Nowa misja T2FM: The Violent End of Duncan Malveine
- SPIDIvonMARDER
- Garrett
- Posty: 5184
- Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
- Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
- Płeć:
- Kontakt:
Nowa misja T2FM: The Violent End of Duncan Malveine
Tytuł: The Violent End of Duncan Malveine
Typ: TMA
Autor: nicked
Data wydania: 18.05.2020
Język: angielski
Opis: Misja detektywistyczna! Zawiera elementy losowe i wydaje się być dość nowatorska.
Do pobrania z:
http://www.southquarter.com/downloads/2 ... End_v1.zip
Wątek na forum TTLG
Strona misji na Thief Guild
Typ: TMA
Autor: nicked
Data wydania: 18.05.2020
Język: angielski
Opis: Misja detektywistyczna! Zawiera elementy losowe i wydaje się być dość nowatorska.
Do pobrania z:
http://www.southquarter.com/downloads/2 ... End_v1.zip
Wątek na forum TTLG
Strona misji na Thief Guild
- SPIDIvonMARDER
- Garrett
- Posty: 5184
- Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
- Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Nowa misja T2FM: The Violent End of Duncan Malveine
Nikt w to nie gra?
Właśnie dochodzę do połowy i jestem tak zafascynowany tą misją, jak za dawnych czasów jakimś King's Story albo Rowena Curse. Dopracowana, dopieszczona, pełna skryptów urealstyczniających zabawę (np. NPCe zapalają światła!).
Właśnie dochodzę do połowy i jestem tak zafascynowany tą misją, jak za dawnych czasów jakimś King's Story albo Rowena Curse. Dopracowana, dopieszczona, pełna skryptów urealstyczniających zabawę (np. NPCe zapalają światła!).
Re: Nowa misja T2FM: The Violent End of Duncan Malveine
Ja też jestem w połowie. Świetna rzecz, Nicked po raz kolejny dostarcza świetnego contentu. Toż to jedna z najlepszych mansion missions jakie wyszły.
- SPIDIvonMARDER
- Garrett
- Posty: 5184
- Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
- Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Nowa misja T2FM: The Violent End of Duncan Malveine
Zrobiłem to w dwa dni. Oczywiście dzięki urlopowi, ale w tygodniu pracującym tez przeznaczyłbym na to maksimum dostępnego czasu.
Fanmisja w pierwszej chwili nieco przerażała opisem sugerującym, że to nowa jakość i sprawa będzie ciężka. Zmusi nas do robienia notatek, wysokiej przewidywalności, czytania ogromnej ilości tekstów i troski o każdy krok. To było poważne, więc odkładałem ją sobie na dobrą okazję, kiedy nic innego nie będzie mnie odciągało. No i warto było.
I na notatki mamy nawet dodatkową stronę! Tutaj o na serio przydatne
Zacznijmy od fabuły. To nie spoiler, że Garrett prowadzi tutaj śledztwo kryminalne jako prywatny detektyw. Motyw jest dobrze uzasadniony. Ale równocześnie nadal jesteśmy złodziejem, który kradnie i wsysa do swego worka wszystko to, co się da. Od razu powiem, że ilość łupu, choć wysoka, to nie zawrotne setki butelek czy obrazów. Twórcy nieco się powstrzymali, za co plus.
Niczym w rasowym kryminale Agathy Christie poznajemy wszystkich podejrzanych, ich powiązania i staramy odgadnąć, kto miał jaki udział w całym zdarzeniu. Nic tu nie jest oczywiste i nie znajdziemy wielkiej, czerwonej strzałki na czyjąś głową z napisem "morderca". Trzeba odsiać fałszywe tropy i skompletować garść dostępnych informacji, których poszukujemy starym, thiefowym sposobem: dokładnie przeczesując mapę. Informacje i sugestie mogą być dosłownie wszędzie!
Same postacie mają dobrze rozpisane charaktery i są interesujące. Tekstów jest dużo, ale na szczęście liczą z reguły 1-2 strony, więc nie musimy czytać opasłych ksiąg.
