Bóg - istnieje czy nie?
Moderator: Bruce
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Na zegar forum chodzący z wcześniejszą godziną się nie oglądałem lecz na prawdziwy czas.
Bugi Thiefa 2 v1.07 - http://www.it-he.org/theef2.htm
Opisy przeciwników Garretta - http://www.ttlg.com/dave/forums/history ... mplett.htm
Opisy przeciwników Garretta - http://www.ttlg.com/dave/forums/history ... mplett.htm
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Coby nie być gołosłowny.
Mamy okres po wichurny, sprzyjający kontemplacji i rozważaniom religijnym. Do rzeczy ....
Mamy okres po wichurny, sprzyjający kontemplacji i rozważaniom religijnym. Do rzeczy ....
Cejrowski pisze:Gdzie się ludzie modlą i zapraszają księdza, żeby poświęcił ziarno przed siewem, tam nie wyłożyło się, a kto nie łazi do kościoła albo zbiory robi w niedzielę bądź w święto maryjne, temu się wyłożyło
Cejrowski pisze:Ja, żyjąc na prerii, znalazłem sobie środki zabezpieczenia. Otóż, z tamtych średniowiecznych czasów są modlitwy i takie drobiazgi, poświęcone np. przez egzorcystę, które zakopuje pan na rogach swojej posesji i ma pan, pod warunkiem, że pan w to wierzy, gwarancję, że pana ominą
Cejrowski pisze:Indywidualnych przypadków nie rozważam, rozważam średnią statystyczną - W indywidualnych przypadkach może pan zginąć od uderzenia pioruna, bo pan Bóg chce pana wziąć do siebie, bo pan jest święty i ominie czyściec. Dla pańskiego dobra to robi
Biorąc powyższe mądrości rodzi się pytanie - dlaczego we mnie nie uderzyło, jakiż to plan dla mnie skrywa Najsprawiedliwsze (statystycznie) Wielobóstwo Monoteistyczne?Szczypińska pisze: Widziałam bardzo wiele krzyży przydrożnych i kapliczek, wśród ogromu zniszczenia. Drzewa i słupy energetyczne leżały, a krzyże i kapliczki ocalały
Zezwierzęcony, o zdradzieckiej mordzie, umysłowo niestabilny. Kanalia. Patologiczny element czyli OBYWATEL. Nie należący do ich wspólnoty narodowej. Hołota chamska. "Nie kocha Polski i Pana Boga"
Obcy kulturowo prezesowi
Obcy kulturowo prezesowi
- BodomChild
- Złodziej
- Posty: 2419
- Rejestracja: 15 maja 2006, 23:32
- Lokalizacja: Pabianice
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Wpisy Pawłowicz o krnąbrnych Kaszubach okazały się fałszywką. Teraz mamy taką dezinformację i zalew fake newsów, że już nie wiadomo w co wierzyć.
Tyle, że on to naprawdę powiedział, co mnie nie dziwi, bo Cejrowski to już od dawna przypadek raczej psychiatryczny.
Tyle, że on to naprawdę powiedział, co mnie nie dziwi, bo Cejrowski to już od dawna przypadek raczej psychiatryczny.
Czyli mówiąc językiem coachingu, wiara w bóstwa to tylko takie tkwienie w swojej strefie komfortu.Zapewnił też, że nie miał zamiaru się naśmiewać z ofiar nawałnic. Chciał tylko wytłumaczyć dlaczego Rudnik bał się podczas nawałnicy: bo - w przeciwieństwie do niego - nie miał do kogo się odwołać. - Ja mogę się zawsze rzucić na kolana, zapalić gromnicę i jakoś mnie to pozycjonuje w mniejszej kuli strachu - dodał.
PAŃSTWO POLSKIE ODZYSKUJE GODNOŚĆ
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Tak trochę w temacie.
Gdzie ateiści trafiają po śmierci.
Gdzie ateiści trafiają po śmierci.
