Te "świetne" gry w które nie chce się grać
Moderator: Bruce
Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać
Mike normalnie grzeszysz mówiąc coś takiego! Hirołi 5 nigdy nie powinni powstać.
no more peace at uniwers
Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać
Ja nigdy nie grałem w hirosów, a także w CS, Halflife, Diablo, Oblivion i inne znane tytuły i wcale nie żałuję zaoszczędzonego czasu. Człowiek się w życiu powinien uczepić jednej drogi i nią kroczyć, tak samo jest z grami.
Temat jet o świetnych grach... Słyszał ktoś o "Spore"? To będzie świetna gra
Temat jet o świetnych grach... Słyszał ktoś o "Spore"? To będzie świetna gra
www.thiefguild.com - Gildia Złodzieja
Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać
widzialem wiele filmow i na poczatku tez myslalem ze Spore bedzie swietne. Ale w koncu doszedlem do wniosku ze "swietna" czesc gry konczy sie dosc szybko i cala rozgrywka staje sie tym co znamy juz z gier takich jak sim city w poloczeniu z jakakolwiek gra typu alien nations. Nie pamietam kiedy mialo to wyjsc ale pewnie sciagne tylko po to zeby pobawic sie troche w ewolucje
- kieszonkowiec
- Ożywieniec
- Posty: 92
- Rejestracja: 22 stycznia 2007, 11:07
Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać
Popieram !Anty pisze:Mike normalnie grzeszysz mówiąc coś takiego! Hirołi 5 nigdy nie powinni powstać.
Co by tu wpisać ....
|
-A co to za kreska ?
|
-A co to za kreska ?
Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać
e tam nie powinni powstać: taki remake trójki w 3D (co potwornie przeszkadza gdy nie można się po ludzku dostać do skrzynki, bo stoi pod drzewem - albo po prostu jej nie widać) z paroma średnimi pomysłami. Czyli jest idealny dla osób mających obecnie 10-12 lat: kolorowy, ładny, a to, że taki sobie to już inna sprawa .
Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać
Gra ma być kolorowa czy grywalna i miła w obsłudze ?
no more peace at uniwers
- kieszonkowiec
- Ożywieniec
- Posty: 92
- Rejestracja: 22 stycznia 2007, 11:07
Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać
Wydajem mi się że chyba to drugie (grywalna)
Co by tu wpisać ....
|
-A co to za kreska ?
|
-A co to za kreska ?
Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać
Też mi H5 nie przypadł do gustu. Za to Heroes 3 to jest cudeńko. Gdyby został wydany w wersji na telefon to już nigdy nie nudziłbym sie na wykładach
Małe sprostowanie bo mnie poniosło. Na ćwiczeniach. W tym semestrze jeszcze na żadnym wykładzie nie zawitałem.
Małe sprostowanie bo mnie poniosło. Na ćwiczeniach. W tym semestrze jeszcze na żadnym wykładzie nie zawitałem.
Ostatnio zmieniony 26 marca 2007, 16:30 przez Michal, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać
Gdyby został wydany w wersji na telefon to już nigdy nie nudziłbym sie na wykładach Smile
Oj tak, oj tak nie ma jak marzenia
no more peace at uniwers
- kieszonkowiec
- Ożywieniec
- Posty: 92
- Rejestracja: 22 stycznia 2007, 11:07
Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać
Zdecydowanie homm 3 to miodek xD
Co by tu wpisać ....
|
-A co to za kreska ?
|
-A co to za kreska ?
Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać
Ooo właśnie skojarzyłem sobie Counter Strike - pograłem kiedyś chwilę, i z ulgą to wyłączyłem. Jakim cudem to zdobyło taką popularność ?
Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać
Heh, ja gralem w CS-a raz, w kafejce, z zepsuta myszka. Ale bylo calkiem fajne, zwlaszcza ze to nie taka rozpierdalanka miesna jak Q3A (ktory w sumie tak czy owak tez lubie)
Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać
W CSa gra się świetnie, ale IMO tylko ze osobami które dobrze znasz. Servery Free For All są bardzo nudne z racji tego, że traci sie element zgrania zespołu. I mimo, iż większość potyczek można wygrać głównie dzięki celności a nie zgraniu to jednak to drugie stanowiło o sukcesie CSa i jest w sumie jego kwintesencją. Tak, że lanparty, teamspeak albo choć partyjka w jakiejś kafejce (grałem tak ze znajomymi masę razy swego czasu) to jest dopiero to.
