Czytając niektóre posty odnoszę wrażenie, że ich autorzy nie odróżniają Kościoła - jako zgromadzenia wiernych wyznających daną religię, od instytucji Kościoła - jako administracji zarządzającej. Tym samym może powstać mylne wrażenie, że ktoś nie zgadzając się lub krytykując działania (instytucji) Kościoła porywa się na walkę z wiernymi i religią. Moim zdaniem zrównywanie działań ludzi reprezentujących interesy (instytucji) Kościoła z "wolą bożą" jest nie na miejscu, jednakże tak często wykorzystywane przez hierarchów kościelnych czy niektórych prawicowych polityków ("atak na kapłana to atak na samego Boga").
Pablito666 pisze:Oj wybacz - pozwól, że otworzę swój worek z cudami - moja przyjaciółka ma dziecko 2,5 roku...
Przestrzegam każdego przed interpretowaniem pewnych zjawisk jako działania nadprzyrodzone. Hierarchowie kościelni doszli do perfekcji w interpretowaniu zjawisk. Wystarczy jakaś większa tragedia, a już w TV pojawiają się różni mędrcy interpretujący, że tak Bóg chciał i nawet tłumaczą dlaczego.
Wyjaśnijmy to na kilku przykładach:
1). Autokar jedzie z koncertu zespołu heavymetalowego, wiezie fanów. Dochodzi do wypadku, kilku pasażerów ginie.
Interpretacja: Ich śmierć jest karą bożą za ich złe życie, narkotyki i oddalenie się od Kościoła.
2). Autokar jedzie z koncertu zespołu heavymetalowego, wiezie fanów. Wszyscy dojeżdżają cali i zdrowi.
Interpretacja: To wyraźny sygnał od Boga, tym razem czuwał nad nimi, dając im szansę na poprawienie się.
3). Autokar jedzie z pielgrzymki, wiezie pielgrzymów. Wszyscy dojeżdżają szczęśliwie do swoich domów.
Interpretacja: Przez całą drogę Bóg czuwał nad wiernymi, dlatego dojechali cali i zdrowi.
4). Autokar jedzie z pielgrzymki, wiezie pielgrzymów. Dochodzi do wypadku, kilku pasażerów ginie.
Interpretacja: Bóg uznał, że kilku z nich było godnych, dlatego powołał ich do siebie już teraz.
Wniosek: Każdy z powyższych przykładów da się zinterpretować tak, że tylko dzięki "boskiej interwencji" dane rozwiązanie zaszło i dlaczego było ono słuszne.
Pablito666 wszyscy na tym Forum cieszymy się ze szczęścia, jakim było ozdrowienie dziecka twojej przyjaciółki. Jednakże gdybyś popatrzył szerzej to zapewne odnalazłbyś również przypadki, gdzie pomimo starań lekarzy, modłów rodziców, odprawianych mszy, to i tak dzieci umierają. Jak to wytłumaczysz? Może za mało się modlili? Za mało dali za odprawienie mszy? A może to cud, Bóg sprawił aby dziecko umarło, żeby dłużej nie cierpiało? A może Bóg robił co tylko mógł, tylko żydowsko-masońscy lekarze wspierani przez samego Szatana uśmiercili to dziecko? Jak widzisz, łatwo jest interpretować zjawiska pod konkretną ideologię, zwłaszcza jeśli jest się głęboko przekonanym/wierzącym w jej słuszność. Oczywiście nie krytykuję w tym momencie twojego światopoglądu ani się z niego nie naśmiewam, chcę tylko zwrócić uwagę, że wielu ludzi nadużywa "boskiego działania" do opisania rzeczy, chcąc tym samym udowodnić, że prawda leży po ich stronie, tym samym ich światopogląd jest jedynie słuszny, zatem reszta żyje w błędzie. Filmik
jeśli nie masz racji, to co wtedy?
Jacek pisze:Co wam ten kościół tak przeszkadza skoro jest wolność wyznania?
Dlaczego wciąż wyrażacie się z pogardą o księżach nazywając ich facetami w czerrni itd?
Czy katolicki system wartości jest zły? Co proponujecie wzamian?
Piszecie tak jakby kościół rzeczywiście was prześladował na każdym kroku.
Jako mieszkaniec małopolskiej wsi tak się właśnie czuję, jakby (instytucja) Kościoła prześladowała mnie na każdym kroku. Są jeszcze w Polsce rejony, gdzie przed (instytucją) Kościoła drżą sami prezydenci miast. Żeby załatwić coś w urzędzie państwowym (np. ślub cywilny) muszę mieć opinię księdza proboszcza (że wie o tym fakcie, że nie zamierzam brać ślubu kościelnego), czy to nie kuriozum w państwie, które gwarantuje "wolność wyznania"? To akurat historia znajomego nie moja. Ja z kolei spotkałem się z przypadkiem, że potencjalny pracodawca był zaskoczony, że do standardowych dokumentów podania o pracę nie dołączyłem zaświadczenia księdza proboszcza na temat "opinii jaką mam w parafii". Ja rozumiem, zaświadczenie o niekaralności z Policji mogłoby być potrzebne ale takie coś? No i jak tu nie czuć się prześladowanym w państwie "neutralnym światopoglądowo"?
Duchowni zaglądają mi do łóżka i do portfela. Mówią mi jak żyć, a sami tymczasem żyją inaczej. Głoszą równość wszystkich ludzi, a tymczasem sami zdają się być równiejsi (np. sami nie płacą podatków i żądają od Państwa, żeby ich utrzymywało. Każdy by tak chciał). Wzywają ludzi do wstrzemięźliwości w kwestiach seksualnych, a sami (choć ślubowali celibat) są bohaterami afer obyczajowych i (co gorsza) skandali pedofilskich. Nie wtrącają się do polityki, ale mówią na których kandydatów głosować w wyborach. Wzywają do miłosierdzia, a sami tego miłosierdzia nie okazują, gdy starzy lub biedni ludzie nie mają pieniędzy aby załatwić pogrzeb za "co łaska". I jak tu Jacku nie wyrażać się z pogardą o "facetach w czerni", skoro cały czas sobie pracują na taką opinię.
Żeby nie było, znam oczywiście kilku dobrych księży, którzy ewangelię cenią bardziej od pieniądza. Także wśród urzędników kościelnych są dobrzy ludzie. Szkoda tylko, że w moim odczuciu stanowią minimum, bo znaczna większość z nich, to pełni pychy i buty ludzie, którzy uważają, że wierni są po to, żeby ich utrzymywać i im służyć (a nie by to oni służyli wiernym).
Jest wiele systemów wartości. Wszystkie mają wspólne fundamenty (np. nie czyń bliźniemu złego uczynku), ale różnią się w szczegółach. Religijne systemy wartości mają ten problem, że "mają rację" i nie wolno ich podważyć, bo się jest wrogiem tej religii. Poza tym działanie (instytucji) Kościoła pokazuje, jak daleko odbiega ona od "systemu wartości", który sama głosi. Systemy świeckie ewoluują wraz z coraz to lepszym poznawaniem świata przez człowieka. Wystarczy zapoznać się z taką Etyką (definicja: nauka filozoficzna, która formułuje ogólne zasady moralne oraz szczegółowe normy ludzkiego działania za pomocą wrodzonych człowiekowi zdolności poznawczych).