Twórcy deklarują, że FMka ma kilka losowych elementów, które mogą się zmienić przy różnych setupach. Nie sprawdzałem tego i wydaje mi się, że i tak nie miałbym czego szukać za drugim czy trzecim razem, chyba że po paru latach. Niemniej taki skrypt zasługuje na oklaski. Znalazłem też "ślady" tych innych scenariuszy, które rzucają ceń podejrzeń na osoby, które w tej konkretnej grze nie były mordercą.
Możemy też wybrać punkt początkowy!
Dodatkowym ficzerem jest dobrze znane z Thiefów zbieranie jakiś licznych pierdółek, będących celem pobocznym, który poszerza tło fabularne. To była niesamowita przygoda, wymagająca najwyższej czujności. Poszło mi nieźle, ale i potrzebowałem... to sam jest de facto minicelem pobocznym.
Były też chwile grozy i mroczne tajemnice, ale nie nachalne i nie odniosłem wrażenia, aby były doklejone na siłę.
Skrypty dopracowano. NPCe zapalają światła i są bardzo czujni, ale nie słyszą rzeczy z drugiego końca mapy. Mamy też kombinowanych strażników, którzy w zwarciu walczą mieczem, ale mogą też razić z łuków na dystans.
Architektura zachwyca. Może to nie jest jakiś surrealistyczny Bonehoard, ale nadal mamy dużą, wygodnie rozplanowaną posiadłość (zamek) ze wszystkim, czego potrzebowałby do funkcjonowania. No może koszary były za małe jak dla takiej armii wartowników. Liczne klatki schodowe, pokoje i przestronność mnie urzekły. Dobre, schludne pomieszczenia i dbałość o detale, w tym dźwiękowe (napotkane rury bulgoczą).
Ambiwalentnie sprawdził się pokój dziecięcy. Z jednej strony pomysłowe i fajne zabawki, z drugiej pustka na ścianach, która aż przerażała.
Skrytki... to chyba nie spoiler, że są. Też mnie zachwyciły i miały swoje fabularne drugie dno.
Ciekawym detalem był system wyłączania mechanicznych twarzy. Na każdym piętrze można było je swobodnie dezaktywować, ale tylko... połowę naraz. To zmuszało do wcześniejszego planowania, gdzie zamierzamy się udać.
Bardzo dobra mapka, która pokazywała gdzie jesteśmy. Jak w oryginalnej grze, a to rzadkość pośród FMek. Dało się z niej wyczytać też położenie wielu skrytek, ale wymagało to spostrzegawczości.
ZAKOŃCZENIE:
Dobrze wytypowałem mordercę i został powieszony. Ale drugim celem jest oddanie części łupów i podrzucenie ich komuś innemu. Go też wieszają o czym nie wiedziałem. To... dość brutalne i mnie nieco zniesmaczyło, choć wiem, że taka cena realizmu. Mogę sobie jedynie uspokajać sumienie tym, że przynajmniej wybrałem największego drania spośród możliwych osób.
Jedyną poważną wadą FMki było biedne tło dźwiękowe. Ambient... mogę tylko powiedzieć, że był i nie przeszkadzał, ale nie dało się poszaleć, a na jak tak duże przestrzenie pozostawał monotonnie jednolity.
Czy było trudno? Tak. Strażników niemało (ale nie za dużo), lecz przede wszystkim skolekcjonowanie potrzebnych informacji było kłopotliwe, na szczęście w taki pozytywny sposób. Bardzo mi się podobało to, że pomimo (chyba) nie znalezienia dosłownie wszystkich wskazówek i tak dałem radę wytypować mordercę.
Czy to przypadkiem nie miała być misja konkursowa? Wydaje mi się, że użyto tutaj niemalże tylko oryginalnych materiałów, a i data premiery jest jedynie nieco opóźniona. Nie zdążyli? Szkoda, dla mnie byli murowanym faworytem, lepszym od "Feast of Pilgrims" a nawet "Builder Paradise".
PODSUMOWANIE:
Ogólna ocena: 10-
Grywalność: 10
Audio: 5
Video 10
Plusy: Doskonałe rozplanowanie mapy, mnóstwo skryptowych ficzerów, ciekawa fabuła i motyw przewodni
Minusy: Ambient jednolity i nudny
Fanmisja w pierwszej chwili nieco przerażała opisem sugerującym, że to nowa jakość i sprawa będzie ciężka. Zmusi nas do robienia notatek, wysokiej przewidywalności, czytania ogromnej ilości tekstów i troski o każdy krok. To było poważne, więc odkładałem ją sobie na dobrą okazję, kiedy nic innego nie będzie mnie odciągało. No i warto było.
