Oczywiście masz rację. Chciałem napisać pośrednie, a napisałem coś innego. Chodzi o to, że faktycznie za pomocą pewnych urządzeń da się potwierdzić ich obecność. Więc w jakiś sposób oddziałują na nasze zmysły mimo, że dzieje się to za pomocą pewnych urządzeń. Oko to jakby nie patrzeć też urządzenie i w tej kwestii nie jest w niczym lepsze od mikroskopu.Hattori pisze:Nie da się. Nie bez wspomagania. Dopóki nie powstały mikroskopy, ludzie nie mieli pojęcia o ich istnieniu, bo ich nie widzieli.
Bóg - istnieje czy nie?
Moderator: Bruce
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Człowiek żyje by być szczęśliwy
Szczęście zaś to tylko chęć życia
Jesteśmy więc po to by chcieć tu być
Bo oprócz trwania nie mamy nic innego
Szczęście zaś to tylko chęć życia
Jesteśmy więc po to by chcieć tu być
Bo oprócz trwania nie mamy nic innego
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Ostatnio zagłębiam się w mechanikę kwantową, a jej skutek uboczny jest taki, że daje znowu oręż do ręki wierzącym. Znacie może słynne powiedzenie Einsteina, że Bóg nie gra w kości? Świat na poziomie kwantowym nie jest deterministyczny, a mimo to cały nasz wszechświat "działa". Jak to możliwe? Jak to możliwe, że ma tak niską entropię, pomimo że "pod maską" jest niebywale chaotyczny? Einstein do końca życia nie pogodził się założeniami mechaniki kwantowej... i okazało się, że nie miał racji. Tak to działa
Ciemność jest naszym sprzymierzeńcem!
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Dla nie wiedzących o co chodzi ateistom z ewokami z czajnikiem (albo bez) powiem to prostymi słowami. To na osobach wysuwających postulat istnienia boga lub ewoków ciąży obowiązek udowodnienia ich istnienia.
lub jeszcze prościej: wierzysz to nie mów o dowodach.
Ps
jaka jest próba reprezentacyjna dla populacji bogów? Ja twierdzę, że 2, ale nie podam ani wielkości błędu ani poziomu ufności, ani wielkości frakcji, ba, nawet wielkości populacji nie ujawniam. Dlaczego, bo te dane nawet dla populacji Meksykanów nie są na tym forum znane.
lub jeszcze prościej: wierzysz to nie mów o dowodach.
Ps
jaka jest próba reprezentacyjna dla populacji bogów? Ja twierdzę, że 2, ale nie podam ani wielkości błędu ani poziomu ufności, ani wielkości frakcji, ba, nawet wielkości populacji nie ujawniam. Dlaczego, bo te dane nawet dla populacji Meksykanów nie są na tym forum znane.
Zezwierzęcony, o zdradzieckiej mordzie, umysłowo niestabilny. Kanalia. Patologiczny element czyli OBYWATEL. Nie należący do ich wspólnoty narodowej. Hołota chamska. "Nie kocha Polski i Pana Boga"
Obcy kulturowo prezesowi
Obcy kulturowo prezesowi
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Zgadza się, nie przeczę temu, ale czajniczek jest niesłusznie używany jako broń ateistów do udowadniania swoich wierzeń. Nieistnienia czegoś też trzeba dowodzić. Przywołałeś ten argument jako odpowiedź na post Hattoriego, który wcale Boga nie postulował, a jedynie poddał pod krytykę wiarę w jego nieistnienie.timon pisze:Dla nie wiedzących o co chodzi ateistom z ewokami z czajnikiem (albo bez) powiem to prostymi słowami. To na osobach wysuwających postulat istnienia boga lub ewoków ciąży obowiązek udowodnienia ich istnienia.
Rozumiem, że to jakaś wycieczka osobista, ale niezbyt łapie o co ci chodzi. Próba reprezentatywna to coś co się wyznacza na podstawie pewnych faktów, a nie strzela, bo tak. Z resztą statystyka wpisuje się w metodę naukową, a tej nie można stosować do teorii nienaukowych takich jak Bóg.timon pisze:jaka jest próba reprezentacyjna dla populacji bogów? Ja twierdzę, że 2, ale nie podam ani wielkości błędu ani poziomu ufności, ani wielkości frakcji, ba, nawet wielkości populacji nie ujawniam. Dlaczego, bo te dane nawet dla populacji Meksykanów nie są na tym forum znane.
Człowiek żyje by być szczęśliwy
Szczęście zaś to tylko chęć życia
Jesteśmy więc po to by chcieć tu być
Bo oprócz trwania nie mamy nic innego
Szczęście zaś to tylko chęć życia
Jesteśmy więc po to by chcieć tu być
Bo oprócz trwania nie mamy nic innego
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Daweon pisze: Zgadza się, nie przeczę temu
Mówiąc po polskawemu: ręce opadająDaweon pisze: Nieistnienia czegoś też trzeba dowodzić.
