[LITERATURA] Zmiana pokoleniowa

Rozplącz swoją wyobraźnię. Zagość w świecie stworzonym przez fanów lub do nich dołącz.

Moderator: SPIDIvonMARDER

Awatar użytkownika
speede
Skryba
Posty: 302
Rejestracja: 05 lutego 2009, 10:11
Lokalizacja: Gdańsk

[LITERATURA] Zmiana pokoleniowa

Post autor: speede »

Zmiana pokoleniowa

Klik ??klik?? Trzask ? aaaał cholera.
- Co się stało?
- coś przeszło mi po karku i? chyba złamałem wytrych.
- Czwarty w tym tygodniu. Aksisie musisz być skoncentrowany na zamku i wyczulony na strażników to, co może przejść po karku nie wbije Ci miecza w plecy ani nie zaciągnie do lochu a złamany wytrych oznacza dwie sprawy: po pierwsze tych drzwi już nie otworzysz po cichu a po drugie ten, kto spostrzeże uszkodzony zamek natychmiast podniesie alarm.
- No tak, ale ten zamek jest strasznie skomplikowany
- Przestań marudzić ? lekko poirytował się Garrett ? taki właśnie zamek będzie stał na straży mojej emerytury a także Twojego kamienia cieni. Przypominam Ci, że jesteś u mnie zadłużony na całkiem pokaźną sumkę, poza tym przychodząc do mnie zgodziłeś się na postawione warunki.
- Nie miałem wyjścia.- odburknął Aksis
- Teraz tez nie masz wyjścia, rozkręć zamek usuń uszkodzony wytrych i zabieraj się jeszcze raz za otwieranie tego zamka. Radzisz sobie świetnie z mniej skomplikowanymi, więc i temu dasz radę tylko się skup. Przypominam Ci, że wieczorem czeka nas jeszcze powtarzanie planu roboty.
- Znowu? Znam już wszystkie szczegóły, w nocy śnią mi się mapy tej cholernej winnicy.
- Przestaniemy, jak będą ci się śniły obrazy wiszące na ścianach głównej Sali dworku.
- Zaraz przecież ja nigdy nie widziałem tych obrazów, a poza tym w planach nie mamy przejścia przez eh?? - westchną młody złodziej, pokręcił głową i zaczął rozkręcać zamek ćwiczebny.
Garrett wziął 12 letniego Aksisa na ucznia nie, dlatego, że ten zgodził się na jego warunki, ale dla kilku innych powodów. Po pierwsze ten niski, szczupły chłopak był niezwykle zwinny. Po drugie brzydził się przemocą, co pozwalało mieć nadzieję, że zamiast liczyć na swój sztylet i wątpliwą siłę fizyczną chłopak będzie stawiał na spryt i cierpliwość. Po trzecie i wcale nie najmniej ważne fundusze starego mistrza zdecydowanie stopniały a zdobywanie pieniędzy nie szło mu już tak sprawnie jak kiedyś. Garrett dobrze znał światek złodziejski w mieście, i doskonale wiedział, kiedy pojawiał się nowy złodziejaszek. Większość młodych adeptów sztuki ?pożyczania? szybko trafiała w miejskiego więzienia albo też interesowała się nimi gildia. Aksis skutecznie unikał wszelkich zagrożeń aż do czasu, kiedy postanowił wzbogacić się kosztem Gregoresa, największego pasera w mieście i jednocześnie dobrego znajomego Garretta. Stary mistrz musiał użyć niezwykłego uroku osobistego, aby przekonać pasera, iż przyłapany przez niego rabuś to w rzeczywistości jego podopieczny, który właśnie wykonywał jedno z zadań ćwiczebnych a dobra w mieszkaniu ofiary nie były ani przez sekundę zagrożone. Tak właśnie 2 lata temu rozpoczęła się bardzo owocna, miedzy pokoleniowa, złodziejska współpraca.
