Thief, a raczej świat wykreowany w tej grze śnił mi się wiele razy
. Pamiętam jednak tylko dwa z nich, najświeższe.
1. Śnił mi się jakiś rok temu.
Znajdowałam się w szkole, która jednak nie tylko szkołą była...
Trudno mi powiedzieć czym jeszcze. Po głowie „plącze” mi się myśl, wspomnienie, że mogła to być również jakaś rezydencja lub raczej budynek tajemniczego bractwa, w którym to szkolono jego przyszłych członków, nowicjuszy.
Była noc...(a jakże by inaczej
), korytarze spowijał półmrok. Na ścianach korytarzy, którymi szłam wisiały szklane gabloty z różnymi „dobrami”: pucharami, medalami, figurkami i innymi bardzo cennymi przedmiotami. Wiedziałam, że muszę uważać, bo oprócz strażników, w budynku było pełno mechanicznych twarzy, które chociaż niemal identyczne jak w T2, to jednak poruszały się bezszelestnie
.
Kim byłam...? Złodziejem...ale nie tylko. W snach, przynajmniej moich, nigdy nic nie jest jednoznaczne, wyraziste i proste. Zawsze jest kilka płaszczyzn...Nie wiem kim, oprócz złodziejką byłam. Myślę, że miałam do spełnienia jakiś głębszy niż kradzież, cel.
I nagle zmiana sytuacji, „fabuły”...
nagły przeskok w zamieszanie i działanie. Ktoś został zaalarmowany, szukali kogoś, nie wie czy mnie, ale wiedziałam, że pod żadnym pozorem nie mogę zostać zauważona...
Co raz więcej światła na korytarzach, co raz więcej ludzi, nawoływania, krzyki...co raz trudniej się ukryć.
I znowu „klik”.
Stoję na szczycie kilku schodków i schodzę powoli w dół. Gdy jestem już na dole nagły przebłysk intuicji. Podnoszę szybko głowę do góry, a nade mną, na ścianie mechaniczna twarz...Moment i jestem ponownie na szczycie schodów, nasłuchując alarmu z sercem tłukącym się w piersi... Ufff, „twarz” była odwrócona w drugą stronę , nie widziała mnie.
Co teraz?? Ze szczytu schodów nie widać „kamery”, dopiero z pierwszego, ewentualnie drugiego schodka od dołu można ja zobaczyć. Schodzę więc jak najniżej i...zamieram zbierając siły, aby wychylić się i spojrzeć. Do najbliższego rogu jest spory kawałek, a ja...właśnie słyszę zbliżające się kroki i szmer podniesionych rozmów.
Co robić?! Szanse na niezauważalny przemknięcie niewielkie...
...I tak kończy się mój sen, a raczej moja pamięć, bo nie wykluczam, że sen mógł trwać nadal
2. Śnił mi się ok. 20 dni temu, gdy byłam na biwaku, pod namiotem, w pięknym bukowym lesie na jeziorem, a oprócz mnie i mojego towarzysza nie było nikogo (przynajmniej w promieniu kilometra). Fantastyczny klimat na niesamowity sen, kiedy nad głową szumią potężne i strzeliste buki...
A sen był naprawdę zakręcony…::D
Śniłam, ze gram w jakąś FM, ale…jednocześnie była to rzeczywistość, a ja była bohaterem nr jeden. Teraz już nie pamiętam szczegółów fabuły, jednakże w pewnym momencie zorientowałam się, ze nie uda mi się zrealizować celu, ze cos zle zrobiłam. Pamiętam tez mila niespodziankę i radość gdy udało mi się odkryć ukryte przejście, drzwi, a za nimi rozwiązanie… Postanowiłam wrócić się do początku. Co dziwniejsze nie wczytałam gry, ale…przeszłam przez wszystkie pokoje (sceneria była jakąś rezydencja) do miejsca, gdzie zaczynałam i…gra rozpoczęła się na nowo:ok
…nie pamiętam jak się skończyła…