Fajny temat poruszyliśmy, doskonały do przemyśleń i wspominek
Z punktu widzenia starych fanów, NuThief skazany był na porażkę z wielu powodów:
- elementy otwartego świata
- prostota poziomów, możliwość poruszania się głównie po wymyślonych przez twórców ścieżkach
- inny setting, bardzo zresztą powszedni i mdły
- rezygnacja z pewnych charakterystycznych dla TDP/TG/TMA motywów: Keepers, Pagans, Hammerites, Mechanists, Stephen Russell itp.
Nowi twórcy zmienili tak wiele rzeczy, że to już dłużej nie przypominało Thiefa. Nie chcę przesadzać w słowach, ale doświadczenie pierwszych gier było prawie transcendentne: penetrując Kościelisko, błądząc wokół Katedry bądź czytając cudzą korespondencję w blasku świec czułem takie rzeczy, jakich nie dały mi inne gry. Oryginalna ekipa, choć pochodząca z USA, potrafiła ująć niedające się opowiedzieć skojarzenia, bardzo bliskie europejskiej duszy. Ten anachroniczny, senny świat, miejsce starcia prastarych religii i tajemniczych obserwatorów, poznane z perspektywy samotnika i spowite wieczną czernią to bardzo trudna do powtórzenia jakość. Na pewno mało komercyjna.
Nie chcę mówić dyrdymałów o elitarnym gronie i podobnych, hipsterskich bzdur, ale umówmy się: gdyby zainteresowanie życiem prywatnym Lady Van Vernon, przyjemność słuchania wyznawców Buildera i czar skradania się przez zapomniane biblioteki były równie pożądane, co homoromanse i strojenie postaci w cRPG, mielibyśmy rok temu świetną grę.
Ale niewiele osób dzieli te podniety, więc produkt dostosowano do innych potrzeb. Mamy bohatera, który pokazuje twarz, ma przewagę w walce wręcz, spowalnia upływ czasu... faceci w cylindrach odwiedzają dziwki w pończochach, łuk jest gadżetem Jamesa Bonda, a w ogóle akcja dzieje się w Londynie... w końcu mieszkamy w Big Benie i uciekamy przed takim jakby Matthew Hopkinsem (Witchfinder General).
Z tych powodów nie wierzę, aby obecni właściciele tej "marki" cokolwiek zmienili. Jak dobrze pójdzie to wydadzą NuThiefa 2, ale mi to lotto. Raz na rok czy dwa przechodzę trylogię, czasem odpalam fanmisje, rozmawiam z Wami na forum, ale przede wszystkim wiecznie myślę o tym świecie. To jest dla mnie najważniejsze: to, co po grze we mnie zostaje.
Jeśli kiedyś część twórców Looking Glass Studios bardzo zapragnie wrócić do tamtych klimatów i inspiracji, na pewno będą w stanie zrobić dla nas ciekawą grę z pierwszej perspektywy, ze świetnym klimatem, aktorami, wciągającą fabułą. To jest możliwe, choć mało prawdopodobne.
Na koniec chcę dodać, że najgorszą rzeczą nie będzie brak nowych tytułów, tylko brak ludzi, którzy trzymają w sobie tę pasję i chcą ją przeżywać na nowo.