Mój projekt też :)

Rozplącz swoją wyobraźnię. Zagość w świecie stworzonym przez fanów lub do nich dołącz.

Moderator: SPIDIvonMARDER

Awatar użytkownika
Black_Fox
Szaman
Posty: 1015
Rejestracja: 23 września 2006, 11:54
Lokalizacja: The City

Re: Mój projekt też :)

Post autor: Black_Fox »

Właśnie mija 32 godzina odkąd nie śpię - ferie są, trzeba korzystać. :P

Ogólnie mam nadzieję, że się spodobało. Oprócz tych błędów.

No... to ja idę po kawę. Chyba trzecią już. ;)

I zapraszam innych użyszkodników do przeczytania mojego opowiadanka.
Zapraszam, zapraszam, zapraszam.

[ Dodano: Nie 01 Lut, 2009 00:01 ]
O... post napisany równo o północy. ;)
- And...
- Remember to pick pocket of the party guests?
mystics
Paser
Posty: 234
Rejestracja: 11 listopada 2008, 12:38
Lokalizacja: Czeluści piekła

Re: Mój projekt też :)

Post autor: mystics »

Edytowałeś, prawie nie zauważyłam kontynuacji. ;P
Palce stopy pod wpływem siły pod wpływem siły rąk, same się przekręciły.
Śmieszna pomyłka ;D

Sam moment otwierania pudełka z maską jest przezabawny. Gdy go sobie wyobrazić można paść ze śmiechu (jak ja).

No i miła odmiana, że bez happy endu (jak już Spidi zauważył i wspomniał), choć szkoda ze taka fucha poszła na marne. Po prostu chamskie ;D
- Nienawidzę cię – powiedziałem do pudła.
:))
Ostatnio zmieniony 26 maja 2009, 19:29 przez mystics, łącznie zmieniany 1 raz.
Życie ciągle uświadamia nas, jak mało o nim wiemy..
Awatar użytkownika
krystyn-a
Arcykapłan
Posty: 1331
Rejestracja: 11 listopada 2006, 08:41
Lokalizacja: Trójmiasto

Re: Mój projekt też :)

Post autor: krystyn-a »

Wysoko zawieszone, potężne, misternie rzeźbione kandelabry...majaczyły wysokie, grube kolumny. Oprócz funkcji architektonicznej – podtrzymywania stropu – zostały piękne wyrobione w kamieniu. Podstawą były okrągłe plinty. Ich średnica była dużo większa od samych kolumn. Poustawiano na nich elementy ozdobne – donice, kwiaty, nawet broń. Na całej długości, wyrzeźbione zostały głębokie kanelury. Zwieńczeniem z sufitem były pokręcone, wijące się woluty.
Pomieszałeś style od starożytności po barok, a i pojęcia, których używasz, wykorzystujesz nieprawidłowo, np:
kandelabr to świecznik ... stojący - trudno byłoby go powiesić pod sufitem, może do góry nogami :)) ,
plinta - nie mogą stać na niej donice czy kwiaty, ponieważ unieszcza się ją pod ... kolumną
Nie sufit a sklepienie ...
woluta - za dużo pisania, odsyłam do słownika.
Jednym słowem wyszedł dziwoląg, który w/g Twojego opisu już dawno powinien się rozpaść.

Jeżeli chodzi o interpunkcję (wiem, że jestem nudna) - nadużywasz przecinków, a raczej stawiasz je gdzie popadło. Utrudniasz tym, może nieświadomie, odbiór tekstu. Jeżeli prosisz o ocenę, to postaraj się podać swoją pracę jak najlepiej, bo mam wrażenie, że nie traktujesz tego co robisz poważnie.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Awatar użytkownika
Black_Fox
Szaman
Posty: 1015
Rejestracja: 23 września 2006, 11:54
Lokalizacja: The City

Re: Mój projekt też :)

