Małe i (miejmy nadzieję) kontrowersyjne pytanko
Moderator: Spidey
Re: Małe i (miejmy nadzieję) kontrowersyjne pytanko
Ktoś głosno zastukał w drzwi, otworzyłem, przed bramą stoło dwóch gości w niebieskawych uniformach, dziwnie znajomych.
Jesteśmy z Mechanick Super Serwis- zagaił wyższy- przyjechaliśmy założyć kablówkę.
No, wreszcie, mieliście być tydzień temu- rzuciłem.
Wie pan, dyrekcja wymyśliła promocję, nie wyrabiamy się- mętnie próbowali się tłumaczyć.
Dobra, długo to potrwa? Bo wieczorem ma być mecz – powiedziałem polubownie.
Uwiniemy się w pół godziny- obiecali.
Faktycznie, mieli dryg do roboty, nawet piwa nie chcieli, dziwni jacyś, tłumaczyli się że dobry mechanik musi być zawsze trzeźwy.
Po wizycie nalałem sobie szczerego drinka z whisky(podobno są tacy co chrzczą alkohol wodą- głupole) dodałem kostki lodu i wtuliłem się w mój ulubiony skórzany fotel.
No, teraz mogę wypróbować tę mechanizację.
Od monterów dostałem nawet taki długi kij, żebym nie musiał podchodzić do...jak to nazwali...telewizora przełączać kanały, nawet zmyślne urządzenie, ale będe musiał odkurzyć swój stary łuk, chyba strzały będą do tego celu lepsze, tylko żę te guziki na skrzynce takie małe, a mój wzrok już nie ten. Tylko dlaczego, to dziwne magiczne oko u góry telewizora kieruje się ciągle na mnie...i ten czerwony promień...i...
Jesteśmy z Mechanick Super Serwis- zagaił wyższy- przyjechaliśmy założyć kablówkę.
No, wreszcie, mieliście być tydzień temu- rzuciłem.
Wie pan, dyrekcja wymyśliła promocję, nie wyrabiamy się- mętnie próbowali się tłumaczyć.
Dobra, długo to potrwa? Bo wieczorem ma być mecz – powiedziałem polubownie.
Uwiniemy się w pół godziny- obiecali.
Faktycznie, mieli dryg do roboty, nawet piwa nie chcieli, dziwni jacyś, tłumaczyli się że dobry mechanik musi być zawsze trzeźwy.
Po wizycie nalałem sobie szczerego drinka z whisky(podobno są tacy co chrzczą alkohol wodą- głupole) dodałem kostki lodu i wtuliłem się w mój ulubiony skórzany fotel.
No, teraz mogę wypróbować tę mechanizację.
Od monterów dostałem nawet taki długi kij, żebym nie musiał podchodzić do...jak to nazwali...telewizora przełączać kanały, nawet zmyślne urządzenie, ale będe musiał odkurzyć swój stary łuk, chyba strzały będą do tego celu lepsze, tylko żę te guziki na skrzynce takie małe, a mój wzrok już nie ten. Tylko dlaczego, to dziwne magiczne oko u góry telewizora kieruje się ciągle na mnie...i ten czerwony promień...i...
Ostatnio zmieniony 24 października 2004, 22:27 przez Henry, łącznie zmieniany 2 razy.
Re: Małe i (miejmy nadzieję) kontrowersyjne pytanko
I ja coś naskrobałem
Byłem wykończony. Marzyłem już tylko o tym żeby wtulić głowę w moją ulubioną poduche, którą zakosiłem kiedyś Truartowi, a która kiedyś była jego ulubioną poduchą. Leniwie otworzyłem drzwi. Ledwie przekroczyłem próg, gdy przede mna pojawił się mój służący wyciągając rękę po moj ulubiony płaszcz, który zwinąłem Tricksterowi, a który był kiedyś jego ulubionym płaszczem. Służący odebrawszy go zapytał lekko sepleniąc:
-Co podać do jedzenia?
-Dawaj cokolwiek - byle szybko - rzuciłem od niechcenia.
