Te "świetne" gry w które nie chce się grać

Zajrzyj tutaj, jeśli masz ochotę pogawędzić, poplotkować i wtrącić swoje trzy grosze do dyskusji na tematy niemające wiele wspólnego z Thiefem.

Moderator: Bruce

Awatar użytkownika
Mixthoor
Złodziej
Posty: 2334
Rejestracja: 12 listopada 2007, 13:15
Lokalizacja: Dojczlandia
Płeć:

Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać

Post autor: Mixthoor »

Jedyną częścią sagi The Elder Scrolls, w jaką grałam był Morrowind. Jedyne, co z niego pamiętam to bieganie... bieganie... i jeszcze trochę biegania. Po kilku miesiącach, gdy zorientowałam się, że jeszcze nigdzie nie dobiegłam, rzuciłam to w cholerę. Są zabawniejsze sposoby na marnowanie czasu.
Morrowind był zacny i miał ogromną liczbę zadań oraz gildi. Podobnie jak Oblivion. Różnica w Oblivionie polegała na tym, że biegałaś, biegałaś, biegałąś a i tak gówno znalazłaś, bo najlepsze przedmioty pojawiały się wraz z Twoim awansem. Czyli na 25 LVL w pierwszej jaskini mogłaś znaleźć daedryczne ostrza, podczas gdy na 5 LVL jakieś żelazne badziewnia. To była nuda. Obie gry z modami zmieniały bardzo dużo mankamentów.

A co do Silent Hilla, o jakiej części mówisz?
Awatar użytkownika
Maveral
Bruce Dickinson
Posty: 4661
Rejestracja: 11 kwietnia 2003, 12:07
Lokalizacja: Radlin
Płeć:

Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać

Post autor: Maveral »

Flavia, wydaje mi się, że gry dla Ciebie to takie, w których nie martwisz się o ilość życia, a po 5 minutach gry nasza postać jest już tak napakowana, że wszyscy klękają. Ok, każdy ma prawo grać w co mu się podoba i jak mu się podoba zatem źle dobrałaś sobie gry. BG nie jest grą typu "weźmy maga i naparzajmy fireballami we wszystko co się rusza", bo zginiesz bardzo szybko. Jeśli trochę pomyślisz, to da się przejść tę grę samym magiem, bez obstawy (to samo BG2).

Co do SH, to zależy w którą część grałaś. Nowsze są słabe, za to SH 1 i 2 to klasyki.
Flavia pisze:2. Nie lubię niezgrabnego sterowania, które sprawia, że nasz bohater idzie w każdą stronę, tylko nie tam, gdzie chcemy żeby poszedł, nie jest w stanie obejść prostej przeszkody ani przejść z jednej kładki na drugą, jeśli odległość między nimi jest o wiele mniejsza, niż długość jego kroku. Nie wspominając o gimnastyce, jakiej wymagało ustawienie go w odpowiednim kierunku...
No cóż, Wiedźmin też nie mógł przeskoczyć 50cm płotka, Thief 3 nie ma pływalnej wody, a Simsów nie da się przejść. Mimo wszystko bardzo wielu się na tę gry spuszcza(ło) ;) Uroki i ograniczenia silnika oraz takie tam...
Flavia pisze:3. Celowanie automatyczne, a jakże, bo przecież przy takim sterowaniu i kamerze gracz wycelować mógłby najwyżej w dany budynek. Po co się męczyć z tworzeniem sensownej perspektywy (pierwszoosobowej) i dawaniu graczom możliwości robienia tego, z czym i tak doskonale sobie radzą, skoro można po prostu napisać skomplikowany system automatycznego celowania, który zrobi wszystko za nich (łącznie z chybianiem)?
Taki typ gry, albo to akceptujesz albo nie. W Resident Evil oraz wielu innych świetnych tytułach było to samo.
Flavia pisze:4. Nie da się zbudować strachu na bazie kanciastych potworów, które gracz może bez wysiłku (choć nie bez frustracji, ze względu na kijowe sterowanie, celowanie i pracę kamery) wystrzelać. Przykro mi. Prawdziwa groza bierze się z niemożności zaradzenia, a w Silent Hill wszystkie problemy dało się rozwiązać strzelaniem.
Polecam SH2, poziom trudności: hard i napisz, czy wrogów da się łatwo wystrzelać. Nie rozumiem jak można odpalać grę na easy lub normal i potem narzekać, że da się wszystko wystrzelać. Ale niespodzianka...

