[LITERATURA] Posiadłość Lorda Romualda

Rozplącz swoją wyobraźnię. Zagość w świecie stworzonym przez fanów lub do nich dołącz.

Moderator: SPIDIvonMARDER

Awatar użytkownika
Artass
Egzekutor
Posty: 1539
Rejestracja: 07 października 2006, 11:45
Lokalizacja: Kraków

[LITERATURA] Posiadłość Lorda Romualda

Post autor: Artass »

No, nie byłem raczej w pełni sił. To taki mały trening umysłu. Głównie chciałem zobaczyć zmiany które zaszły w moim stylu pisania przez ten rok. Trzymajcie, mam nadzieję że ktoś znajdzie czas i spodoba mu się.


Przytulony do zarośniętej, obtartej ściany z której każdą cegłę możnaby bez żadnego problemu wyciągnąć, Garrett przemierzał ciasną uliczkę. Co rusz potykał się o wystające z podłoża kamienie. Był ostrożny, o tak późnej porze, w Starodalach roiło się od straży. Przybył pod umówione miejsce. Stara, stylowa brama prowadząca zapewne do pałacyku jakiegoś bogacza. Złodziej oparł się plecami o płot. Czekał…

***

-Czyżby mnie wystawił na wiatr ?- zastanawiał się Garrett cały czas nasłuchując
Poczuł dotknięcie, ktoś klepnął go w plecy. Odwrócił się, stał za nim człowiek drobnej postury, twarz miał zasłoniętą kapturem. Niski mężczyzna wskazał gestem ciemny zaułek. Poszli, nawet dla złodzieja, któremu wydawało się jakoby znał Miasto jak własną kieszeń, trudno było o bardziej zapuszczone miejsce. Zmierzali w stronę drewnianych, spróchniałych wrót, które zapewne stanęłyby otworem pod wpływem kopnięcia. Mężczyzna zapukał.
-Greg, to my! Możesz otworzyć. –
Wysoka, dobrze zbudowana osoba odziana w jakieś stare łachy, wolnym ruchem, ostrożnie rozsunęła drzwi. Przekroczyli próg, oczom Garretta ukazała się skromna izdebka. W powietrzu unosiły się tumany kurzu. Było dość ciemno, jednak zahartowane oczy, a właściwie oko złodzieja nie męcząc się zbytnio ogarnęły mrok. W środku pokoju stał najprostszy z możliwych stół, po którym można było się spodziewać, że lada moment zostanie z niego tylko kupka desek. Niższa postać przysunęła krzesła, najbardziej ubrudzone smarem przypadło Garrettowi. „Jacy gościnni” pomyślał złodziej. Jegomość wstał jeszcze, sięgnął do małej, kuchennej szafki której mistrz fachu zwyczajnie nie zauważył. Wyjął z niej wino w przesadnie zdobionej, szklanej butelce. Gwałtownie postawił je na stół, przygotował kieliszki.
-Tak właśnie będziemy rozmawiać – rzekł
Kiedy wino zostało już rozlane do szklanek, atmosfera spotkania rozluźniła się nieznacznie. Złodziej wygodnie usadowił się na krześle, był już bardziej skory do rozmowy. Popijając wybornie dobranym, agrestowym winem, rozpoczęli negocjacje.
- Dobrze że jesteś tu z nami, Garrett. Mam pewną sprawę. Ty zarobisz trochę grosza, ja zaś otrzymam coś na czym bardzo mi zależy. – powiedział niższy mężczyzna
- No cóż, brzmi ciekawie. Możesz rozwinąć? – odpowiedział mu złodziej
- Miło mi to słyszeć. Dobra, nie będę owijał w bawełnę. Znasz starego Romualda ? Tego burżuja, rezyduje nieopodal Skalnego Rynku, w…
- Miałem nieprzyjemność poznać. – przerwał Garrett – Słyszałem że od ostatniego czasu podwoił ilość straży, jest ostrożny od kiedy go okradziono.–
- Właśnie dlatego zwracam się do Ciebie, nie do pierwszego, lepszego rzezimieszka z ulicy. Sam mam lekkie problemy z kasą. No i tu właśnie pojawia się moja prośba. Bogacz ma w swoich zbiorach cenne, wysadzane klejnotami, oryginalne jajo Ferbengel. To podobno dzieło najznakomitszych rzemieślników, zostało wytworzone około stu lat temu, i tak dalej…-
-Rozumiem. –
- Dziadyga ma dość forsy. Trzeba go trochę odciążyć. Z łatwością znajdę jakiegoś chętnego, który da mi dwa razy więcej od wartości tej błyskotki. Dostaniesz przynajmniej dwa tysiaki.
- Umówmy się dwa pięćset. –
-Hmm… - urwał – Niech Ci będzie. Po znajomości.
- No, co do interesów, trudno o bardziej wiarygodnego gościa od Ciebie. Jaki termin ?-
- Pasują Ci trzy dni ? –
- Dobra. Bywaj, Perry –
Nie odwzajemnił. Garrett zarzucił na siebie płaszcz, wyszedł. Przez zaułek powrócił na ulicę. Szedł środkiem wąskiej uliczki, po chwili skręcił w nieco szerszy bulwar. Stawiał kroki wolno, nie spieszyło mu się wcale. Pechowo wiatr dął mu w twarz. Po niezbyt długim spacerze dotarł do mieszkania. Spędził parę godzin zastanawiając się nad kilkoma rzeczami i czytając książkę. O zmierzchu zasnął.