Zezwierzęcony, o zdradzieckiej mordzie, umysłowo niestabilny. Kanalia. Patologiczny element czyli OBYWATEL. Nie należący do ich wspólnoty narodowej. Hołota chamska. "Nie kocha Polski i Pana Boga"
Obcy kulturowo prezesowi
Obcy kulturowo prezesowi
- TricksieThiefsie
- Mechanista
- Posty: 445
- Rejestracja: 08 marca 2013, 23:14
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Nie trzeba. Idąc tym tokiem myślenia istnieć może wszystko, co ci przyjdzie do głowy, ale jakby za każdym razem trzeba było po kolei udowadniać, że nie istnieje trójgłowy smok z lisim ogonem czy gigant z wielkimi mieczami zamiast rąk - wydaje się to trochę zbędne, czyż nie?Nieistnienia czegoś też trzeba dowodzić.
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Jak ktoś mi się pyta czy wierzę w boga to odpowiadam:tak,wierzę w siebie.Człowiek powinien być sam dla siebie bogiem,po co mu inni.
Look at you, hacker. A pathetic creature of meat and bone, panting and sweating as you run through my corridors. How can you challenge a perfect, immortal machine?
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Drogi timonie, zdajesz się nie mieć świadomości istnienia różnicy pomiędzy stwierdzeniem czegoś, a powstrzymywaniem się od osądu. W moich słowach nie ma sprzeczności, gdyż prawdą jest iż postulując coś, musisz podać pewne argumenty. Nie posiadając owych argumentów należy wstrzymać się od osądu. Nieistnienie czegoś również jest postulatem, który trzeba uargumentować. To nie prawda, że zdania zaczynające się na "Nie istnieje..." są z góry prawdziwe i trzeba je falsyfikować. Na ateistach ciąży dokładnie ten sam ciężar dowodu co na teistach.
Zaprzeczamy istnieniu trójgłowemu smokowi ma swoją podstawę w kilku aspektach. Po pierwsze, wiemy, że wszechświat jest skończony. Po drugie, wszechświat to w olbrzymiej większości pustka. Po trzecie, wśród tej materii która istnieje we wszechświecie znikoma część sprzyja zaistnieniu życia. Skomplikowane życie powstaje na drodze ewolucji. Jest bardzo małe prawdopodobieństwo, żeby w tym skończonym wszechświecie istniała planeta, której warunki były sprzyjałyby ewolucji do takiej formy życia jaką jest trójgłowy smok. Tym bardziej, że na ziemi istnieją już skomplikowane formy życia i żadne zwierzę nie jest podobne do skrzydlatej, ziejącej ogniem bestii, ani nie ma kilku głów. To jest powód dla którego nie wierzymy w smoki, jednorożce czy krasnoludki, a nie z góry zaprzeczaniu wszystkiemu.
Kilka postów temu tłumaczyłem to wszystko, ale wygląda na to, że słaby ze mnie dydaktyk. Czy jeżeli przyjdzie mi do głowy lodowa planeta wielkości Marsa to oznacza, że żaden taki byt nie istnieje we wszechświecie?TricksieThiefsie pisze:Nie trzeba. Idąc tym tokiem myślenia istnieć może wszystko, co ci przyjdzie do głowy, ale jakby za każdym razem trzeba było po kolei udowadniać, że nie istnieje trójgłowy smok z lisim ogonem czy gigant z wielkimi mieczami zamiast rąk - wydaje się to trochę zbędne, czyż nie?
Zaprzeczamy istnieniu trójgłowemu smokowi ma swoją podstawę w kilku aspektach. Po pierwsze, wiemy, że wszechświat jest skończony. Po drugie, wszechświat to w olbrzymiej większości pustka. Po trzecie, wśród tej materii która istnieje we wszechświecie znikoma część sprzyja zaistnieniu życia. Skomplikowane życie powstaje na drodze ewolucji. Jest bardzo małe prawdopodobieństwo, żeby w tym skończonym wszechświecie istniała planeta, której warunki były sprzyjałyby ewolucji do takiej formy życia jaką jest trójgłowy smok. Tym bardziej, że na ziemi istnieją już skomplikowane formy życia i żadne zwierzę nie jest podobne do skrzydlatej, ziejącej ogniem bestii, ani nie ma kilku głów. To jest powód dla którego nie wierzymy w smoki, jednorożce czy krasnoludki, a nie z góry zaprzeczaniu wszystkiemu.
Człowiek żyje by być szczęśliwy
Szczęście zaś to tylko chęć życia
Jesteśmy więc po to by chcieć tu być
Bo oprócz trwania nie mamy nic innego
Szczęście zaś to tylko chęć życia
Jesteśmy więc po to by chcieć tu być
Bo oprócz trwania nie mamy nic innego
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Jeśli ktoś twierdzi, że Bóg/owie istnieje/ją to diabeł w teorii też powinien.gosc pisze:Czy należy dla równowagi założyć ankietę o tym, czy istnieje diabeł?
Chyba.
Imo jeśli jakiś byt zmajstrował życie na tym kawałku skały, to zachował się jak Sebik po melanżu i o nim zapomniał.
Dlatego Bodom nie dostał 1,8m wzrostu
Nie jestem w stanie udowodnić, że jest/nie ma go. Chociaż trochę zazdroszczę osobom z 'darem wiary'. Wasze życie zdaje się mieć więcej sensu.
-Medyk! Czy ja umrę?
-Niewykluczone.
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Albo w skrajnym przypadku diabłowie...NiRa pisze:Jeśli ktoś twierdzi, że Bóg/owie istnieje/ją to diabeł w teorii też powinien.
Chyba.
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Chyba diabły lub ewentualnie diabli .b3s3 pisze:Albo w skrajnym przypadku diabłowie...