Kupię Azjatkę - najlepiej Japonkę (może być używana)
Suma całkowitej ilości Informacji we Wszechświecie jest stała i jest równa 0 (zero)
Suma całkowitej ilości Informacji we Wszechświecie jest stała i jest równa 0 (zero)
- BodomChild
- Złodziej
- Posty: 2419
- Rejestracja: 15 maja 2006, 23:32
- Lokalizacja: Pabianice
Re: Bóg - istnieje czy nie?
A jak wierzący umrze i jego dusza trafia do nieba, to jak się wtedy wygląda? Dusza to taki świetlisty, półprzezroczysty człowiek w ubraniach, w których umarł czy jest się gołym jak go Pan Bóg stworzył? I ile się ma wtedy lat? Tyle ile w chwili śmierci czy np. 40 lat, a czemu nie jako niemowlak? Zawsze mnie to nurtowało .
PAŃSTWO POLSKIE ODZYSKUJE GODNOŚĆ
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Dlatego ja prewencyjnie uznaje pastafariańską wersje nieba. Jakoś wulkany piwa i fabryki striptizerek po śmierci bardziej do mnie przemawiają niż anielskie chóry
"I'm the best there is at what I do, but what I do best isn't very nice."
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Rodzimy się ateistami, czy tak? Czy może ktokolwiek bez jakiejkolwiek wiedzy o religii stał się religijny w tym 21. wieku? W takim razie dla mnie prędzej Boga nie ma niż jest.
Bugi Thiefa 2 v1.07 - http://www.it-he.org/theef2.htm
Opisy przeciwników Garretta - http://www.ttlg.com/dave/forums/history ... mplett.htm
Opisy przeciwników Garretta - http://www.ttlg.com/dave/forums/history ... mplett.htm
- Hattori
- Młotodzierżca
- Posty: 939
- Rejestracja: 18 listopada 2011, 16:40
- Lokalizacja: The Keepers' Chapel (Zamurze)
- Kontakt:
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Tak samo nie rodzimy się: prawnikami, lekarzami, informatykami, ekonomistami itd. Ale jakoś nikt nie narzeka, że pewnych rzeczy trzeba się najpierw nauczyć, żeby je w ogóle mieć.
No dobra, narzekanie jest, ale przynajmniej nie ma hejtu wobec mających jakieś zdanie na ten temat.
No dobra, narzekanie jest, ale przynajmniej nie ma hejtu wobec mających jakieś zdanie na ten temat.
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Dla Hawkinga Boga nie było.
- SPIDIvonMARDER
- Garrett
- Posty: 5184
- Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
- Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Wydaje mi się, że niemożliwe jest nie posiadanie żadnej wiedzy o religii i brak jakiegokolwiek kontaktu z religią. Tam, gdzie jest kultura, tam są wierzenia.bob pisze:Rodzimy się ateistami, czy tak? Czy może ktokolwiek bez jakiejkolwiek wiedzy o religii stał się religijny w tym 21. wieku? W takim razie dla mnie prędzej Boga nie ma niż jest.
Re: Bóg - istnieje czy nie?
oczywiscie ze wierze w Boga i nie widze w tym nic dziwnego. szczególnie dla kierowców [Spidi - tu była reklama] to się przyda
Re: Bóg - istnieje czy nie?
A mnie przekonuje na rzecz istnienia Boga to to, że gdyby Bóg istniał to myślę, że właśnie ukrył by się wczymś co możemy uznać właśnie z arprzypadek... czyli wiecie, jeśli On jst rzeczywistoście wszechpotężny, to na epwno nie będzie tego na siłę manifestował.
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Powinno trafić do działu z humorem, ale może lepiej aby było tutaj. Ksiądz rzucił klatwę. Gdzie ja żyję?