Post autor: Black_Fox »

krystyn-a pisze:kandelabr to świecznik ... stojący - trudno byłoby go powiesić pod sufitem, może do góry nogami
Da się powiesić, da.
Kandelabrem można nazwać nawet latarnię uliczną. To jest synonim.
krystyn-a pisze:plinta - nie mogą stać na niej donice czy kwiaty, ponieważ unieszcza się ją pod ... kolumną
Nie sufit a sklepienie ...
Sufit, sklepienie, pułap, powała... :P
Ale masz rację, to nie mieszkanie.
woluta - za dużo pisania, odsyłam do słownika.
Ja myślałem, że to taki "ślimak" na szczycie kolumny...
Korzystałem z tego co zapamiętałem z lekcji j.polskiego i historii. Widocznie z marnym efektem.
krystyn-a pisze:Jeżeli chodzi o interpunkcję (wiem, że jestem nudna) - nadużywasz przecinków, a raczej stawiasz je gdzie popadło. Utrudniasz tym, może nieświadomie, odbiór tekstu. Jeżeli prosisz o ocenę, to postaraj się podać swoją pracę jak najlepiej, bo mam wrażenie, że nie traktujesz tego co robisz poważnie.
Oj, nie jesteś kochana! :)
Wiem, że przecinki to maja bolączka. I to wielka. W poprzednich epizodach tego opowiadania przecinków było zbyt mało, teraz jest za dużo. Muszę się za to zabrać... :/
Już wklejając ten tekst na forum, wiedziałem, że wielkim błędem będzie interpunkcja.
Jako jedyna to zauważyłaś. Na co czekałem. :)

Do dupy piszę. Ja to wiem.
Właśnie wstałem z łóżka i zgadnijcie co idę robić... ;)

[ Dodano: Nie 01 Lut, 2009 18:42 ]
mystics pisze: Sam moment otwierania pudełka z maską jest przezabawny. Gdy go sobie wyobrazić można paść ze śmiechu (jak ja).
To było moim zamierzeniem.

A zauważył ktoś, że akcja dzieje się na kilka dni, przed pierwszą misją T1 - Lord's Bafford Manor?
- And...
- Remember to pick pocket of the party guests?
Awatar użytkownika
SPIDIvonMARDER
Garrett
Posty: 5183
Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
Płeć:
Kontakt:

Re: Mój projekt też :)

Post autor: SPIDIvonMARDER »

Black_Fox pisze:

Do dupy piszę. Ja to wiem.
Do dupy, to można sobie wsadzic takie teksty :P Jakbyś tak naprawdę myslał, to byś nie pisał opowiadań, a skoro tak nie myślisz, to po co tak mówisz? L: To niesmaczne.
A piszesz naprawdę dobrze! Jakby kiedyś był plebiscyt na "najlepszego pisarza na Thief-Forum", to Ciebie bym się bał najbardziej, jako konkurenta :P
Obrazek
Awatar użytkownika
Black_Fox
Szaman
Posty: 1015
Rejestracja: 23 września 2006, 11:54
Lokalizacja: The City

Re: Mój projekt też :)

Post autor: Black_Fox »

No dopsz. Przesadziłem.
Piszę trochę lepiej niż do dupy, ale mam zamiar pisać dobrze.
- And...
- Remember to pick pocket of the party guests?
Awatar użytkownika
krystyn-a
Arcykapłan
Posty: 1331
Rejestracja: 11 listopada 2006, 08:41
Lokalizacja: Trójmiasto

Re: Mój projekt też :)

Post autor: krystyn-a »

Black_Fox pisze:a myślałem, że to taki "ślimak" na szczycie kolumny...
Zgadza się, dobrze zapamiętałeś lekcję, ale taka kolumna była stosowana w starożytnej Grecji, a woluta to ozdoba głowicy kolumny jońskiej, która była jedną z wielu w kolumnadzie i nie dotykała "sufitu", ale kamiennej płyty zwanej architrawem. W czasach nowożytnych, począwszy od stylu romańskiego i gotyckiego, konstrukcja sklepień była zupełnie inna i coś takiego co opisałeś, było niemożliwe.
Kandelabr jest tylko i wyłącznie stojącym świecznikiem, to co wisi zwie się żyrandolem. Piszesz gdzieś w tekście o pochodniach, więc co miałoby być w tych "kandelabrach" i jak je zapalać?
Może czepiam się szczegółów, ale skoro używasz tych nazw...

Znaki interpunkcyjne - na początek naucz się podstawowych zasad stosowania przecinków, a na pewno zauważysz poprawę.
Black_Fox pisze:Właśnie wstałem z łóżka i zgadnijcie co idę robić..
pisać dalszy ciąg z poprawiona interpunkcją... :))
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Awatar użytkownika
Black_Fox
Szaman
Posty: 1015
Rejestracja: 23 września 2006, 11:54
Lokalizacja: The City

Re: Mój projekt też :)

Post autor: Black_Fox »