Służący zniknął w odmętach kuchennego pomieszczenia, a ja usiadłem wygodnie w fotelu. Tak, ten fotel był moim ulubionym fotelem i o dziwo... kupiłem go. Byłem wtedy jeszcze młody, a wiadomo - człowiek młody to i głupi. Z pewnością niesienie fotela przez miasto i krycie się z nim przed strażnikami nie sprawiłoby mi problemu. Nieraz nosiło się na akcje miecz, strzały wodne, mchowe, ogniste, gazowe, z liną, pałke, bombe błyskową, miny róznego rodzaju, wytrychy, klucze, przy tym pełno kasy, zrabowane świeczniki, kielichy, jakieś książki, amulety, a nawet oko... Tak... Myśle, że fotel nie byłby przy tym problemem. I ważyłby o wiele mniej...
-Podano do stołu - rzekł służący wyprowadzając mnie przy tym z zadumy.
Spojrzałem na stół.
-Idź sie weź... co do cholery! - wyskoczyłem na lokaja - Jak długo mam jeść tą zupke chińską? Do śmierci?!
-Chciał pan cokolwiek, byle szybko - odparł wystraszony służący sepleniąc przy tym niemiłosiernie.
-Dobra już dobra - zjem tą zupe, ale jak jutro bedzie zupka chińska na obiad to pożałujesz...
Słuzący odszedł z pokorą nic nie mówiąc. I dobrze, bo jak mówi to obślinia wszystko i wszystkich w promieniu dwóch metrów. Wziąłem talerz z zupą do rąk. Nie tylko nie teraz! Dlaczego zawsze w takim momencie?! No nic, musiałem odstawić talerz i z widoczną ulgą na twarzy podrapałem sie po jajach. Ah to jest to. Błogie uczucie. Żadnego swędzenia... Ale wyobraźcie sobie moje zakłopotanie gdy zaczynają swędziec podczas akcji, a ja obładowany jak wół nie mam wolnych rąk... Katusze. Nie ma nic gorszego jak nie móc podrapać się po klejnotach, a to swędzenie narasta i narasta... Brrr straszne... No nareszcie mogłem się zabrać do jedzenia. Spałaszowałem zupke. Pozostał tylko złoty talerz. W zasadzie nie był moim ulubionym, ale ukradłem go Victorii. Podobno to był jej ulubiony talerz, bo się nie tłukł. A wiadomo jak to jest, gdy się je patyczkami zamiast rękoma. Katorga. Kto to wymyślił? W kazdym razie nawet nie chce wiedzieć... Teraz już mogłem się położyć. Pościel też ukradłem, tym milej więc było się nią przykryć. Zaraz... coś nie tak... ale co? O czymś zapomniałem. Wyszedłem z łóżka i łaziłem po pokojach sprawdzając wszystko. Spojrzałem w lustro. Ano tak! Zapomniałem się przebrać do piżamki. Była super. Ukradłem ją Mosley. Co z tego że kobieca z koronkami. Ważne, że wygodna! Mimo że nie było w niej rozporka znalazłem sposób, aby sie wygodnie wysikać. Siadałem na klopie. Musze przyznać, ze ta pozycja to pełen komfort. Przynajmniej mam pewność, że trafie do muszli. Naprawde nie lubie widoku obsikanej deski. Szczególnie swoim własnym moczem... Czuje się wtedy taki poniżony. Szkoda gadać... Tak więc po załatwieniu najważniejszych spraw wreszcie położyłem się spać. Cholerna woda kapie z rynny. Przecież nie można zasnąć! I te cholerne koty się drą. Miauczy to kurestwo i miauczy , a człowiek chciałby zasnąć. Niech pozdychają od tego miaczenia! I co tu zrobić? Nałożyłem moją ulubioną poduchę na głowe i zasnąłem...
-Czas wstawać panie Garreth... - rzekł lokaj podchodząc i szturchając lekko. Jeszcze raz i jeszcze raz.
-Udusił się kha kha kha! - wykrzyknął służący - teraz ja, Karras przejme w posiadanie twoje ulubione rzeczy, które teraz będą moimi ulubionymi rzeczami kha kha kha...
Byłem wykończony. Marzyłem już tylko o tym żeby wtulić głowę w moją ulubioną poduche, którą zakosiłem kiedyś Truartowi, a która kiedyś była jego ulubioną poduchą. Leniwie otworzyłem drzwi. Ledwie przekroczyłem próg, gdy przede mna pojawił się mój służący wyciągając rękę po moj ulubiony płaszcz, który zwinąłem Tricksterowi, a który był kiedyś jego ulubionym płaszczem. Służący odebrawszy go zapytał lekko sepleniąc:
-Co podać do jedzenia?