Zezwierzęcony, o zdradzieckiej mordzie, umysłowo niestabilny. Kanalia. Patologiczny element czyli OBYWATEL. Nie należący do ich wspólnoty narodowej. Hołota chamska. "Nie kocha Polski i Pana Boga"
Obcy kulturowo prezesowi
Obcy kulturowo prezesowi
- TricksieThiefsie
- Mechanista
- Posty: 445
- Rejestracja: 08 marca 2013, 23:14
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Tak się zastanawiałem nad swoim żywotem, moim doświadczeniami i moją potencjalną przyszłością, to mogę śmiało stwierdzić, że żadnej siły wyższej w moim życiu nie było. Nie wiem, może jest taka zasada, gdzie dane jednostki bywają opuszczone przez Boga i są zdane na siebie kompletnie, ale wtedy przynajmniej powinienem otrzymać jakiekolwiek wytłumaczenie dlaczego tak się dzieje (jesli mamy trzymać się wizji sprawiedliwego i miłosiernego). Sprawiedliwości i miłosierdzia kompletnie brak, nie mogę być testowany, bo problemy które mam mnie stopniowo rujnują i nic z nich nie wychodzi (nie staję się silniejszy duchem, co najwyżej powstają nowe problemy), działa ta zasada "ci co mają dużo, będą mieli więcej, ci co mają mało, będa mieli jeszcze mniej".
Wiem, że to tylko kwestia spojrzenia jednej jednostki na bardzo szeroki i głęboki koncept, ale dla mnie Bóg co najwyżej może istnieć jako nie ingerująca siła natury. W obecnej sytuacji (najprawdopodobniej do końca życia) wizja sprawiedliwego dziadka na chmurce, który daje dobrym i zabiera złym jest dla mnie kompletnie bez sensu, bo wiem, że u mnie to tak nie działa - a dlaczego miałbym być specjalny, skoro koncept sprawiedliwości wymaga odpowiedniego traktowania?
Wiem, że to tylko kwestia spojrzenia jednej jednostki na bardzo szeroki i głęboki koncept, ale dla mnie Bóg co najwyżej może istnieć jako nie ingerująca siła natury. W obecnej sytuacji (najprawdopodobniej do końca życia) wizja sprawiedliwego dziadka na chmurce, który daje dobrym i zabiera złym jest dla mnie kompletnie bez sensu, bo wiem, że u mnie to tak nie działa - a dlaczego miałbym być specjalny, skoro koncept sprawiedliwości wymaga odpowiedniego traktowania?
- BodomChild
- Złodziej
- Posty: 2419
- Rejestracja: 15 maja 2006, 23:32
- Lokalizacja: Pabianice
Re: Bóg - istnieje czy nie?
W Polsce.timon pisze:Powinno trafić do działu z humorem, ale może lepiej aby było tutaj. Ksiądz rzucił klatwę. Gdzie ja żyję?
Czytałem gdzieś, że Polska to europejska (o ile nie światowa) stolica egzorcyzmów, działa tu sobie prężnie duża grupa kapłanów-egzorcystów, których de facto nikt nie kontroluje, walcząc z demonami dobierają się do pacjentów z chorobami psychicznymi, najczęściej do młodych kobiet.
Taki to kraj gdzie "czucie i wiara silniej mówi do mnie niż mędrca szkiełko i oko" .
PAŃSTWO POLSKIE ODZYSKUJE GODNOŚĆ
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Przez lata dziwię się po co powstają i są ciągnięte na tym forum tematy takie jak ten i podobne. Generalnie nie podzielam atmosfery panującej w tym temacie jak i w wątku o polityce czy w kilku innych, gdzie stała, wąska grupa śmieszków tego forum docina sobie nawzajem zabawnymi (ich zdaniem) odzywkami.
Zapewne moje nastawienie do podobnych sytuacji potęgowane jest tym, że inne tematy, skupiające się na pierwotnej tematyce tego forum, większość czasu świecą pustkami. Z tego powodu jest mi więc przykro, jeśli swoim komentarzem kogoś urażę - przepraszam.