Nie będę się sprzeczać, a co do kandelabrów to czas okaże. :P
krystyn-a pisze:pisać dalszy ciąg z poprawiona interpunkcją...
Zrobić i zjeść obiad.
Zaparzyć kawę.
I pisać. Niekoniecznie kontynuację, bo opowiadanie zakończyłem. Niech sobie na razie leży...
- And...
- Remember to pick pocket of the party guests?
Awatar użytkownika
SPIDIvonMARDER
Garrett
Posty: 5183
Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
Płeć:
Kontakt:

Re: Mój projekt też :)

Post autor: SPIDIvonMARDER »

Faktycznie, kandelabry są wyłącznie stojące. Te pod sufitem oprócz żyrandolem można nazwać "zwisem podsufitowym" :P (przykład nowomowy z PRLu)
Obrazek
Awatar użytkownika
krystyn-a
Arcykapłan
Posty: 1331
Rejestracja: 11 listopada 2006, 08:41
Lokalizacja: Trójmiasto

Re: Mój projekt też :)

Post autor: krystyn-a »

SPIDIvonMARDER pisze:Te pod sufitem oprócz żyrandolem można nazwać "zwisem podsufitowym"
- nie mylić ze "zwisem męskim podłużnym"
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Awatar użytkownika
Black_Fox
Szaman
Posty: 1015
Rejestracja: 23 września 2006, 11:54
Lokalizacja: The City

Re: Mój projekt też :)

Post autor: Black_Fox »

krystyn-a pisze:- nie mylić ze "zwisem męskim podłużnym"
Hehe, krawat? :P
Mieliśmy to na polskim. Jeszcze w gimnazjum.

Np.: "Przymiar liniowy prosty". ;) - to mi zapadło w pamięć. I z tym krawatem też.
- And...
- Remember to pick pocket of the party guests?
Awatar użytkownika
SPIDIvonMARDER
Garrett
Posty: 5183
Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
Płeć:
Kontakt:

Re: Mój projekt też :)

Post autor: SPIDIvonMARDER »

Bardzo klimatyczny i udany tekst :bow:



Djabollica pisze:(...)
Koń Semena stanął dęba sztywny cały.

(...)
łołoł :gool
Obrazek
Awatar użytkownika
Katharsis13
Poganin
Posty: 706
Rejestracja: 09 listopada 2003, 15:03
Lokalizacja: Toruń

Re: Mój projekt też :)

Post autor: Katharsis13 »

Niezły, rozbawił mnie :))
Sowy nie są tym czym się wydają...
Awatar użytkownika
Black_Fox
Szaman
Posty: 1015
Rejestracja: 23 września 2006, 11:54
Lokalizacja: The City

Re: Mój projekt też :)

Post autor: Black_Fox »

Udane. :)
- And...
- Remember to pick pocket of the party guests?
Awatar użytkownika
krystyn-a
Arcykapłan
Posty: 1331
Rejestracja: 11 listopada 2006, 08:41
Lokalizacja: Trójmiasto

Re: Mój projekt też :)

Post autor: krystyn-a »

No bo on konno się udał na te łowy, zboczeńce ;p
Nie bądź tak skromna, ale nawet jeżeli napisałaś to nieświadomie, wyszło celnie... :-D
Jedno malutkie zastrzeżenie - poprawiłabym rytmikę tego wiersza, zapewniam, że będzie się lepiej czytać.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Awatar użytkownika
speede
Skryba
Posty: 302
Rejestracja: 05 lutego 2009, 10:11
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Mój projekt też :)

Post autor: speede »

krystyn-a pisze:
Jedno malutkie zastrzeżenie - poprawiłabym rytmikę tego wiersza, zapewniam, że będzie się lepiej czytać.
Fakt, rytm troszkę się gubi ale i tak czyta się świetnie. Czasem lepiej odpuścić rytm a utrzymać klimat bo utrzymanie rytmu i nie zrobienie kaszanki jest trudną sztuką.
Jak dla mnie klasa.
Awatar użytkownika
krystyn-a
Arcykapłan
Posty: 1331
Rejestracja: 11 listopada 2006, 08:41
Lokalizacja: Trójmiasto

Re: Mój projekt też :)

Post autor: krystyn-a »

Djabollica pisze:To akurat było z pełną premedytacją (ten koń nie koślawa rytmika) ;]
Nie zrozumiałaś mnie, nic nie mam do konia, jest świetny (napisałam wiersza nie wersu), a rytmika to ilość sylab w każdej linijce wiersza, dobrze kiedy jest jednakowa, ale decyzja należy do Ciebie.