SH, a mówię o dwóch pierwszych częściach, moim zdaniem, to nie jest stricte horror. Oczywiście oprawa jest mroczna, ale bardziej chodzi tutaj o psychikę bohatera. To ona jest tutaj najważniejsza.
Ciemność jest naszym sprzymierzeńcem!
Awatar użytkownika
Flavia
Egzekutor
Posty: 1606
Rejestracja: 07 maja 2012, 15:34
Lokalizacja: Dno Piekieł

Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać

Post autor: Flavia »

Mixthoor pisze:Morrowind był zacny i miał ogromną liczbę zadań oraz gildii. Podobnie jak Oblivion.
Może, ale dla mnie i tak były zbyt rozrzedzone, żeby przyjemnie się w nie grało. Ogółem wolę chyba zamkniętą strukturę gier: prosta droga, jasny cel, sensowne, składające się na złożony, a zarazem zwarty ciąg fabularny misje. A jak już koniecznie musi być otwarty świat, to niech przynajmniej nie będzie monotonny (choć muszę przyznać, niektóre widoczki w Morrowindzie były ładne) i oferuje więcej, niż tylko bieganie i walka z wkurzającymi przeciwnikami.
Maveral pisze:Flavia, wydaje mi się, że gry dla Ciebie to takie, w których nie martwisz się o ilość życia, a po 5 minutach gry nasza postać jest już tak napakowana, że wszyscy klękają.
Niekoniecznie, wystarczy, że mam szansę rozwoju postaci w kierunku, jaki mi odpowiada. Taka jest definicja RPG, czyż nie? Wybieram maga nie po to, żeby kombinować jak tu nie zginąć, tylko po to, żeby napieprzać kulami ognia. Przykro mi, jeśli komuś się to nie podoba, ale to moja gra i chcę ją przejść po swojemu.
W Gothicu 2 też trzeba się było nabiegać, żeby zostać wymiataczem - nie zliczę, ile razy zginęłam podczas pierwszych tygodni z rąk orków i cieniostworów. Potem zostałam magiem, zaczęłam powoli, stopniowo przyswajać czary, żeby na końcu i tak ginąć z rąk orków i cieniostworów, ale nigdy w życiu nie przyszłoby mi do głowy narzekać na poziom trudności. Bo mogłam.
W Planescape: Torment też nigdy nie dobiłam do naprawdę fajnych zaklęć, ale miałam je w księdze, zabrakło tylko kilku poziomów. Mogłam je rzucić. I wiem, że wrócę do tej gry, w nadziei, że kiedyś mi się uda.
Do BG mi się po prostu nie chce. Jak nie mogę robić tego, co kocham, to jaki jest sens? Bo to klasyka?
Maveral pisze:Co do SH, to zależy w którą część grałaś. Nowsze są słabe, za to SH 1 i 2 to klasyki.
Grałam w jedynkę. Rozumiem, że wszystko, co wymieniłam to "urok gry", ale dla mnie ten urok skutecznie zarżnął wszystko dobrego, co miała do zaoferowania. Żeby nie było: potrafię przymknąć oko na pewne niedociągnięcia - niezgrabność Thiefa 3, znikające głowy w Call of Cthulhu, żenującą powtarzalność lokacji w Mass Effect. Ale tylko jeśli inne - dobre - elementy przeważają. W SH tak nie było. Fabuła była niezła, ciekawy projekt zaświatów (czy jak tam się to nazywało), muzyka klimatyczna. Ale co z tego, skoro w ogóle nie mogłam się wczuć w bohatera, poczuć klimatu, poczuć zagrożenia? Gdzie tu horror, pytam się?
W związku z tym gra przekształciła się w strzelankę, a w dodatku niezgrabną.
Maveral pisze:Polecam SH2, poziom trudności: hard i napisz, czy wrogów da się łatwo wystrzelać. Nie rozumiem jak można odpalać grę na easy lub normal i potem narzekać, że da się wszystko wystrzelać. Ale niespodzianka...
Co to w ogóle za argument? :roll: Deus Exa też nie dam rady przejść na najwyższej trudności, czy to czyni z niego horror?
Maveral pisze:SH, a mówię o dwóch pierwszych częściach, moim zdaniem, to nie jest stricte horror. Oczywiście oprawa jest mroczna, ale bardziej chodzi tutaj o psychikę bohatera. To ona jest tutaj najważniejsza.
Jak wyżej. Trudno mi przejąć się psychiką durnej, niezgrabnej lalki, której nie mogę nawet dobrze ustawić.
Heroes are so annoying.
Awatar użytkownika
marecki
Kurszok
Posty: 635
Rejestracja: 13 września 2005, 15:59
Lokalizacja: Wólka Kozodawska

Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać

Post autor: marecki »

Who summons me? (Baldur's Gate wspomniane, to takie moje zboczenie :-D)