-Dawaj cokolwiek - byle szybko - rzuciłem od niechcenia.
Służący zniknął w odmętach kuchennego pomieszczenia, a ja usiadłem wygodnie w fotelu. Tak, ten fotel był moim ulubionym fotelem i o dziwo... kupiłem go. Byłem wtedy jeszcze młody, a wiadomo - człowiek młody to i głupi. Z pewnością niesienie fotela przez miasto i krycie się z nim przed strażnikami nie sprawiłoby mi problemu. Nieraz nosiło się na akcje miecz, strzały wodne, mchowe, ogniste, gazowe, z liną, pałke, bombe błyskową, miny róznego rodzaju, wytrychy, klucze, przy tym pełno kasy, zrabowane świeczniki, kielichy, jakieś książki, amulety, a nawet oko... Tak... Myśle, że fotel nie byłby przy tym problemem. I ważyłby o wiele mniej...
-Podano do stołu - rzekł służący wyprowadzając mnie przy tym z zadumy.
Spojrzałem na stół.
-Idź sie weź... co do cholery! - wyskoczyłem na lokaja - Jak długo mam jeść tą zupke chińską? Do śmierci?!
-Chciał pan cokolwiek, byle szybko - odparł wystraszony służący sepleniąc przy tym niemiłosiernie.
-Dobra już dobra - zjem tą zupe, ale jak jutro bedzie zupka chińska na obiad to pożałujesz...
Słuzący odszedł z pokorą nic nie mówiąc. I dobrze, bo jak mówi to obślinia wszystko i wszystkich w promieniu dwóch metrów. Wziąłem talerz z zupą do rąk. Nie tylko nie teraz! Dlaczego zawsze w takim momencie?! No nic, musiałem odstawić talerz i z widoczną ulgą na twarzy podrapałem sie po jajach. Ah to jest to. Błogie uczucie. Żadnego swędzenia... Ale wyobraźcie sobie moje zakłopotanie gdy zaczynają swędziec podczas akcji, a ja obładowany jak wół nie mam wolnych rąk... Katusze. Nie ma nic gorszego jak nie móc podrapać się po klejnotach, a to swędzenie narasta i narasta... Brrr straszne... No nareszcie mogłem się zabrać do jedzenia. Spałaszowałem zupke. Pozostał tylko złoty talerz. W zasadzie nie był moim ulubionym, ale ukradłem go Victorii. Podobno to był jej ulubiony talerz, bo się nie tłukł. A wiadomo jak to jest, gdy się je patyczkami zamiast rękoma. Katorga. Kto to wymyślił? W kazdym razie nawet nie chce wiedzieć... Teraz już mogłem się położyć. Pościel też ukradłem, tym milej więc było się nią przykryć. Zaraz... coś nie tak... ale co? O czymś zapomniałem. Wyszedłem z łóżka i łaziłem po pokojach sprawdzając wszystko. Spojrzałem w lustro. Ano tak! Zapomniałem się przebrać do piżamki. Była super. Ukradłem ją Mosley. Co z tego że kobieca z koronkami. Ważne, że wygodna! Mimo że nie było w niej rozporka znalazłem sposób, aby sie wygodnie wysikać. Siadałem na klopie. Musze przyznać, ze ta pozycja to pełen komfort. Przynajmniej mam pewność, że trafie do muszli. Naprawde nie lubie widoku obsikanej deski. Szczególnie swoim własnym moczem... Czuje się wtedy taki poniżony. Szkoda gadać... Tak więc po załatwieniu najważniejszych spraw wreszcie położyłem się spać. Cholerna woda kapie z rynny. Przecież nie można zasnąć! I te cholerne koty się drą. Miauczy to kurestwo i miauczy , a człowiek chciałby zasnąć. Niech pozdychają od tego miaczenia! I co tu zrobić? Nałożyłem moją ulubioną poduchę na głowe i zasnąłem...
-Czas wstawać panie Garreth... - rzekł lokaj podchodząc i szturchając lekko. Jeszcze raz i jeszcze raz.