***

Ze snu wyrwał go gwar i hałas, wywołany przez tłumy ludzi przepychających się przez ciasne aleje Miasta. Leżał chwilkę na pryczy, rozciągając mięśnie i ścięgna. Mrużąc niemechaniczne oko Garrett wstał, przygotował sobie należyty posiłek, ukradkiem spoglądając przez okno. Było pochmurnie, lada chwila mogło zacząć lać jak z cebra. W tej chwili już kropiło. Słońce zza chmur zsyłało na ziemię część promieni. Po jedzeniu złodziej począł przygotowywać się do nadchodzącej misji. Właśnie pakował ekwipunek.

***

Garrett stał na dachu spichlerza, sąsiadującego z rezydencją. Była już noc, nie wiał nawet najsłabszy wiatr. Korzystając z mechanicznego oka, złodziej badał okolicę. Posiadłość, otoczona wysokim, brunatnym murem robiła wrażenie. Całą posesję otaczał pełny drzew i krzewów ogród, a na nim rodowy cmentarz oraz niewielka sadzawka. Sprawny wzrok mistrza fachu szybko wyłapał trzy drogi do środka. Był to nisko położony balkon, z drewnianą, zdobioną barierką. Wystarczyło wycelować w odpowiednie miejsce strzałę z liną. Drugim wejściem kryły się główne wrota. Garrett mógł wejść też przez piwnicę, dużą, brązową klapą. Ostatecznie wybór padł na balkon. Złodziej wziął rozbieg i wzbił się w powietrze. Z dachu przeleciał ponad ogrodzeniem, lądując na trawie. Teraz wystarczyło przemierzyć ogród. Niestety, kilka patroli zapuszczało się nawet w najciemniejsze zakątki, w poszukiwaniu ukrytych „gości”. Garrett upewniwszy się że nie spoczywa na nim niczyi wzrok, popędził w stronę cmentarza. Postanowił przeszukać go w poszukiwaniu kosztowności. Zmarłym nie przydadzą się one zbytnio. Pozostawając w ukryciu, złodziej kucając skradał się ku grobowcom. Szczególnie rzuciła mu się w oczy ceglana kapliczka, o pokryciu w kształcie kopuły. Drzwi były uchylone. Wszedł do środka. We wnętrzu panował półmrok, czego Garrett się spodziewał. Na grobie widniał wyryty w granicie napis „Mary” i „Niech spoczywa w spokoju”. Zapalił flarę, rozświetlając ciemności. Nagle coś błysnęło, złodziej skierował tam dłoń. Przedmiotem okazał się srebrny pierścień z niebieskim kamyczkiem. Schował pierwszy łup do woreczka na biżuterię. Po uprzednim przeszukaniu wszystkich zakątków pomieszczenia, wychodząc potknął się o sporych rozmiarów, złotą figurkę leżącą na ziemi.
„Jak ja mogłem jej nie zauważyć?”
Garrett zabrawszy łup, opuścił kapliczkę. Nie wykraczał jednak jeszcze poza cmentarz. Naprzeciw miejsca gdzie zdobył pierścień i figurkę, znajdował się kolejny grobowiec. Złodziej bez wahania skierował się ku wrotom. Pociągnął za ciężką, mosiężną klamkę. Ta placówka jednak była zamknięta. Nie stanowiło to mimo wszystko problemu. Sięgnął do kieszeni…
- Kurwa! – wycedził przez zaciśnięte zęby Garrett
Zapomniał zabrać najważniejszej rzeczy – wytrychów. „Jak to w ogóle możliwe?!”