Poniektórzy, do których kierowana jest powyższa i poniższa wiadomość to osoby które kiedyś nie próżnowały, a ich działalność przyczyniła się do wzbogacenia polskiej sceny Thiefa. Czym jest dla was dziś to forum? Karczmą pod zbłąkanym Bełkotliwcem, gdzie spotykacie się i pijecie naważone dawno temu piwo. Ledwo trzeźwi bawicie się przy rozpalonym kominku, zapodając sobie żarciki na prawo i lewo. A w ciemnym kącie... Garrett siedzi i zapuszcza siwą brodę. Nie robi nic, bo nie ma czego kraść. Wszystkie łupy wydaliście na zabawę zamiast kolekcjonować je i polerować w zaciszu swojego domu, a gdy przyjdzie okazja, wystawić na ekspozycję w miejskim muzeum.
To tyle szczerego hejtu. Może ktoś weźmie sobie mój (mam nadzieję - poetycki) wywód do serca, widząc moje intencje. Jeśli nie, trudno.
Przechodząc jednak do samego tematu, nie będę zabierał głosu w dyskusji. Boli mnie jednak to, że w miejscu w którym jedni tworzą sobie centrum zabawy, inni przychodzą aby zwierzyć się i podzielić się swoimi skrytymi problemami grupce anonimowych osób z internetu.
Zamiast tego, stanowczo polecam rozmowę w rodzinie lub z przyjaciółmi. Jeśli się nie ma ani jednych ani drugich - mówią że przyjaciół poznaje się w biedzie - a jeśli dobrze rozumiem Twoją wiadomość, Ty w takiej biedzie teraz się znajdujesz, a przynajmniej na sferze spokoju wewnętrznego. Wystarczy rozejrzeć się dookoła. W okolicy zawsze znajdą się jakieś złote serca.
Rodzina jest ponoć bardzo dobra do poczynania kłótni o polityce. Przyjaciele, tudzież znajomi z chęcią odgonią ci z głowy myśli o "bozi", albo zaprowadzą cię siłą do kościoła (sam nie wiem która z tych skrajności jest gorsza). W tym wypadku najlepiej jest słuchać od każdego i samemu wyciągać wnioski.
Dlatego, odpowiadając na Twoje pytanie - na podstawie powyższych wniosków, niestety masz rację - ci co mają mało, będą mieli jeszcze mniej. Dopóki czegoś nie zmienią (swojego nastawienia, swojego zajęcia, lokacji, otoczenia, czegokolwiek) ich życie również nie ulegnie zmianie. Od siebie mogę Ci tylko życzyć podjęcia jakiejś zmiany i oby była to zmiana na lepsze. Pozdrawiam serdecznie.
Zapewne moje nastawienie do podobnych sytuacji potęgowane jest tym, że inne tematy, skupiające się na pierwotnej tematyce tego forum, większość czasu świecą pustkami. Z tego powodu jest mi więc przykro, jeśli swoim komentarzem kogoś urażę - przepraszam.
Poniektórzy, do których kierowana jest powyższa i poniższa wiadomość to osoby które kiedyś nie próżnowały, a ich działalność przyczyniła się do wzbogacenia polskiej sceny Thiefa. Czym jest dla was dziś to forum? Karczmą pod zbłąkanym Bełkotliwcem, gdzie spotykacie się i pijecie naważone dawno temu piwo. Ledwo trzeźwi bawicie się przy rozpalonym kominku, zapodając sobie żarciki na prawo i lewo. A w ciemnym kącie... Garrett siedzi i zapuszcza siwą brodę. Nie robi nic, bo nie ma czego kraść. Wszystkie łupy wydaliście na zabawę zamiast kolekcjonować je i polerować w zaciszu swojego domu, a gdy przyjdzie okazja, wystawić na ekspozycję w miejskim muzeum.
To tyle szczerego hejtu. Może ktoś weźmie sobie mój (mam nadzieję - poetycki) wywód do serca, widząc moje intencje. Jeśli nie, trudno.
Przechodząc jednak do samego tematu, nie będę zabierał głosu w dyskusji. Boli mnie jednak to, że w miejscu w którym jedni tworzą sobie centrum zabawy, inni przychodzą aby zwierzyć się i podzielić się swoimi skrytymi problemami grupce anonimowych osób z internetu.