[ Dodano: Sro 11 Lut, 2009 10:16 ]
speede pisze:utrzymanie rytmu i nie zrobienie kaszanki jest trudną sztuką.
Moze i trudne, ale warto...
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Awatar użytkownika
Black_Fox
Szaman
Posty: 1015
Rejestracja: 23 września 2006, 11:54
Lokalizacja: The City

Re: Mój projekt też :)

Post autor: Black_Fox »

To było dobre. Lepsze od poprzedniego, chociaż i tamten - był zajebisty.

:ok
- And...
- Remember to pick pocket of the party guests?
Awatar użytkownika
SPIDIvonMARDER
Garrett
Posty: 5183
Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
Płeć:
Kontakt:

Re: Mój projekt też :)

Post autor: SPIDIvonMARDER »

Jakiś czas temu, w odmętach swoich dokumentów znalazłem taki o to tekścik:

KLAWESYN
Opowiadanie inspirowane muzyką i śpiewem z utworu "Fantasmic” Nightwisha

Zawsze, gdy Pan się czymś denerwował, to szedł grać na klawesynie. Potrafił nagle wstać od posiłku, przerwać rozmowę lub dowolną inną czynność i udać się do pokoju muzycznego, gdzie stał instrument. Bezwarunkowo nie mogliśmy mu wtedy przeszkadzać, nawet jakby się paliło lub przyjechali arcyważni goście. Słyszeliśmy nieznane nam utwory, zapewne nigdy przez nikogo nie napisane. My też mogliśmy rzucić nasze obowiązki i przysłuchiwać się koncertowi, lecz to była jedyna okazja, kiedy mogliśmy oderwać się od sprzątania, gotowania, służenia i tak dalej. Pan grał, aż stwierdził, że już czuje się dobrze, a wtedy wszystko wracało do normy i zwykłego cyklu życia.
Z czasem ten klawesyn stał się symbolem tego dworu, nazywanego czasem w gazetach „Domem pod klawesynem”. Jako kamerdynera ludzie z miasteczka nieraz mnie pytali, dlaczego Pan gra akurat na klawesynie, lecz ja nigdy nie potrafiłem udzielić im wyczerpującej odpowiedzi... bo sam nie wiem. Niby skąd? Wiktoriańska posiadłość i opieka nad nią to moje zadanie, a nie wypytywanie Pana o tajemnice jego duszy. Takie zachowanie jest całkowicie niedopuszczalne i wręcz ohydne.
Czasami pytali mnie też o pochodzenie małej, hakowatej blizny na moim lewym policzku. Zapewne oczekiwali historii o tajemniczym misterium towarzyszącym moim narodzinom. Zawsze musze ich zawodzić, gdyż mam tę szramę od głębokiego dzieciństwa, z którego nie zachowałem żadnych wspomnień.
Pewnego dnia do rezydencji przyjechała niezwykle tajemnicza osobowość... tajemnicza nawet jak na standardy tego starego dworu. Była to niewysoka, błękitnooka kobieta z imponująco długimi, prostymi i kruczoczarnymi włosami, które majestatyczna falą spływały jej z ramion na plecy. Nosiła długą, ciągnąca się po ziemi czerwona suknię chyba z najprawdziwszego jedwabiu. Odźwierny mi powiedział, że ona każe przekazać panu, że przybyła jego córka. Pan wydawał się być niezmiernie zaskoczony, gdy ją zaanonsowałem w salonie, lecz kazał przyjąć z najwyższymi honorami, przygotować uroczystą kolację i dać najlepszy pokój godny królowej. Wydałem szybko odpowiednie rozkazy i osobiście zaprowadziłem Czerwoną Damę (tak ją nazywałem w myślach) do salonu, gdzie czekał już na nią Pan w odświętnym fraku. Wyszedłem z pokoju rozmyślając, kim toż jest nasz niezwykły gość.
Czerwoną Damę widywałem jedynie w czasie posiłków, gdy Pan mnie wzywał czasami w jakiejś sprawie. Ona nigdy się nie odzywała lecz jedynie patrzyła smutno we własny talerz... wydała mi się osobą głęboko nieszczęśliwą.
Ale nie zadawałem nigdy żadnych pytań. Jest gościem Pana i posiada pełny immunitet prywatności.
Od pokojówek dowiedziałem się, że Czerwona Dama nigdy nie wychodzi ze swojego pokoju poza posiłkami. Toaletę ma swoją prywatną, a gdy Pan ma do niej jakiś interes, to sam przychodził do jej komnaty.