Od czasu nieudanego skoku na dom Gregoresa Młody złodziejaszek wiele się nauczył.
Dzięki swojemu mistrzowi doskonale opanował bezszelestne poruszanie się, trwanie w bezruchu a nawet wstrzymywanie oddechu na czas, o jakim nigdy wcześniej nie marzył. Dodatkowo w miarę postępów w nauce Garrett pokazywał chłopakowi, co raz to nowe rodzaje broni i narzędzi ułatwiające czyste i niezauważalne przeprowadzanie robótek.
Obecnie chłopak posługiwał się już perfekcyjnie całym sprzętem posiadanym przez mistrza, miał tylko jeden problem arachnofobię, ten lęk nie pozwalał mu skupiać się właściwie na zadaniach. Gdyby nie kłopoty z pająkami już dawno był by gotowy do swojej pierwszej dużej roboty. Ten strach przed pająkami martwił Garretta, nie wiadomo ile jeszcze czasu będą mogli poświęcić na przygotowania do skoku. W prawdzie informatorzy nie donosili o żadnych podejrzanych ruchach Raela mistrza gildii złodziei, ale jak wiadomo nikt nigdy długo nie trzyma wielkiej fortuny w jednym miejscu w szczególności, fortuny kradzionej przez lata swoim kamratom. Pewien cieśla z okolicznej wioski już jakiś miesiąc temu wygadał się w knajpie, że mała stocznia pod miastem dostała zlecenie na wybudowanie małego i dość dziwnego stateczku z niewielką ładownią i bardzo potężnym ożaglowaniem, co sugerowało, że Rael powoli szykuje się do opuszczenia miasta. Złodzieje zaplanowali skok tak, aby Rael nie miał możliwości zorientowania się o poniesionej stracie przed opuszczeniem miasta. W ten sposób będą pewnie, że nikt nie dowie się o robocie. Rozumowanie Garretta było następujące. Kiedy mistrz gildii opuści nagle miasto, jego współpracownicy zorientują się, że cos jest nie tak. Sprawdzą skarbiec zorientują się, że zostali ograbieni winą, słusznie z resztą, obarczą swojego szefa. Za okradanie gildii jest tylko jedna kara, więc każdy złodziej w mieście, a także cześć strażników będzie wiedziała, iż za głowę Raela mogą dostać konkretną sumkę i co ważniejsze wdzięczność gildii. Szef nie zaryzykuje wiec powrotu do miasta nawet, jeżeli zorientuje się, że sam został okradziony.
Problemem było tyko zgranie wszystkiego w czasie no i oczywiście opanowanie przez Aksisa
jego lęków. Co prawda zdobyte przez Garretta zaklęcie powodujące mrowienie na karku, co raz rzadziej dekoncentrowało chłopaka, ale podczas najtrudniejszych zadań nadal wybijało go z rytmu, co stawiało pod znakiem zapytania najważniejszą cześć planu, czyli otwarcie i zamknięcie 12 zapadkowego zamka.