Aby było jasne, nie uważam się za żaden autorytet w kwestii religii i jakichkolwiek wierzeń. W dyskusji nie będę przyjmował żadnej ze stron. Jednak mam wrażenie, że odrobiną wiedzy na temat kościoła katolickiego mógłbym się z Tobą podzielić.TricksieThiefsie pisze:Tak się zastanawiałem nad swoim żywotem, moim doświadczeniami i moją potencjalną przyszłością, to mogę śmiało stwierdzić, że żadnej siły wyższej w moim życiu nie było.
Najpierw jednak, zanim przejdę do suchych informacji, chciałbym poradzić Ci jedną rzecz, jak i pozostałym uczestnikom tej dyskusji. Internet to nie jest dobre miejsce na szukanie odpowiedzi na takie pytania. Owszem można w Internecie znaleźć dużo pożytecznych źródeł. Jednak rozmowa z anonimowymi internautami na takie tematy to nie jest rozwiązanie.TricksieThiefsie pisze:Nie wiem, może jest taka zasada, gdzie dane jednostki bywają opuszczone przez Boga i są zdane na siebie kompletnie, ale wtedy przynajmniej powinienem otrzymać jakiekolwiek wytłumaczenie dlaczego tak się dzieje (jesli mamy trzymać się wizji sprawiedliwego i miłosiernego).
Zamiast tego, stanowczo polecam rozmowę w rodzinie lub z przyjaciółmi. Jeśli się nie ma ani jednych ani drugich - mówią że przyjaciół poznaje się w biedzie - a jeśli dobrze rozumiem Twoją wiadomość, Ty w takiej biedzie teraz się znajdujesz, a przynajmniej na sferze spokoju wewnętrznego. Wystarczy rozejrzeć się dookoła. W okolicy zawsze znajdą się jakieś złote serca.
Rodzina jest ponoć bardzo dobra do poczynania kłótni o polityce. Przyjaciele, tudzież znajomi z chęcią odgonią ci z głowy myśli o "bozi", albo zaprowadzą cię siłą do kościoła (sam nie wiem która z tych skrajności jest gorsza). W tym wypadku najlepiej jest słuchać od każdego i samemu wyciągać wnioski.
Na wstępie założyłem, że temat ten dotyczy Boga w rozumieniu Kościoła Katolickiego - jeśli tak nie jest, to przepraszam. Z tego co mi wiadomo, wg Kościoła Bóg nie jest liberalnym sprawczym władcą, który będzie wszystkim dawał po równo, a tym bardziej potrzebującym da jeszcze "równiej". Zasada jest prosta i ta sama co w zasadzie karmy - kto będzie żył dobrze poprzez swoje czyny, ten dobro otrzyma. Nie jestem księdzem ani nic nie daje mi prawa do pytania Cię o to kim jesteś i jak postępujesz. Jednakże pozwalam sobie pisać o tym wszystkim w ten sposób, aby naświetlić temat. Ufam, że znajdziesz w tym chociaż cząstkę drogowskazu do odpowiedzi, której poszukujesz.TricksieThiefsie pisze:Sprawiedliwości i miłosierdzia kompletnie brak, nie mogę być testowany, bo problemy które mam mnie stopniowo rujnują i nic z nich nie wychodzi (nie staję się silniejszy duchem, co najwyżej powstają nowe problemy), działa ta zasada "ci co mają dużo, będą mieli więcej, ci co mają mało, będa mieli jeszcze mniej".