Co do ankiety na ten temat, to uważam ją za zbędną, bo diabeł/szatan (zwał jak zwał) jest nieodłączną częścią każdej religii, a co za tym idzie i wiary. Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy ktoś mówi mi, że wierzy np. w Boga i Ducha Świętego a w Lucka to już nie
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Wykład prof. Krzysztofa Meissnera "Fizyka a wiara".
Na początek takie małe przybliżenie postaci wykładowcy:
Wnioski wyciągnijcie sami... i podzielcie się tutaj, jeśli macie chęć
PS. Polecam również inne wykłady profesora, które są dostępne na YT
Na początek takie małe przybliżenie postaci wykładowcy:
A teraz mięsko - KLIK.Wikipedia pisze:Krzysztof Antoni Meissner (ur. 1 września 1961) – polski fizyk teoretyk, profesor doktor habilitowany nauk fizycznych, specjalista w zakresie teorii cząstek elementarnych.
Wnioski wyciągnijcie sami... i podzielcie się tutaj, jeśli macie chęć
PS. Polecam również inne wykłady profesora, które są dostępne na YT
Ciemność jest naszym sprzymierzeńcem!
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Zapraszam i polecam - Piotr Fronczewski.
Trzeba być bardzo szczęśliwym człowiekiem, żyjąc na co dzień z takim porządkiem w głowie.
Trzeba być bardzo szczęśliwym człowiekiem, żyjąc na co dzień z takim porządkiem w głowie.
Człowiek, który uczy się tylko tego, co inni już wiedzą, podobny jest w ignorancji do osoby, która nie uczy się w ogóle. ~Kronika Pierwszego Wieku
- TricksieThiefsie
- Mechanista
- Posty: 445
- Rejestracja: 08 marca 2013, 23:14
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Jeśli pytanie jest konkretnie o chrześcijańskim bogu, to nie, nie wierzę w niego. Mój ogólny światopogląd co prawda polega na swego rodzaju izolacji i robieniu tego, co się lubi, przy okazji może dając coś ciekawego innym jak rysowanie - jednocześnie jestem zbyt indywidualny, żebym mógł zostać tru wyznawcą i nie łamał prawa bożego.
Ale wierzę, że jest coś potężniejszego od nas, o czym nie wiemy. Zbyt ogólne, wiem, mogą to być kosmici, może to być niewidzialna siła we wszechświecie którą można manipulować dla swoich korzyści, cokolwiek. Nigdy nie zrozumiem wykluczania elementów poza naszym rozumowaniem i zasięgiem, jak nawet nie rozumiemy jeszcze do końca nas samych. Oczywiście idziemy w kierunku pojmowania absolutnego, ale czy i jeśli to się dopełni, tego nie można powiedzieć. Do tego czasu na razie warto traktować naszą egzystencję przyziemnie. Czerpać przyjemności z prostych, ulotnych chwil, pomagać w miarę możliwości innym i ich inspirować w działaniu. Jak za długo się rozmyśla nad sensem swego istnienia, to o ironio co raz bardziej go utracamy. Najlepiej postawić sobie cel na całość naszego życia i ku niemu dążyć.
Może gdzieś tam po drodze coś nam się objawi.
Ale wierzę, że jest coś potężniejszego od nas, o czym nie wiemy. Zbyt ogólne, wiem, mogą to być kosmici, może to być niewidzialna siła we wszechświecie którą można manipulować dla swoich korzyści, cokolwiek. Nigdy nie zrozumiem wykluczania elementów poza naszym rozumowaniem i zasięgiem, jak nawet nie rozumiemy jeszcze do końca nas samych. Oczywiście idziemy w kierunku pojmowania absolutnego, ale czy i jeśli to się dopełni, tego nie można powiedzieć. Do tego czasu na razie warto traktować naszą egzystencję przyziemnie. Czerpać przyjemności z prostych, ulotnych chwil, pomagać w miarę możliwości innym i ich inspirować w działaniu. Jak za długo się rozmyśla nad sensem swego istnienia, to o ironio co raz bardziej go utracamy. Najlepiej postawić sobie cel na całość naszego życia i ku niemu dążyć.
Może gdzieś tam po drodze coś nam się objawi.
- SPIDIvonMARDER
- Garrett
- Posty: 5184
- Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
- Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Bóg - istnieje czy nie?
A propos niestnienia czegoś, to pamiętajmy, że nauka bardzo często polega ma tym, że odkrywa coś nowego, czego wcześniej nie zauważano - zatem nie istniało to wcześniej w świadomości ludzkiej.
Wydaje mi się, że to bardzo ważne rozróżnienie: czegoś, co nie stniało wcześniej (bo nie zostało stworzone, np. sztuka), od czegoś, czego wcześniej nie zaobserwowano. przykładowo, archeologia cała opiera się na tym, że wyciągamy coś z ziemi. I póki tego się nie wyciągnie, to tego nie ma. W ten sposób ktoś zapytany w XII wieku, czy gdzieś na świecie jest miasto zasypane wulkanicznym popiołem, mógłby powiedzieć, że nie ma (wiem, że takie grube rzeczy mają zawsze jakieś wskazówki czy poszlaki).
Podobnie może być z bogiem: nie jesteśmy w stanie go zauważyć i zbadać naszymi instrumentami, to wcale nie oznacza, że go nie ma.