I wtedy wydarzyła się tragedia, która już chyba zawsze będzie cierniem w moim sercu.
Chciałem wejść do pokoju z mapami, który był w takim samym korytarzu, jak sypialnia Czerwonej Damy...
...ale na innym piętrze i wszedłem do komnaty gościa.
Nim dotarła do mnie moja pomyłka, było już za późno. Ujrzałem ją... stała całkowicie naga na środku pokoju z rękoma wzniesionymi do góry. Na jej brzuchu był czarny, duży tatuaż przedstawiający Słońce, którego jeden promień sięga do łona. Momentalnie zakryła rękoma swoje wdzięki wytrzeszczając ze strachu oczy, a ja spuściłem głowę zasłaniając wzrok.
-Pani, proszę o wybaczenie..
-Wyjdź stąd natychmiast!
-Tak jest, Pani, jeszcze raz pragnę wyrazić swój wstyd...
-Wyjdź! I ani słowa swojemu Panu!
Zamknąłem drzwi i niemal zemdlałem z wrażenia. Jej głos... taki wysoki i dźwięczny... głęboki jak szkockie jeziora i tak samo czysty. Kim ona jest? Jakiegoż to rytuału byłem świadkiem? Co oznacza ten symbol na jej łonie i brzuchu?
Co ja zrobiłem? Po takim incydencie Pan powinien mnie zwolnić i wystawić taką opinię, że żaden dwór by mnie nie przyjął na służbę nawet jako zamiatacz podjazdu. Jej zakaz o mówieniu Panu o tym zdarzenia jest małą nadzieją, że jej też nie zależy na rozgłaszaniu tego i może sprawa się nie wyda. Lecz ja już zawsze będę w sobie nosił winę i świadomość, że zawiodłem.
Starałem się nie patrzyć w oczy Czerwonej damie, jeśli ją kiedyś spotkałem. I o ile wcześniej ona unikała czyjekolwiek wzroku tak jakoś normalnie, to teraz sprawiała wrażenie, jakby się mnie bała. To też wywoływało u mnie ból, gdyż nigdy w życiu nie chciałem wzbudzać strachu u kobiet... po co kogokolwiek krzywdzić?
Jestem kamerdynerem od 8 lat, a służę w domu Pana od 20, czyli od kiedy skończyłem 5 wiosen. Nie miałem rodziców i od zawsze żyję w tym dworze. Czasami w swej karierze napotykałem momenty, gdy widziałem lub słyszałem coś, co wzbudzało moją niezwykle silną ciekawość. Wtedy wszystkie moje myśli automatycznie skupiały się na tej rzeczy i przeszkadzały w wykonywaniu obowiązków, nie mówiąc już nawet o pokusie zadawania pytań. Na samą myśl o tym dostaję gęsiej skórki. Wraz z czasem uczyłem się coraz lepiej opanowywać i dławić w sobie te niebezpieczne uczucia, aż w końcu pomyślałem w przypływie pychy, że są już całkowicie pod moją władzą.
Ale myliłem się, czego dowodem była obecna sytuacja. Cały czas moją głowę zaprzątała Czerwona Dama i związane z nią niejasności. Doszło do tego, że śniła mi się każdej nocy... i muszę ze wstydem przyznać, że były to sny zmysłowe. Ale jeden był inny... w nim ona podeszła do mnie i poprosiła o pomoc. Chciała, bym poszedł na strych domu i przyniósł jej jakiś przedmiot... niestety sen się urwał i nie dowiedziałem się o co chodziło.
Jednak tego dnia coś się we mnie ruszyło, by może jednak spojrzeć inaczej na Czerwoną Damę. Może ona po prostu chce mi coś powiedzieć, a się boi lub wstydzi? Wszystko jest możliwe. W dodatku ja też coraz mniej się lękałem myśleć o niej... a zaczęło to sprawiać przyjemność.
W sumie to też jest przerażające.
Aż w końcu w moim pokoju zabrzęczał dzwonek... dzwonek z komnaty gościa! Zamurowało mnie, lecz udałem się dwa piętra niżej i zapukałem z duszą na ramieniu... pełen wątpliwości.
-Proszę – w głosie jednak oprócz strachu było troszeczkę ciepła. Ale bardzo mało.
Czerwona Dama siedziała na kanapie z nogami przyciśniętymi do piersi. Wydała mi się strasznie mała i delikatna, niczym wróbel schwytany w dłonie. Popatrzyła na mnie przerażonym wzrokiem i odezwała się drżącym tonem:
-Nie mogę już dłużej żyć w takim stanie, musimy chyba ze sobą porozmawiać... bo inaczej oszaleję. Ty też wyglądasz na strapionego.