1) Flavia, jak możesz nie lubić magii w BG? :o Nawet kiepsko zaimplementowany Vancianski system jest sto razy lepszy niż "mój czarownik ma 500/500 many i napierdala ogniem". System, gdzie czarodziej jest sprowadzony do roli "żywiołowej armaty" jest nudny jak sto pięćdziesiąt. Fakt, że BG1 to niskopoziomowe D&D, więc twoja postać nie będzie awatarem zniszczenia, w dwójce masz dostęp do różnych oryginalnych zaklęć - przywoływanie różnych demonów i istot z innych wymiarów, zatrzymanie czasu, simulakrum, itp., ale nawet drobne zaklęcia są przydatne (ok, może poza dobrymi jagodami :)).
Zaklęcie zbroi poprawia ci KP chyba o 4 albo 6 (bardzo duży bonus) i działa przez kilka godzin, więc wystarczy zapamiętać jedną wersję. Przyzywanie stworków, nawet najsłabszych zwierzaków czy innego śmiecia, jest super przydatne, bo odwracają one uwagę od reszty drużyny. Najtrudniejszą opcjonalną walkę (z Drizztem) można przejść relatywnie bezstresowo z odpowiednim zestawem zaklęć, różdżek przyzwania i Kivanem wyposażonym w strzały przebicia i wiadomo jakie buciki. Kula ognista, jak już ją zdobędziesz w BG1, jest POTĘŻNA i kładzie wszystko dokoła (a nie jak np. w M&M, gdzie trzeba się nieźle nastrzelać, żeby coś rozwalić). Zaklęcia ofensywne (prawie wszystkie) można znaleźć dużo wcześniej niż we Wrotach, trzeba tylko dobrze szukać.

2) W BG1 jest coś około 25 NPCów, których można przyłączyć do drużyny, chyba z dziesięciu można ubrać w najcięższą zbroję i postawić z przodu do absorbowania ataków. Jak możesz mówić, że gra z uporem maniaka podsuwa Ci pierdoły? Imoen jest najlepszą złodziejką w grze (dać jej dobry łuk, potem dual-class do maga na piątym poziomie i wymiata jeszcze bardziej). Na samym początku dostajesz przyzwoitych Khalida (czysty wojownik) i Jhaheirę (wojownik/druid), w Beregoście siedzi Kagain, bardzo solidny wojak, kawałeczek dalej (Wysoki Żywopłot) można zrekrutować Kivana, który ma przegięte cechy i jest najlepszym łucznikiem (ba, najlepszą postacią) w grze (swobodnie można większość lokacji przelecieć samym Kivanem), też wcześnie można odczarować i przyłączyć Branwen, kapłankę która jest doskonałym dodatkiem do każdej drużyny (do "tankowania" i leczenia). Pewnie, że są w grze słabe postacie (Skie, Safana, Alora), ale jest też kupa wymiataczy (Yeslick, Shar-Teel, Minsc, Coran, Ajantis). Już kawał czasu odkąd grałem w jedynkę, ale wydaje mi się, że wieloklasowcy, jak Tiax czy Montaron (to o niego ci chyba chodziło) mogą używać każdej zbroi tylko tracą wtedy umiejętności złodziejskie.

"uciekania przed wzrastającymi w siłę (podczas gdy ja stałam w miejscu bo nigdzie nie mogłam kupić CHOLERNYCH ZAKLĘĆ BOJOWYCH) wrogami" - poza nielicznymi random encounters (które pojawiają się np. podczas odpoczynku w dziczy), w BG1 nie ma w ogóle skalowania poziomu przeciwników.

"W pewnym momencie mogłam dołączyć maga, który znał kilka ciekawych zaklęć, ale cholera nie chciała mnie nauczyć i upierała się, aby uratować jakąś księżniczkę. W końcu strzelił focha i odszedł" - o nie, NPCe nie są robotami zawsze słuchającymi rozkazów, co za idiotyczna gra. :-D Heh, w dwójce dopiero było fajnie, jak mi się kompani zaczęli nawzajem mordować. Ciekawe, że elementy, które dla jednych są wadą, dla innych są największą zaletą.
Nothing is exactly as it seems, nor is it otherwise
Awatar użytkownika
Flavia
Egzekutor
Posty: 1606
Rejestracja: 07 maja 2012, 15:34
Lokalizacja: Dno Piekieł

Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać

Post autor: Flavia »

1. Co kto lubi. Dla mnie mag bez zaklęć bojowych to jak wojownik, który nie może używać broni, albo złodziej, który nie umie się ukryć. Może i ciekawe, ale co z tego, skoro zabrano naczelny element rozgrywki? :roll:

2. Tak jak napisałam, moje granie polegało na raczej żałosnych próbach eksploracji i ginięciu. Szłam w jedną stronę, ginęłam raz, drugi, trzeci. Zawracałam, szłam w druga, ginęłam. W związku z czym w pewnym momencie po prostu pełzałam między najgłówniejszymi z głównych lokacji, żeby tylko dociągnąć do końca i nie wątpię, że ominęła mnie większość atrakcji. Ale jak pomyślę, ile musiałabym się "naginąć", żeby zaliczyć wszystko...
Podziękuję.