I na notatki mamy nawet dodatkową stronę! Tutaj o na serio przydatne
Zacznijmy od fabuły. To nie spoiler, że Garrett prowadzi tutaj śledztwo kryminalne jako prywatny detektyw. Motyw jest dobrze uzasadniony. Ale równocześnie nadal jesteśmy złodziejem, który kradnie i wsysa do swego worka wszystko to, co się da. Od razu powiem, że ilość łupu, choć wysoka, to nie zawrotne setki butelek czy obrazów. Twórcy nieco się powstrzymali, za co plus.
Niczym w rasowym kryminale Agathy Christie poznajemy wszystkich podejrzanych, ich powiązania i staramy odgadnąć, kto miał jaki udział w całym zdarzeniu. Nic tu nie jest oczywiste i nie znajdziemy wielkiej, czerwonej strzałki na czyjąś głową z napisem "morderca". Trzeba odsiać fałszywe tropy i skompletować garść dostępnych informacji, których poszukujemy starym, thiefowym sposobem: dokładnie przeczesując mapę. Informacje i sugestie mogą być dosłownie wszędzie!
Same postacie mają dobrze rozpisane charaktery i są interesujące. Tekstów jest dużo, ale na szczęście liczą z reguły 1-2 strony, więc nie musimy czytać opasłych ksiąg.
Twórcy deklarują, że FMka ma kilka losowych elementów, które mogą się zmienić przy różnych setupach. Nie sprawdzałem tego i wydaje mi się, że i tak nie miałbym czego szukać za drugim czy trzecim razem, chyba że po paru latach. Niemniej taki skrypt zasługuje na oklaski. Znalazłem też "ślady" tych innych scenariuszy, które rzucają ceń podejrzeń na osoby, które w tej konkretnej grze nie były mordercą.
Możemy też wybrać punkt początkowy!
Dodatkowym ficzerem jest dobrze znane z Thiefów zbieranie jakiś licznych pierdółek, będących celem pobocznym, który poszerza tło fabularne. To była niesamowita przygoda, wymagająca najwyższej czujności. Poszło mi nieźle, ale i potrzebowałem
► Pokaż Spoiler
Były też chwile grozy i mroczne tajemnice, ale nie nachalne i nie odniosłem wrażenia, aby były doklejone na siłę.
Skrypty dopracowano. NPCe zapalają światła i są bardzo czujni, ale nie słyszą rzeczy z drugiego końca mapy. Mamy też kombinowanych strażników, którzy w zwarciu walczą mieczem, ale mogą też razić z łuków na dystans.
Architektura zachwyca. Może to nie jest jakiś surrealistyczny Bonehoard, ale nadal mamy dużą, wygodnie rozplanowaną posiadłość (zamek) ze wszystkim, czego potrzebowałby do funkcjonowania. No może koszary były za małe jak dla takiej armii wartowników. Liczne klatki schodowe, pokoje i przestronność mnie urzekły. Dobre, schludne pomieszczenia i dbałość o detale, w tym dźwiękowe (napotkane rury bulgoczą).
Ambiwalentnie sprawdził się pokój dziecięcy. Z jednej strony pomysłowe i fajne zabawki, z drugiej pustka na ścianach, która aż przerażała.
Skrytki... to chyba nie spoiler, że są. Też mnie zachwyciły i miały swoje fabularne drugie dno.
Ciekawym detalem był system wyłączania mechanicznych twarzy. Na każdym piętrze można było je swobodnie dezaktywować, ale tylko... połowę naraz. To zmuszało do wcześniejszego planowania, gdzie zamierzamy się udać.
Bardzo dobra mapka, która pokazywała gdzie jesteśmy. Jak w oryginalnej grze, a to rzadkość pośród FMek. Dało się z niej wyczytać też położenie wielu skrytek, ale wymagało to spostrzegawczości.