-Tak Pani. Poczucie wstydu nadal mnie pali niczym...
-Wstydu, czy czegoś jeszcze? Widzę w twych oczach, że jesteś przepełniony pytaniami... i że spoglądasz na mnie coraz śmielej. Ty się zakochałeś, więc masz sprawę ułatwioną. Ja natomiast muszę walczyć z tym na trzeźwo.
Zabrakło mi słów. Jak to możliwe, że kobiety od razu widzą miłość po oczach? Ona dalej kontynuowała:
-Dlatego stwierdziłam, że czas, byśmy ucięli sobie krótką pogawędkę, która rozwieje co ważniejsze wątpliwości i przyniesie ukojenie naszym duszom.
-Zgadzam się z Panią.
-Nie powiem ci kim jestem, ani nie zdradzę swojego imienia. Nie dowiesz się też, co mnie łączy z twoim Panem, a na pewno nie pokrewieństwo. Urodziłam się w tym domu i co jakiś czas muszę to trochę pobyć, by... lepiej się poczuć, by odnowić swoje siły, do tego też służy rytuał, którego byłeś świadkiem. Ten tatuaż który noszę też służy do tego rytuału. I to wszystko, co mogę ci powiedzieć. Za nic nie powtarzaj tego swojemu panu, bo spotkają ciebie nieprzyjemności.
-Przysięgam Pani.
-Dobrze, a teraz idź już.
Gdy kładłem się spać, byłem jeszcze bardziej zmieszany niż poprzednio. Ani się nie dowiedziałem o niej nic konkretnego, a w dodatku przekonałem, że moja miłość jest bezcelowa.
Przy śniadaniu gdy słuchałem jakiegoś polecenia od Pana, spojrzałem w oczy siedzącej po drugiej stronie stołu Czerwonej Damie. Pan to podchwycił i sam spojrzał w jej oczy... i powstał gwałtownie zrzucając na ziemię filiżankę. Odezwał się poruszonym głosem:
-A więc jednak to komuś powiedziałaś... mu czy komuś jeszcze?
-Tylko mu...
Pan bez słowa wyszedł z pokoju. Wiedziałem, że poszedł do klawesynu i nie myliłem się, po chwili dobiegły do nas dźwięki szarpanych strun.
Wtedy Czerwona Dama zaczęła płakać. Stałem obok skamieniały, nie wiedząc co robić. Patrzyłem na jej szloch bezradny, modląc się w duchu, by przestała. Ale ona nagle powstała i podeszła do mnie. Spojrzał w górę na moją twarz i rzekła przez łzy:
-Każ przygotować moje bagaże, muszę wyjechać. On o tym wie.
Bez słowa wyszedłem wydać polecenia, cały czas myśląc o tym, czego byłem świadkiem.
Czułem się coraz głupszy.
Odprowadziłem ją zapłakaną do powozu, którym bez słowa pożegnania odjechała nie wiadomo gdzie. W tej samej chwili Pan przestał grać. Czym prędzej wróciłem do jadalni, gdzie on już na mnie czekał:
-Pojechała?
-Tak Panie.
-To dobrze. Tutaj może przebywać tylko wtedy, gdy jest całkowicie incognito, ale tajemnica została zdradzona. Zapewne zabroniła ci mówić cokolwiek, będę to respektował. I tak za dużo zostało wyjawione.
-Panie, nie rozumiem twoich słów.
-Nie powinieneś ich rozumieć. Ona jest osobą noszącą w sobie tajemnice, których nikt nie powinien odkrywać. W tym miejscu jednak zdradziła jedną z nich, więc musiała wyjechać gdzieś, gdzie nikt nic o niej nie wie. Nie pytaj zatem!.
Nie pytałem.
Nigdy więcej już jej nie widziałem, ani nie rozmawiałem o niej z Panem. Jedyny ślad, dowód, że ona kiedykolwiek istniała w moim życiu i nie była snem, znalazłem wiele lat później na strychu. Teraz już nawet nie wiem, po co tam poszedłem. Jednak w jakiejś szufladzie znalazłem dość duży obrazek rysowany ołówkiem. Przedstawiał właśnie ją... na tym samym strychu co ja teraz się znajdowałem, chyba nawet w tym samym miejscu. Była naga, ze swoim Słońcem na brzuchu i rękoma uniesionymi do góry. Najwidoczniej odprawiała ten rytuał... a u jej stóp leżało niemowlę... mające na policzku małą, hakowatą bliznę.
Kim ona była naprawdę?
Obrazek
mystics
Paser
Posty: 234
Rejestracja: 11 listopada 2008, 12:38
Lokalizacja: Czeluści piekła