Choć osobiście jestem w obozie agnostyków i ateistów.
Wydaje mi się, że to bardzo ważne rozróżnienie: czegoś, co nie stniało wcześniej (bo nie zostało stworzone, np. sztuka), od czegoś, czego wcześniej nie zaobserwowano. przykładowo, archeologia cała opiera się na tym, że wyciągamy coś z ziemi. I póki tego się nie wyciągnie, to tego nie ma. W ten sposób ktoś zapytany w XII wieku, czy gdzieś na świecie jest miasto zasypane wulkanicznym popiołem, mógłby powiedzieć, że nie ma (wiem, że takie grube rzeczy mają zawsze jakieś wskazówki czy poszlaki).
Podobnie może być z bogiem: nie jesteśmy w stanie go zauważyć i zbadać naszymi instrumentami, to wcale nie oznacza, że go nie ma.
Choć osobiście jestem w obozie agnostyków i ateistów.
- BodomChild
- Złodziej
- Posty: 2419
- Rejestracja: 15 maja 2006, 23:32
- Lokalizacja: Pabianice
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Wszystkie wierzenia sprowadzają się tak naprawdę do zasadniczej kwestii, że istnieje świadomość poza ciałem (dusza) i po śmierci można dalej żyć w lepszym świecie. Brutalna prawda jest jednak taka, że wszystko co odczuwamy i o czym myślimy jest związane ściśle z naszym ciałem, wydaje nam się, że nasza dusza cierpi, a to tylko chemia wytwarzana przez nasze gruczoły. Nawet słynne tunele i bliscy na końcu zostały naukowo wyjaśnione jako halucynacje przedśmiertne. Jeśli umrze ciało ze wszystkimi swoimi hormonami, to niby co ma zostać?
Może boga człowiek musi sobie dopiero stworzyć? Może to jest właśnie sens życia? Jeśli nic nie zatrzyma nauki, to wszystko jest możliwe, nieźle to było opisane w "Hyperionie" i "Upadku Hyperiona" Dana Simmonsa.
Może boga człowiek musi sobie dopiero stworzyć? Może to jest właśnie sens życia? Jeśli nic nie zatrzyma nauki, to wszystko jest możliwe, nieźle to było opisane w "Hyperionie" i "Upadku Hyperiona" Dana Simmonsa.
PAŃSTWO POLSKIE ODZYSKUJE GODNOŚĆ
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Po pierwsze, zdefiniuj słowo "wierzenie", bo to, że uznajesz dajmy na to matematyczne aksjomaty też jest swego rodzaju wierzeniem. Po drugie może być to faktycznie powód istnienia religii, ale uznanie tego za istotne jest sofizmatem psychogenetycznym.BodomChild pisze:Wszystkie wierzenia sprowadzają się tak naprawdę do zasadniczej kwestii, że istnieje świadomość poza ciałem (dusza) i po śmierci można dalej żyć w lepszym świecie.
Wszechwiedzący Bodom przemówił !!!BodomChild pisze:Brutalna prawda jest jednak taka, że wszystko co odczuwamy i o czym myślimy jest związane ściśle z naszym ciałem, wydaje nam się, że nasza dusza cierpi, a to tylko chemia wytwarzana przez nasze gruczoły.
No tak, bo jeśli coś się da wyjaśnić to się faktycznie działo, a jak się nie da to najwyraźniej była nieprawda. Zaproponowałbym ci książkę "Niebo istnieje naprawdę", ale pewnie jej nie uwierzysz. Mam tylko nadzieję, że w przyszłości nie będziesz tak kategorycznie stwierdzał bardzo nieoczywistych rzeczy. To co według relacji niektórych działo się podczas śmierci klinicznych wykracza daleko poza tunele i znajomych. Chociaż przyznam, że ciężko takie rzeczy uznać jako dowód na istnienie życia po śmierci.BodomChild pisze: Nawet słynne tunele i bliscy na końcu zostały naukowo wyjaśnione jako halucynacje przedśmiertne
Jedyne co w tej materii może odkryć nauka to rzeczy których nie może wyjaśnić. Dla fundamentalistów jest to kolejny przykład Bożej interwencji, dla ateistów kolejna rzecz, która jak pioruny z nieba, nauka kiedyś wytłumaczy. Niestety prawda jest taka, że dla skrajnego naukowego sceptyka Bóg nawet nie ma się jak pokazać. Każda jego czynność wyłamuje się prawom fizyki, a więc nie może być uznana przez naukę za fakt, a co najwyżej za objaw psychicznej ułomności doświadczającego.SPIDIvonMARDER pisze:A propos niestnienia czegoś, to pamiętajmy, że nauka bardzo często polega ma tym, że odkrywa coś nowego, czego wcześniej nie zauważano - zatem nie istniało to wcześniej w świadomości ludzkiej.
Człowiek żyje by być szczęśliwy
Szczęście zaś to tylko chęć życia
Jesteśmy więc po to by chcieć tu być
Bo oprócz trwania nie mamy nic innego
Szczęście zaś to tylko chęć życia
Jesteśmy więc po to by chcieć tu być
Bo oprócz trwania nie mamy nic innego
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Ależ solipsyzmem zaleciałoSPIDIvonMARDER pisze:A propos niestnienia czegoś, to pamiętajmy, że nauka bardzo często polega ma tym, że odkrywa coś nowego, czego wcześniej nie zauważano - zatem nie istniało to wcześniej w świadomości ludzkiej.