ZAKOŃCZENIE:
Dobrze wytypowałem mordercę i został powieszony. Ale drugim celem jest oddanie części łupów i podrzucenie ich komuś innemu. Go też wieszają o czym nie wiedziałem. To... dość brutalne i mnie nieco zniesmaczyło, choć wiem, że taka cena realizmu. Mogę sobie jedynie uspokajać sumienie tym, że przynajmniej wybrałem największego drania spośród możliwych osób.
Jedyną poważną wadą FMki było biedne tło dźwiękowe. Ambient... mogę tylko powiedzieć, że był i nie przeszkadzał, ale nie dało się poszaleć, a na jak tak duże przestrzenie pozostawał monotonnie jednolity.
Czy było trudno? Tak. Strażników niemało (ale nie za dużo), lecz przede wszystkim skolekcjonowanie potrzebnych informacji było kłopotliwe, na szczęście w taki pozytywny sposób. Bardzo mi się podobało to, że pomimo (chyba) nie znalezienia dosłownie wszystkich wskazówek i tak dałem radę wytypować mordercę.
Czy to przypadkiem nie miała być misja konkursowa? Wydaje mi się, że użyto tutaj niemalże tylko oryginalnych materiałów, a i data premiery jest jedynie nieco opóźniona. Nie zdążyli? Szkoda, dla mnie byli murowanym faworytem, lepszym od "Feast of Pilgrims" a nawet "Builder Paradise".
PODSUMOWANIE:
Ogólna ocena: 10-
Grywalność: 10
Audio: 5
Video 10
Plusy: Doskonałe rozplanowanie mapy, mnóstwo skryptowych ficzerów, ciekawa fabuła i motyw przewodni
Minusy: Ambient jednolity i nudny
Re: Nowa misja T2FM: The Violent End of Duncan Malveine
Zgadzam się ze SPIDIm, że "Brutalny koniec Duncana Malveine'a" przewyższa na pewno konkursowego zwycięzcę. Gdyby ta misja wzięła udział w konkursie, umieściłbym ją na drugim miejscu. Posiadłość jest duża, ale ma bardzo ciekawy i intuicyjny układ pomieszczeń, zbliżony do realnych rozkładów pomieszczeń w tego typu dużych pałacach. Za to bardzo szanuję autora. Niestety niektóre pomieszczenia wydawały mi się pustawe i mało detaliczne, ale to raczej wina tego, że misja była pomyślana jako praca konkursowa, więc autor nie mógł skorzystać z dodatkowych obiektów.
Bardzo przyjemnie się eksplorowało tą posiadłość i odkrywało kolejne smaczki. Nie lubię tego typu znajdziek jak ta cała talia kart do zebrania, ale w jakiś sposób misja zachęciła mnie do spędzenie dodatkowych dwóch i pół godziny (sic!) do przeszukania posiadłości po wyłączeniu kamer i wyeliminowaniu wszystkich strażników. Chociaż nagroda za ich znalezienie była raczej mała za ten wysiłek, to jednak satysfakcja była ogromna.
Powiedziałbym, że misja jest prosta do przejścia, ponieważ ledwo ponad godzinę zajęło mi przejście większości pomieszczeń i wytypowanie mordercy. "Powiedziałbym", bo jak się okazało, wytypowałem źle, choć byłem przekonany co do winy tej osoby Cóż, żaden ze mnie Hercules Poirot i najwyraźniej trafiłem na fałszywe tropy. Teksty na szczęście nie są długie, ale bardzo dobrze zarysowują życie prywatne całej rodziny Malveine'ów. Postaci są barwne i charakterystyczne, chociaż wydaje mi się, że jak na jedną rodzinę znalazło się tutaj zbyt wiele oryginałów i skrajnych charakterów (seksualny sadysta, nałogowa hazardzistka, religijna fanatyczka i zwolennik pogan w jednym domu? no nieźle ).
Ogólna ocena misji to 9/10.
Bardzo przyjemnie się eksplorowało tą posiadłość i odkrywało kolejne smaczki. Nie lubię tego typu znajdziek jak ta cała talia kart do zebrania, ale w jakiś sposób misja zachęciła mnie do spędzenie dodatkowych dwóch i pół godziny (sic!) do przeszukania posiadłości po wyłączeniu kamer i wyeliminowaniu wszystkich strażników. Chociaż nagroda za ich znalezienie była raczej mała za ten wysiłek, to jednak satysfakcja była ogromna.
