[Literatura] Legendy Miasta 2 (18+)

Rozplącz swoją wyobraźnię. Zagość w świecie stworzonym przez fanów lub do nich dołącz.

Moderator: SPIDIvonMARDER

Awatar użytkownika
KorSt
Bełkotliwiec
Posty: 21
Rejestracja: 27 stycznia 2015, 15:50

[Literatura] Legendy Miasta 2 (18+)

Post autor: KorSt »

Nie ma chyba w Mieście człowieka, który nie wychował by się na baśniach Mistrza Greima!
Historie takie, jak choćby "Aorta Miasta" czy "Pazur Tornatusa" zna każdy, tak żebrak, jak i patrycjusz, bez względu na wiek!

Dziś mamy wyjątkową okazję zajrzeć do Pracowni Mistrza. Poznamy Jego inspiracje i fantazje.

Zapraszam na http://www.korozjastylu.graphics/download.html

UWAGA! Opowiadanie raczej dla dojrzałego czytelnika (18+)
Qui citat, tacet.
Awatar użytkownika
Hattori
Młotodzierżca
Posty: 939
Rejestracja: 18 listopada 2011, 16:40
Lokalizacja: The Keepers' Chapel (Zamurze)
Kontakt:

Re: [Literatura] Legendy Miasta 2 (18+)

Post autor: Hattori »

Przerobiłem kolejne opowiadanie. Niestety, nie podobało mi się :roll:

Na pewno za mało tutaj Thiefa. Jedynym thiefowym akcentem są tutaj Poganie... oraz, jeżeli mam dobre skojarzenie, pewne nawiązanie. Mam takie wrażenie, że twoje dzieło - jako całość - nawiązuje do pewnej bajeczki, którą można było wyczytać w książce w TDS. Chodzi mi o książkę z bajkami, leżącą na łóżku w mieszkaniu, które jest w tej samej kamienicy, co mieszkanie Garretta. Jest tam jakaś kobieta, która sobie chodzi i widocznie nie może zasnąć. Nic dziwnego - jako kobieta też nie mógłbym zasnąć po przeczytaniu czegoś takiego :)) ). Nie wiem, czy to faktyczna inspiracja, w każdym razie tak to odebrałem.

Prawdopodobnie celowym zabiegiem jest to, że na początku nie wiadomo, iż opowiadanie, które pisze bajarz, jest metaforą do bieżącej rzeczywistości. Dopiero pod koniec człowiek się orientuje, co generalnie, jako zabieg, uważam za plus. Dobrze ci wyszła też oprawa pdf-a - właściwie jest ona przyjemniejsza, bardziej estetyczna od poprzedniej. Całkiem dobre, szczegółowe opisy ze strony narratora.

Zupełnie szczerze: wolę historie w stylu "Aspara". :roll: Dobrze, ze zamieściłeś ostrzeżenie o treści.
Awatar użytkownika
KorSt
Bełkotliwiec
Posty: 21
Rejestracja: 27 stycznia 2015, 15:50

Re: [Literatura] Legendy Miasta 2 (18+)

Post autor: KorSt »

Dziękuję za komentarz:)
Oczywiście, nie da się zawsze utrafić w gust, ale Bajarz jest integralną częścią cyklu. Miał na celu przedstawić degenerację patrycjuszy, a także -być może- przyczynę skrzywienia psychicznego mieszkańców Miasta.
Co do inspiracji, nie myślałem o tym, ale brzmi ciekawie:)
Przed kolejną częścią obiecuję odświeżyć sobie trylogię gry, bo części 4 nie odpalę bez względu na ilość węgla, jaką wsypię do kompa (1 rdzeń w XXI wieku!).
Planuję z czasem napisać biografię Mistrza Greima. To ciekawa postać, łącząca w sobie magię Pogan z mistyką Młotów. Ale to dopiero plan na odległą przyszłość.
Co do inspiracji - istnieje pewien archetyp artysty szaleńca, ale czerpałem głównie natchnienie z "Kwiatów zła" Baudelaira (czy jak go się tam pisze?) i filmu "Cień wampira" z Malkovichem.
P.s. Osoba, której skóra stanowi tło dla każdej paginy, żyje i ma się dobrze - nikt i nic nie zostało ranne lub zabite podczas powstawania tego dzieła!
Qui citat, tacet.
Awatar użytkownika
Keeper in Training
Arcykapłan
Posty: 1409
Rejestracja: 01 października 2009, 15:01
Lokalizacja: Miasto, Południowa Dzielnica (przy fontannie)
Kontakt:

Re: [Literatura] Legendy Miasta 2 (18+)

Post autor: Keeper in Training »