. „Prawdopodobnie po prostu nie włożyłem ich do kieszeni”. „No cóż, raz się żyje”. Bez namysłu chwycił za pobliski, żelazny pręt leżący na nagrobku, próbując wyważyć drzwi. Udało mu się, drzwi puściły z zawiasów. Przewróciły się, roztrzaskując na kawałki. To wszystko narobiło hałasu. Tym razem powstrzymując się od złorzeczenia, złodziej wtargnął do środka. W centrum, znajdowała się drewniana trumna. Garrett nie znalazł nic cennego, sądził więc że kosztowności ukryto razem w ciałem, w trumnie. Wolno, zachowując ostrożność uchylił wieko. Ku zdziwieniu złodzieja, nie było ani ciała, ani nic cennego. Po chwili osłupiał jeszcze bardziej, w spodzie trumny była luka, spojrzawszy w nią, okazało się, że nie ma pod nią podłoża. Zaciekawiony Garrett przepchał trumnę na bok, utorowując sobie drogę. Były nią spiralne, wyszczerbione schody. Czym prędzej zszedł po nich w dół. Znalazł się – jak myślał – w czymś w rodzaju piwnicy. Tajemnicze przejście faktycznie prowadziło do piwnicy.Nie było teraz sensu cofać się, by wejść przez balkon. Światło rzucały zawieszone na ścianie pochodnie. Rozglądając się dookoła, wciąż zachowując ostrożność skradał się przez korytarz. Nasłuchując uważnie, wyłowił ludzkie kroki z dźwięków docierających mu do uszu. Ukrył się w ciasnej komórce na szczotki, po lewej stronie korytarza. Przeczekał chwilę, zza framugi widać było powiększający się ciągle cień. Po chwili, nieopodal przeszedł człowiek odziany w kolczugę, z mieczem w pochwie zawieszonej przy pasie. Kiedy strażnik zniknął za rogiem, Garrett pokasłując przez kurz unoszący się w powietrzu, wyszedł z ukrycia kontynuując marsz. W końcu doszedł do drewnianych drzwi, za którymi kryły się schody prowadzące w górę.
Złodziej pospiesznie wszedł po nich. Trafił do kuchni. Schował się w cieniu słysząc kolejne kroki. Sługa przyszedł tu by pozmywać naczynia. Garrett opuścił mrok, w skupieniu skradawszy się po dywanie, za plecami służącego nucącego pod nosem jakąś melodię, przeszedł do sporej jadalni. Z owalnego, gotyckiego stołu zgarnął trzy złote puchary. Ledwo zdążył ukryć się pod blatem, do pomieszczenia wszedł kolejny sługa wraz ze strażnikiem. Zbrojny skierował się ku piwnicy, drugi mężczyzna krzyknął.
-Heeej, Ignaz. Kieliszki zniknęły. Nie masz ich tam czasem? –
- Nie, pewnie Katie je zabrała. – dobiegł go głos z kuchni
Złodziej poczekał aż jegomość obróci się plecami. Gdy tak zrobił, Garrett wstał i przemknął ku następnym, uchylonym drzwiom. Znajdował się teraz w luksusowym salonie. Z góry zwisały śliczne girlandy i żyrandole. Na środku pomieszczenia stał udekorowany obrusem stół, a na prawo od niego, przy ścianie, purpurowa sofa, na podłodze zaś puszysty dywan. Uwagę złodzieja od razu przykuł złoty świecznik na stole oraz srebrna, wysadzana rubinami, zamorska bransoletka leżąca na sofie. Zebrał skarby, szykował się by opuścić salon. Wyszedł na korytarz, z prawej nadchodził strażnik. Mistrz fachu skorzystał z tego, że było tu ciemno. Zaczaił się na stróża, szykując pałkę. W odpowiednim momencie uderzył go w potylicę, ciało bezwładnie opadło na posadzkę. Garrett chwycił nieprzytomnego, przeniósł go do poprzedniego pomieszczenia, pod sofę. Korytarzem przeszedł do kolejnego pokoju. Była to mała siedziba najprawdopodobniej jakiegoś skryby. Przy ścianie stało biurko, na nim na wpół pusta księga, kałamarz, a w nim pióro i czarny atrament. Naprzeciw sekretera, znajdywało się pościelone łóżko. Złodziej zamknął drzwi na zamek, zasiadł przy papierze. Był to pamiętnik skryby, Garrett przeczytał tylko ostatni wpis. Nie dowiedział się nic ciekawego, po chwili zauważył włożoną między kartkę mapę. Z niej dowiedział się że skarbiec przylega do biura lorda.