-klik? klik??mmmmm?.klik.
- Gotowe.
- Nareszcie, po raz pierwszy udało Ci się otworzyć i zamknąć ten zamek bez zniszczenia narzędzi. Może jeszcze będzie z Ciebie złodziej.
- Jestem najlepszym zło?.
Puk, puk, puk???.puk, puk, puk????.. puk
- Wejdź Dżabrilu ? Odezwał się po chwili Garrett i skinął na ucznia, aby się ukrył, zrobił to odruchowo, bo wiedział, że Aksis już siedzi przyczajony w głębokim cieniu na belce stropowej.
- Witaj Garrecie ? wysapał zziajany chłopak.- Możemy rozmawiać? ? Zapytał omiatając izbę wzrokiem.
- Mów bez obaw.
- Rael pojechał do Kaster city, aby wynająć jakiś ludzi. Podobno Gildia szykuje jakiś wielki skok i są im potrzebni ludzie z zewnątrz. ? Wymamrotał chłopak
Akurat pomyślał Złodziej ? Dziękuję Dżabrilu, zapłatę znajdziesz jutro tam gdzie zwykle.- Nim złodziej zdążył się uśmiechnąć chłopaka już nie było.
- Więc zaczynamy?- Zapytał uczeń.
- Taak. Udaj się do stajni przyprowadź muła, zaprzę?
- Wiem, co mam robić. Zobaczymy się po północy. ? Rzucił przez ramię chłopak biegnąc w kierunku swojej izby.
- Mam nadzieję - mrukną Garrett i także udał się do swojej sypialni, aby poczynić przygotowania. Otworzył małą skrzyknę w rogu pokoju i zaczął zakładać ?makijaż?. Ostatni raz przyklejam tą cholerną brodę ? pomyślał.
Przez ostatnie pół roku Garrett w przebraniu odwiedzał wierzę w winiarni na wschód od miasta. Dostarczał tam puste beczki, odbierał wino a czasem też przywoził koncentraty z innych winnic służące do tworzenia mieszanek winnych tak popularnych obecnie wśród lordów. Chociaż wszystkie te działania traktował, jako przygotowanie do skoku to pozwalały mu również zarobić trochę grosza, co pomagało w zdobywaniu potrzebnego sprzętu. Dzięki temu przebraniu poznał rozkład pomieszczeń w wieży Raela, wiedział, kiedy zmieniają się straże. Jakieś dwa miesiące temu niby przypadkiem wygadał się strażnikom, że lubi sobie zagrać w kości. Od tamtego czasu już trzy razy przegrał beczułkę wina. Teraz też był dłużny ?współgraczom? całkiem spory antałek. Miał nadzieję, że to wystarczy.
Tuż przed zmrokiem Stary złodziej nie bez trudu załadował sześcioma beczkami wózek zaprzeczony w muła, usadowił się na koźle, przyjął lekko zgarbioną pozycję i ruszył w kierunku wschodniej bramy. Strażnicy w winnicy byli przyzwyczajeni do tego, że stary, jak nazywali Garretta przyjeżdżał o najróżniejszych porach, więc nie zdziwiło ich przybycie winiarza. Złodziej w eskorcie dwóch strażników zaniósł beczki do piwnicy. Przed zaniesieniem ostatniej ciężko już dyszał i poprosił o przerwę a także zaproponował ?partyjkę?
- ?Stary? jesteś nam dłużny już jedną beczułkę, a nie wyglądasz na takiego, którego było by stać na dwie - zaśmiał się najmłodszy z trójki zbirów pilnujących winnicy.
- Dajcie spokój chłopcy ? sapnął złodziej ? dziś mam do odebrania 4 beczułki, z czego jedna kupiłem na własne potrzeby, więc mogę ją oddać.
- Oo czyżby szykowała się mała zabawa?
- Nie tak szybko panowie rzućmy parę razy kośćmi może się odegram.
- Albo przegrasz kolejną beczkę
- To następnym razem też się napijecie.
- No dobra stary skoro chcesz się pozbyć swojego towaru. Nie mamy nic przeciwko. Siadaj przy ognisku ogrzej się trochę a ja skoczę po kości.
Rozgrywka jak zwykle trwała około pół godziny i niestety jak to często bywało Garrett przegrał kolejna beczkę wina. Strażnicy oszukiwali, ale przecież tak właśnie miało być.
Po przegranej Stary rozładował ostatnią beczkę, po czym załadował na wózek trzy z antałków, które miał odebrać a ostatni pozostawił strażnikom. Przed odejściem poprosił ich jeszcze o wspólny toast za dobre interesy wychylił kubełek, zachłysnął się i ku uciesze zbirów zwrócił całą porcję wina.
- Jedź już stary, bo marnujeeeeessszz?..ufffffffffff. ? Zaczął dowódca warty. Po czym legł jak długi. Niemalże w tym samym czasie runęli na ziemie jego kamraci.
Garrett po kolei oparł nieprzytomnych strażników o ścianę wieży. Zabrał im klucze i pobiegł w kierunku zabudowań. W najniższym pomieszczeniu zobaczył nogi wystające z jednej beczki.