-Udusił się kha kha kha! - wykrzyknął służący - teraz ja, Karras przejme w posiadanie twoje ulubione rzeczy, które teraz będą moimi ulubionymi rzeczami kha kha kha...
Ciemność jest naszym sprzymierzeńcem!
Re: Małe i (miejmy nadzieję) kontrowersyjne pytanko
HAHAHAHAHA
Oba kawałki są dobre.
Więc jednak na wesoło.
Oba kawałki są dobre.
Więc jednak na wesoło.
Always look on the dark side of darkness.
Re: Małe i (miejmy nadzieję) kontrowersyjne pytanko
Nie wydaje wam się zbyt "hollywoodzki" pomysł z kształceniem ucznia
Może zrobią nieco inaczej, zdrugiej strony ( pamiętacie Halflife i Opposing force)
Może zrobią nieco inaczej, zdrugiej strony ( pamiętacie Halflife i Opposing force)
Re: Małe i (miejmy nadzieję) kontrowersyjne pytanko
Marek pisze:Nie wydaje wam się zbyt "hollywoodzki" pomysł z kształceniem ucznia?
Może zrobią nieco inaczej, z drugiej strony (pamiętacie Halflife i Opposing force)
Nie w pierwszej części... W takich filmach na topie są osoby młode, więc pewnie poznamy jego dzieciństwo... Nieszczęśliwe, które nie dało mu wyboru, kim ma się stać... Biedaczek...
Oczywiście dziękuję wszystkim za udział. Ale Mav, czasami mógłbyś się powstrzymać. Widać, że hormony buzują... :P::P:
Re: Małe i (miejmy nadzieję) kontrowersyjne pytanko
Wybacz, ale przed czym mam się powstrzymywać? Jeśli chodzi o to swędzenie to i tak nie zrozumiesz... kobietoCaer pisze:Ale Mav, czasami mógłbyś się powstrzymać. Widać, że hormony buzują...
Ciemność jest naszym sprzymierzeńcem!
Re: Małe i (miejmy nadzieję) kontrowersyjne pytanko
Widziałem zakończenie
Niektórzy mieli racje
Niektórzy mieli racje
Pozdrawiam
PiotrS
PiotrS
Re: Małe i (miejmy nadzieję) kontrowersyjne pytanko
Pewnie uznacie, że marudzę, ale mnie rozwiązanie typu zaginął nie satysfakcjonuje-chciałabym po prostu wiedzieć, co się działo z Garrettem kiedy dla ogółu był "zaginięty", jak zmarł? Pomysł z wyszkoleniem ucznia mi nie pasuje, według mnie to nie ten typ człowieka. Nie wyobrażam sobie również by zginął podczas akcji(nie po to robiliśmy z niego mistrza złodzieji, przechodząc kolejne misje!), ani też zabity przez kogoś, komu ufał(nie sądzę, żeby potrafił komuś zaufać). Do Opiekunów raczej by nie wrócił-jest na to zbyt dużym indywidualistą. Pozostaje więc śmierć ze starości lub inne...
Re: Małe i (miejmy nadzieję) kontrowersyjne pytanko
No właśnie. Mnie też nie satysfakcjonuje . Chciałabym nieśmiało zauważyć, że projekt "Ante mortem" nadal jest w toku i oczekuję efektów . Dla przypomnienia: proszę wszystkich, którzy wzięli udział w ankiecie o napisanie (min. pół kartki formatu B5 o ostatnich 15 minutach życia naszego ulubionego bohatera. Czy ja wymagam zbyt wiele?
PS.
PS.
Uf, uf... A co powiesz o Viktorii?Maggie pisze:Nie wyobrażam sobie (...), [żeby został] zabity przez kogoś, komu ufał (nie sądzę, żeby potrafił komuś zaufać).
Niestety, wrócił... :placz1:Maggie pisze:Do Opiekunów raczej by nie wrócił - jest na to zbyt dużym indywidualistą.
No więc? Na co się decydujesz? Czekam...Maggie pisze:Pozostaje więc śmierć ze starości lub inne...
Re: Małe i (miejmy nadzieję) kontrowersyjne pytanko
Przepraszam, nie grałam w T2 i T3, więc mam niepełne informacje(w związku z czym proszę o adres polskiej strony, na której mogłabym poznać fabułę tych części. Ewentualnie o streszczenie jej przez forumowiczów ). A co do śmierci Garreta to muszę się jeszcze zastanowić.