Wydaje mi się, że to bardzo ważne rozróżnienie: czegoś, co nie stniało wcześniej (bo nie zostało stworzone, np. sztuka), od czegoś, czego wcześniej nie zaobserwowano. przykładowo, archeologia cała opiera się na tym, że wyciągamy coś z ziemi. I póki tego się nie wyciągnie, to tego nie ma. W ten sposób ktoś zapytany w XII wieku, czy gdzieś na świecie jest miasto zasypane wulkanicznym popiołem, mógłby powiedzieć, że nie ma (wiem, że takie grube rzeczy mają zawsze jakieś wskazówki czy poszlaki).
Podobnie może być z bogiem: nie jesteśmy w stanie go zauważyć i zbadać naszymi instrumentami, to wcale nie oznacza, że go nie ma.
Czytałam niedawno artykuł, w którym grupa naukowców przeanalizowała wierzenia z całego świata. Wyodrębnili w ten sposób najpowszechniejsze elementy i dzięki nim próbowali zrekonstruować ewolucję wierzeń religijnych. I okazało się, że tak, animizm (wiara w istnienie duszy) jest najstarszym i najbardziej pierwotnym elementem religii. Wiara w wyższe bóstwa, wyższy porządek, to stosunkowo nowy wynalazek, który pojawił się dopiero po wynalezieniu rolnictwa i zhierarchizowanego społeczeństwa. Wybacz, ale ni cholery nie mogę tego teraz znaleźć.Daweon pisze:Po pierwsze, zdefiniuj słowo "wierzenie", bo to, że uznajesz dajmy na to matematyczne aksjomaty też jest swego rodzaju wierzeniem. Po drugie może być to faktycznie powód istnienia religii, ale uznanie tego za istotne jest sofizmatem psychogenetycznym.BodomChild pisze:Wszystkie wierzenia sprowadzają się tak naprawdę do zasadniczej kwestii, że istnieje świadomość poza ciałem (dusza) i po śmierci można dalej żyć w lepszym świecie.
Osobiście nie wierzę w "boga", a od religii judeo-chrześcijańskich w ogóle mnie odrzuca. Ichni Bóg Jedyny, Dobry i Miłosierny wydaje mi się strasznym hipokrytą, przeczącym sobie z księgi na księgę. W ogóle co to za pomysł z tym "Bóg nas kocha, więc każe nam cierpieć"?! Gdy człowiek wyskakuje z czymś takim, dostaje sądowy zakaz zbliżania się. Gdy robi to Bóg, jest to dowód na jego Wszechmądrość i Miłosierdzie. Pierdolę coś takiego... Już wolę myśleć, że wszechświat jest zimnym i nieczułym miejscem, w którym nasza egzystencja nie trwa i nie znaczy więcej, niż pyłek na wietrze. Żyjemy, umieramy i nikogo to nie obchodzi. Ale przynajmniej nikt nie robi mnie w chuja.
Wiem jednak, że nasze zrozumienie wszechświata jest bardzo ograniczone - do kilku(nastu, dziesięciu, zależy kogo spytać ) zmysłów i garści instrumentów naukowych. Wierzę, że istnieją w nim rzeczy, być może nawet istoty, które jeszcze przez długi czas będą wymykały się naszym możliwościom poznania i zrozumienia. Być może nawet gdybyśmy byli świadomi ich obecności, nie potrafilibyśmy określić ich lepiej, niż "bogowie".
(Tak, naczytałam się Lovecrafta za młodu. I co mi zrobisz?).
Tak a propos, z obliczeń matematycznych wynika, że ponad 80% masy wszechświata to tzw. ciemna materia, czyli taka, która nie reaguje z żadnym innym rodzajem materii, nie da się jej zaobserwować ani nikt za bardzo nie wie, czym ona dokładnie jest. Także, tego. Nie mówię, że to Azathoth... Ale nie mówię też, że to nie Azathoth Albo dusze, jeśli po tym mowa.
Co do wyższego porządku... tak, może on istnieć, ale też nie w formie brodatego starca siedzącego w chmurach i patrzącego z góry, czy na pewno trzymamy ręce na kołderce. Raczej w formie prostego mechanizmu. Mamy dwie cząsteczki, które reagują ze sobą powodując określoną reakcję. Im więcej cząsteczek, tym więcej reakcji jednak wszystko, koniec końców, jest tylko sumą poprzednich cząsteczek i wynikiem wcześniejszych reakcji. Gdyby ktoś zdołał poznać wszystkie elementy i zrozumieć wszystkie reakcje, mógłby teoretycznie przewidzieć ich przyszły przebieg.
A jeszcze a propos dobra i religii: http://www.advocate.com/world/2016/1/05 ... -begs-cash
Heroes are so annoying.
- SPIDIvonMARDER
- Garrett
- Posty: 5184
- Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
- Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Leciutki offtop, ale tylko trochę. Tak, Thief też może być uznany za grę szatańską. Popatrzcie w komentarze tego artykułu:
http://www.fronda.pl/a/swiadectwo-eweli ... 30276.html
http://www.fronda.pl/a/swiadectwo-eweli ... 30276.html
- Hattori
- Młotodzierżca
- Posty: 939
- Rejestracja: 18 listopada 2011, 16:40
- Lokalizacja: The Keepers' Chapel (Zamurze)
- Kontakt:
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Żem się rozpisał, heh. Z góry uprzedzam.