Klik ?. Klik???.
- Otwarte ? wysapał Aksis.

Rael ukrywał swoje łupy w specjalnej beczce w piwnicy wieży. Beczka ta miała kilka komór oraz podwójne poszycie. Pomiędzy zewnętrznym poszyciem a wewnętrznym znajdowało się wino. W środku mniejszego poszycia była wąska komora a w niej drzwiczki zabezpieczone 12 zapadkowym zamkiem. Cała beczka była osadzona w ścianie piwnicy, co uniemożliwiało jej wyjcie i rozbicie a aby się dostać do zamka trzeba było wcisnąć się do komory wewnętrznej, co mogła uczynić tylko wyjątkowo drobna i chuda osoba.
Plan okradzenia Raela był prosty. Garrett zdobył beczkę z podwójnym poszyciem, w której ukrył się jego uczeń. Po rozładowaniu beczek chłopak wydostał się z antałka wlał ziołową miksturę pozbawiającą przytomności do jednej z beczek, po czym delikatnie oznaczył zatrutą beczkę nożem. Następnie schował się powrotem w podwójnej beczce. Gdy tylko Garrett zabrał beczki na górę Aksis ponownie wyszedł i zaczął włamywać się do skarbczyka Raela.

- Cholera jasna - zaklął chłopak
- Co się dzieje ? zaniepokoił się Garrett
- Tu nic nie ma ? odparł uczeń wyłażąc z beczki ?jest pusto.
- Niech to szlag jak to jest możliwe?
- Nie wiem sam zobacz.
- Wierzę Ci. Zamykaj ten zamek i zmywamy się jak najszybciej.
- Co? Mamy tak to zostawić, znaczy tyle wysiłku na nic.
- A co chcesz zrobić?
- Sprawdźmy inne beczki.
- Nie. Po pierwsze musielibyśmy je poopróżniać, czyli zostawić ślady a po drugie jestem pewien, że Rael zamówił tylko jedną taką beczkę.
- Ale wydaliśmy na przygotowania wszystko, co mieliśmy.
- Damy sobie radę. Zamykaj zamek i beczkę i wynosimy się stąd.
- Dobra, dobra?



Klik?? Klik?..
- Goto?.. co się do cholery dziej?.
- Cisza. To konni, bez podków, czyli z gildii. ? Szepnął Garrett, po czym zerwał z paska pod płaszczem mały pakunek i wcisnął Aksisowi do ręki. ? Bierz to i zjeżdżaj przez spływ w podłodze.
- Ale co?
- Nie pytaj tylko spadaj
- A co z tobą
- Ja jestem za stary nie dam rady.
- Nie zostawię cię tu.
- Nie masz wyjścia obiecałeś mnie słuchać i tyle.
- Ale?..
- Nie ma żadnego, ale, uciekaj natychmiast.
- Wrócę po ciebie.
- Lepiej nie uwierz mi dam sobie radę. No jazda zmykaj.- Rzucił Garrett i pchnął chłopaka w kierunku włazu.
Gdy tylko Aksis zniknął Stary złodziej usiadł na jednej z beczek i zaczął się cicho śmiać i zdejmować ?makijaż?.
Do piwnicy wpadło dwóch uzbrojonych ludzi.
- A to ty samotniku, gdzie jest sejf.
- Tu w tej beczce ? wskazał kiwnięciem głowy Złodziej.
Zbrojni otworzyli główne wieko.
- Jak mamy się do tego dostać?
- Nie wiem, ja nie dam rady. Zresztą umowa była taka, że mam znaleźć sejf uciszyć strażników i dać wam znać. Swoje zrobiłem reszta to wasza sprawa. Co z Raelem?
- Dopadliśmy go. Przyznał, że okradał gildię już od prawie 3 lat.
- Może on wam powie jak się dostać do sejfu jakoś przecież musiał go otwierać.
- Rael ma 12 letniego syna ? wtrącił drugi zbrojny ? ale, on zniknął razem z matką jakiś tydzień temu.
- Być może syn naszego szefa otwierał sejf, skoro nie znaleźliśmy klucza możemy po prostu rozwalić ścianę. Zajmie to trochę czasu, ale odzyskamy nasze dobra. Dzięki za pomoc Garrecie Masz moje słowo, że do póki nie wejdziesz nam w drogę nikt z gildii nie waży się podnieść na Ciebie ręki. Możesz odejść.
- Bywajcie panowie. A może bylibyście tak mili i użyczyli starcowi konia?
- Nie przesadzaj, ledwo odpokutowałeś za grzechy a już chcesz zaciągać nowe długi? Poza tym nie jesteś jeszcze taki stary.
- Tak myślałem no, ale warto było zapytać.
Garrett wyszedł z winnicy, zarzucił kaptur na głowę i udał się w kierunku północnych wzgórz okalających miasto.