- Katharsis13
- Poganin
- Posty: 706
- Rejestracja: 09 listopada 2003, 15:03
- Lokalizacja: Toruń
Re: Małe i (miejmy nadzieję) kontrowersyjne pytanko
Chyba najbardziej podoba mi się wizja Piotra S. i raju (poza końcowym zasztyletowaniem), troche mi przypominają zakończenie cyklu o "Skrytobójcy" R.Hobba.
moim zdaniem tragiczna śmierć Garretta jest za bardzo patetyczna i ...hollywoodzka. Garrett jest zbyt dobry w swoim fachu aby dać się zabić, czy złapać. Lubi tez samotność i święty spokój (przecież juz w T1 chciał się udac na emeryturę). Czy jest egoistą ? Jest raczej zmęczony egoizmem świata i innych, którzy ciągle coś od niego chcą i oczekują. Odejdzie w jeszcze głębszy cień, gdy stwierdzi, że jego udział w zmaganiach świata się zakończył i nikt, nawet opiekunowie go nie znajdą...
Uczeń? Też kuszące... Historia zatoczy (jestem zwolenniczka spirali) koło i jak to opisał raju, spotka na swej drodze chłopca, co mu coś przypomni... Będzie wiedział, że prędzej czy później opiekunowie i tak znajdą "młodego", świat potrzebuje takich "Garrettów", a on już nie ma siły (psyhicznej) aby walczyc z wiatrakami, więc... lepiej wziąć sprawy w swoje ręce.
Mam jeszcze kilka innych wizji, ale musze to przemyśleć...
moim zdaniem tragiczna śmierć Garretta jest za bardzo patetyczna i ...hollywoodzka. Garrett jest zbyt dobry w swoim fachu aby dać się zabić, czy złapać. Lubi tez samotność i święty spokój (przecież juz w T1 chciał się udac na emeryturę). Czy jest egoistą ? Jest raczej zmęczony egoizmem świata i innych, którzy ciągle coś od niego chcą i oczekują. Odejdzie w jeszcze głębszy cień, gdy stwierdzi, że jego udział w zmaganiach świata się zakończył i nikt, nawet opiekunowie go nie znajdą...
Uczeń? Też kuszące... Historia zatoczy (jestem zwolenniczka spirali) koło i jak to opisał raju, spotka na swej drodze chłopca, co mu coś przypomni... Będzie wiedział, że prędzej czy później opiekunowie i tak znajdą "młodego", świat potrzebuje takich "Garrettów", a on już nie ma siły (psyhicznej) aby walczyc z wiatrakami, więc... lepiej wziąć sprawy w swoje ręce.
Mam jeszcze kilka innych wizji, ale musze to przemyśleć...
Sowy nie są tym czym się wydają...
Re: Małe i (miejmy nadzieję) kontrowersyjne pytanko
Tak przeglądam forum i patrzę, fajny temat! A jak fajny i go już znalazłem to muszę się wypowiedzieć.
Może to banalne, ale uważam, że Garrett powinien po prostu uprawiać swój fach do końca swoich dni. Nie przyjmuję zakończenia T3. Uczeń? Nie, nie, Garrett wolałby raczej zabrać swój sekret do grobu. Drapanie po jajach, pranie skarpetek i powrót do owczarni? Dajcie spokój. Normalne życie? Nie, nie sądzę, żeby Garrett chciał wieść normalne życie, gdyż już się przyzwyczaił do tego życia i raczej po prostu by umarł z nudów.
Może to banalne, ale uważam, że Garrett powinien po prostu uprawiać swój fach do końca swoich dni. Nie przyjmuję zakończenia T3. Uczeń? Nie, nie, Garrett wolałby raczej zabrać swój sekret do grobu. Drapanie po jajach, pranie skarpetek i powrót do owczarni? Dajcie spokój. Normalne życie? Nie, nie sądzę, żeby Garrett chciał wieść normalne życie, gdyż już się przyzwyczaił do tego życia i raczej po prostu by umarł z nudów.
- And...
- Remember to pickpocket the party guests?
- Remember to pickpocket the party guests?