Powiedziałbym, że misja jest prosta do przejścia, ponieważ ledwo ponad godzinę zajęło mi przejście większości pomieszczeń i wytypowanie mordercy. "Powiedziałbym", bo jak się okazało, wytypowałem źle, choć byłem przekonany co do winy tej osoby Cóż, żaden ze mnie Hercules Poirot i najwyraźniej trafiłem na fałszywe tropy. Teksty na szczęście nie są długie, ale bardzo dobrze zarysowują życie prywatne całej rodziny Malveine'ów. Postaci są barwne i charakterystyczne, chociaż wydaje mi się, że jak na jedną rodzinę znalazło się tutaj zbyt wiele oryginałów i skrajnych charakterów (seksualny sadysta, nałogowa hazardzistka, religijna fanatyczka i zwolennik pogan w jednym domu? no nieźle ).
Ogólna ocena misji to 9/10.
- SPIDIvonMARDER
- Garrett
- Posty: 5184
- Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
- Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Nowa misja T2FM: The Violent End of Duncan Malveine
A mógłbyś w spoilerze opisać swój tok myślenia? Jestem ciekaw, jakie były różnice między Twoimi poszlakami, a moimi. Ponoć są losowe.
Re: Nowa misja T2FM: The Violent End of Duncan Malveine
Dokładnie nie pamiętam już, a nie robiłem dokładnych notatek w czasie gry, więc mogą się pewne szczegóły nie zgadzać, ale wytypowałem Darcey, fanatyczną córkę Duncana - znalazłem w pokoju przylegającym do gabinetu lorda spalone listy Darcey do niego, w którym wyrzuca mu odwrót od religii młotodzierżców. Natomiast w czyimś dzienniku przeczytałem, że była nieporuszona śmiercią ojca i z zapałem słuchała kapłana, który mówił, iż Duncan "doigrał się i dostał za swoje".
W końcu znalazłem też w pokoju Darcey jedną z trucizn wymienionych w księdze leżącej pomiędzy regałami w bibliotece, a także list skierowany do kucharki, w którym było zasugerowane otrucie. Podpisane było przez "DT", więc może niezgadzające się inicjały (bo nie wiem skąd to T mogło się wziąć) były wskazówką, że to fałszywy trop. Raport policyjny napisany przez wnuka Duncana, członka Straży Miejskiej, mówił o otruciu, więc chyba zebrałem wystarczającą ilość tropów...
A jak było u Ciebie?
W końcu znalazłem też w pokoju Darcey jedną z trucizn wymienionych w księdze leżącej pomiędzy regałami w bibliotece, a także list skierowany do kucharki, w którym było zasugerowane otrucie. Podpisane było przez "DT", więc może niezgadzające się inicjały (bo nie wiem skąd to T mogło się wziąć) były wskazówką, że to fałszywy trop. Raport policyjny napisany przez wnuka Duncana, członka Straży Miejskiej, mówił o otruciu, więc chyba zebrałem wystarczającą ilość tropów...
A jak było u Ciebie?
- SPIDIvonMARDER
- Garrett
- Posty: 5184
- Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
- Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Nowa misja T2FM: The Violent End of Duncan Malveine
To faktycznie zupełnie inne detale się zespawnowały.
U mnie:
Wytypowałem syna sprzyjającego poganom. W piwnicy znalazłem pospiesznie oczyszczony szpadel. Ojciec był przeciwny synowskim zapędom i lekceważył jego miłość do roślin. Po zwolnieniu ogrodnika syn sam zabrał się za porządki i napisał w dzienniku, że "idę się zająć ogrodem i jeśli dziś ojciec znowu do mnie przylezie, to nie ręczę za siebie". Napisał to w dniu morderstwa.
udało mi się ustalić alibi dla 5-7 osób.
Fałszywymi tropami była trucizna i książka o truciznach, ale wg zapisów koronera, ciało nie zawierało śladów otrucia, a miało zmasakrowaną głowę po silnym uderzeniu. To też pasowało do mężczyzny, a nie kobiety.
