie jednego strażnika kończyło się tym, że zaraz zwalało się ich dziesięciu, z drugiego końca mapy, z wyższych pięter, wuj wie skąd. Raz nawet przyleciał jedyny na mapie służący, którego poprzednio widziałam chyba pół godziny wcześniej. Dafuq? A, no i oczywiście jak już nas zobaczyli, to ni wuja nie dało się ukryć - biegli za nami przez pół posiadłości, bez chwili wahania wypatrując nas w nawet najciemniejszych kątach. Ja wiem, że TDm to mod dla hardkorowych graczy, ale to już zakrawa o absurd.
No i odgłosy postaci są żenujące. Strażnicy mówią z przekonaniem Miecia spod monopolowego, któremu ktoś zaproponował pieniądze zamiast flaszki. Służący przypomina obcego, który nie do końca nauczył się imitować ludzkie emocje. A postaci kobiece to już w ogóle dno - NIGDY nie mogę rozkminić, kiedy zamierzają uciec, a kiedy zaatakować, bo w obu sytuacjach brzmią identycznie nijako. Jedynym pozytywnym aspektem jest
(Yabba) dabba doo zombiaków, ale chyba i tak twórcom nie do końca o taki efekt chodziło
(Tak, wiem, to nie do końca o tej misji, ale gdzieś się musiałam wyżalić, a w sumie dopiero po niej się porządnie zirytowałam).