Re: Małe i (miejmy nadzieję) kontrowersyjne pytanko
Mnie natomiast zakończenie z TDS jak najbardziej usatysfakcjonowało.
Re: Małe i (miejmy nadzieję) kontrowersyjne pytanko
Orouboros - wąż połykający własny ogon...
mimo wszystko wolałbym efektowną śmierć w trakcie misji (np. ratowania świata )
mimo wszystko wolałbym efektowną śmierć w trakcie misji (np. ratowania świata )
Re: Małe i (miejmy nadzieję) kontrowersyjne pytanko
Dlaczego Garrett miałby koniecznie żyć, umrzeć lub zaginąć ? Ja wolę wszystko naraz.
Np.
Po wielu miesiącach cierpliwych poszukiwań Porucznik Mosley odszukała wreszcie Garretta podając się za zleceniodawcę poszukującego dobrego fachowca. Spektakularne akcje przeprowadzonych wcześniej przez Garretta kradzieży zaimponowały Pani Porucznik na tyle, że postanowiła mieć go tylko dla siebie. Zachęcony jej niewątpliwym urokiem oraz bogatą dokumentacją zgromadzoną na jego temat na posterunku straży Garrett nie miał innego wyjścia - musiał zostać panną młodą ! Po wielu latach spędzonych jako ucywilizowany mąż Pani Porucznik oraz przykładny strażnik Straży Miejskiej, Garrett postanowił wykonać ostatni skok swojego życia. Tak, to właśnie jego syn był tym, któremu należało zapewnić inne, lepsze życie. Pieniądze dawno się skończyły wydane w głównej mierze na zakup skromnego mieszkanka dla rodziny i opłatę należnych podatków. Pensja strażnika nigdy nie była zbyt wielka. Stary już i schorowany Garrett wyruszył zatem na akcję. Niestety, kazdy wiek ma swoje prawa, Garrett wpadł w pułapkę chaosu - dostał się w alternatywny nurt czasu. Dla bliskich i dalekich - zaginiony. Dla żyjących - zamrożony. Dla siebie - żyjący wstecz i wyraźnie młodniejący. Miał tylko jeden problem - jak się stamtąd wydostać ? Syn, dobrze jeszcze pamiętający ojca, postanowił go odszukać. Udało się, lecz po wielu, wielu latach. Teraz nadszedł moment jego wyzwolenia. Garrett spotyka swego syna - tak jak on sam przed laty mistrza złodziejskigo fachu. Są równieśnikami.
Np.
Po wielu miesiącach cierpliwych poszukiwań Porucznik Mosley odszukała wreszcie Garretta podając się za zleceniodawcę poszukującego dobrego fachowca. Spektakularne akcje przeprowadzonych wcześniej przez Garretta kradzieży zaimponowały Pani Porucznik na tyle, że postanowiła mieć go tylko dla siebie. Zachęcony jej niewątpliwym urokiem oraz bogatą dokumentacją zgromadzoną na jego temat na posterunku straży Garrett nie miał innego wyjścia - musiał zostać panną młodą ! Po wielu latach spędzonych jako ucywilizowany mąż Pani Porucznik oraz przykładny strażnik Straży Miejskiej, Garrett postanowił wykonać ostatni skok swojego życia. Tak, to właśnie jego syn był tym, któremu należało zapewnić inne, lepsze życie. Pieniądze dawno się skończyły wydane w głównej mierze na zakup skromnego mieszkanka dla rodziny i opłatę należnych podatków. Pensja strażnika nigdy nie była zbyt wielka. Stary już i schorowany Garrett wyruszył zatem na akcję. Niestety, kazdy wiek ma swoje prawa, Garrett wpadł w pułapkę chaosu - dostał się w alternatywny nurt czasu. Dla bliskich i dalekich - zaginiony. Dla żyjących - zamrożony. Dla siebie - żyjący wstecz i wyraźnie młodniejący. Miał tylko jeden problem - jak się stamtąd wydostać ? Syn, dobrze jeszcze pamiętający ojca, postanowił go odszukać. Udało się, lecz po wielu, wielu latach. Teraz nadszedł moment jego wyzwolenia. Garrett spotyka swego syna - tak jak on sam przed laty mistrza złodziejskigo fachu. Są równieśnikami.
Jedno jest niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie.