Odniosę się bezpośrednio do zarzutu wobec naszego Złodzieja:
"morderstwo" - czy autorowi chodzi o to, że my jako Garrett mamy prawo do zabijania innych postaci? No cóż, prawo takie mamy, ale nie na wyższych poziomach trudności. W praktyce wygląda to tak, że starzy weterani Thiefa brzydzą się mordowaniem strażników i kogokolwiek (ponieważ co innego liczy się dla nich w tej grze), a zabijanie zostawia się niedoświadczonym gimbusom, które do Złodzieja i tak się zniechęcą i go nie skończą. To pewne generalizowanie obu grup, wiem, ale jak się obserwuje fandom Thiefa, to właśnie takie tendencje można zauważyć. Abstrahując, na podstawie różnych poziomów trudności stwierdzić można, iż gra wręcz zachęca do NIE zabijania, a nawet do nie krzywdzenia nikogo w sposób fizyczny (ghosting - nie jest to co prawda wymysł twórców serii, tylko fanów, ale nie ma to tutaj większego znaczenia). A zatem - nie jest to gra o zabijaniu ani nawet propagująca zabijanie. Chyba zgodzicie się ze mną, łacherzy?
"ciemność" - faktem jest, że gra preferuje ciemność od bogobojnego chodzenia w światłości. ;P W ogóle całe to skradanie się, nagminne łamanie siódmego przykazania itd. nie wydaje się przecież zbyt chwalebne. Ale należy sobie zadać pytanie, czy Thief zachęca nas w jakiś sposób do czynienia czegoś rzeczywiście niegodziwego w naszym realnym życiu. Chyba każdy kiedyś skorzystał z okazji, żeby podkraść się do bliskiej nam osoby i zrobić jej sympatycznego psikusa, nie czyniąc jej tak naprawdę żadnej krzywdy. Czy trzeba zagrać w Thiefa, żeby robić takie rzeczy? A poza tym - ja od tej serii jakoś nie zachorowałem na kleptomanię.
Przy okazji tego zarzutu chciałbym poruszyć jeszcze jedną kwestię. Wielu fanów uwielbia Thiefa ze względu na klimat, którego właśnie ciemność jest, bądź co bądź, nieodłącznym elementem. Z czego to może wynikać? Z grzesznej natury człowieka i jego wrodzonego zepsucia? Wątpię. Nie badałem jeszcze tego dokładnie, choć wiem na pewno, że zamiłowanie do klimatów takich, jak w Thiefie, wynika z przynależenia do co najmniej jednej z tych grup ludzi:
1) melancholicy,
2) introwertycy.
Obie te rzeczy są terminami psychologicznymi. Ich potoczne znaczenie mocno odbiega od tego, jak to wygląda naprawdę - jeśli chcecie, sprawdźcie sobie w necie. Jeżeli ktoś chce podważać w pełni potwierdzoną naukę, to równie dobrze może podważać to, jak Bóg stworzył świat. W tym - człowieka. A podobno "stworzył go na swoje podobieństwo". Mnie stworzył tak, że obrazy, przeżycia, sytuacje i uczucia, jakie daje mi Thief, są dla mnie...
Kojące. Odprężające. Relaksacyjne. Ja przy nich odpoczywam. I mam wręcz wrażenie, że tylko w takich klimach osoba mojego pokroju potrafi rzeczywiście odpocząć. Mam na potwierdzenie tego kilka sytuacji z mojego życia, nie będę ich teraz wspominać. Powiem jedynie, że nie chodzi tu wyłącznie o uniwersum Thiefa.
Należę do obu grup ludzi podanych powyżej, dlatego ciężko mi na razie powiedzieć, która z nich tak naprawdę decyduje o moich preferencjach klimatycznych, że tak powiem. Ale wiem, że to wynika z tego, a nie z jakiegoś zepsucia moralnego, czy czegoś w ten deseń. Moralności uczę się od Tego, który stworzył mnie i wszystko, co jest dookoła. Z kolei psychologia tłumaczy, na jakich dokładnie zasadach człowiek myśli, czuje, funkcjonuje. I to raczej tutaj szukałbym wyjaśnienia, dlaczego co niektórzy tak bardzo lgną ciemności, ciszy i spokoju, jakie dostarcza im Thief. I nie tylko Thief zresztą.
Na chwilę zacytuję całą listę naszego jegomościa:
Jeśli do kogoś nie przemawia taka interpretacja, to na sam koniec zacytuję innego komentującego ten artykuł, którego zdanie podzielam (może tylko napisałbym je innym językiem). Niech zrobi ono za puentę tego postu.