U mnie:
Wytypowałem syna sprzyjającego poganom. W piwnicy znalazłem pospiesznie oczyszczony szpadel. Ojciec był przeciwny synowskim zapędom i lekceważył jego miłość do roślin. Po zwolnieniu ogrodnika syn sam zabrał się za porządki i napisał w dzienniku, że "idę się zająć ogrodem i jeśli dziś ojciec znowu do mnie przylezie, to nie ręczę za siebie". Napisał to w dniu morderstwa.
udało mi się ustalić alibi dla 5-7 osób.
Fałszywymi tropami była trucizna i książka o truciznach, ale wg zapisów koronera, ciało nie zawierało śladów otrucia, a miało zmasakrowaną głowę po silnym uderzeniu. To też pasowało do mężczyzny, a nie kobiety.
- TricksieThiefsie
- Mechanista
- Posty: 445
- Rejestracja: 08 marca 2013, 23:14
Re: Nowa misja T2FM: The Violent End of Duncan Malveine
Krótko tylko dodam, że bardzo podobała mi się posiadłość i jej eksploracja, pomimo kamer, których osobiście bardzo nie lubię. Jak zostało wspomniane wyżej, trochę te archetypy postaci nad wyraz wyraziste ale jednocześnie teksty nie przynudzały, co jest na plus. Ta misja była dla mnie jak docieranie do kolejnej warstwy cebuli, otwieram drzwi, tutaj następne 3, otwieram kolejne, jakieś przejście w podłodze, zaś tam kolejna para drzwi i tak dalej, i tak dalej... bardzo to lubię jak nie ma właśnie za dużo "fałszywych drzwi". Za dużo jednak było kart do zbierania, nie wiem jaka jest za to nagroda, ponoć niewielka więc jako w pełni opcjonalna zawartość to już niech będzie.
Klimat był ok, ale w zasadzie nic specjalnie ciekawego, osobiście nie miałem takiego dreszczu na plecach pomimo wątku z klątwą i tym całym morderstwem. Nie wiem jak wam, ale mi strasznie dużo ubywa immersji przez te urządzenia mechanistów, na zasadzie, że jeśli są wprowadzone paranormalne wątki w danym miejscu, w którym jednocześnie jest ta maszyneria - umyka ten mrok. To już jest problem, który mam ogólnie z Thiefem 2. Jeśli miałbym przyrównać to uczucie do jakiejś sytuacji, to możemy sobie wyobrazić misję w banku, i w oświetlonej głównej hali patrolowałby sobie duch... tak bardzo to nie pasuje, takie odczucie mam osobiście.
Podsumuję tak, że co prawda misja nie zostanie mi w głowie tak bardzo jak klasyki typu Ominous Bequest, to jest ona bardzo sensownie zbudowana, bardzo rozbudowana i powinna być złotym standardem jeśli chodzi o złożoność posiadłości, zdecydowanie polecam. Aha i jeszcze opcja startowania w różnych miejscach była bardzo fajna.
Klimat był ok, ale w zasadzie nic specjalnie ciekawego, osobiście nie miałem takiego dreszczu na plecach pomimo wątku z klątwą i tym całym morderstwem. Nie wiem jak wam, ale mi strasznie dużo ubywa immersji przez te urządzenia mechanistów, na zasadzie, że jeśli są wprowadzone paranormalne wątki w danym miejscu, w którym jednocześnie jest ta maszyneria - umyka ten mrok. To już jest problem, który mam ogólnie z Thiefem 2. Jeśli miałbym przyrównać to uczucie do jakiejś sytuacji, to możemy sobie wyobrazić misję w banku, i w oświetlonej głównej hali patrolowałby sobie duch... tak bardzo to nie pasuje, takie odczucie mam osobiście.
Podsumuję tak, że co prawda misja nie zostanie mi w głowie tak bardzo jak klasyki typu Ominous Bequest, to jest ona bardzo sensownie zbudowana, bardzo rozbudowana i powinna być złotym standardem jeśli chodzi o złożoność posiadłości, zdecydowanie polecam. Aha i jeszcze opcja startowania w różnych miejscach była bardzo fajna.
- SPIDIvonMARDER
- Garrett
- Posty: 5184
- Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
- Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Nowa misja T2FM: The Violent End of Duncan Malveine
Konflikt między technologią i magią to w sumie koncept całego Thiefa. Dlatego nazywamy go steampunkiem. Ale rozumiem, że masz na myśli pewien styl Mechanistów, który odbiega od surowej i jakby prymitywnej techniki Młotodzierżców. Dużo mosiądzu, złota, weneckie maski... i okręty podwodne jak z Kapitana Nemo.