Re: Małe i (miejmy nadzieję) kontrowersyjne pytanko
Ciekawy temat.
Mnie zakonczenie TDS rozczarowalo. Podobnie jak powrot do Keeperow. Holywoodzki happy end.... ble
W filmiku przygotowujacym do ktorejstam misji Garrett wspomnial ze za kase od Konstantyna przejdzie na emeryture, tego by pewnie chcial. Dorobic sie kupy szmalu na lamaniu prawa, osiasc w jakiejs gigantycznej posesji jako lord, miec wszystko gdzies; straz mu nic nie udowodni bo w zyciu nikt go nigdy nie widzial. A nawet jak tak to przeciez uratowal swiat. I to nie raz! A potem zgarna go za nie placenie podatkow.... nie, w zasadzie to bez tego ostatniego. Tego by pewnie chcial, tak mysle. Ale...
Zycie nigdy nie uklada sie dokladnie tak jakbysmy tego chcieli. Wg mnie Garrett powinien starac sie osiagnac swoj cel aby w koncu zniknac w zupelnie zagadkowych okolicznosciach, podczas przygotowywania jakiegos niewyobrazalnie wielkiego skoku, czy serii skokow. Nastepna czesc thiefa moglaby wtedy byc widziana oczami kogos zupelnie innego, naprzyklad mlodego keepera, ktory dostaje od swoich przelozonych aby odnalesc Mistrza Zlodziejstwa, bowiem glify mowia ze odegra on niezwykle istotna role po raz kolejny. Mlody powoli odkrywa sekrety Garretta i...sam staje sie zlodziejem. Przejmuje mistrzostwo swojego poprzednika. Nie znajduje Garretta ale okazuje sie ze to on, dzieki zdolnosciom pozyskanym w trakcie poszukiwania mistrza, mial odegrac wazna role w historii miasta, nie Garrett. Mistrz pozostaje nieodnaleziony, ale dostajemy niejasne przeslanki ze wcale nie zniknal przypadkowo, a nawet mogl sam swoje znikniecie zaplanowac.
He? Wyszedl mi z tego scenariusz nastepnej czesci Jak wam sie podoba
Mnie zakonczenie TDS rozczarowalo. Podobnie jak powrot do Keeperow. Holywoodzki happy end.... ble
W filmiku przygotowujacym do ktorejstam misji Garrett wspomnial ze za kase od Konstantyna przejdzie na emeryture, tego by pewnie chcial. Dorobic sie kupy szmalu na lamaniu prawa, osiasc w jakiejs gigantycznej posesji jako lord, miec wszystko gdzies; straz mu nic nie udowodni bo w zyciu nikt go nigdy nie widzial. A nawet jak tak to przeciez uratowal swiat. I to nie raz! A potem zgarna go za nie placenie podatkow.... nie, w zasadzie to bez tego ostatniego. Tego by pewnie chcial, tak mysle. Ale...
Zycie nigdy nie uklada sie dokladnie tak jakbysmy tego chcieli. Wg mnie Garrett powinien starac sie osiagnac swoj cel aby w koncu zniknac w zupelnie zagadkowych okolicznosciach, podczas przygotowywania jakiegos niewyobrazalnie wielkiego skoku, czy serii skokow. Nastepna czesc thiefa moglaby wtedy byc widziana oczami kogos zupelnie innego, naprzyklad mlodego keepera, ktory dostaje od swoich przelozonych aby odnalesc Mistrza Zlodziejstwa, bowiem glify mowia ze odegra on niezwykle istotna role po raz kolejny. Mlody powoli odkrywa sekrety Garretta i...sam staje sie zlodziejem. Przejmuje mistrzostwo swojego poprzednika. Nie znajduje Garretta ale okazuje sie ze to on, dzieki zdolnosciom pozyskanym w trakcie poszukiwania mistrza, mial odegrac wazna role w historii miasta, nie Garrett. Mistrz pozostaje nieodnaleziony, ale dostajemy niejasne przeslanki ze wcale nie zniknal przypadkowo, a nawet mogl sam swoje znikniecie zaplanowac.