Po dotarciu do rezerwowej kryjówki Aksis wyją zawiniątko z kieszeni i rozpakował. Wewnątrz czarnego Płotna znajdował się zwitek papieru a w nim?????..Chłopakowi zaparło dech w piersi, w dłoni na zapisanej kartce leżał ?kamień cieni?. Dopiero po chwili młody złodziej domyślił się, że kamień był zawinięty w list.

Obiecałem ci własny Kamień cieni i dotrzymuję obietnicy. Teraz ten kamień jest Twój. Nie szukaj mnie. Nic mi nie jest. Odszedłem na emeryturę. Nie wracaj też do naszej siedziby po dzisiejszej nocy nie będzie już bezpieczna. Nauczyłem cię wszystkiego, co sam umiałem. Teraz Ty jesteś mistrzem złodziei.
?Stary?

Klik ??Klik??
- Zamknięte. Dziękuję Gregoresie za pomoc. Mam nadzieję, że będziesz mnie dobrze wspominał.
- Jak najlepiej mistrzu cienia, jak najlepiej.
- Miej baczenie na Aksisa, bo jak przypuszczam już niedługo będzie Twoim najlepszym klientem.
- Tak, ten chłopak od początku miał coś w sobie, kiedyś nawet pomyślałem, że jest miniaturką Ciebie.
- Dobry będzie z niego złodziej ? zaśmiał się Garrett.
- Żegnaj.
- Żegnaj przyjacielu.

Plan odejścia na emeryturę był prosty. Rael miał syna, który dla niego otwierał sejf i deponował w nim najcenniejsze kamieni szlachetne zrabowane gildii, oraz niewierną żonę hazardzistkę Hemirę, która za wszelką cenę pragnęła wyrwać się do swojego kochanka, zamieszkującego obecnie na jednej z wysp południowych. Żona Raela grywała czasem w karty z Gregoresem oraz pewnym starszym jegomościem zajmującym się handlem winem. Ten oto jegomość zaoferował żonie, że jego znajomy zabierze ją do kochanka w zamian za połowę skarbu jej męża. Kobieta długo się wahała gdyż obawiała się zemsty ze strony męża szefa gildii złodziei. Dopiero po sugestiach Gregoresa, na temat oszustw męża względem kierowanej przez niego organizacji zdecydowała się zaufać winiarzowi. Obecnie była wraz z synem pasażerką małego stateczku z potężnym ożaglowaniem wypływającego pod osłoną nocy na pełne morze, w którego niedużej ładowni znajdowała się fortuna jej męża. Kapitanem tej łajby był starszy człowiek. Człowiek, który jak twierdził właśnie odszedł na emeryturę.