3. No właśnie "random encounters" mnie najczęściej wykańczały x) Strach się z miejsca ruszyć... Wyskakiwała banda gnolii i zanim się zorientowałam dopadały moją maginię i zabijały. Dobrze pamiętam, że walka w BG była turowa?

4. Może po prostu górę wzięła moja frustracja nad resztą gry, ale to naprawdę było idiotyczne. "Już, idziemy po twoją księżniczkę, jesteśmy w zamku, franca stoi dwa metry przed nami, poczekaj dziesięć sekund ty pieprzona kupo gówna!" Nie. I już.
Nie mówię, żaby od razu zachowywali się jak roboty, ale... odrobina zdrowego rozsądku? Proszę?
Heroes are so annoying.
Awatar użytkownika
marecki
Kurszok
Posty: 635
Rejestracja: 13 września 2005, 15:59
Lokalizacja: Wólka Kozodawska

Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać

Post autor: marecki »

RTwP - w czasie rzeczywistym i możliwością pauzy. Hm, ja jakoś nie miałem takich przejść, a normalnie jestem strasznie kiepski w nie-turówkach. Pamiętaj, że w niskopoziomowym D&D nie idziesz jak czołg do przodu, bo to pewna śmierć, tylko wykorzystujesz siły każdego członka drużyny. Zwiad robisz ukrytym złodziejem, albo łowcą, jak widzisz coś na drodze, to przygotowujesz się: kapłan rzuca błogosławieństwo, modlitwę i inne duperele (niby nic, ale bonusy się dodają i "niemożliwe" starcie robi się znośne). Trzeba wiedzieć, co działa na co (np. Zauroczenie jest świetne we wczesnej fazie gry, ale działa tylko na humanoidy). Niektóre zaklęcia są kijowe na początku, ale robią się silniejsze z kolejnymi poziomami (Chromowa Kula).
No ale zgodzę się, że gra może być frustrująca czasami: a) postacie na pierwszym poziomie giną czasami od jednego uderzenia, b) losowość może być naprawdę upierdliwa (marnowanie zaklęć, kiedy przeciwnik uparcie wykonuje rzut obronny).
No ale taki system, trochę ciężko się może wdrożyć, w dwójce te wady są dużo mniej widoczne. No cóż, kwestia gustu. Ja z kolei nie mogłem się zmusić żeby przejść Mass Effect 2 do końca. Naprawdę chciałem, zaczynałem dwa razy...nuda kolejnych misji mnie zabija.
Nothing is exactly as it seems, nor is it otherwise
Awatar użytkownika
SPIDIvonMARDER
Garrett
Posty: 5183
Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
Płeć:
Kontakt:

Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać

Post autor: SPIDIvonMARDER »

Akurat Flavię rozumiem, pomimo, że Morrowinda i Diablo 2 uwielbiam.

Morrowind faktycznie był strasznie przechodzony. Brak konia i niskie tempo biegania na niższych levelach potrafiły zniechęcić... a a by dojść gdziekolwiek, trzeba troszkę kilometrów zrobić, parę potworów zabić iw sumie to po drodze gówno się dzieje... bo gra jest realistyczna. Jakby przejść z Gdańska do Kościerzyny, to też najwyżej jakiś pijak lub pies wyskoczy... taki był też świat Morrowinda. Owszem, gra oferowała mnóstwo innych fajnych rzeczy, ale rozumiem, że kogoś znudziło to bieganie. Pomimo, że gram w to już w to 7 lat, to właśnie nadmiar kilometrów mnie zniechęcał i skłaniał do przerw. Ponadto wkurzał mnie brak edycji dziennika... dlatego prowadziłem równolegle notatki na kartce.

Diablo 2: w momencie premiery wszyscy myśleli, że będzie to RPG i dopiero właśnie D2 otworzyło dyskusję o Hack'n'slashach. Do dziś mam numery CDA, gdzie ludzie zastanawiają się, czy "Diablo 2 to gra RPG". Dla kogoś, kto grał w Tormenta itd D2 mogło być sporym rozczarowaniem, bo to w sumie tępa zabijanka. Fajny klimat, pełno broni itd co jest właśnie atutem gry... ale dla kogoś, kto oczekiwał inteligenckiego RPG, mogło być niemiłe.
Obrazek
Awatar użytkownika
Hattori
Młotodzierżca
Posty: 939
Rejestracja: 18 listopada 2011, 16:40
Lokalizacja: The Keepers' Chapel (Zamurze)
Kontakt:

Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać

Post autor: Hattori »

Trochę nie rozumiem tego aspektu z Morrowindem (może też dlatego, że moja postać zawsze miała gozu szybkość :P). Przecież były łaziki, portyki teleportacyjne, teleportowanie w Gildiach, własne zaklęcia z Mistycyzmu. Nawet chromoleni gondolierzy. Może i nie wszystko jest dostępne na początku, choćby ze względów finansowych, ale na początku to tam wiecie. ;)
Awatar użytkownika
Mixthoor
Złodziej
Posty: 2334
Rejestracja: 12 listopada 2007, 13:15
Lokalizacja: Dojczlandia
Płeć:

Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać

Post autor: Mixthoor »

Ja również nie :)

@Spidi - jakbyś kiedyś wrócił do Morrowinda - polecam mod "morrowind overhaul" w wersji 2.0 lub nowszej - http://morrowindoverhaul.rpgitalia.net/
Awatar użytkownika
Leming
Złodziej
Posty: 2564
Rejestracja: 17 stycznia 2005, 10:16
Lokalizacja: Statua postępu

Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać

Post autor: Leming »

Mixthoor pisze:Ja również nie :)

@Spidi - jakbyś kiedyś wrócił do Morrowinda - polecam mod "morrowind overhaul" w wersji 2.0 lub nowszej - http://morrowindoverhaul.rpgitalia.net/
Widzę, żeś obeznany i wiesz co i jak. Zatem podaj proszę linka do pobrania najnowszej wersji moda. Na podanej przez ciebie stronie nie widziałem wielkiego przycisku "Download Newest Version" a jestem zbyt leniwy, żeby szukać po tamtejszych forach. ;p
Kupię Azjatkę - najlepiej Japonkę (może być używana)

Suma całkowitej ilości Informacji we Wszechświecie jest stała i jest równa 0 (zero)
Awatar użytkownika
Mixthoor
Złodziej
Posty: 2334
Rejestracja: 12 listopada 2007, 13:15
Lokalizacja: Dojczlandia
Płeć:

Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać

Post autor: Mixthoor »

Ale menda ;) http://morrowindoverhaul.rpgitalia.net/ ... rs-mirrors

PS. W przeszłości również pakowałem mody w jedną całość. Korzystałem wtedy z Overhaul'a w wersji 1.0. Wam polecam instalację czystego Overhaul'a bez żadnych innych bajerów.

Jakby kto chciał bawić się drobnymi duperalami, wszystko jest na stronie clockworkcity.pl (teraz nazywa sięto http://skyrim.pl/) pod linkiem http://skyrim.pl/index.php?option=com_r ... elect&id=5. Mody te zostały dostosowane do polskiej wersji gry. Na Planet of Elder Scrool lub Nexusie jest ich o wiele więcej, lecz nie wszystkie są kompatybilne z polskim wydaniem.
Awatar użytkownika
SPIDIvonMARDER
Garrett
Posty: 5183
Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
Płeć:
Kontakt:

Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać

Post autor: SPIDIvonMARDER »

Dzięki, ale wrócę do swojej postaci, którą męczę już parę lat ;)

By coś odkryć w Morku, trzeba było chodzić na piechotę, bo teleportacja i łaziki dawały dostęp do paru punktów ledwie.
Obrazek
Awatar użytkownika
Mixthoor
Złodziej
Posty: 2334
Rejestracja: 12 listopada 2007, 13:15
Lokalizacja: Dojczlandia
Płeć:

Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać

Post autor: Mixthoor »

Jain (znaczy: i tak i nie). Najprościej w Twoim wypadku stworzyć np. zaklęte buty (lub inne odzienie) z premią do szybkości. A dzięki łązikom, teleportacji w gildzie magów oraz łodziom, podróż przez całą wyspę to kwestia 3-5 minut.
Awatar użytkownika
Hattori
Młotodzierżca
Posty: 939
Rejestracja: 18 listopada 2011, 16:40
Lokalizacja: The Keepers' Chapel (Zamurze)
Kontakt:

Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać

Post autor: Hattori »

Poza tym wiadomo, że niczego nie odkryje się od tak. Chodzenie (bieganie) to raczej podstawowy element tych gier. Jak już wiesz, co fajnego można odwiedzać w danym rejonie (żeby coś naprawiać, kupować, przyjmować zadania), to korzystasz z teleportu, który odkryłeś tu, będąc za pierwszym razem.

Przemierzanie pustkowi i dróg miało tylko jedną wadę w TES III: potwory NIGDY nie występowały stadnie. To było z lekka irytujące, kiedy muzyczka zmieniała się tylko na sekundę ze spokojnej na bojową i z powrotem. (Zwłaszcza u takiego masochisty jak ja, który do folderu z bojowymi specjalnie kopiował "hejwi" z nagłymi intrami :-D )
Awatar użytkownika
Marcin.B.Black
Paser
Posty: 188
Rejestracja: 01 sierpnia 2010, 16:41

Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać

Post autor: Marcin.B.Black »

E tam, przesadzasz, Hattori. Nigdy w Morku nie zaatakowała Cię grupa skrzekaczy albo stadko guarów? Dziwne...
Poza tym, świetna gra, ale wymaga cierpliwości..