Re: Mój projekt też :)

Post autor: mystics »

Na początek nie mogłam się oprzeć by nie przesłuchać przytoczonego "Fantasmic” Nightwisha. (Cóż za dynamiczny początek,' to Nightwish? ;o')

Co do tekstu.

Przydałyby się odstępy między scenami.
Lepsze zrozumienie.
Czytelniejszy tekst.
Łatwiejszy w odbiorze. ITD

Warto zwracać uwagę na takie detale, gdyż dopracowane opowiadania przyciągną większą uwagę użytkowników, np.

Myśli bohatera warto umieszczać w -...- myślinikach a nie nawiasach. Można też dodać po zdaniu.

Parę powtórzeń.. (min 'Czerwoną Damę' itp) ;> Mogłeś nadać jej jeszcze jakieś inicjały lub wprowadzić nazwę, która nie zwracałaby uwagi na powtórzenia.
... wydała mi się osobą głęboko nieszczęśliwą.
Ale nie zadawałem nigdy żadnych pytań
To raczej lepiej by wyglądało w jednym zdaniu.. Zaczynać zdanie od ale? Uzupełniać w następnym zdaniu? Chyba coś tu nie tak. ;P


Niektóre zdania troszkę za długie, warto rozdzielić.


Pod koniec jest wrażenie 'MAŁO, CHCE WIĘCEJ, CD' ale ostatni fragment pozwala wybaczyć ten grzech. ;P


Szczerze to troszkę cienkie. Czegoś tu brak. Niektóre wątki bardziej opisać, urozmaicić.
No, ale tak. To stare opowiadanie.
Ale motyw przewodni. Dajmy na to.. Opowieść kamerdynera jest :ok
Życie ciągle uświadamia nas, jak mało o nim wiemy..
Awatar użytkownika
SPIDIvonMARDER
Garrett
Posty: 5183
Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
Płeć:
Kontakt:

Re: Mój projekt też :)

Post autor: SPIDIvonMARDER »

To rozbicie niektórych zdań miało spowolnić tekst, by stał się bardziej refleksyjny.
A krótkie... niedokończone... no niestety, to jest małe i chyba juz nie urośnie ;[ Ale pomysł nadal istnieje...
Obrazek
mystics
Paser
Posty: 234
Rejestracja: 11 listopada 2008, 12:38
Lokalizacja: Czeluści piekła

Re: Mój projekt też :)

Post autor: mystics »

Black_Fox pisze:(...)
I pisać. Niekoniecznie kontynuację, bo opowiadanie zakończyłem. Niech sobie na razie leży...
Wrzucaj. :P
Życie ciągle uświadamia nas, jak mało o nim wiemy..
Awatar użytkownika
SPIDIvonMARDER
Garrett
Posty: 5183
Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
Płeć:
Kontakt:

Re: Mój projekt też :)

Post autor: SPIDIvonMARDER »

Obiecałem i zamieszczam.
Owe opowiadanie napisałem w wieku 13 lat. Jest... jednym słowem żałosne. Publikuję je jako dowód, że każdy zaczynał od zera.
Enjoy, możecie je oceniać i pastwić się ile wlezie :D
PS: wiecie, że je nawet kiedyś na konkurs wysłałem? O żal...