Garrett dobrze wiedział, że nie wróci już do miasta. Co prawda liczył na to, iż członkowie gildii nawet po otwarciu pustego sejfu nie będą podejrzewać go o zagarniecie klejnotów mimo to wolał nie ryzykować. Zdawał sobie sprawę, iż winą za niknięcie zawartości skarbczyka zostanie najprawdopodobniej obarczona, zresztą zgodnie z prawdą, żona byłego szefa gildii. Aby skutecznie zmylić pościg Garrett poprosił kobietę w zeszłym tygodniu o to, aby zniknęła i ukryła się u Gregoresa, dodatkowo po uśpieniu strażników w winnicy udał się do dworku gdzie w skrytce w pokoju kobiety umieścił kilka sfałszowanych listów świadczących o skrywanej miłości Hemiry oraz pewnego poganina zamieszkującego lasy daleko na wschód od miasta. Korespondencja ta zawierała również bardzo niejasne i zawoalowane sugestie ucieczki niewiernej żony do swojego kochanka. Złodziej nie bezpodstawnie przypuszczał, że członkowie gildii raczej pogodzą się ze startą małej fortuny niż zdecydują szukać kobiety wśród pogan.
Najtrudniejszą sprawą w tym skoku było oszukanie Aksisa. Nie, dlatego, że chłopak był nieufny czy coś w tym stylu, ale dlatego, że Garrett go polubił. Przekazał mu wszystko, co wiedział o mrocznym fachu, zostawił swój najcenniejszy skarb i postarał się o to aby chłopak nie cierpiał z rąk gildii za grzech swojego mistrza, a mimo wszystko czuł, że razem z chłopakiem w tym mieście postawia część siebie. Będę za tobą tęsknił ?złodziejaszku? pomyślał i zaczął stawiać główny żagiel.
Ostatnio zmieniony 02 października 2009, 10:33 przez speede, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie oglądaj się za siebie, z przodu czai się brutalna rzeczywistość.
Awatar użytkownika
SPIDIvonMARDER
Garrett
Posty: 5184
Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
Płeć:
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Zmiana pokoleniowa

Post autor: SPIDIvonMARDER »

Heh, widzę, że motyw "Ucznia Złodzieja" jest ostatnio dość modny ;)

Masz bardzo ładny język, taki elegancki i zrozumiały. Może nawet za bardzo... jeśli wiesz co mam na myśli, w końcu to opowieść o złodziejach. Ale to nic nie znacząca drobnostka, tak samo jak kilka literówek.

Podobał mi się plan okradzenia tego kupca, pomysłowy!

Interesująca jest ogólna idea emerytury Garretta. Trochę mi to nie pasuje, by ktoś taki jak on po prostu "rzucił pracę", która była jego siłą i życiem, raczej by jej zaprzestał dopiero wtedy, jak już nie miałby mocy w sobie. Jednak opisany przez Ciebie złodziej jest nadal w pełni sprawny. Ale to oczywiście tylko moja opinia ;)
Sam opis jest bardzo miły, taki happyendowy, pocieszający :) I co ważne pomysłowy, zresztą jak całość.

Czyli ogólnie rzecz biorąc: podobało mi się!
Choć troszkę to krótkie i zabrakło czegoś szokującego...


PS: nie "szlak", a "szlag" od niemieckiego "walnąć".
Obrazek
Awatar użytkownika
speede
Skryba
Posty: 302
Rejestracja: 05 lutego 2009, 10:11
Lokalizacja: Gdańsk

Re: [LITERATURA] Zmiana pokoleniowa

Post autor: speede »

Dzięki SPIDI.
To opowiadanko to tylko wprawka, która powstała w około 3 godziny więc na szok i dłuższe opisy nie było czasu.
Język celowo jest ułagodzony ze względu na młodych forumowiczów.
Szlag - to słówko chodzi za mną jak cień zawsze je spierniczę. :)

A co do odejścia na emeryturę Garretta to mam podobne zdanie jak Ty. W opowiadnku postanowiłem jednak zawrzeć coś za co cenię niektórych sportowców czyli odejście wtedy gdy jest się jeszcze względnie na topie.

Mam jedno pytanko. Czy jest jakiś sposób aby używać tabulatora do robienia wcięć? Zauważyłem, że wszystkie mi pozjadało. :zly
Nie oglądaj się za siebie, z przodu czai się brutalna rzeczywistość.
ODPOWIEDZ