Generalnie jednak po jakimś czasie to sie nudzi z racji tego, że wystarczy jeden headshot i już siedzisz bezczynnie i czekasz kilka minut. Poza tym w FFA ten kto wygra pierwszą rundę będzie już potem wygrywał przez większość czasu (choć to nie jest zasada).
Miast CSa polecam, tym którzy lubią grę zespołową, Enemy Territory. Ci zaś, którzy szukają czegoś w klimatach terroryści + policjanci powinni zwrócić uwagę na SWAT4, który w trybie vip-escort daje na prawdę dużo frajdy
Generalnie jednak po jakimś czasie to sie nudzi z racji tego, że wystarczy jeden headshot i już siedzisz bezczynnie i czekasz kilka minut. Poza tym w FFA ten kto wygra pierwszą rundę będzie już potem wygrywał przez większość czasu (choć to nie jest zasada).
Miast CSa polecam, tym którzy lubią grę zespołową, Enemy Territory. Ci zaś, którzy szukają czegoś w klimatach terroryści + policjanci powinni zwrócić uwagę na SWAT4, który w trybie vip-escort daje na prawdę dużo frajdy
"I'm the best there is at what I do, but what I do best isn't very nice."
Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać
W ogóle wpychanie tego 3D na siłę do gier to wychodzi co najmniej różnie. Swietnie zostało to zrobione na przykład w Warcrafcie 3 - jest super w niczym nie przeszkadza, natomiast grając w HoMM 5 - czuję się lekko zdezorientowany i zagubiony z tym trzecim wymiarem. HoMM 3 jest idealne - po co było ulepszac coś co jest dobre...?marek pisze:e tam nie powinni powstać: taki remake trójki w 3D (co potwornie przeszkadza gdy nie można się po ludzku dostać do skrzynki, bo stoi pod drzewem - albo po prostu jej nie widać) z paroma średnimi pomysłami. Czyli jest idealny dla osób mających obecnie 10-12 lat: kolorowy, ładny, a to, że taki sobie to już inna sprawa .
"Hammerite - na metal!"
Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać
marek pisze:nie można się po ludzku dostać do skrzynki, bo stoi pod drzewem - albo po prostu jej nie widać
Mi tam osobiście podobał sie taki skok jakościowy. Chłopaki zrobili to bardzo elegancko. Lepiej niż w ich poprzedniej produkcji (Etherlords).helmutt pisze:czuję się lekko zdezorientowany i zagubiony z tym trzecim wymiarem.
Poza tym z tego co pamiętam to kamerą można swobodnie poruszać więc zajrzenie np. za za drzewo nie jest dużym problemem.
"I'm the best there is at what I do, but what I do best isn't very nice."
Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać
tracę orientację gdzie gora a gdzie dół planszy poza tym takie ciągłe kręceni mnie wkurza. żeby jeszcze było smiesznie w większości ustawień kamery nie widac całego pola bitwy ;/eLPeeS pisze:Poza tym z tego co pamiętam to kamerą można swobodnie poruszać więc zajrzenie np. za za drzewo nie jest dużym problemem.
Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać
Proponuje sztuczny horyzontmarek pisze:tracę orientację gdzie gora a gdzie dół planszy
Poza tym marudzisz już teraz i szukasz dziury w całym broniąc zaciekle dobrego imienia HoMM3. Ja tam nie wiem. Mi się dobrze grało. Miałem cały czas piękny wgląd w całą sytuację.
Tak jak niektórzy wymagają od gier tylko wodotrysków tak inni widzę nie są w stanie ścierpieć pojawienia się 3D w tytułach takich jak strategie itp.
"I'm the best there is at what I do, but what I do best isn't very nice."
Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać
Wole HoMM V od HoMM III nie dlatego, że ten pierwszy ma lepszą grafikę. Po prostu przyjemniej mi się grało i z większą ciekawością śledziłem wątek fabularny. Tyle :p
Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać
parę razy na tym "zasłanianiu" się naciąłem w trakcie gry. Chociaż pewnie największym minusem gry jest jej szybkość działania - tak jak na starym kompie H3 chodziło jak żyleta, to H5 na nowszym kompie (sporo nowszym) chodzi tak, że momentami człowiek chciałby się pociąćeLPeeS pisze:Poza tym marudzisz już teraz i szukasz dziury w całym broniąc zaciekle dobrego imienia HoMM3.
to akurat zależy od wykonania - jeśli trzeci wymiar ma jakiś wpływ na rozgrywkę to jestem jak najbardziej "za". Jeśli nie, to może być o ile nie przeszkadza, a tak dobrze tu niestety nie jest.eLPeeS pisze:Tak jak niektórzy wymagają od gier tylko wodotrysków tak inni widzę nie są w stanie ścierpieć pojawienia się 3D w tytułach takich jak strategie itp.
Żeby nie było - lubię kilka strategii w 3D: Warhammer: Dark Omen, Medieval: Total War, Alpha Centauri.
Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać
No niestety. To jest jedna z cen którą płacimy za postęp. Choć faktem jest, że większość gier mogłaby mieć dużo lepiej zoptymalizowane silniki. Ja np. zawsze przywołuję w takich momentach przykład CoD2 vs MoHPA. Gdy to pierwsze wydane później i wyglądające o wiele ładniej śmigało mi na średnich detalach tak to drugie starsze i brzydsze ledwie zipało na minimum. Tutaj jednak przydaje się zasada - nie wiń gry za to że twój komp to staroćmarek pisze:to H5 na nowszym kompie (sporo nowszym) chodzi tak, że momentami człowiek chciałby się pociąć Confused
"I'm the best there is at what I do, but what I do best isn't very nice."
- kieszonkowiec
- Ożywieniec
- Posty: 92
- Rejestracja: 22 stycznia 2007, 11:07
Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać
W hoMM 5 przestałałem grać bo zabardzo się gubiłem musiałem 5 min kręcić kamerą żęby wziąśc skrzynie i nie nacisnąć na coś innego ....
Co by tu wpisać ....
|
-A co to za kreska ?
|
-A co to za kreska ?
Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać
I to jest podejście nowoczesnej młodzieży : jak czemuś widać pikselki to jest błeee.Wole HoMM V od HoMM III nie dlatego, że ten pierwszy ma lepszą grafikę. Po prostu przyjemniej mi się grało i z większą ciekawością śledziłem wątek fabularny. Tyle :p
no more peace at uniwers
Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać
Ale czy ja powiedziałem, że w HoMM III odstrasza mnie grafika?
- kieszonkowiec
- Ożywieniec
- Posty: 92
- Rejestracja: 22 stycznia 2007, 11:07
Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać
Anty
doskonale to ujołeś X]
doskonale to ujołeś X]
Co by tu wpisać ....
|
-A co to za kreska ?
|
-A co to za kreska ?
Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać
O, jaki fajny temat *znów bawi się w nekromancję*
Przyznam szczerze, że nigdy nie przeszłam Baldur's Gate. Grałam w to dawno temu, ale trauma była tak wielka, że nie sądzę, abym kiedykolwiek wróciła. Chciałam grać magiem, bo to moja ulubiona postać, ale BG wybitnie nie jest stworzone z myślą o takiej zabawie.
1. Dostępne zaklęcia. Nie obchodzą mnie głupie migoczące barwy, zbroje, które i tak mnie przed niczym nie obronią ani wzywanie armii szczurów lub innych, równie pomocnych sprzymierzeńców. Wybieram maga, aby napieprzać kulami ognistymi i spopielać każdego, kto zbliży się na odległość mniejszą niż dziesięć metrów. Tymczasem w BG najprostsze (2 poziom!) zaklęcia bojowe dostałam... we Wrotach Baldura. WTF? Na kij mi drugopoziomowe zaklęcia pod koniec pieprzonej gry?! O wyższych nawet nie wspomnę...
2. Mag to postać delikatna i potrzebuje kilku osiłków, którzy utrzymają wszystkich przeciwników z dala i dadzą mu czas na przygotowanie Broni Ostatecznej Zagłady (której w BG nie mamy, ale to szczegół). Tymczasem BG z uporem maniaka podsuwało mi jakieś pierdoły. Złodziejka, druidka, łowca. Jedyny prawdziwy wojownik, którego spotkałam, z jakiegoś powodu nie mógł nosić zbroi, w związku z czym zawsze ginął jako pierwszy (moja magini była druga).