He? Wyszedl mi z tego scenariusz nastepnej czesci Jak wam sie podoba
Re: Małe i (miejmy nadzieję) kontrowersyjne pytanko
Jak dla mnie bomba. Tez uwazam, ze jezeli mialaby powstac czworka Thiefa, to powinna opowiadac historie nie Garretta, a jakiegos innego adepta sztuki zlodziejskiej (chociaz bylbym ostrozny z wyborem Opiekuna na bohatera).
Pamietaj - Miasto piszemy z duzej litery
Pamietaj - Miasto piszemy z duzej litery
Nothing is exactly as it seems, nor is it otherwise
Re: Małe i (miejmy nadzieję) kontrowersyjne pytanko
Ta myśl nurtuje mnie od dłuższego czasu... Może to MY (tzn. fani) zrobimy T4? Ale musielibyśmy poukładać pomysły różnych fanów na fabułę....
A potem w następnej części Thiefa Garrett powraca, i znów nim kierujemy, co? Fajnie by było!Dreen pisze:Mistrz pozostaje nieodnaleziony, ale dostajemy niejasne przeslanki ze wcale nie zniknal przypadkowo, a nawet mogl sam swoje znikniecie zaplanowac.
- And...
- Remember to pickpocket the party guests?
- Remember to pickpocket the party guests?
Re: Małe i (miejmy nadzieję) kontrowersyjne pytanko
No co ty? Garrett bogatym lordem? Jakoś mi nie pasuje...Dreen pisze:Dorobic sie kupy szmalu na lamaniu prawa, osiasc w jakiejs gigantycznej posesji jako lord
Re: Małe i (miejmy nadzieję) kontrowersyjne pytanko
Nie mowie tu przeciez o lordzie w stylu Bafforda. Bynajmniej, raczej jakis zamek odseparowany od Miasta, najwyzej kilku zaufanych sluzacych ktorzy i tak nie wiedza kim on jest i zadko go widuja.Sutriw pisze:No co ty? Garrett bogatym lordem? Jakoś mi nie pasuje...
W czesci piatej? Nie bylby juz troche za stary? Juz w trzeciej wyglada na jakies 40 lat. Pozatym taka kolejna czesc, jesli nie na DarkEngine, wymagalaby niesamowitego wysilku spoleczenstwa. Pozatym, niewiele osob cieszylaby gra, skoro i tak wszystko byloby z gory wiadome.A potem w następnej części Thiefa Garrett powraca, i znów nim kierujemy, co? Fajnie by było!
Re: Małe i (miejmy nadzieję) kontrowersyjne pytanko
Nie musiałoby upłynąć aż tyle lat! A czemu z góry wiadome?
- And...
- Remember to pickpocket the party guests?
- Remember to pickpocket the party guests?
Re: Małe i (miejmy nadzieję) kontrowersyjne pytanko
Poniewaz jezeli projekt tworzony bylby przez wszystkich, musialby byc otwarty. W sensie, open-source. Bo tak byloby najprosciej.
Re: Małe i (miejmy nadzieję) kontrowersyjne pytanko
Dziękuję .Vrael pisze:Tak przeglądam forum i patrzę, fajny temat!
A nie chciałbyś napisać? Jak Garrett dożywa swoich dni? Przypominam, że projekt Ante mortem ciągle jest aktualny.Vrael pisze: A jak fajny i go już znalazłem to muszę się wypowiedzieć.
PS. Czy doczekam się może odpowiedzi na moje dwie PM, które do Ciebie wysłałam?
Re: Małe i (miejmy nadzieję) kontrowersyjne pytanko
Oj, chyba tak.... A co do śmierci, to wg mnie Garrett powinienien po prostu dożyć spokojnej starości uprawiając swój fach... I umrzeć naturalnie. Co do projektu Ante Mortem to może potem coś skrobnę... Ale nie teraz.
- And...
- Remember to pickpocket the party guests?
- Remember to pickpocket the party guests?
- tmekkz1
- Bełkotliwiec
- Posty: 24
- Rejestracja: 27 sierpnia 2006, 22:45
- Lokalizacja: Tychy (centrum dowodźenia światem)
Re: Małe i (miejmy nadzieję) kontrowersyjne pytanko
Ta zrobić dziecko lub więcej wychować je i dożyć starości i na starość dzieci go okradną
[ Dodano: Nie 03 Wrz, 2006 20:11 ]
[ Dodano: Nie 03 Wrz, 2006 20:11 ]