„Świat jest dziwny… najważniejsze informacje zawsze leżą na widoku, ot tak domagając się odkrycia” – pomyślał złodziej.

Wstał z krzesła, wyszedł z pomieszczenia. Korytarza nikt już nie patrolował, toteż od razu przemknął na lewo od drzwi. Na końcu znalazł klatkę schodową. Przeszedł piętro wyżej. Wyszedł na kolejny korytarz, przemykał w cieniu zachowując ostrożność. Wyostrzył lekko słuch, nie wyłapał żadnych podejrzanych dźwięków. Podszedł do miejsca gdzie korytarz skręca, wychylił głowę i szybko omiótł wzrokiem dalszą drogę. Widział już stylowe, podwójne drzwi prowadzące do biura Romualda. Przy wejściu stał strażnik w zbroi płytowej, z halabardą. Złodziej pochwycił strzałę hałasującą, napiął cięciwę. Skupił lewe oko na celu, wystrzelił…. Strzała przeleciała w ciemny kąt, strażnik zszedł z warty. Powoli stawiając kroki, udał się w miejsce hałasu.
- Hej, co to? Jest tam kto?-
Garrett przypinając sobie, że nie ma wytrychów zaklął. Podkradł się do pleców zbrojnego, zważając na to jak i gdzie stawiał stopę. Wyciągnął ostrożnie rękę, wyrwał klucz koniuszkami palców. Cofnął się w skupieniu, otworzył drzwi do biura. Zamknął je za sobą i zapalił światło. Dość duże pomieszczenie było wyposażone w łóżko, sekretariat oraz parę szafek. Na podłodze rozłożono dębowe panele. Pożądany skarb leżał w czerwonym futerale, w szklanej gablotce.
Złodziej wahał się przez moment, wstrzymał oddech. Chwycił za pałkę, mocno uderzył w szkło. Narobił hałasu co go mocno zdenerwowało. Strażnik zza drzwi wrzasnął.
- Kto tam?! Otwierać! Natychmiast otwierać! –
Dobijał się do drzwi, Garrett spojrzał na drewniane okiennice, w jego głowie rodził się plan ucieczki. Trzęsącymi rękoma otworzył je, zacisnął rękę na strzale linowej i z całej siły, zamaszyście wbił jej grot w belkę. Lina spadła, uchwycił się jej po czym zjechał na trawę. Czym prędzej popędził w stronę ogrodzenia. Z trudnością przeskoczył je, był już za posesją. Strach dodawał jednak nogom skrzydeł. Kiedy mógł już czuć się bezpiecznie, zwolnił. Serce biło jak oszalałe.

Kolejny udany skok… cóż nie było zbyt trudno.
Następny raz będę miał czym zapłacić czynsz, nie zdychając przy tym z głodu. To się rzadko zdarza w moim życiu.
Ostatnio zmieniony 14 czerwca 2009, 21:00 przez Artass, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Awatar użytkownika
Spidey
Poganin
Posty: 727
Rejestracja: 18 marca 2009, 14:17

Re: [LITERATURA] Posiadłość Lorda Romualda

Post autor: Spidey »

Jestem pod wrażeniem.

A teraz ponarzekam:
Artass pisze:Poczuł dotknięcie, ktoś klepnął go w plecy. Odwrócił się, stał za nim człowiek drobnej postury, twarz miał zasłoniętą kapturem.
Garretta raczej nie powinien nikt nakryć, a co dopiero zachodzić od tyłu.
Artass pisze:Garrett przypinając sobie, że nie ma wytrychów zaklął.
Literówka... it doesn't matter :)
Awatar użytkownika
Artass
Egzekutor
Posty: 1539
Rejestracja: 07 października 2006, 11:45
Lokalizacja: Kraków

Re: [LITERATURA] Posiadłość Lorda Romualda

Post autor: Artass »