Odniosę się bezpośrednio do zarzutu wobec naszego Złodzieja:
"co się okazuje demoniczne postacie" - zapewne autor komentarza miał na myśli rogatego i kosmatego Trickstera, który w świecie Thiefa robi za swego rodzaju odpowiednik Lucyfera. W tym momencie chciałbym zmusić do pewnej refleksji i zadać wszystkim (wierzącym, niewierzącym, fanom Thiefa i w ogóle całej ludzkości) pytanie: czy sam fakt mówienia o złu też jest złem? Sorry, ale idąc takim tokiem myślenia, to równie dobrze Biblię należałoby uznać za szatańską (przecież tyle miejsca się tam poświęca szatanowi!!! ). Sam fakt przedstawienia czegoś złego w grze lub w czymkolwiek innym nie jest jeszcze żadną informacją. Dlaczego? Ponieważ są dwie możliwości: zło może zostać przedstawione jako coś złego (ma to wtedy walor edukacyjny - to jest złe, więc nie należy tego naśladować) lub jako coś dobrego (wtedy rzeczywiście materiał taki należy uznać za gorszący - wypacza postrzeganie dobra i zła). W przypadku Thiefa, Trickster ukazany jest jako postać wroga wobec głównego bohatera, chcąca pogrążyć cały świat, którą musimy ostatecznie pokonać itd. Czy jest to postać, która została ukazana jako wzór do naśladowania? Szachraj jest zły - wszystko jest na swoim miejscu. A zatem, jak dla mnie zarzut nietrafiony.Stefan pisze:- seria Thief - ciemnosc, morderstwo i zlodziejswtwo i co sie okazuje demoniczne postacie,
"morderstwo" - czy autorowi chodzi o to, że my jako Garrett mamy prawo do zabijania innych postaci? No cóż, prawo takie mamy, ale nie na wyższych poziomach trudności. W praktyce wygląda to tak, że starzy weterani Thiefa brzydzą się mordowaniem strażników i kogokolwiek (ponieważ co innego liczy się dla nich w tej grze), a zabijanie zostawia się niedoświadczonym gimbusom, które do Złodzieja i tak się zniechęcą i go nie skończą. To pewne generalizowanie obu grup, wiem, ale jak się obserwuje fandom Thiefa, to właśnie takie tendencje można zauważyć. Abstrahując, na podstawie różnych poziomów trudności stwierdzić można, iż gra wręcz zachęca do NIE zabijania, a nawet do nie krzywdzenia nikogo w sposób fizyczny (ghosting - nie jest to co prawda wymysł twórców serii, tylko fanów, ale nie ma to tutaj większego znaczenia). A zatem - nie jest to gra o zabijaniu ani nawet propagująca zabijanie. Chyba zgodzicie się ze mną, łacherzy?
"ciemność" - faktem jest, że gra preferuje ciemność od bogobojnego chodzenia w światłości. ;P W ogóle całe to skradanie się, nagminne łamanie siódmego przykazania itd. nie wydaje się przecież zbyt chwalebne. Ale należy sobie zadać pytanie, czy Thief zachęca nas w jakiś sposób do czynienia czegoś rzeczywiście niegodziwego w naszym realnym życiu. Chyba każdy kiedyś skorzystał z okazji, żeby podkraść się do bliskiej nam osoby i zrobić jej sympatycznego psikusa, nie czyniąc jej tak naprawdę żadnej krzywdy. Czy trzeba zagrać w Thiefa, żeby robić takie rzeczy? A poza tym - ja od tej serii jakoś nie zachorowałem na kleptomanię.
Przy okazji tego zarzutu chciałbym poruszyć jeszcze jedną kwestię. Wielu fanów uwielbia Thiefa ze względu na klimat, którego właśnie ciemność jest, bądź co bądź, nieodłącznym elementem. Z czego to może wynikać? Z grzesznej natury człowieka i jego wrodzonego zepsucia? Wątpię. Nie badałem jeszcze tego dokładnie, choć wiem na pewno, że zamiłowanie do klimatów takich, jak w Thiefie, wynika z przynależenia do co najmniej jednej z tych grup ludzi:
1) melancholicy,
2) introwertycy.
Obie te rzeczy są terminami psychologicznymi. Ich potoczne znaczenie mocno odbiega od tego, jak to wygląda naprawdę - jeśli chcecie, sprawdźcie sobie w necie. Jeżeli ktoś chce podważać w pełni potwierdzoną naukę, to równie dobrze może podważać to, jak Bóg stworzył świat. W tym - człowieka. A podobno "stworzył go na swoje podobieństwo". Mnie stworzył tak, że obrazy, przeżycia, sytuacje i uczucia, jakie daje mi Thief, są dla mnie...
Kojące. Odprężające. Relaksacyjne. Ja przy nich odpoczywam. I mam wręcz wrażenie, że tylko w takich klimach osoba mojego pokroju potrafi rzeczywiście odpocząć. Mam na potwierdzenie tego kilka sytuacji z mojego życia, nie będę ich teraz wspominać. Powiem jedynie, że nie chodzi tu wyłącznie o uniwersum Thiefa.
Należę do obu grup ludzi podanych powyżej, dlatego ciężko mi na razie powiedzieć, która z nich tak naprawdę decyduje o moich preferencjach klimatycznych, że tak powiem. Ale wiem, że to wynika z tego, a nie z jakiegoś zepsucia moralnego, czy czegoś w ten deseń. Moralności uczę się od Tego, który stworzył mnie i wszystko, co jest dookoła. Z kolei psychologia tłumaczy, na jakich dokładnie zasadach człowiek myśli, czuje, funkcjonuje. I to raczej tutaj szukałbym wyjaśnienia, dlaczego co niektórzy tak bardzo lgną ciemności, ciszy i spokoju, jakie dostarcza im Thief. I nie tylko Thief zresztą.