Żadnego dziadka na chmurce nie ma, ale w definicjach Katechizmu Kościoła Katolickiego ukryte są prawdy relacji międzyludzkich, zastosowujące esencję tego jak na jednostkę oddziałuje większa lub mniejsza społeczność. Człowiek żyje w grupie albo z grupą. Pomijając przypadki, w których ktoś żyje bez grupy, bo tak również się da Do wyboru mamy żyć akceptując grupę lub nie akceptując jej. W pierwszym przypadku możemy liczyć na odwzajemnione zaakceptowanie, natomiast w drugim nie. Dobrze czyniąc w grupie, będziemy przez grupę nagradzani. Pomagając grupie, później również otrzymamy pomoc. Z drugiej strony, jeśli wybierzemy skrajny przypadek o którym udało mi się wspomnieć i wyjedziemy np. na bezludną wyspę budując własny szałas i stawiając własną cywilizację od podstaw, również na jakikolwiek namacalny zysk sami musimy sobie zapracować. W żadnym scenariuszu nie możemy liczyć na to aby coś nagle spadło na nas z nieba i odmieniło nasze życie na lepsze. Takim czymś jest szczęśliwy los - on się zdarza, ale zbyt rzadko, patrząc z perspektywy lat życia przeciętnego człowieka.TricksieThiefsie pisze:Wiem, że to tylko kwestia spojrzenia jednej jednostki na bardzo szeroki i głęboki koncept, ale dla mnie Bóg co najwyżej może istnieć jako nie ingerująca siła natury. W obecnej sytuacji (najprawdopodobniej do końca życia) wizja sprawiedliwego dziadka na chmurce, który daje dobrym i zabiera złym jest dla mnie kompletnie bez sensu, bo wiem, że u mnie to tak nie działa - a dlaczego miałbym być specjalny, skoro koncept sprawiedliwości wymaga odpowiedniego traktowania?
Dlatego, odpowiadając na Twoje pytanie - na podstawie powyższych wniosków, niestety masz rację - ci co mają mało, będą mieli jeszcze mniej. Dopóki czegoś nie zmienią (swojego nastawienia, swojego zajęcia, lokacji, otoczenia, czegokolwiek) ich życie również nie ulegnie zmianie. Od siebie mogę Ci tylko życzyć podjęcia jakiejś zmiany i oby była to zmiana na lepsze. Pozdrawiam serdecznie.
www.thiefguild.com - Gildia Złodzieja
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Ładnie napisane. Dzięki, że przypomniałeś nam wszystkim, co nas tutaj łączy a nie dzieli.
Moje trzy grosze do rozmowy. Każdy z nas jest kowalem własnego losu, problem w tym, że większości nie chce się "duszyć rupy" i wykuć swojej drogi do sukcesu. Znam z autopsji..
@TricksieThiefsie - głowa do góry, zawsze jest szansa, zawsze jest inne wyjście
Moje trzy grosze do rozmowy. Każdy z nas jest kowalem własnego losu, problem w tym, że większości nie chce się "duszyć rupy" i wykuć swojej drogi do sukcesu. Znam z autopsji..
@TricksieThiefsie - głowa do góry, zawsze jest szansa, zawsze jest inne wyjście
Jeśli lubisz mroczne tajemnice i zamki...
Zapraszam do obejrzenia zrzutów z powstającej Fanmisji
Zapraszam do obejrzenia zrzutów z powstającej Fanmisji
- Hattori
- Młotodzierżca
- Posty: 939
- Rejestracja: 18 listopada 2011, 16:40
- Lokalizacja: The Keepers' Chapel (Zamurze)
- Kontakt:
Re: Bóg - istnieje czy nie?
Marzec, pięknie napisany wstęp (i nie tylko), ładnie żeś podsumował co się tutaj dzieje Naśmiewanie się jednych osób w tym wątku zniechęca osoby pozostałe do prowadzenia tutaj wartościowych dyskusji.
Re: Bóg - istnieje czy nie?
W związkuz tym njusem, w seminariach duchownych uruchomiono nowy kierunek astronautyka stosowana z elementami lingwistyki. Trwa nabór na słuchaczy i lektorów. Wyższe gremia zastanawiają się czy wysłać też na Proximę zakonnice, bo ktoś musi sprzątać.
Zezwierzęcony, o zdradzieckiej mordzie, umysłowo niestabilny. Kanalia. Patologiczny element czyli OBYWATEL. Nie należący do ich wspólnoty narodowej. Hołota chamska. "Nie kocha Polski i Pana Boga"
Obcy kulturowo prezesowi
Obcy kulturowo prezesowi
Re: Bóg - istnieje czy nie?
super sprawa
[SPIDI] Ocenzurowana reklama
[SPIDI] Ocenzurowana reklama