Spidey pisze:Jestem pod wrażeniem.
Trafiło się ślepemu Artassowi ziarno. ;)
Spidey pisze:Literówka... it doesn't matter
Wyluuuuzuj, zdaża się. :P

[ Dodano: Pon 01 Cze, 2009 21:12 ]
Dzięki za opinię.
Obrazek
Awatar użytkownika
Moira
Skryba
Posty: 319
Rejestracja: 04 listopada 2008, 21:15
Lokalizacja: Białystok

Re: [LITERATURA] Posiadłość Lorda Romualda

Post autor: Moira »

hm... bardzo fajnie mi się czytało :) :ok
uno pytanie: czy te myślniki po wypowiedziach są specjalnie? bo jak dla mnie to dziwnie wyglądają - takie "puste" :P
a gdybym miała się już czepiać, to tego co Spidi :)
Obrazek
Awatar użytkownika
Edversion
Arcykapłan
Posty: 1405
Rejestracja: 21 sierpnia 2006, 10:19
Lokalizacja: Zabrze

Re: [LITERATURA] Posiadłość Lorda Romualda

Post autor: Edversion »

W sumie bardzo fajnie piszesz, korzystasz z szerokiej gamy słownictwa, nie brakowało synonimów. Sam nie wiem czego mogę się uczepić?! ;)

Tekst ciekawy, chociaż mogłeś pozwiedzać Garrettem całą posiadłość. Wyszedł by przy tym dużo dłuższe opowiadanie. Jak to zrobić? Pomyśl sobie, że wypisujesz na kartkach jedynie raport z przechodzonej przez ciebie wymyślonej czy oryginalnej misji. Nie wiem jak ty, ale ja zawsze, mimo że wykonałem już wszystkie cele, zaglądam do każdego pomieszczenia w poszukiwaniu jakiś dodatkowych skarbów i kosztowności, które mogłyby mi się przydać w moim przyszłym życiu. "Jak już tu jestem, to czemu nie!" - myśli Garrett. ;)

Na końcu mnie coś uderzyło. :P Garrett rozbija szkło, ale skarbu już nie zabiera. Przeoczyłeś coś ważnego. Pewnie się śpieszyłeś, brakowało ci już czasu, chęci i tym podobe. Ale muszę ci powiedzieć coś ważnego. Jeśli chcesz napisać coś większego to najważniejszy nie jest pomysł (bo tego prawie nigdy nie brakuje) tylko cierpliwość. Jak tego nie ma, to nic nie ma! Muszę przyznać, że mówię ci to po własnych doświadczeniach życiowych, więc warto posłuchać.

Ale ogólnie wielkie brawa za tekst! :ok
Awatar użytkownika
Artass
Egzekutor
Posty: 1539
Rejestracja: 07 października 2006, 11:45
Lokalizacja: Kraków

Re: [LITERATURA] Posiadłość Lorda Romualda

Post autor: Artass »

Dziękuję wszystkim za rady i pochwały, za krytykę też. :ok

Widzę że oceny są dużo bardziej pozytywne niż rok temu. Napełniacie Artassowe serce radością. :-D Niedługo mogę się wziąść za coś poważniejszego. ;)

[ Dodano: Wto 02 Cze, 2009 15:48 ]
Moira pisze:czy te myślniki po wypowiedziach są specjalnie? bo jak dla mnie to dziwnie wyglądają - takie "puste"
Dobra, usunę je. Myślałem że na końcu też powinny być.
Edversion pisze:nie brakowało synonimów
Zaznaczasz słowo w Wordzie, klikasz prawym, zakładka "synonimy" i gotowe. :P
Obrazek
Awatar użytkownika
Edversion
Arcykapłan
Posty: 1405
Rejestracja: 21 sierpnia 2006, 10:19
Lokalizacja: Zabrze

Re: [LITERATURA] Posiadłość Lorda Romualda

Post autor: Edversion »

Artass pisze:Zaznaczasz słowo w Wordzie, klikasz prawym, zakładka "synonimy" i gotowe.
Ej, nie fair. Pisarze takich sztuczek nie stosują. :P

No dobra, oddaje ci honor. Mamy w końcu XXI wiek. ;)
Awatar użytkownika
SPIDIvonMARDER
Garrett
Posty: 5184
Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
Płeć:
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Posiadłość Lorda Romualda

Post autor: SPIDIvonMARDER »