Na chwilę zacytuję całą listę naszego jegomościa:
Ogółem nie da się nie odnieść wrażenia, że nasz Stefan bardzo pobieżnie podszedł do tematu. Pozwólcie, że pocisnę Biblią: "Wszystko badajcie! Trzymajcie się tego, co dobre, a unikajcie wszystkiego, co złe!" (1Tes 5,21-22). Może trochę łapię teraz za słówka, ale ciężko powiedzieć, aby nasz przyjaciel zbadał temat. Na pewno nie w sposób kompleksowy, co widać na przykładzie Thiefa i nie tylko. A na temat pochopnych osądów Biblia również ma coś do powiedzenia. Ale, żeby nie było - nie jest tak, że kompletnie się nie zgadzam z tymi osądami. Po prostu w większości powinny być one bardziej wnikliwe.Stefan pisze:- Diablo - sam tytul mowi,
- Bioshock infinite - trzeba przejsc "chrzest" by grac dalej - tylko w czyje imie?.
- wiedzmin...
- quake? w mapach pentagramy i trupy chyba na krzyzach jak pamietam... + mordowanie,
- seria Thief - ciemnosc, morderstwo i zlodziejswtwo i co sie okazuje demoniczne postacie,
- batman - trzeba jakas inicjacje demoniczna przejsc by walczyc z kimstam na koncu (jezeli gracz wciela sie w postac to po co ma takie cos przechodzic!!!),
- assasin cred - mordowanie ludzi z krzyzami - chrzescijan? (jak sie nie myle)
- to tylko kilka tytulow w ktore sie gra latami - mam mowic dalej?.,,,
Jeśli do kogoś nie przemawia taka interpretacja, to na sam koniec zacytuję innego komentującego ten artykuł, którego zdanie podzielam (może tylko napisałbym je innym językiem). Niech zrobi ono za puentę tego postu.
frenetyczny pisze:Widzę, że Fronda uparcie trwa przy szukaniu zagrożeń i zła we wszystkim, co się rusza i nie rusza.
Czytelniku, nie wychodź zatem z domu, bo za węgłem czeka szatan, żeby Cię pożreć, a Twój Jezus może gdzieś tam i jest, ale nie będzie Ci potrzebny, w końcu my stawiamy najlepszą diagnozę, czyż nie tak?
Pani Ewelinie powiem natomiast, że gry RPG mogą być wspaniałą rozrywką. A to, co Pani pisze o nich, można w takim samym stopniu powiedzieć o teatrze, filmie lub o drugim człowieku. O niemal wszystkim. Przesada zawsze jest niezdrowa.
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Bardzo długo obracałam się w kręgach, które uważały, że jeśli w książkach/grach/filmach pojawia się chociażby motyw magii, czarnoksięstwa, demonów to już jest powód, żeby ich się "bać". Na pewno słyszeliście o tym, że nie tylko Thiefa tak traktują ludzie, ale np. popularnego Harrego Pottera. Ale jest to trochę pranie mózgu. Potrafili mi wcisnąć, że dręczą mnie złe duchy bo miałam problemy w życiu. Najważniejsze to takie rozdzielnie życia duchowego i normalnego Wierzę w Boga, nigdy nie przestanę, ale już mam bardziej trzeźwe podejście do niektórych spraw
- SPIDIvonMARDER
- Garrett
- Posty: 5184
- Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
- Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Jakby jakaś randomowa książka czy gra była w stanie kogoś opętać, to wojsko na pewno by mogło oszczędzić hajs na drogiej broni jądrowej i propagandzie
- BodomChild
- Złodziej
- Posty: 2419
- Rejestracja: 15 maja 2006, 23:32
- Lokalizacja: Pabianice
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Dumacie nad artykułem z Frondy? Serio? Może kiedyś to było poważne czasopismo konserwatywno-katolickie (nie wiem, nigdy nie byłem fanem), ale dzisiaj to jest przecież kopalnia beki .
Tam się udzielał Terlikowski:
https://www.wykop.pl/link/3555439/terli ... y-sie-bac/
gdybyście zobaczyli piekło, to przestalibyście grać w Thiefa
Tam się udzielał Terlikowski:
https://www.wykop.pl/link/3555439/terli ... y-sie-bac/
gdybyście zobaczyli piekło, to przestalibyście grać w Thiefa
PAŃSTWO POLSKIE ODZYSKUJE GODNOŚĆ
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Dzisiaj o godzinie 14:02 przeszła przeze mnie myśl taka, że z Bogiem jest jak ze świętym Mikołajem. Takie też jest moje zdanie.
Bugi Thiefa 2 v1.07 - http://www.it-he.org/theef2.htm
Opisy przeciwników Garretta - http://www.ttlg.com/dave/forums/history ... mplett.htm
Opisy przeciwników Garretta - http://www.ttlg.com/dave/forums/history ... mplett.htm
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Nie chcę być czepialski, ale ta myśl najwidoczniej przeszła przez Ciebie przynajmniej jakieś dwie godziny po tym, jak o niej napisałeś na tym forum...bob pisze:Dzisiaj o godzinie 14:02 (...)
Portfolio 3D - juliuszk.portfoliobox.net/
Art Blog - juliuszk.blogspot.ie
Tekstury i obiekty dla dromedowców.
Art Blog - juliuszk.blogspot.ie
Tekstury i obiekty dla dromedowców.