- TricksieThiefsie
- Mechanista
- Posty: 445
- Rejestracja: 08 marca 2013, 23:14
Re: Nowa misja T2FM: The Violent End of Duncan Malveine
Tak tak, maszyneria w The Dark Project była właśnie surowa w taki sposób, który wzbogacał cały klimat, technologia przewyższała średniowieczne otoczenie, ale jednocześnie dało się odczuć jej brud i prymitywizm. Mechaniści to głównie art deco, które mocno się gryzie z tym, co przyszło nam doświadczyć wcześniej, ale może całość to już kwestia gustu, dla mnie jedynka jest tytanem w kwestii immersji growo komputerowej.SPIDIvonMARDER pisze:Konflikt między technologią i magią to w sumie koncept całego Thiefa. Dlatego nazywamy go steampunkiem. Ale rozumiem, że masz na myśli pewien styl Mechanistów, który odbiega od surowej i jakby prymitywnej techniki Młotodzierżców. Dużo mosiądzu, złota, weneckie maski... i okręty podwodne jak z Kapitana Nemo.
Re: Nowa misja T2FM: The Violent End of Duncan Malveine
Przyjemna misja. Ładnie wykonane pomieszczenia, a i łupy nie takie pochowane, jak to część autorów ma w zwyczaju robić. Dałam się wciągnąć w poszukiwania zadania dodatkowego z kartami. Łącznie wykonałam 3 zadania bonusowe (z 4 możliwych), więc jest to bardzo dużo w moim wykonaniu.
Mordercą był u mnie niejaki Victor, zięć lorda D, trafiłam z łatwością. Po pierwsze, kręcił się w pobliżu miejsca zbrodni i, podobnie jak w innej tego typu detektywistycznej misji, nucił w charakterystyczny sposób (chociaż mógł to być fałszywy trop). Po drugie, ofiara miała być siłą zmuszona do połknięcia czegoś, co przypominało urynę (ach te wspaniałe kremy działające cuda!). I ostatecznie - w komnacie pana domu był list od Victora z zaproszeniem na pojednawczą rozmowę na wieży, z której Duncan uczył się latać. Przyznaję, że księga o truciznach zasiała we mnie niepewność.
Jeśli chodzi o podrzucenie łupów, to wybrałam tego, kto miał kod do sejfu, a przy okazji ludzie średnio go lubili. Mimo to scena końcowa kiedy wisielce jakby obróciły się w stronę kamery, czytaj: w moją stronę, jakby patrzyły oskarżająco, wywołała lekki dreszcz na karku.
Mordercą był u mnie niejaki Victor, zięć lorda D, trafiłam z łatwością. Po pierwsze, kręcił się w pobliżu miejsca zbrodni i, podobnie jak w innej tego typu detektywistycznej misji, nucił w charakterystyczny sposób (chociaż mógł to być fałszywy trop). Po drugie, ofiara miała być siłą zmuszona do połknięcia czegoś, co przypominało urynę (ach te wspaniałe kremy działające cuda!). I ostatecznie - w komnacie pana domu był list od Victora z zaproszeniem na pojednawczą rozmowę na wieży, z której Duncan uczył się latać. Przyznaję, że księga o truciznach zasiała we mnie niepewność.
Jeśli chodzi o podrzucenie łupów, to wybrałam tego, kto miał kod do sejfu, a przy okazji ludzie średnio go lubili. Mimo to scena końcowa kiedy wisielce jakby obróciły się w stronę kamery, czytaj: w moją stronę, jakby patrzyły oskarżająco, wywołała lekki dreszcz na karku.
Re: Nowa misja T2FM: The Violent End of Duncan Malveine
Ha, w końcu znalazłem chwilę by na spokojnie zasiąść do plądrowania i węszenia za spiskiem!