Mnie z kolei jakoś nie zmusza do grania.. Fallout.. Jakiś czas temu był za darmo do ściągnięcia oryginał. Wiem, że gra ma świetny klimat i fabułę itp itp, ale sposób poruszania się i walki strasznie mnie wkurzają... po prostu nie mogę się zmusic do polubienia grania turowego, sry... Grze postaram się dać szansę, choćby dlatego, że to wielki klasyk, ale póki co to kompletnie nie chce mi się w to grać :(.

A tak po prawdzie to pograłbym w Silent Hill2... wieeeeeeeeeeeeele naczytałem się o tej grze, fascynuje mnie i wzrusza fabuła.. no i Piramidogłowy (nie wzrusza, ale jako sam pomysł na potworka jest świetny - w ogóle tam wszystkie monstra są manifestacją czegoś mrocznego w duszy bohatera, już to jest o wiele ciekawsze od oklepanych, choć (nie?)kochanych zombie ) ^^.
"Some people in the City are just too rich for their own good... lucky they have me to give them a hand".

https://www.deviantart.com/marcinbblack
https://www.youtube.com/channel/UCnL6k1 ... XeCGfP7UWA
Awatar użytkownika
Mixthoor
Złodziej
Posty: 2334
Rejestracja: 12 listopada 2007, 13:15
Lokalizacja: Dojczlandia
Płeć:

Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać

Post autor: Mixthoor »

Co do Fallouta. Alternatywą dla Ciebie byłby Fallout Tactics. Osobiście wydanie, które najbardziej trafiło w moje gusta. Widok izometryczny, brak tur, 6 chłopa w ekipie, taktyczne podejście do 20 rozbudowanych i długich misji, świetna muzyka.
Awatar użytkownika
BodomChild
Złodziej
Posty: 2419
Rejestracja: 15 maja 2006, 23:32
Lokalizacja: Pabianice

Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać

Post autor: BodomChild »

Mixthoor pisze:Alternatywą dla Ciebie byłby Fallout Tactics. Osobiście wydanie, które najbardziej trafiło w moje gusta.
A ja się właśnie do niego nie mogę przekonać. Taki typ gier mi chyba nie odpowiada, do tego Tactics miesza w świecie Fallouta i wprowadza jakieś głupoty (Fallout 2 też ma swoje grzeszki pod tym względem, ale tam to jest dużo rzeczy z przymrużeniem oka :) ).
PAŃSTWO POLSKIE ODZYSKUJE GODNOŚĆ
Awatar użytkownika
SPIDIvonMARDER
Garrett
Posty: 5183
Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
Płeć:
Kontakt:

Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać

Post autor: SPIDIvonMARDER »

Najwięcej w życiu walczyłem z 6 Skrzekaczami naraz, co wynikało z faktu, że biegłem przed siebie i zbierałem je z pewnego obszaru. Hattori, jakim teleporcie? Teleporty był tylko w niektórych miastach, dające tylko pewne połączenia... i działały bez odkrycia.
Obrazek
Awatar użytkownika
Hattori
Młotodzierżca
Posty: 939
Rejestracja: 18 listopada 2011, 16:40
Lokalizacja: The Keepers' Chapel (Zamurze)
Kontakt:

Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać

Post autor: Hattori »

Marcin.B.Black pisze:E tam, przesadzasz, Hattori. Nigdy w Morku nie zaatakowała Cię grupa skrzekaczy albo stadko guarów? Dziwne...
Może i grałem dawno, ale tak zapamiętałem Morrowinda. Potwory nigdy nie wyskakiwały mi grupowo (pomijam lokacje w stylu grobowce czy ruiny daedryczne). Gdzieś w okolicach Vivek, chyba na północy, jest quest, że trzeba oczyścić przejście z guarów, które oddzieliły dwójkę przyjaciół. Ile ich tam było, dwójka, trójka? A przypomnę, że to tylko stadko questowe. To tyle z moich wspomnień z walkami grupowymi.


Spidi, "odkrycie" w przenośni. Oczywiście, że pierwsza przygoda np. z Vivek mogła zacząć się od tego, że na twoje życzenie mag teleportował cię z Balmory. Ale w innych przypadkach nie musiało tak być. Z fortec takich jak Falasmaryon (czy jakoś tak :) ) można korzystać, jeśli się je oczyści z plugastwa, bandytów oraz znajdzie odpowiedni Indeks. Niemniej zawsze jest to jakiś plus, jak chodzi o transport, prawda? Dużo Indeksów = błyskawiczne przemieszczanie po obrzeżach wyspy.