Hmm... Teraz będzie trochę bardziej gorzko, nie miej mi tego za złe.
Podłoga przeraźliwie skrzypiała pod każdym, nadzwyczaj ostrożnym, jego krokiem.
Skoro stąpał ostrożnie, jak to się stało, że podłoga skrzypiała? I to jeszcze biorąc pod uwagę domniemaną wielowarstwową wyściółkę z nieboszczyków? Poza tym szyk zdania, skoro "nadzwyczaj ostrożnym" masz jako wtrącenie, to "jego" powinno być przed nim. Względnie, jeżeli chodziło Ci o to, że zwykle chodził cicho, to powinno być: "Podłoga przeraźliwie skrzypiała pod każdym jego, ostrożnym zazwyczaj, krokiem". To chyba to miałeś na myśli, ponieważ wcześniej wspominasz, że chłopak zwykle poruszał się cicho.
- O czym będzie ta opowieść, Mistrzu? - spytał drżącym z podniecenia głosem.
Popatrz: ta wielka litera jest nie na miejscu. Mistrz to tytuł, nie nazwisko. Z tego względu, o ile nie występuje w liście adresowanym do tegoż osobnika, którego nadawcą jest osoba chcąca okazać mu szacunek, wielka litera jest błędna. Co więcej: często popełnianym błędem jest wykorzystywanie pisowni grzecznościowej w zwrotach bezpośrednich. Dlatego, jeżeli SMS zawiera wiadomość: "Kupić Ci loda?", to takie zdanie w mowie będzie tylko i wyłącznie odwzorowane jako "Kupić ci loda?".
Ten oszołomiony, nie świadom jeszcze, że śmierć zapisała już jego
imię na dzisiejszej liście zamówień zrealizowanych, wciąż stał patrząc szklistym wzrokiem dziecka przed siebie.
Dwie rzeczy: "nieświadom" piszemy łącznie; po "stał" wstawiamy przecinek, ponieważ taka jest obecna zasada przy imiesłowach (wyjątki sprawdź sobie w PWN-ie, są tak dobrze rozpisane, że na pewno szybko zapadną w pamięć). No i jeszcze jeden drobiazg... natury stylistycznej. Zdanie podrzędne jak dla mnie kłóci się stylem z resztą.
- O tobie - rzekł wreszcie głosem aksamitnym i głębokim tak, że młodzieniec przez dłuższą chwilę stał jak zahipnotyzowany, wpatrzony w te sine stare usta.
Przecinek i hierarchia przymiotników nie pasują, lepiej przeredagować całe zdanie: "- O tobie - rzekł wreszcie tak aksamitnym i głębokim głosem, że młodzieniec przez dłuższą chwilę stał jak zahipnotyzowany, wpatrzony w te stare, sine usta".
Jego krew mieszała się z czerwienią rubrumu z rozbitego kałamarza, który wypadł mu z rąk.
Au... Popatrz; masz rubrum. To wyraz z łaciny z sufiksem "um". Takich słów nie odmieniamy. Zobacz:

M. akwarium
D. akwarium
C. akwarium
B. akwarium
N. akwarium
Ms. akwarium
W. akwarium!

Tak samo wygląda deklinacja m. in. Verulamium, Londinium, geranium, delirium etc. Oboczności pojawiają się dopiero w formach mnogich.
Kątem oka dostrzegł słaby błysk. To ostatnia srebrna łza młodego bibliotekarza zanikała gdzieś w ciemnoniebieskich gasnących oczach. Już wiedział jak zacząć.
Przecinek po "wiedział".
, nozdrza wypełniła słodkawa woń ziół, ciepła ziemia pod nogami zdawała się pulsować, niczym ogromna dysząca bestia, rośliny zaś połyskiwały zielonkawym światłem.
Masz porównanie z "niczym", więc przecinka w takim układzie, jaki masz, być nie powinno.
- Pracuję, gdy mam natchnienie - rzekł niecierpliwie bajarz - niezależnie od warunków.
Tutaj kwestia interpunkcyjna: powiedz to sobie na głos i zapisz. Otrzymasz albo: "Pracuję, gdy mam natchnienie. Niezależnie od warunków", albo "Pracuję, gdy mam natchnienie, nie zależnie od warunków". Interpunkcja zmienia tu punkt ciężkości akcentu. Druga wersja podkreśla, że warunki są dla piszącego nieistotne, liczy się natchnienie. Pierwsza to po prostu dwa krótkie zdania.
Mnie służba wzywa. - zasalutował służbiście i pogwizdując ruszył w swoją stronę.
Jeżeli mamy myślnik w celu przytoczenia bezpośredniej wypowiedzi, nie stosujemy innych znaków interpunkcyjnych niż pytajnik, wykrzyknik i wielokropek. Stąd kropka musi odejść :).
Skały dookoła porastał lepki śmierdzący mech, a sam otwór zamknięty był gęstą pajęczyną
Hierarchia przymiotników, zamień je miejscami ("śmierdzący lepki mech").
Delikatne włókna z chrzęstem zaczęły się rozstąpywać.
Rozstępować - to jest poprawna forma ;).
Ostre białe skały po bokach błyszczały czewonobrunatnymi lepkimi
porostami.
O, zobacz: tutaj przy skałach masz przymiotniki w odpowiedniej kolejności, a porosty już minęło. Zamień je, zasadniczo kolory występują najbliżej podmiotu, a dopiero później zapachy, smaki etc. To oczywiście kwestia konkretnej sytuacji, ale ogólnie możesz kierować się taką zasadą (wyjątkiem jest m. in. wiek). To takie pary: jeśli jako X opiszesz podmiot, to będzie np.:
1) smak - kolor - X (np. "słodkie czerwone winogrona")
2) kolor - wiek - X (np. "stare sine usta")
3) faktura - kolor - X (np. "chropowata biała ściana")
Spod butów natychmiast czmychnęły całe roje bladych pająków, które najwyraźniej żywiły się czerwonymi porostami.
Tutaj kwestia merytoryczna: nie ma roślinożernych pająków. Więcej, większość pajęczaków to drapieżniki (inaczej sprawa wygląda z roztoczami, ale przyznaję, że jeszcze w fandomie Thiefa te stworzonka nie otrzymały choćby najmniejszej rólki :P).
Patrycjusz bardziej poczuł niż zobaczył jakąś obecność.
Czyjąś. Czyjąś obecność. Jeśli jakąś, to musisz dookreślić, np. "jakąś złowrogą obecność". Mimo to czyjąś jest najlepszym wyjściem, ponieważ interesuje nas przede wszystkim to, kto był w tym miejscu.
Wreszcie trafił do samego Serca.
Po co ta wielka litera? Przecież to zwykły organ wewnętrzny.
Szmaragd był ogromny. Tak wielki, że Craan zaczął wątpić, czy zdoła go w ogóle unieść. Biła od niego niezwykła moc, a jego czerwony blask rozświetlał całą pieczarę.
Trochę interesuję się geologią, jednak jak świat światem, nie spotkałam się z czerwonym szmaragdem. Nawet w ultrafiolecie barwi się na fioletowo, a nie czerwono. Sprawdziłam w encyklopedii i upewniłam się, że to niemożliwe. Dlaczego nie wstawić tam takiego kamienia, który rzeczywiście może mieć taką barwę? W Sieci jest wiele ładnych ilustrowanych atlasów kamieni pół- i szlachetnych. Gdy potrzebuję jakiegoś świecidełka, sięgam właśnie do takiej publikacji.

Teraz samo opowiadanie. Mam nadzieję, że Cię nie rozczaruję, ale mam podobne odczucia jak Hattori. Przede wszystkim w oczy rzuca się brak koncepcji. Mamy Greima, psychopatę-grafomana, który najwyraźniej utrzymuje swój proceder od dłuższego czasu. I nie ma najmniejszych problemów natury prawnej. Ciekawostka, ponieważ materia organiczna się psuje, o znikających po wizycie w jego pracowni ludziach nie wspominając. To mało przemyślane, a nawet strażnik Rodger (Roger?) powinien był poczuć zapach krwi, skoro z chłopaka zwyczajnie bluzgało. Inna rzecz to brak jakiegoś katharsis - Greim popełnia kolejne zbrodnie i... no, właśnie. I nic. Czytelnik żąda jakiegoś punktu kulminacyjnego, w którym dokonuje się sąd nad bohaterem. Tutaj ewidentnie go nie ma. W baśniach Grimmów jest krwawo (jeśli znajdziesz wersję bez cenzury - tutaj małe lokowanie produktu: Phillip Pullman ma wydanie "bez cenzury", najbardziej znane opowieści są też dostępne za darmo w serwisie National Geographic), ale służy to: A) oddaniu brutalności świata, B) morałowi. Masz np. słynną baśń o dziewczynie, która boi się swojego zalotnika, śledzi go do jego domu, gdzie nigdy nie zaproszono jej ani członków rodziny, a w efekcie odkrywa, że jest kanibalem, w dodatku posiada staruszkę-niewolnicę, która ukrywa bohaterkę i pomaga jej niepostrzeżenie uciec. Tylko że tutaj dokładny opis oprawiania zwłok innej gołąbeczki psychopaty na potrawkę służy temu, by do fartucha bohaterki wpadł palec z pierścieniem, który ostatecznie staje się koronnym dowodem (dziewczyna jak gdyby nigdy nic pojawia się na zrękowinach i zaczyna opowiadać, co rzekomo jej się śniło, blednący ze strachu mężczyzna twierdzi, że to najgłupszy sen, jaki zdarzyło mu się poznać, czego dowodem ma być absurdalność noszenia czyjegoś palca w fartuchu; wtedy narzeczona pokazuje pierścionek, nadal na kości, a mordercę łapią i oddają pod sprawiedliwy sąd). Jak widać, nie ma tu "jatki dla jatki", krwawe detale pełnią konkretną, służebną wobec morału funkcję. Tego w "Greimie" mi zabrakło.
"(...) Garrett had the humbling realisation that he'd smothered more girls than he'd kissed. A good deal more. An embarrassingly good deal." - RedNightmare, "Half-Full"
ODPOWIEDZ