POCZTA ŚMIERCI
OPOWIEŚĆ ZE ŚWIATA DYSKU

Śmierć siedział w swoim ulubionym fotelu. Odpoczywał po wyczerpującym dniu. Miał bardzo trudną pracę, a zwłaszcza dzisiaj: lawina
w Ramtopach, susza w Al-Khali, zaraza w Złotym Imperium i tych dwóch magów, którzy nawzajem się podpalili! A po magów Śmierć musiał się udawać osobiście.
Kiedy tak siedział i myślał o partii brydża, podeszła do niego adoptowana córka Ysabell i wręczyła mu zieloną kopertę.
-List do ciebie Tato! -oświadczyła...
-LIST DO MNIE? -zdziwił się Śmierć. Owszem, miał skrzynkę pocztową, ale jeszcze nigdy nie dostał żadnej przesyłki! Zresztą, kto by pisał do Śmierci?
-NO KTO BY POMŚLAŁ...ZOBACZMY...-rozerwał kopertę. W środku był krótki list:
ANKH-MORPORK
16.06.34r.
SZANOWNY PANIE!
Mamy zaszczyt zaprosić Pana na najbliższe zebranie Rady Magów, które odbędzie się za 5 minut w głównej sali Niewidocznego Uniwersytetu. Prosimy listownie, gdyż Kolegium Magów zabroniło odprawiania wszelkiego rodzaju rytuałów ,mających za zadanie przyzwania Ciebie do Niewidocznego Uniwersytetu. Pańska obecność sprawi nam wielką radość, ponieważ chcemy zadać Panu pewne pytanie.
Z poważaniem
Romuald Absurdus
Mag 8 klasy.
Śmierć z zadowoleniem spojrzał na list. Po chwili oznajmił:
-JAKIE TO MIŁE... ,,UPRZEJMIE MNIE PROSZĄ”. A ZAWSZE BYŁO ,,NATYCHMIAST TU PRZYCHODŹ!”. W KOŃCU NAUCZYLI SIĘ CZEGOŚ. NO CÓŻ, CHYBA PRZYJDĘ, SKORO TAK BARDZO TEGO PRAGNĄ!-
Wstał i poszedł do stajni, po drodze wyjmując kosę ze stojaka na parasole. Dosiadł swojego ukochanego konia Pimpusia i ruszył z kopyta do Ankh-Morpork, gdzie mieścił się Niewidoczny Uniwersytet. Skrócił sobie drogę przez podprzestrzeń i...już po chwili stał przed zgromadzonymi magami. Stali dookoła niego w pstrokatych, zwiewnych szatach.
-A więc jesteś, Sir -odezwał się jeden z nich wyglądający na szefa.
-TAK-odparł Śmierć.
-Chcieliśmy się dowiedzieć, ile jeszcze życia zostało Rincewidowi.
-RINCEWINDOWI?!
-Właśnie. Słyszałem, że jesteś specjalistą w przewidywaniu długości życia.
-OCZYWIŚCIE...RINCEWIND...NIECH POMYŚLĘ...-wyjął z przepastnych szat dużą klepsydrę i spojrzał na nią...
-JESZCZE BARDZO DUŻO, A O CO CHODZI?
-My...eee...my chcieliśmy...my...my chcieliśmy mieć jakiś pretekst by...cię tu sprowadzić iiiiiiii....sprawdzić, czy metoda listowna działa...jakoś tak...prawda chłopaki? -reszta magów lekko skinęła głowami.
-AHA-stwierdził Śmierć-PRZYZNAM, ŻE PODOBA MI SIĘ TEN POMYSŁ Z LISTAMI. OBY TAK DALEJ DO WIDZENIA-i zniknął.

Ten sam Rincewind, o którym rozmawiano ze Śmiercią, biegł na oślep uliczkami Ankh-Morpork. Ścigała go banda rabusiów, którzy na pewno nie chcieli podać mu chusteczki.
Nagle zatrzymał go jakiś krasnolud i powiedział:
-Słuchaj! Mam problem. Otóż założyłem się z kumplem, czy będę w stanie wysłać paczkę do samego Śmierci, ale nie mam co do niej włożyć! Pożyczysz mi jakiś zbędny przedmiot?
-Wyślij mnie! -krzyknął Rincewind
-OK.!
Krasnolud zapakował Rincewinda w skrzynię, a złodzieje pobiegli dalej.

Znany nam krasnolud wygrał zakład. Jeszcze tego samego dnia Śmierć odebrał dziwną przesyłkę z człowiekiem w środku! Rincewind przez rok szukał drogi do domu...ale to zupełnie inna historia.
Koniec
JAKUB ORŁOWSKI 1C
Obrazek
Awatar użytkownika
Hadrian
Złodziej
Posty: 2423
Rejestracja: 08 stycznia 2009, 13:38
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Re: Mój projekt też :)

Post autor: Hadrian »

Jak na pierwszą klasę bardzo dobre. Uśmiałem się trochę. :P Ale bez sensu to opowiadanie. :|
Awatar użytkownika
marek
Garrett
Posty: 4775
Rejestracja: 09 grudnia 2003, 08:52
Lokalizacja: Poznań
Płeć:
Kontakt:

Re: Mój projekt też :)

Post autor: marek »

Jak na opowiadanie za krótkie. No i niestety brakuje opisów w stylu Terrego. Ale poza tym może być (chociaz w takim stylu nic dłuższego niż 5 stron nie przeczytał ;) .)
ObrazekObrazek
"No one reads books these days"
ODPOWIEDZ