Pod "odkrywanie" podpiąć też można Oznaczenie i Przeniesienie z Mistycyzmu, jako że Oznaczenie nie może być rzucone na odległość. :roll:
Awatar użytkownika
SPIDIvonMARDER
Garrett
Posty: 5183
Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
Płeć:
Kontakt:

Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać

Post autor: SPIDIvonMARDER »

To już wiem po co te indeksy :) Nigdy żadnego nie znalazłem :P
Obrazek
Awatar użytkownika
Hattori
Młotodzierżca
Posty: 939
Rejestracja: 18 listopada 2011, 16:40
Lokalizacja: The Keepers' Chapel (Zamurze)
Kontakt:

Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać

Post autor: Hattori »

Portyki teleportacyjne zawsze były na dachach twierdz, więc całych nie trzeba czyścić, małe sprostowanie.
Co do Indeksów - no, był z tym problem, owszem. Na szczęście ich lokacje są stałe. O ile dobrze pamiętam: jeden jest w domu nekromanty, bodajże w Gnisis, inny zaś u sprzedawcy w Calderze, a na przynajmniej jeden można się natknąć wewnątrz którejś z twierdz. Gdzieś była lista, wystarczy poszukać (wybacz, ale zabrakło mi Mocy na to ;) )
Awatar użytkownika
Daweon
Arcykapłan
Posty: 1344
Rejestracja: 06 lipca 2009, 19:15
Lokalizacja: Tarnów

Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać

Post autor: Daweon »

To ja się poznęcam nad Half Lifem. Nie powiem, że gra jest zła, ale dawanie jej dziesiątek i gadanie, że jeden z najlepszych tytułów wszechczasów mnie po prostu śmieszy. Pograłem, zrobiłem nawet większość, trochę się zmuszałem i na pewno więcej do niego nie wrócę.

Po pierwsze, mechanika gry jest po prostu prymitywna. Interakcja z otoczeniem prawie nie istnieje, dużej większości po prostu się wyłącznie strzela, a samych typów przeciwników nie jest dużo. W większości lata się z dwoma, tymi samymi broniami, a cała reszta jest po prostu sytuacyjna i dostaje się je akurat wtedy kiedy jest taka potrzeba. Ok, strzelanie nie jest złe, ale kiedy robi się w kółko to samo i spotyka wciąż tych samych wrogów zaczyna to być nużące, a niestety nic oprócz strzelania ta gra nie oferuje. Niby czasami są jakieś przeszkody terenowe, ale nie stanowią one problemu i zajmują jakieś 5% treści samej gry.

Po drugie, absolutnie nic tu nie ma sensu. Już nawet nie będę wspomnę o szczątkowej fabule i kiepsko nagranych głosach przez uwaga... czterech aktorów. To co się dzieje na ekranie nie jest wytłumaczalne: Dlaczego doktor ma wszystko zabijać? Czemu mi nie pomagają policjanci, przecież to oni powinni to robić. Dlaczego wojsko chce mnie zabić? Jakim cudem wiedzą jak się nazywam i jak zdążyli przygotować swoje stanowiska obronne Jakim do cholery cudem śmigłowce i czołgi pojawiły się zaraz po katastrofie, teleport, czy co? Po co wystrzeliwuję jakąś rakietę? Sam budynek w którym to się dzieje jest dziwaczny. Przecież tak liniowych budowli nikt nie buduje. Znajdźcie mi taki w realnym świecie to wam postawię piwo. A to co się znajduje to już w ogóle abstrakcja. Kto w ośrodku naukowym buduje radioaktywne baseny, dziury na kilkadziesiąt metrów głębokości i (co mnie najbardziej dobiło) chłodnie z mięsem?

Jak wspomniałem ta gra nie jest może jakimś bublem. Ot, taki średni tytuł, ale nazywanie go arcydziełem to spora przesada. Tym bardziej, że niektóre tytuły (np. Heretic, Duke Nukem 3D) które powstały wcześniej wydają mi się bardziej złożone, lepiej przemyślane i zdecydowanie lepiej skonstruowane od HF'a a niestety są znacznie mnie popularne. Natomiast rok później wydany System Shock 2 jest lepszy pod KAŻDYM MOŻLIWYM ASPEKTEM, a nawet nie zbliżył się do sukcesu Half Life.
Człowiek żyje by być szczęśliwy
Szczęście zaś to tylko chęć życia
Jesteśmy więc po to by chcieć tu być
Bo oprócz trwania nie mamy nic innego
Awatar użytkownika
BodomChild
Złodziej
Posty: 2419
Rejestracja: 15 maja 2006, 23:32
Lokalizacja: Pabianice

Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać

Post autor: BodomChild »