Wszystkie chwyty dozwolone :P no, może poza Wikipedią :P

Hehe, olbrzymia poprawa! Jak wiesz, koncentruję się głównie na ocenie fabuły, stronę techniczną zostawiając Black_Foxowi ( ;) ). dlatego technicznie jest dobrze, choc popracuj na interpunkcją, spacjami oraz sporadycznymi powtórzeniami. Poza tym OK :ok
Fabuła: Hmmm nie jest to jakaś wyjatkowa historia, ale jako sprawdzian własnego stylu w sam raz. Pomysł ciekawy, sposób przedostania się do posiadłości również. jedyną wadą jest chyba... objętość, czyli historia bardzo szybko się kończy...

Oto rzeczy, które zwróciły moją uwagę (oprócz tego jedno zbędne zdanie, powtórzone):
Zahartowane oko - zwrot troszkę dziwny, "wyćwiczone" chyba brzmi lepiej...
Tak właśnie będziemy rozmawiać - to też dziwnie brzmi, jakby wyrwane z kontekstu.
Nie odwzajmenił - czego?
Pierścionek - szkoda, że nie opisałeś gdzie leżał.
Brak wytrychów - pomysł dobry, wręcz bardzo dobry. Szkoda tylko, że wybrałeś jako alternatywę coś takiego. Garciu jako taki prozłodziej (tam myślę) wybrałby coś bardziej fachowego.
Kurwa - Garrett chyba inaczej przeklina, choć to kwestia gustu autora.
Balkon - jaki balkon? Opis pomieszczenia trochę myli...
Szkło - Przemoc wskazuje na brak profesjonalizmu. Housebreakres - how quiet... czyli jednym zdaniem, Garrett lubi cicho pracować.
Końcówka - obcięta, jakby niedorobiona. Brak puenty... chyba się spieszyłeś, nie?

A tak poza tym wszystkim:
Wielki plus za poprawę styl, który bardzo wydoroślał. Ponadto sma fabuła również nabrała rysów kształtów i nie jest tylko szkicem pomysłu. Tak trzymaj!
Obrazek
Awatar użytkownika
Artass
Egzekutor
Posty: 1539
Rejestracja: 07 października 2006, 11:45
Lokalizacja: Kraków

Re: [LITERATURA] Posiadłość Lorda Romualda

Post autor: Artass »

SPIDIvonMARDER pisze:Hehe, olbrzymia poprawa!
Dziękuje. ;)
SPIDIvonMARDER pisze:obcięta, jakby niedorobiona. Brak puenty... chyba się spieszyłeś, nie?
Przepraszam za nią, pisałem ją wczoraj w nocy. Dziś bym już nie zdążył. Mam zawalony cały tydzień.
SPIDIvonMARDER pisze:Fabuła: Hmmm nie jest to jakaś wyjatkowa historia
To tylko test! Poza tym nie starałem się aż tak, niezbyt poważny tekst. :-D
Obrazek
Awatar użytkownika
SPIDIvonMARDER
Garrett
Posty: 5184
Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
Płeć:
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Posiadłość Lorda Romualda

Post autor: SPIDIvonMARDER »

No to przecież to napisałem w tym samym zdaniu :p
Obrazek
Awatar użytkownika
Artass
Egzekutor
Posty: 1539
Rejestracja: 07 października 2006, 11:45
Lokalizacja: Kraków

Re: [LITERATURA] Posiadłość Lorda Romualda

Post autor: Artass »

SPIDIvonMARDER pisze:historia bardzo szybko się kończy...
Wiem, wybaczcie, w osatnią noc dowiedziałem się że zawalony mam w sumie cały tydzień. Dlatego końcówka jest jakby ucięta. Jednak gdy Garrett chodził po posiadłości, nie spieszyłem się zbytnio. To MIAŁO być krótkie bo "w końcu to tylko test!". :))
Obrazek
Awatar użytkownika
SPIDIvonMARDER
Garrett
Posty: 5184
Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
Płeć:
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Posiadłość Lorda Romualda

Post autor: SPIDIvonMARDER »

Brak czasu to kiepskie wytłumaczenie, wszak nikt ci nie zlecił żadnego terminu ;)
Obrazek
Awatar użytkownika
Hadrian
Złodziej
Posty: 2423
Rejestracja: 08 stycznia 2009, 13:38
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Posiadłość Lorda Romualda

Post autor: Hadrian »