Jestem zachwycony złożonością misji i wszelkimi technikaliami. Fajnie że wypisaliście swoje poszlaki. Moje były identyczne jak koleżanki powyżej. A teraz trochę statystyk:
-Morderca - wytypowany;
-Dziennik - odnaleziony;
-Karty - skompletowane;
-Złota strzała - zdobyta;
-Kąsek dla alpinisty - przechwycony;
-Klątwa - przeniesiona na mnie;
W kwestii wrobienia kogoś w kradzież wybrałem lokaja. Węszył razem z zięciem wokół sejfu, i cóż, doigrał się
Jestem zachwycony złożonością misji i wszelkimi technikaliami. Fajnie że wypisaliście swoje poszlaki. Moje były identyczne jak koleżanki powyżej. A teraz trochę statystyk:
-Morderca - wytypowany;
-Dziennik - odnaleziony;
-Karty - skompletowane;
-Złota strzała - zdobyta;
-Kąsek dla alpinisty - przechwycony;
-Klątwa - przeniesiona na mnie;
W kwestii wrobienia kogoś w kradzież wybrałem lokaja. Węszył razem z zięciem wokół sejfu, i cóż, doigrał się
Re: Nowa misja T2FM: The Violent End of Duncan Malveine
Coś absolutnie niesamowitego!
W moim wypadku mordercą była.... żona!
Dowiedziała się o romansie męża z nianią przed laty, w jej pokoju znalazłem pojemnik z trucizną odpowiadającą działaniem temu, co spotkało Duncana, a w kominku spalone listy. Ponadto wymyślała zmarłemu rzucając mu wymowne gesty w sali ze zbrojami .
Zdecydowanie zamierzam zagrać jeszcze raz. Tym razem poszukując wszystkich kart. Udało mi się zebrać tylko 40/52.
W moim wypadku mordercą była.... żona!
Dowiedziała się o romansie męża z nianią przed laty, w jej pokoju znalazłem pojemnik z trucizną odpowiadającą działaniem temu, co spotkało Duncana, a w kominku spalone listy. Ponadto wymyślała zmarłemu rzucając mu wymowne gesty w sali ze zbrojami .
Zdecydowanie zamierzam zagrać jeszcze raz. Tym razem poszukując wszystkich kart. Udało mi się zebrać tylko 40/52.
Re: Nowa misja T2FM: The Violent End of Duncan Malveine
Przykre, że już nawet w misje od nicked'a nie jestem w stanie grać. Po Death’s Turbid Veil i Behind Closed Doors nicked przestawił się na oprawę "old dark", na klasyczne zasoby, klockowatą architekturę i nieprzekonujące detale wnętrz. Gwoździem do trumny jest dla mnie dwóch strażników na m2 w jego ostatnich misjach. Lekko wyolbrzymiam ale tylko lekko. W sumie to podsumowuje większość misji z ostatnich kilku lat. Tona strażników na każdym kroku, wszyscy chcą cię zabić i w każdym pomieszczeniu trzy te same przedmioty na krzyż robiące za wystrój.
Jeśli jeszcze kiedyś wyjdzie misja stworzona w dużej mierze z kustomowych zasobów, obfitująca w detale i bazująca na czymś innym niż omijanie 100 strażników w 50 pokojach, proszę o informację. Stealth jest ok ale nie w wyolbrzymionych formach zaburzających eksploracje i przygodę. Powtarzalna oprawa i gameplay Thiefa jest już dla mnie nie do przejścia. A szczególnie 25-letnie sztampy i klisze. Tak, jeśli chodzi o Thiefa jestem już wypalony, chociaż nadal z chęcią zagrałbym w nowe, kapitalne przygody pokroju tych z np. Whispers in the Desert.
Jeśli jeszcze kiedyś wyjdzie misja stworzona w dużej mierze z kustomowych zasobów, obfitująca w detale i bazująca na czymś innym niż omijanie 100 strażników w 50 pokojach, proszę o informację. Stealth jest ok ale nie w wyolbrzymionych formach zaburzających eksploracje i przygodę. Powtarzalna oprawa i gameplay Thiefa jest już dla mnie nie do przejścia. A szczególnie 25-letnie sztampy i klisze. Tak, jeśli chodzi o Thiefa jestem już wypalony, chociaż nadal z chęcią zagrałbym w nowe, kapitalne przygody pokroju tych z np. Whispers in the Desert.
Re: Nowa misja T2FM: The Violent End of Duncan Malveine
Dzięki za rekomendację Kurhhan, teraz muszę w to zagrać!