W pewnym momencie mogłam dołączyć maga, który znał kilka ciekawych zaklęć, ale cholera nie chciała mnie nauczyć i upierała się, aby uratować jakąś księżniczkę. W końcu strzelił focha i odszedł... Gdy szłam porozmawiać z właśnie uratowaną księżniczką. Dafuq?
W związku z powyższymi moja rozgrywka składała się z raczej żałosnych prób eksploracji i uciekania przed wzrastającymi w siłę (podczas gdy ja stałam w miejscu bo nigdzie nie mogłam kupić CHOLERNYCH ZAKLĘĆ BOJOWYCH) wrogami. Do dupy z taką rozgrywką >_>
Nie urzekł mnie też Silent Hill. Największy horror wszechczasów? No, jeśli weźmiemy pod uwagę sterowanie...
Punktami, bo nie chce mi się tłuc konkretnej recenzji:
1. Nie lubię kamery, która lata gdzie chce, uniemożliwiając mi rozglądanie się, a nawet sprawdzenie, gdzie jest ten wróg, którego wyraźnie słyszę... i który właśnie mnie zabił, bo stał tuż obok, ale poza zasięgiem kamery. Dobra robota! >_>
2. Nie lubię niezgrabnego sterowania, które sprawia, że nasz bohater idzie w każdą stronę, tylko nie tam, gdzie chcemy żeby poszedł, nie jest w stanie obejść prostej przeszkody ani przejść z jednej kładki na drugą, jeśli odległość między nimi jest o wiele mniejsza, niż długość jego kroku. Nie wspominając o gimnastyce, jakiej wymagało ustawienie go w odpowiednim kierunku...
3. Celowanie automatyczne, a jakże, bo przecież przy takim sterowaniu i kamerze gracz wycelować mógłby najwyżej w dany budynek. Po co się męczyć z tworzeniem sensownej perspektywy (pierwszoosobowej) i dawaniu graczom możliwości robienia tego, z czym i tak doskonale sobie radzą, skoro można po prostu napisać skomplikowany system automatycznego celowania, który zrobi wszystko za nich (łącznie z chybianiem)?
4. Nie da się zbudować strachu na bazie kanciastych potworów, które gracz może bez wysiłku (choć nie bez frustracji, ze względu na kijowe sterowanie, celowanie i pracę kamery) wystrzelać. Przykro mi. Prawdziwa groza bierze się z niemożności zaradzenia, a w Silent Hill wszystkie problemy dało się rozwiązać strzelaniem.
5. Gwoździem do trumny była finalna walka, gdzie... nawet nie było widać przeciwnika! Można było wejść w tryb celowania, unieruchamiając się i wystawiając na ataki, albo biegać i strzelać na ślepo, mając pewność, że i tak się trafi bo przy takim sterowaniu oddanie celowania w ręce gracza byłoby aktem sadyzmu.
Po raz kolejny: do dupy z taką rozgrywką.
Jedyną częścią sagi The Elder Scrolls, w jaką grałam był Morrowind. Jedyne, co z niego pamiętam to bieganie... bieganie... i jeszcze trochę biegania. Po kilku miesiącach, gdy zorientowałam się, że jeszcze nigdzie nie dobiegłam, rzuciłam to w cholerę. Są zabawniejsze sposoby na marnowanie czasu.
Diablo 2 - w przeciwieństwie do poprzedniej oprócz biegania oferowała także niekończącą się wyrzynkę i zbieranie (głównie) mikstur. Początkowo fajne, ale ileż można?
Przyznam szczerze, że nigdy nie przeszłam Baldur's Gate. Grałam w to dawno temu, ale trauma była tak wielka, że nie sądzę, abym kiedykolwiek wróciła. Chciałam grać magiem, bo to moja ulubiona postać, ale BG wybitnie nie jest stworzone z myślą o takiej zabawie.
1. Dostępne zaklęcia. Nie obchodzą mnie głupie migoczące barwy, zbroje, które i tak mnie przed niczym nie obronią ani wzywanie armii szczurów lub innych, równie pomocnych sprzymierzeńców. Wybieram maga, aby napieprzać kulami ognistymi i spopielać każdego, kto zbliży się na odległość mniejszą niż dziesięć metrów. Tymczasem w BG najprostsze (2 poziom!) zaklęcia bojowe dostałam... we Wrotach Baldura. WTF? Na kij mi drugopoziomowe zaklęcia pod koniec pieprzonej gry?! O wyższych nawet nie wspomnę...