Ej ale Half-Life'a to ty nie obrażaj! :o

Nie no, zgodzę się, że gra jest trochę przereklamowana, a dzisiaj ludzie się nią zachwycają raczej z sentymentu. Jednak w czasach, kiedy została wydana miała w sobie to coś, klaustrofobiczny klimat, tajemniczą, do końca niewyjaśnioną fabułę.
Daweon pisze:Dlaczego doktor ma wszystko zabijać? Czemu mi nie pomagają policjanci, przecież to oni powinni to robić.
Bo doktor ma swój fikuśny kombinezon i lepiej sobie poradzi z zagrożeniami, a tak naprawdę to taka jest logika tunelowych FPS-ów, że ktoś ta samotnie stawia czoła problemowi :) .
Daweon pisze:Dlaczego wojsko chce mnie zabić?
Wojsko zabija każdego w Black Mesie, bo chce wszystko utrzymać w sekrecie (wiedzieli o Xen i portalach), w dodatku "Opposing Force" widzimy, że dodatkowo zamierzają wysadzić placówkę bombą atomową (i pewnie zwalić całą winę na jakiś nieudany eksperyment naukowy). Dlaczego uparli się na Freemana? Może ma to związek z G-Manem, może wiedzą o nim coś czego my nie wiemy? W końcu on chyba od początku miał swoje plany wobec doktorka. A może dowiedzieli się, że jest taki Freeman co biega po korytarzach, rozwala potwory i robi różne rzeczy, więc uznali go za szczególne zagrożenie. Dodajmy, że tak naprawdę to do końca nie wiemy kim jest Freeman, sporo umie jak na zwykłego doktora i jest raczej małomówny :wes .
Daweon pisze: Jakim do cholery cudem śmigłowce i czołgi pojawiły się zaraz po katastrofie, teleport, czy co?
Nie pojawiają się tak zaraz po katastrofie, na początku są tylko obcy. Rzecz dzieje się na pustyni w Nowym Meksyku, w takich miejscach są bazy wojskowe, a już na pewno w pobliżu takiej placówki badawczej.
Daweon pisze:Po co wystrzeliwuję jakąś rakietę?
Nie pamiętam. Żeby wysłać jakiś komunikat? :roll:
Daweon pisze:Sam budynek w którym to się dzieje jest dziwaczny. Przecież tak liniowych budowli nikt nie buduje. Znajdźcie mi taki w realnym świecie to wam postawię piwo. A to co się znajduje to już w ogóle abstrakcja. Kto w ośrodku naukowym buduje radioaktywne baseny, dziury na kilkadziesiąt metrów głębokości i (co mnie najbardziej dobiło) chłodnie z mięsem?
Black Mesa jest zajebista, inspirowana różnymi gigantycznymi tajnymi podziemnymi kompleksami z teorii spiskowych i takich tam. Nie musi być realistycznie. Black Mesa ma długą historię, początkowo służyła chyba do badań nad technologią rakietową, stąd te różne podziemne silosy. Szczególnie w dodatkach widać, że dolne poziomy Black Mesy są opuszczone, zniszczone i pełne przestarzałego sprzętu (jakby z lat 50./60.), nowsze pomieszczenia i laboratoria były budowane nad starymi, nie dziwne, że w takim starym obiekcie w różnych miejscach przeciekają składowane od lat radioaktywne odpadki :) .
Daweon pisze:Natomiast rok później wydany System Shock 2 jest lepszy pod KAŻDYM MOŻLIWYM ASPEKTEM, a nawet nie zbliżył się do sukcesu Half Life.
.

Zgoda, SS 2 nie odniósł jakiegoś wielkiego sukcesu (zresztą Thief też nie), bo to niestety była zbyt ambitna gra dla przeciętnego gracza, nawet w tamtych czasach.

Wracając do Half-Life'a, to z perspektywy czasu stwierdzam, że Half-Life 2 był jednak lepszą i bardziej rewolucyjną grą niż poprzednik, a powszechna miłość do jedynki wynika bardziej z sentymentu. Części trzeciej chyba się nigdy nie doczekamy :( .
PAŃSTWO POLSKIE ODZYSKUJE GODNOŚĆ
Awatar użytkownika
Flavia
Egzekutor
Posty: 1606
Rejestracja: 07 maja 2012, 15:34
Lokalizacja: Dno Piekieł

Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać

Post autor: Flavia »

BodomChild pisze:
Daweon pisze:Po co wystrzeliwuję jakąś rakietę?
Nie pamiętam. Żeby wysłać jakiś komunikat? :roll:
Też nie pamiętam dokładnie, ale ktoś na pewno to tłumaczył (jakiś doktorek? Czy ten policjant pilnujący wyjścia z tuneli?). Nie chodziło przypadkiem o wysłanie jakiegoś sygnału niezbędnego do zamknięcia portali na Xen?
Heroes are so annoying.
Awatar użytkownika
SPIDIvonMARDER
Garrett
Posty: 5183
Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
Płeć:
Kontakt:

Re: Te "świetne" gry w które nie chce się grać

Post autor: SPIDIvonMARDER »

HL1 o ile pamiętam (a pamiętam) odniósł sukces między innymi dlatego, że był jedną z pierwszych gier, w których liczyła się nie tyle interakcja z otoczeniem, a z NPCami! Już sam fakt, że nie zabijało się wszystkich, to był sukces! Długie dialogi i konieczność kooperacji. To zaskoczyło graczy przyzwyczajonych do Quake'a i DN3D.
Obrazek
ODPOWIEDZ