Gratuluje poprawy stylu! Piękne opowiadanie, Artass ale rzeczywiście końcówka obcięta i zapomniałeś napisac że Garrett wziął to jajo.
Awatar użytkownika
SPIDIvonMARDER
Garrett
Posty: 5184
Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
Płeć:
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Posiadłość Lorda Romualda

Post autor: SPIDIvonMARDER »

Hehe... dopiero teraz zauważyłem...
Tytuł.
Jakie przyjęcie? W tekście nie było o nim mowy...
Obrazek
Awatar użytkownika
Hadrian
Złodziej
Posty: 2423
Rejestracja: 08 stycznia 2009, 13:38
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Posiadłość Lorda Romualda

Post autor: Hadrian »

Ciekawe Nie zauważyłem (lol)
Awatar użytkownika
Artass
Egzekutor
Posty: 1539
Rejestracja: 07 października 2006, 11:45
Lokalizacja: Kraków

Re: [LITERATURA] Posiadłość Lorda Romualda

Post autor: Artass »

SPIDIvonMARDER pisze:Jakie przyjęcie? W tekście nie było o nim mowy...
Posiadłość! Miało być "posiadłość", wcześniej zaczytałem się w inny tekst, dlatego nie myślałem zbytnio nad tym co piszę (kiedy już umieszczałem opowiadanie)
;)
Obrazek
Awatar użytkownika
Edversion
Arcykapłan
Posty: 1405
Rejestracja: 21 sierpnia 2006, 10:19
Lokalizacja: Zabrze

Re: [LITERATURA] Posiadłość Lorda Romualda

Post autor: Edversion »

Artass pisze:wcześniej zaczytałem się w inny tekst, dlatego nie myślałem zbytnio nad tym co piszę
Ja wrzucałem na te forum moje opowiadanie na podstawie pewnej fanmisji. Nazywało się Przyjęcie u Lorda Edmunda. Czy to aby nie przez to się czasem pomyliłeś?
Awatar użytkownika
SPIDIvonMARDER
Garrett
Posty: 5184
Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
Płeć:
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Posiadłość Lorda Romualda

Post autor: SPIDIvonMARDER »

Też mi się tak skojarzyło. Art... poprawiłem na "Posiadłość". Teraz jest ok? :)
Obrazek
Awatar użytkownika
Artass
Egzekutor
Posty: 1539
Rejestracja: 07 października 2006, 11:45
Lokalizacja: Kraków

Re: [LITERATURA] Posiadłość Lorda Romualda

Post autor: Artass »

Edversion - Niee, to była "Pani Jeziora" Sapkowskiego. :P

[ Dodano: Pon 15 Cze, 2009 19:15 ]
Teraz jest ok, Spidi
Obrazek
Awatar użytkownika
SPIDIvonMARDER
Garrett
Posty: 5184
Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
Płeć:
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Posiadłość Lorda Romualda

Post autor: SPIDIvonMARDER »

La Dame du lac? Opowiedz Art, bo to ciekawe ;P Szybciej z "Blackmail"...
Obrazek
Awatar użytkownika
Artass
Egzekutor
Posty: 1539
Rejestracja: 07 października 2006, 11:45
Lokalizacja: Kraków

Re: [LITERATURA] Posiadłość Lorda Romualda

Post autor: Artass »

Co do... możesz w naszym ojczystym języku? :o
Obrazek
Awatar użytkownika
SPIDIvonMARDER
Garrett
Posty: 5184
Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
Płeć:
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Posiadłość Lorda Romualda

Post autor: SPIDIvonMARDER »

"La Dame du Lac" to "Pani Jeziora" po francusku... chodziło mi o to, byś powiedział jak akurat ona Ciebie zainspirowała, bo na pierwszy rzut oka to nie widzę nawiązań.
Obrazek
Awatar użytkownika
Artass
Egzekutor
Posty: 1539
Rejestracja: 07 października 2006, 11:45
Lokalizacja: Kraków

Re: [LITERATURA] Posiadłość Lorda Romualda

Post autor: Artass »

Nie inspirowała mnie, po prostu zakładając temat (opowiadanie było już wtedy gotowe) czytałem piątą część sagi (moment kiedy to Geralt wraz z Jaskrem, Regisem, Cahirem, Angouleme, Milvą i błędnym rycerzem [zapomniałem imienia] przybywają do Anarietty i Fringilli).
Obrazek
ODPOWIEDZ