2. Mag to postać delikatna i potrzebuje kilku osiłków, którzy utrzymają wszystkich przeciwników z dala i dadzą mu czas na przygotowanie Broni Ostatecznej Zagłady (której w BG nie mamy, ale to szczegół). Tymczasem BG z uporem maniaka podsuwało mi jakieś pierdoły. Złodziejka, druidka, łowca. Jedyny prawdziwy wojownik, którego spotkałam, z jakiegoś powodu nie mógł nosić zbroi, w związku z czym zawsze ginął jako pierwszy (moja magini była druga).
W pewnym momencie mogłam dołączyć maga, który znał kilka ciekawych zaklęć, ale cholera nie chciała mnie nauczyć i upierała się, aby uratować jakąś księżniczkę. W końcu strzelił focha i odszedł... Gdy szłam porozmawiać z właśnie uratowaną księżniczką. Dafuq?
W związku z powyższymi moja rozgrywka składała się z raczej żałosnych prób eksploracji i uciekania przed wzrastającymi w siłę (podczas gdy ja stałam w miejscu bo nigdzie nie mogłam kupić CHOLERNYCH ZAKLĘĆ BOJOWYCH) wrogami. Do dupy z taką rozgrywką >_>
Nie urzekł mnie też Silent Hill. Największy horror wszechczasów? No, jeśli weźmiemy pod uwagę sterowanie...
Punktami, bo nie chce mi się tłuc konkretnej recenzji:
1. Nie lubię kamery, która lata gdzie chce, uniemożliwiając mi rozglądanie się, a nawet sprawdzenie, gdzie jest ten wróg, którego wyraźnie słyszę... i który właśnie mnie zabił, bo stał tuż obok, ale poza zasięgiem kamery. Dobra robota! >_>
2. Nie lubię niezgrabnego sterowania, które sprawia, że nasz bohater idzie w każdą stronę, tylko nie tam, gdzie chcemy żeby poszedł, nie jest w stanie obejść prostej przeszkody ani przejść z jednej kładki na drugą, jeśli odległość między nimi jest o wiele mniejsza, niż długość jego kroku. Nie wspominając o gimnastyce, jakiej wymagało ustawienie go w odpowiednim kierunku...
3. Celowanie automatyczne, a jakże, bo przecież przy takim sterowaniu i kamerze gracz wycelować mógłby najwyżej w dany budynek. Po co się męczyć z tworzeniem sensownej perspektywy (pierwszoosobowej) i dawaniu graczom możliwości robienia tego, z czym i tak doskonale sobie radzą, skoro można po prostu napisać skomplikowany system automatycznego celowania, który zrobi wszystko za nich (łącznie z chybianiem)?
4. Nie da się zbudować strachu na bazie kanciastych potworów, które gracz może bez wysiłku (choć nie bez frustracji, ze względu na kijowe sterowanie, celowanie i pracę kamery) wystrzelać. Przykro mi. Prawdziwa groza bierze się z niemożności zaradzenia, a w Silent Hill wszystkie problemy dało się rozwiązać strzelaniem.
5. Gwoździem do trumny była finalna walka, gdzie... nawet nie było widać przeciwnika! Można było wejść w tryb celowania, unieruchamiając się i wystawiając na ataki, albo biegać i strzelać na ślepo, mając pewność, że i tak się trafi bo przy takim sterowaniu oddanie celowania w ręce gracza byłoby aktem sadyzmu.
Po raz kolejny: do dupy z taką rozgrywką.
Jedyną częścią sagi The Elder Scrolls, w jaką grałam był Morrowind. Jedyne, co z niego pamiętam to bieganie... bieganie... i jeszcze trochę biegania. Po kilku miesiącach, gdy zorientowałam się, że jeszcze nigdzie nie dobiegłam, rzuciłam to w cholerę. Są zabawniejsze sposoby na marnowanie czasu.
Diablo 2 - w przeciwieństwie do poprzedniej oprócz biegania oferowała także niekończącą się wyrzynkę i zbieranie (głównie) mikstur. Początkowo fajne, ale ileż można?
Heroes are so annoying.